„Un cuore che batta” – „ustawa o bijącym sercu płodu” ma szansę zostać wprowadzona we Włoszech. Obecnie trwa parlamentarna debata na ten temat.
Wprowadzenie tej ustawy oznaczać będzie, że kobiety, które chcą podjąć decyzję o aborcji będą musiały najpierw posłuchać bicia serca swojego nienarodzonego dziecka. Gdyby ustawa została przyjęta, Włochy stałyby się drugim państwem europejskim, po Węgrach, które ma takie prawo.
Obecnie projekt ustawy 194, znany jako Un cuore che batte (bijące serce), ma zostać omówiony przez włoskie komisje sprawiedliwości i spraw społecznych, jak podaje dziennik Avenire.
Inicjatywa wprowadzenia ustawy wyszła od włoskiej grupy Pro-Vita e Famigilia, która zebrała około 106 tys. podpisów, przy współpracy wielu włoskich grup i organizacji pro-life. We Włoszech, aby obywatelski projekt ustawy został rozpatrzony przez parlament, potrzebne jest minimum 50 tys. podpisów.
W międzyczasie na forum parlamentarnym znalazły się także inne propozycje ustaw chroniących życie. Projekt ustawy grupy Forza Italia omawia „uznanie zdolności prawnej w momencie poczęcia”. Inny, autorstwa grupy Lega, mówi o tym, że „poczęte dziecko” powinno być traktowane jako „członek rodziny” w każdych okolicznościach. Wszystkie te projekty dążą do zmiany obowiązującego we Włoszech prawa (uchwalonego w w 1978 roku), pozwalającego na aborcję w pierwszym trymestrze ciąży.
Nie wiadomo, czy ustawa o „bijącym sercu” przebrnie przez parlamentarne tryby, jednak media już mocno krytykują inicjatywę grup pro-life. Szczególnym przedmiotem krytyki jest związek włoskich grup obrońców życia z amerykańskim ruchem antyaborcyjnym. Jedna z największych organizacji pro-life, Movimento per la Vita („Ruch dla Życia”), ma powiązania z amerykańską organizacją Heartbeat International i otrzymała stamtąd większość swoich funduszy.
Działania włoskich pro-liferów odnoszą skutki nie tylko o charakterze prawnym. Zanim projekt ustawy o „bijącym sercu” został wniesiony do parlamentu, można już było zaobserwować zmianę nastawienia wśród włoskich placówek medycznych, które odchodzą od stanowiska proaborcyjnego. Organizacje pro-life dopuszczane są przez urzędników związanych ze służbą zdrowia do działalności w szpitalach i klinikach planowania rodziny. W niektórych miejscach władze lokalne ustanowiły nagrody pieniężne dla kobiet, które rezygnują z aborcji. Obecnie około siedmiu na dziesięciu włoskich ginekologów odmawia wykonywania aborcji.
Precedens węgierski
Przyjęte dwa lata temu przez Węgry prawo wymagające od kobiet słuchania bicia serca płodu przed dokonaniem aborcji może stać się precedensem, który wpłynie na zmiany prawne w kolejnych krajach europejskich.
Kiedy premier Węgier, Viktor Orbán, doszedł do władzy w 2010 roku, starał się nadać priorytet polityce prorodzinnej w kraju. Aborcja na Węgrzech legalna jest od 1992 r., pozwalając na przerwanie ciąży w pierwszym trymestrze. Ustawa o „bijącym sercu płodu” stanowi znaczący wyłom w tendencji do coraz większej liberalizacji aborcji i przyczynia się do zmiany nastawienia społecznego.
Jeśli chodzi o Włochy, Jacopo Coghe, krajowy rzecznik Pro-Vita e Famigilia (Pro-life and Family) z zadowoleniem patrzy na fakt, że rozważana jest propozycja analogicznej ustawy, obok innych ustaw o nastawieniu pro-life.
„Od czasu zatwierdzenia ustawy aborcyjnej wmawia się nam, że aborcja w łonie matki to zlepek komórek, ale jeśli tak jest naprawdę, to dlaczego chcemy uniemożliwić kobietom zobaczenie go i usłyszenie bicia jego serca, twierdząc, że jest to «akt przemocy»? Pokazanie zlepka komórek nie stanowi przemocy” – mówi Jacopo Coghe.
Opr. na podst. Avvenire, HuffPost, CNE