Hutnicy z całej Europy, w tym 150 z polskiej Solidarności, wezwali na proteście w Brukseli Komisję Europejską do ratowania europejskiego przemysłu i miejsc pracy. „Nie może być tak, że energia w Europie kosztuje średnio półtora raza tyle, co w Ameryce, a gaz – ponad trzy razy tyle. Jesteśmy w ogonie” – apelowali. KE w lutym ma zaprezentować strategię dla czystego przemysłu.
Hutnicy zebrali się na placu pomiędzy Parlamentem Europejskim a Radą UE – instytucjach UE zlokalizowanych w tzw. dzielnicy europejskiej. Na transparentach wypisali m.in. hasła zaadresowane do Komisji Europejskiej: „Nasza praca zależy od twoich decyzji” i „Chroń naszą stal”. Wśród demonstrujących znaleźli się hutnicy z Polski, Niemiec, Francji, Słowacji, Czech i Hiszpanii. Na protest do unijnej stolicy przyjechało 150 metalowców z Polski.
„Europejski Zielony Ład to jest jedno, ale my czekamy na ogłoszenie zapowiadane przez panią von der Leyen i dotyczące czystego przemysłu” – powiedział Karol, przewodniczący Krajowej Sekcji Hutnictwa NSZZ „Solidarność”.
Chodzi o strategię dla czystego przemysłu, którą Komisja Europejska ma zaprezentować w lutym. Hutnicy liczą na to, że w strategii znajdzie się rozwiązanie kluczowego, w ich ocenie, problemu trawiącego europejską gospodarkę – wysokich cen energii.
„My jesteśmy przeciwko tak rygorystycznym przepisom dotyczącym polityki klimatycznej. Nie żeby nie wprowadzać jej w ogóle, ale nie może być tak, że energia w Europie kosztuje średnio półtora raza tyle, co w Ameryce, a gaz – ponad trzy razy tyle. Jesteśmy w ogonie” – mówił Andrzej Karol z Solidarności. Dodał, że pomocą dla unijnego przemysłu miał być graniczny podatek węglowy (CBAM), który wyrównywałby szanse przemysłu europejskiego, nakładając opłatę na importerów niestosujących rygorów polityki klimatycznej.
Podatek ten obowiązuje w UE od października 2023 r. Na razie importerzy towarów z krajów trzecich, których wyprodukowanie wiązało się z emisją dwutlenku węgla, są zobowiązani do składania raportów. Od 1 stycznia 2026 r. importerzy żelaza, stali, aluminium, cementu, wodoru, energii elektrycznej i nawozów będą musieli wykupić pozwolenia CBAM. „Boimy się, że to będzie oznaczać nic więcej, jak tylko konieczność składania raportów, monitorowania, papierkowej roboty” – zauważył Karol.
Jak podkreślił związkowiec, UE sama sobie na dodatek strzela w kolano, bo ceny energii różnią się w zależności od kraju, co powoduje, że państwa członkowskie konkurują same ze sobą.
Karol skomentował też obecność niemieckich hutników na proteście. „Nasi koledzy z Niemiec wreszcie zrozumieli, co znaczą zwolnienia grupowe” – mówił, nawiązując do masowych zwolnień ogłoszonych w niemieckich fabrykach w ostatnich miesiącach 2024 r.
Jak podaje federacja związków zawodowych pracowników przemysłu ciężkiego industriAll, produkcja stali w UE spadła o 34 mln ton od 2018 r., w tym o 9 mln ton w samym 2024 r. W 2023 r. produkcja wyniosła 126 mln ton. Import stanowi obecnie 27 proc. rynku UE.
Według związkowców UE jest jedynym dużym regionem na świecie, który zmniejszył moce produkcyjne stali w ciągu ostatnich 15 lat. Wiązała się z tym utrata prawie 100 tys. miejsc pracy. Obecnie w sektorze stalowym w UE zatrudnionych jest 300 tys. osób.
Źródło: PAP