„Zapłodnienie in vitro, macierzyństwo zastępcze i inne technologie reprodukcyjne nie polegają na tworzeniu szczęśliwych, pełnych dzieci rodzin” – alarmuje amerykański portal lifesitenews.com, zwracając uwagę, że z przemysłu reprodukcyjnego korzystają głównie celebrycie i pary homoseksualne.
Portal przytacza świadectwo dr Craiga Turczynskiego, byłego dyrektora laboratoriów zapłodnienia in vitro, andrologii i testów hormonalnych w Louisiana State University Medical Center-Shreveport, który odszedł z branży technologii reprodukcyjnych po tym, jak jedna z pacjentek zadecydowała o pozbyciu się swoich zarodków.
„To było ostatnie wydarzenie w mojej karierze, które naprawdę utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie mogę dalej tego robić” – powiedział. „Kiedy wszystko, co robiłem, miało na celu przynajmniej spłodzenie dziecka. Aby stworzyć życie. To było dla mnie niepojęte, że para może po prostu powiedzieć: chcę te dwa zarodki, resztę wyrzuć, kiedy jest tak wielu innych, którzy cierpią, nie mogą począć i nie odnoszą sukcesu” – dodał.
Portal zauważa, że przemysł technologii reprodukcyjnych tworzy wiele jednoczesnych kryzysów moralnych, z których najpoważniejszym jest przechowywanie ponad miliona, a prawdopodobnie znacznie więcej, dzieci, które zostały zamrożone i są przechowywane w zamrażarkach.
„Wielu chrześcijan udaje, że przemysł technologii reprodukcyjnych jedynie zaspokoił potrzeby bezdzietnych rodziców. Rzeczywistość jest moralnym horrorem” – donosi lifesitenews.com.
Przytacza także historię pewnej matki zastępczej, u której zdiagnozowano raka podczas noszenia dziecka dla dwóch mężczyzn.
„Para była wściekła. Lekarze zapewnili ich, że może urodzić wcześniej i że ona i mały chłopiec będą zdrowi. Ale mężczyźni powiedzieli: nie. Nie chcieli mieć do czynienia z wcześniakiem. Brittany błagała mężczyzn, aby pozwolili jej go adoptować. Odmówili i zerwali z nią wszelki kontakt. Chcieli po prostu spróbować ponownie z nową, zdrowszą surogatką. Urodziła przedwcześnie, a chłopiec zmarł. Nie było nikogo, kto mógłby się nim zaopiekować. Został po prostu wyrzucony jak śmieć” – czytamy na łamach portalu.
Towarową logikę przemysłu reprodukcyjnego potwierdza przytaczany przez portal artykuł dziennikarki śledczej Jennifer Bilek „Czy przemysł genderowy i reprodukcja technologiczna uwolnią kobiety od ciąży?”. Przytacza w nim analizę Emmy Waters z Heritage Foundation, w której mówi o rosnącym zainteresowaniu technologiami reprodukcyjnymi w Dolinie Krzemowej w 2024 roku. Podkreśla, że sztuczna reprodukcja oddziela małżeństwo od seksu, seks od prokreacji, poczęcie od ciąży, a ciążę od macierzyństwa. Samo macierzyństwo jest coraz częściej postrzegane jako macierzyństwo zastępcze, w którym surogatka staje się bezimiennym, bezpłciowym „nosicielem ciąży”.
„W pronatalizmie Doliny Krzemowej pojawia się selektywne podejście do reprodukcji, w którym zamożne elity inwestują znaczne środki w technologie umożliwiające tworzenie genetycznie lepszych dzieci – wybranych ze względu na zdrowie, kreatywność lub inne cechy” – czytamy.
Waters zauważa, że tylko w 2022 r. 800 milionów dolarów zostało przelanych na startupy zajmujące się technologią płodności, koncentrując się nie na walce ze spadkiem wskaźnika urodzeń w USA, ale na tworzeniu najlepszego możliwego potomstwa.
„Zapłodnienie in vitro, macierzyństwo zastępcze i inne technologie reprodukcyjne nie polegają na tworzeniu szczęśliwych, pełnych dzieci rodzin. Przemysł IVF wypełnił zamrażarki malutkimi dziećmi; macierzyństwo zastępcze utowarowiło zarówno kobiety, jak i dzieci, głównie z korzyścią dla celebrytów i par homoseksualnych; dzieci, jak zawsze, płacą cenę za nasze próby zabawy w Boga” – podsumowuje portal.
Źródło: lifesitenews.com
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.