Pallotyńskie Centrum „Przyszłość dla Ukrainy” pokazuje, jak mądrze pomagać uchodźcom

Dla nas to nie tylko hasło, ale wezwanie do działania, konkretna misja. To, co wyróżnia nasze centrum, to to, że nie jest ono tylko noclegownią, ani hotelem, to miejsce aktywnej i integralnej pomocy – wskazuje ks. Krzysztof Marcyński SAC, dyrektor ds. spraw komunikacji i mediów Pallotyńskiego Centrum „Przyszłość dla Ukrainy” w Ołtarzewie k. Warszawy.

Nazwa Pallotyńskiego Centrum „Przyszłość dla Ukrainy” (PCPdU) narodziła się już w pierwszych, spontanicznych reakcjach serca po wybuchu wojny na Ukrainie w 2022 r. Pamiętamy, jak w tamtym czasie odczuwalna była ogromna mobilizacja społeczna. Ludzie spontanicznie nieśli pomoc, a jednocześnie pojawiło się wielkie współczucie dla narodu ukraińskiego. 

„Chcieliśmy i my, aby właśnie ta nasza nazwa odzwierciedlała tę ideę – spontanicznej pomocy serca, że przyszłość zaczyna się dzisiaj i że możemy pomóc uchodźcom budować nowe życie” – powiedział ks. Marcyński.

W swej pracy, osoby zaangażowane w funkcjonowanie ośrodka, skupiają się na tym, aby matki z dziećmi nie tylko znalazły tymczasowe schronienie, ale także odbudowały swoje życie – zawodowe, ekonomiczne, edukacyjne, psychiczne, relacyjne, duchowe.

„Przede wszystkim pomagamy naszym podopiecznym żyć. Wspieramy ich w znalezieniu pracy, integracji ze społecznością lokalną, nauce języka i budowaniu poczucia stabilności. Staramy się pokazać, że ich pobyt tutaj nie jest przerwą w życiu, ale jest kontynuacją życia. Tak, wielu z nich straciło domy i bliskich, ale oni sami przetrwali, a to oznacza, że mogą budować nową przyszłość dla siebie i dla Ukrainy” – powiedział.

Znak uchodźców był znakiem czasu

Ks. Krzysztof Marcyński, zapytany o to skąd wziął się taki pomysł, wskazuje najpierw na założyciela zgromadzenia Pallotynów – św. Wincentego Pallotiego. Święty potrafił podejmować inicjatywy odpowiadające „potrzebom chwili”, czy sytuacji Kościoła. „I dlatego idąc śladami naszego założyciela, przykładamy stetoskop do otoczenia i staramy się usłyszeć, czego na daną chwilę świat potrzebuje. I przede wszystkim, czego Pan Bóg od nas oczekuje jako Pallotynów” – powiedział.

Duchowny dodał, że przybyli z Ukrainy uchodźcy, w tym matki z dziećmi, dla pracowników ośrodka „nie byli tylko statystyką, co realnymi ludźmi z wołaniem o pomoc. I to był dla nas znak czasu, znak potrzeby”.

Fala dobra zataczająca szerokie kręgi solidarności

Opowiadając o sakli pomocy udzielonej przez PCPdU, rozmówca Radia Watykańskiego, powiedział, że na początku w Ożarowie były 92 osoby: dzieci i ich mamy. Obecnie wielu z nich już tam nie ma, część wróciła do kraju, inni znaleźli pracę, mieszkanie, zaczęli nowe życie w Polsce. „Ale to, co się tutaj wydarzyło i dzieje, to coś więcej niż tylko schronienie. Zrodziła się tutaj prawdziwa fala dobra. Dotknęła serc i umysłów wielu ludzi. To przede wszystkim matki z dziećmi z Ukrainy, ale także wszyscy, którzy pomagali nam tworzyć to miejsce” – zaakcentował.

Koniec, ale nie tylko w deklaracjach

W poniedziałek, 23 lutego wspominaliśmy trzecią rocznicę pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę. Ks. Marcyński wspominając to wydarzenie, podzielił się refleksją na temat tego, czego dziś najbardziej potrzebują mieszkańcy pallotyńskiego ośrodka. Ukraińcy potrzebują tego samego, co my wszyscy; ale w czasie wojny te wartości nabierają jeszcze większego znaczenia. Są to: bezpieczeństwo, zdrowie własne i bliskich, dach nad głową, ciepły posiłek. „Jednak dziś patrząc na to, co dzieje się w geopolityce, myślę, że najbardziej potrzebują nadziei, nadziei na koniec tej wojny, jak powietrza potrzebują pokoju i nadziei – wskazał i dodał także – my wszyscy w Europie i na całym świecie go dziś potrzebujemy. Ukraińskie rodziny, zwłaszcza te, które zostały w kraju, ale nie tylko, żyją z obrazami wojny w sercach i w świadomości, pogrzeby, strata bliskich, nieuleczalne rany, fizyczne i psychiczne. Oni potrzebują pewności, że to się naprawdę skończy”.

Ks. Krzysztof Marcyński wskazał również, że ukraińskie rodziny potrzebują spokoju w sercach, własnych, bezpiecznych domów – tych, którym na imię Ojczyzna, ale i tych, które tworzą na nowo w różnych miejscach. 

„I w tych domach potrzebują ciepła miłości relacji z tymi, którzy zostali i pamięci o tych, którzy oddali za ten dom życie” – podsumował.

Źródło: vaticannews.va/pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama