Teksas zrobił niesamowite postępy w ochronie życia nienarodzonych, ale walka się nie skończyła. Poważnymi wyzwaniami, przed którymi stają teraz obrońcy życia, jest handel pigułkami aborcyjnymi oraz finansowane przez niektóre miasta wyjazdy do innych stanów, w celu dokonania aborcji.
Teksas odnotował wzrost liczby urodzeń po przyjęciu Texas Heartbeat Act z 2021 r. i uchyleniu przez amerykański Sąd Najwyższy precedensu Roe v. Wade. Najnowsze dane wskazują, że od 2021 do 2022 r. w Teksasie urodziło się o ponad 16 000 dzieci więcej. To wzrost współczynnika dzietności o 2 proc. jeszcze przed uchyleniem proaborcyjnego precedensu.
Oficjalne liczby podane przez Texas Department of Health and Human Services Commission (HHSC) wskazują, że w stanie co miesiąc lekarze dokonują mniej niż tuzina aborcji.
„Jednak oszukujemy samych siebie i porzucamy nienarodzone dzieci, jeśli wierzymy, że aborcja nie jest już problemem w Teksasie” – zauważa portal LifeNews.
Jak czytamy, najpilniejszym problemem jest stosowanie pigułek aborcyjnych. Kobiety otrzymują te leki od nielegalnych dystrybutorów, którzy pomijają niezbędne badania i opiekę następczą. Według dostępnych danych, rocznie do Teksasu trafia około 19 tys. tabletek, które zabijają nienarodzone dzieci i są niezwykle niebezpieczne dla kobiet.
Jednocześnie kobiety z Teksasu podróżują, aby dokonać aborcji w stanach, w których jest to legalne. Nie robią tego same – miasta San Antonio i Austin starają się wydawać pieniądze podatników na podróże w celu dokonania aborcji. HHSC informuje, że około 15 tys. kobiet opuściło stan w celu dokonania aborcji w 2023 roku. A liczba ta może być tylko częściowa.
Tzw. ustawa o biciu serca przyniosła efekt, ale walka o życie nienarodzonych dzieci wymaga dalszych kroków. Jak czytamy na łamach LifeNews, powinny nimi być objęcie ustawą także aborcji chemicznej oraz uniemożliwienie samorządom finansowania wyjazdów poza stan w celu dokonania aborcji.
Źródło: LifeNews