Europa: chrześcijanie mają zamilknąć, a wiara ma pozostać sprawą prywatną. Czy naprawdę musimy się na to zgadzać?

Najnowszy film dokumentalny „Self-Censored” pokazuje, jak w praktyce w całej Europie chrześcijanom zamyka się usta, aby nie ośmielili się wyrażać swojej wiary i światopoglądu w przestrzeni publicznej.

Film zrealizowany jest przez Obserwatorium Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan (OIDAC). Przedstawia dziewięć postaci chrześcijan z różnych miejsc w Europie, z różnych kontekstów kulturowych. Wszystkie przypadki mają jednak dwa łączące je elementy: są to młodzi ludzie w wieku studenckim i wszyscy doświadczają kneblowania ich ust, gdy próbują dzielić się swą chrześcijańską wiarą we własnym środowisku.

„Tak, musiałem trzymać gębę na kłódkę, kiedy chciałem mówić” – mówi jeden z nich. Wiara w Chrystusa jest dla niego ważna, tak jak dla całej dziewiątki. Jednak nie da się o niej mówić wśród rówieśników, nie da się dawać świadectwa, bo natychmiast jest się na cenzurowanym.

Dziewięć przedstawionych w filmie młodych osób studiuje na uniwersytetach w siedmiu krajach europejskich. Latem zeszłego roku udało im się spotkać stolicy Austrii, Wiedniu, gdzie znajduje się biuro organizacji OIDAC. Kamera podąża za studentami podczas ich spaceru po mieście, podczas uprawiania sportu w parku i czytania Biblii w zaciszu ich mieszkania. Opublikowany niecały miesiąc temu film przedstawia indywidualne wywiady i wspólne rozmowy przy stole.

Środowiska, z których pochodzą studenci, są zróżnicowane. Są tam i protestanci, i katolicy. Pochodzą z różnych krajów. Podczas rozmów odkrywają jednak wiele wspólnych wątków. W pewnym momencie Austriak Markus wykrzykuje: „Wiara jest tak ważna dla nas i naszego społeczeństwa, a jednak tak trudno nam o niej mówić”. Pozostali przytakują. „W sprawach wiary rozmawiam tylko z ludźmi, których naprawdę znam”, dodaje Amerykanin Danny.

Europa jest pod tym względem wyjątkowa. W USA dzielenie się swoją wiarą na uniwersyteckim kampusie nie jest niczym dziwnym. Yusuf pochodzi z północnej Nigerii. Tam był przyzwyczajony do publikowania tekstów biblijnych na Facebooku. W jego społeczności było to normalne. Gdy przygotowywał się do studiów na Węgrzech, zauważył, że w Europie lepiej jest zachować swoją wiarę dla siebie, w przeciwnym razie natychmiast przyjdzie się zetknąć z ośmieszaniem, wulgarnym hejtem czy donosami. Z tego powodu wciąż waha się przed publikowaniem tekstów.

W swojej grupie rówieśniczej w Hiszpanii Mafe jako jedyna opowiedziała się przeciwko aborcji. Spotkało się to nie tylko z niezrozumieniem, ale także z groźbami śmierci. Na miesiąc wróciła do domu pod eskortą policji.

Mary z Irlandii Północnej również otrzymywała groźby śmierci na swoim uniwersytecie w Szkocji z powodu swojej działalności pro-life. Co więcej, Uniwersytet, który powinien wspierać dyskusje na ważne tematy, w tym przypadku odmawiał jej prawa głosu i aktywnie działał przeciwko rozpowszechnianiu jej poglądów.

Główna rola w filmie dokumentalnym należy do studentów. Tylko od czasu do czasu pojawia się głos komentatora, wyjaśniającego wartość wolności słowa i wyjątkową rolę, jaką odgrywają w niej uniwersytety.

Niestety europejskie uczelnie przestały być ostojami wolności słowa. Badania pokazują, że to właśnie szczególnie na uniwersytetach kwitnie cenzura i autocenzura. Wykładowcy mogą swobodnie wyrażać swój ateizm, nie wolno natomiast przyznawać się do poglądów chrześcijańskich. „Wiara chrześcijańska jest przedstawiana jako przestarzała i wyśmiewana” – stwierdził Markus podczas dyskusji towarzyszącej podczas zeszłotygodniowej prezentacji filmu. „To utrudnia krytyczne wyrażanie siebie na studiach. Myślę, że zapomina się, że bez Kościoła nie byłoby uniwersytetów”.

Jednym z problemów jest zjawisko znane jako postmodernizm. Tu ma już miejsca dla poszukiwania prawdy, są tylko indywidualne „narracje”. Teoretycznie, każda narracja jest tak samo dobra i równoprawna, w praktyce okazuje się jednak, że są „równi” i „równiejsi”. Jeśli ktoś nie wpisuje się w liberalno-lewicową retorykę, spychany jest na margines.

Szczególną wartością nowego filmu dokumentalnego jest jego szeroki zasięg kulturowy. Pochodzenie poszczególnych studentów jest tak różne, że przedstawianego zjawiska nie da się sprowadzić do wyizolowanych incydentów. To coś więcej: antychrześcijańska, chrystofobiczna kultura zdominowała środowiska akademickie w całej Europie i nie tylko tu.

[Dalsza część tekstu pod filmem]

"Self-Censored" - Documentary Film (2024)
OIDAC Europe

Trudno znaleźć proste rozwiązanie problemu coraz ciaśniejszego kagańca nakładanego na chrześcijan przez intelektualne „elity”. Nawet jednak, jeśli nie umiemy poradzić sobie z cenzurą, nie powinniśmy pozwalać sobie na autocenzurę. Postawa instynktownego zamykania ust w środowisku, w którym moje poglądy są cenzurowane, ośmiela jeszcze bardziej cenzorów. Choć nie jest to łatwe, musimy jasno mówić o tym, co jest dla nas wartością. Skoro – jak wyznaje Markus „Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem”, nie wolno tego przemilczeć, nie wolno ukrywać swojej wiary. Chrystus powiedział jasno: „Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził” (J 15, 18). Jako uczniowie Chrystusa musimy być na to przygotowani: nie wahajmy się dawać świadectwa wierze, nawet gdy wszyscy dokoła będą nas wyśmiewać czy hejtować.

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama