W UE obserwuje się obecnie gwałtowny wzrost wskaźników zakażeń przenoszonych drogą płciową. Dzieje się tak pomimo wdrażanej usilnie edukacji seksualnej w modelu B i C. Zasadne wydaje się pytanie, czy jest to „pomimo”, czy też raczej skutek błędnych modeli edukacyjnych?
Tak jak w słusznie minionym okresie „błędów i wypaczeń” socjalizmu lekarstwem na owe błędy i wypaczenia było... jeszcze więcej socjalizmu, tak też obecnie w Unii Europejskiej lekarstwem proponowanym na błędy edukacji seksualnej w modelu B i C jest... jeszcze więcej tego rodzaju edukacji.
Kiła, rzeżączka, chlamydia i lymphogranuloma venereum (LGV) rozprzestrzeniają się z roku na rok coraz bardziej w całej UE, w tym w państwach Europy Zachodniej i Środkowej, takich jak Francja, Norwegia, Holandia i Szwajcaria.
Według Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) liczba przypadków chorób przenoszonych drogą płciową (STI) w 2022 r. wzrosła gwałtownie porównaniu z rokiem poprzednim. Gdyby tak wielki wzrost dotyczył jakiejkolwiek innej choroby – gruźlicy, raka czy cholery, media biłyby na alarm, a rządy szukały gwałtownie rozwiązań problemu. Tymczasem choroby przenoszone drogą płciową to jakby tabu, o którym milczą i rządy, i media.
Twarde dane są przerażające: liczba udokumentowanych przypadków rzeżączki wzrosła o 48 procent (w porównaniu do 46 728 w 2021 r.), kiły o 34 procent (25 270 przypadków w 2021 r.), a chlamydii o 16 procent (z 184 542 w 2021 r.). Odnotowano także wzrost przypadków Lymphogranuloma venereum (LGV) i kiły wrodzonej.
Gwałtowny wzrost zakażeń kiłą odnotowuje Francja. Tu wzrost w ciągu dwóch lat wyniósł aż 110 procent. Infekcje gonokokowe, takie jak rzeżączka, również odnotowały 91-procentowy wzrost w ciągu ostatnich dwóch lat. Jak zauważa France 24, prawie 80 procent tych przypadków to osoby, które miały w przeszłości wielu partnerów seksualnych. Połowę przypadków zakażeń stanowią homoseksualiści (mężczyźni uprawiający seks z innymi mężczyznami), w przypadku kiły jest to aż 77%. Pierre Tattevine, prezes Francuskiego Towarzystwa Chorób Zakaźnych, przypisuje ten wzrost aplikacjom randkowym, które umożliwiają szybkie nawiązanie kontaktu z wieloma partnerami seksualnymi.
Podobnie dramatyczny wzrost liczby przypadków zakażeń odnotowują kolejne kraje: Norwegia, Holandia, Szwajcaria i inne kraje europejskie.
Dyrektor ECDC Andrea Ammon słusznie zauważa, że wzrost ten jest bardzo „niepokojący”. Jej dalsze sugestie są jednak tego rodzaju, co enuncjacje komunistycznych notabli, gdy problemy socjalizmu stawały się coraz trudniejsze do zignorowania.
„Rozwiązanie problemu znacznego wzrostu liczby przypadków STI wymaga pilnej uwagi i wspólnych wysiłków. Testy, leczenie i profilaktyka leżą u podstaw każdej długoterminowej strategii. Musimy nadać priorytet edukacji w zakresie zdrowia seksualnego, rozszerzyć dostęp do usług testowania i leczenia oraz zwalczać stygmatyzację związaną z chorobami przenoszonymi drogą płciową. Inicjatywy edukacyjne i uświadamiające mają kluczowe znaczenie dla umożliwienia jednostkom dokonywania świadomych wyborów dotyczących ich zdrowia seksualnego. Promowanie konsekwentnego stosowania prezerwatyw i wspieranie otwartego dialogu na temat chorób przenoszonych drogą płciową może pomóc w zmniejszeniu wskaźników transmisji” – twierdzi Andrea Ammon.
Stały i wieloletni wzrost liczby przypadków zakażeń chorobami wenerycznymi jest faktem. Na krótko zahamowała go tylko pandemia Covid. Rozwiązania proponowane przez propagatorów edukacji seksualnej modelu B i C nie tylko nie przynoszą rezultatów, ale wykazują wysoką korelację dodatnią z tymże wzrostem. Dla przypomnienia: model „B” to edukacja biologiczna, bez odniesienia do wartości etycznych, bez ukazywania nieodłącznego związku seksualności z małżeństwem i rodziną. Model „A” to model tradycyjny, w którym seksualność pokazywana jest w kontekście małżeństwa, zachęcający do abstynencji przedmałżeńskiej i wierności małżeńskiej. Model „C” to próba połączenia dwóch poprzednich modeli (choć pozornie może się wydawać to sensowne, w praktyce jest to usiłowanie łączenia wody z ogniem). USA obserwując wieloletnie narastanie problemów, takich jak choroby weneryczne, ogromna liczba niechcianych, pozamałżeńskich ciąż, wzrastająca liczba aborcji, zaczyna odwracać się od modelu B i C, przez długie lata forsowanego w społeczeństwie i powoli wracać do edukacji typu A.
Wydaje się to jedynym sensownym podejściem. Próby jeszcze mocniejszego wdrażania edukacji seksualnej typu B i C mogą przynieść tylko jeden rezultat: pogłębienie się problemów. Wizja ludzkiej seksualności przeżywanej w kontekście małżeństwa nie jest przejawem konserwatyzmu, patriarchalizmu czy też światopoglądu religijnego. Jest po prostu słuszna i zgodna z ludzką naturą, a „wyzwolenie seksualne” prowadzi do chaosu zarówno pod względem psychologicznym (oderwanie wymiaru cielesnego od głębokich potrzeb psychicznych), społecznym (niestabilność życia rodzinnego), jak i medycznym.