Herbert nieznany

Recenzja tomu: Zbigniew Herbert, "Węzeł gordyjski. Pisma rozproszone 1948-1998", Biblioteka Więzi 2001

Choć od śmierci Zbigniewa Herberta minęły już ponad trzy lata, kanon jego twórczości nieustannie się poszerza. Rok temu zachwycaliśmy się „Labiryntem nad morzem”, później przyszedł czas na „Króla mrówek”, a jakby tego było mało, redakcja „Zeszytów Literackich” regularnie serwuje nam inedita znalezione w archiwum poety. Stopniowo w głowach zdumionych czytelników rodzi się pytanie: na ile w ogóle znamy Herberta? Czym jeszcze, niejako z zaświatów, zaskoczy nas autor „Pana Cogito”?

Trzymam właśnie w ręku kolejną taką niespodziankę. Jest to książka niezwykłej wagi — w sensie dosłownym i przenośnym. 822 strony liczy sobie ten zbiór pism rozproszonych z lat 1948—1998, wydany w Bibliotece „Więzi”, a zatytułowany „Węzeł gordyjski”. Chyba nikt nie spodziewał się aż takich rozmiarów nieznanego obszaru. To więcej stron, niż zawierają wszystkie tomiki poezji Herberta razem wzięte! Na dodatek nie są to wcale teksty, które można potraktować jako margines dzieła poety. Wiele z nich stanowi bowiem ważny komentarz do jego twórczości, zawiera elementy artystycznego programu, odkrywa przed nami źródła poetyckich inspiracji.

Redaktor tomu, Paweł Kądziela, którego niebywałą pracę trudno przecenić, podzielił zebrane pisma na pięć części, opatrując całość sumiennie sporządzonymi notami o tekstach. W pierwszym rozdziale znalazła się proza artystyczna, a także eseje i wypowiedzi o twórczości poetyckiej, drugi dotyczy głównie malarstwa (zawiera m.in. interesujące „Uwagi o sztuce religijnej”), trzeci — literatury i życia literackiego, czwarty — teatru, w piątym zaś dominują wypowiedzi publicystyczne. Obecność tych ostatnich wydaje się ważna, gdyż raz na zawsze rozwiewa wątpliwości co do sugerowanej przez niektórych „przyjaciół” artysty dwoistej natury Herberta — subtelnego poety, znawcy kultury śródziemnomorskiej i — rzekomo — maniaka z obsesjami politycznymi, o wyraźnym „odchyleniu prawicowym”. Z książki wyłania się postać spójna, wcielająca w życie rycerskie ideały wierności i honoru, walcząca w obronie prześladowanych (np. Czeczenów), troszcząca się o losy kraju.

Nie ukrywam jednak, że moje największe zainteresowanie wzbudziły pierwsza i trzecia część zbioru (reguły przypisania tekstów do tych dwóch rozdziałów nie są dla mnie we wszystkich przypadkach jasne). Nie tylko ze względu na fascynujące prozy poetyckie, takie jak pomieszczony na pierwszych stronach książki cykl „portretów”, „Początek powieści” z 1951 roku, zawierający elementy autobiograficzne, czy świetne opowiadanie tytułowe. Lektura zawartych tu pism pozwala zauważyć, jak konsekwentnie realizuje Herbert wytyczony już na samym początku literackiej drogi program. „Od słowa ciemnego chroń nas...” — cytował Poeta Lieberta w 1948 roku, stawiając przed sztuką słowa zadanie odbudowy moralnej świata. Do tego tematu będzie potem wracał wielokrotnie, m.in. w słynnej wypowiedzi „Poeta wobec współczesności”, wygłoszonej na IX Kłodzkiej Wiośnie Poetyckiej w 1972 roku, w której pojawi się postulat „budowania tablic wartości”. Realizacja tego postulatu wiąże się często także z pracą nad formą wiersza, która winna być na tyle przeźroczysta, by nie zasłaniała sobą przedmiotu opisywanego. Jako krytyk Herbert nie tylko piętnuje wszelkie formalne udziwnienia, ale wskazuje też np. wyświechtane rymy, które oddalają nas od prawdy świata („Poeci i rymarze”, „Ojczyzna — blizna”). Zadziwiająca jest jego dbałość o kulturę literacką naszego narodu, wyrażana licznymi apelami do wydawców i osób odpowiedzialnych za PRL-owski rynek książki oraz — tekstami typowo „użytkowymi” i popularyzatorskimi, pisanymi np. do „Tygodnika Wybrzeża”, na których śmiało można by uczyć teorii literatury.

Z testamentu przygotowanego na wieczór poetycki, który odbył się 25 maja 1998 roku, dowiadujemy się, jakie tradycje w literaturze polskiej były Herbertowi najbliższe. Może zaskoczeniem będą niektóre nazwiska: Kochanowski, Karpiński, Słowacki, Norwid, Baczyński, Gajcy... Warto uważniej przyjrzeć się temu wyborowi i jego uzasadnieniu. Ten tom przybliża nas do pełniejszego rozumienia twórczości Zbigniewa Herberta. Przybliża, ale na szczęście nie rozcina gordyjskiego węzła tajemnicy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama