Następca Piotra jedzie „umacniać braci w wierze”. W dniach 8–15 maja 2009 będzie w Ziemi Świętej. Odwiedzi Jordanię, Izrael i terytorium Autonomii Palestyńskiej...
"Idziemy" nr 18/2009
Następca Piotra jedzie „umacniać braci w wierze”. W dniach 8–15 maja 2009 będzie w Ziemi Świętej. Odwiedzi Jordanię, Izrael i terytorium Autonomii Palestyńskiej. To trzy społeczności polityczne, trudne dzieje, ogrom cierpień, nieufności, aż po nienawiść
Jako symbol jedności wiary Kościoła powszechnego Papież przemierzy w modlitewnym skupieniu miejsca związane bezpośrednio z Jezusem, z dojrzewaniem Wspólnoty Apostolskiej, z powołaniem przez Pana społeczności Kościoła. Będzie to spotkanie z całą historią zbawienia: z dziejami Ludu Wybranego, poprzez które Bóg mówił do ludzkości, docierał do świadomości kolejnych pokoleń, aż w końcu wypowiedział Słowo, które stało się Ciałem i przejawiło się w ludzkiej postaci Jezusa z Nazaretu.
Jest tam ogrom historii, ale i skomplikowana współczesność. Wiemy, że każda podróż zagraniczna Papieża jest spotkaniem powszechności Kościoła z konkretem życia danej społeczności lokalnej. Ojciec Święty będzie w Jordanii, w Izraelu i na Terytorium Autonomii Palestyńskiej. Uczci także pamięć ofiar Shoah, odwiedzając Mauzoleum Yad Vashem. W Autonomii Palestyńskiej będzie w Obozie Uchodźców. Spotka się też z delegacją z parafii leżącej na terenie zniszczonej ostatnio Gazy.
Obecne w Ziemi Świętej są trzy religie monoteistyczne. Judaizm, którego wysokich przedstawicieli, w tym dwóch Wielkich Rabinów, Papież spotka w Centrum Hechal Shlomo położonym tuż obok Wielkiej Synagogi w Jerozolimie. W Jordanii i w Jerozolimie spotka Wielkiego Muftego i przedstawicieli wspólnoty muzułmańskiej i odwiedzi ich centra. Najwięcej czasu poświęci, oczywiście, na spotkania z osobami odpowiedzialnymi za życie Kościoła katolickiego w Jordanii, Galilei, Jerozolimie, na Terytorium Autonomii Palestyńskiej. Spotka się z ordynariuszami wspólnot kościelnych katolickich Ziemi Świętej, w tym Kustodii franciszkańskiej. Podczas pielgrzymki spotka też przedstawicieli innych wspólnot chrześcijańskich, zwłaszcza greko prawosławnej i ormiańskiej.
Mamy świeżo w pamięci negatywne doświadczenie medialnego obrazu niedawnej wizyty Papieża w Afryce. Media zachodnie narzuciły swój schemat interpretacyjny, przez co zagubione zostało przesłanie Papieża, zarówno to ściśle religijne, skierowane do wspólnoty wierzących w Afryce, jak i tyczące wymiarów krzywdy, społeczne i kulturowe. W przekazach medialnych zniknęło to, co w świetle chrześcijańskiej wizji godności człowieka woła o sprawiedliwość, o zaprzestanie wyzysku i narzucania nowych form zniewolenia, o uzdrowienie mechanizmów życia międzynarodowego w ekonomii i polityce. Tak, aby mieszkańcy Afryki mogli wreszcie stać się odpowiedzialnymi za swój własny los. Na to nałożono mechanizmy myślenia bardzo „partykularno- zachodnie”, ukierunkowania ideologiczne, ale i proste konsekwencje faktu, że w przekazie medialnym ostatnich dziesięcioleci pojawiła się „dziura kulturowa” tycząca chrześcijaństwa. Język kultury został zubożony o treści dotyczące głębi człowieka, o to co daje poczucie sensu, radości oraz chęci życia i tego, co tworzy wspólnotę. Nie lubiane, zwalczane z przyczyn ideologicznych chrześcijaństwo, przestało być zrozumiałym narzędziem głębszej komunikacji. W konsekwencji – często bez złej woli - mamy do czynienia z newsami i przyciągającymi uwagę tytułami, ale i zagubieniem zdolności porozumienia, wniknięcia we wnętrze wydarzeń i głębię doświadczenia tak osobowego jak i wspólnotowego, społecznego.
Przesłanie Papieża podczas podróży do Ziemi Świętej z pewnością będzie głęboko religijne, sięgające fundamentów chrześcijaństwa, wiary Kościoła, ale i dające nowy impuls dla kontaktów między wyznawcami trzech religii monoteistycznych: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Będzie to nowe światło dla współżycia trzech społeczności tak odmiennych, a zarazem żyjących w tym samym miejscu – w Ziemi dla wszystkich Świętej. To bardzo pilne i ważne dla wszystkich. Kolejne pokolenie mieszkańców Izraela wzrasta w klimacie niepewności, w poczuciu, że rozbudowana - jak w żadnym innym demokratycznym państwie - służba wojskowa jest czymś normalnym; że „inny” stanowi śmiertelne zagrożenie. Ale nie lepiej czują się chrześcijanie i muzułmanie – izolowani przez Mur, przez ograniczenia poruszania się między Zachodnim Brzegiem, Gazą i sektorami Jerozolimy. Cierpią rozłąkę z rodzinami i poczucie zniewolenia. Refleksja teologiczna Papieża może dać impuls do konkretnych kroków, które trzeba „wspólnie” podjąć dla rozwiązania sytuacji, która jest nie do zniesienia dla wszystkich. Wizyta Papieża będzie miała „stronę protokolarną”, „fakty mające wymowę polityczną”, ale z pewnością akcent przesłania będzie położony na to, co może pomóc odnaleźć się „wszystkim” na trudnej, wymagającej wysiłku od „każdego”, ale jedynie owocnej drodze pokoju. Pokoju opartego o pojednanie i szacunek dla każdego „innego” oraz o prawa do wolności i bezpieczeństwa, które każdy ma respektować.
Zwykliśmy mówić o „chrześcijanach żyjących w Ziemi Świętej”. Rzadko wczuwamy się w to, kim oni są. Kim są Arabowie – chrześcijanie w Izraelu i na całym Bliskim Wschodzie, w Ziemi Świętej? Zanim będziemy słuchali (lub czytali) homilii Benedykta XVI, warto uświadomić sobie, że sytuacja, w jakiej żyją od dłuższego czasu powoduje kryzys ich tożsamości. Prowadzą życie w sytuacji stałego konfliktu, wzrastającej fali emigracji. Trudności codziennego życia dotykają ich podwójnie: jako Arabów i jako chrześcijan. Trzeba wczuć się w rodzaj ich wrażliwości, by odczytać właściwie to, co powie Ojciec Święty. Jedzie tam, by „umacniać braci w wierze”, by pomóc im wypracować formy chrześcijańskiego życia w ich konkretnej kulturze, w ich środowisku dnia codziennego.
Chrześcijanie w Izraelu etnicznie są w większości Arabami – a zarazem są obywatelami Izraela. Mają obywatelstwo i paszport izraelski, żyją w kraju demokratycznym, ale jako Arabowie są „podejrzani”. Ograniczają ich restrykcje w przemieszczaniu się do innych miejsc Bliskiego Wschodu. A tam mieszkają ich krewni. Żyją w społeczeństwie, w którym narasta sekularyzacja i tendencja, by nie przywiązywać wagi do religii jako czynnika identyfikacji kulturowej i społecznej. A przecież stoją wobec wyzwania, by żyć jako wspólnota chrześcijańska o szczególnym znaczeniu dla całego Kościoła. Kościół wszak idzie od Wieczernika Ostatniej Wieczerzy i Zesłania Ducha św. wcielając misję otrzymaną od Zmartwychwstałego Pana.
Inna grupa to chrześcijanie, którzy także są etnicznie Arabami, ale żyją w innych krajach Bliskiego Wschodu. Tam też nie mają sielskiego życia. Podlegają wszelkim restrykcjom jako „grupa mniejszościowa”, zwłaszcza w okresie odradzania się nurtów fundamentalistycznych islamu, nieufności świata arabskiego do „Zachodu” oskarżanego o brak zainteresowania ich losem, wobec trwającego od dziesięcioleci braku perspektyw na pokój. Żyją w społecznościach, które przez lata wojny, zniszczeń, klimatu nienawiści i odwetu zagubiły bogactwo życia kulturowego, edukacji, normalnego życia społecznego i tego, co pozwala młodzieży rozwijać aspiracje właściwe społeczeństwom wolnym i demokratycznym. Zagubili możliwość – a przynajmniej mają z tym trudności – wyrwania się ze schematów przeciwstawienia się i odwetu.
Wreszcie najmniejszą grupę stanowią chrześcijanie, którzy wywodzą się ze środowisk etnicznie żydowskich. Oni borykają się z jeszcze innymi problemami. Mają łatwość oddychania głębią kulturową całej Biblii, ale starają się żyć jakby w ukryciu, w swoich małych gronach. Społeczeństwo żydowskie przechodzi bowiem okres sekularyzacji. Ale i jako takie nie akceptuje łatwo przejścia od wiary ojców do chrześcijaństwa.
Znamienne jest w tej sytuacji stwierdzenie zawarte w dokumencie Komisji teologicznej Patriarchatu Łacińskiego Jerozolimy z grudnia 2003 r.: „Jesteśmy przekonani, że jesteśmy wezwani do tego, by stać się zaczynem, który będzie sprzyjał wypracowaniu pozytywnego rozwiązania kryzysów, jakie przechodzimy. Jesteśmy głosem, który wydobywa się z wnętrza naszych społeczeństw, z którymi dzielimy tę samą historię, język, kulturę. Staramy się być obecnością, która sprzyja pojednaniu, pomocą dla wszystkich ludów poprzez dialog, który w rezultacie doprowadzi do wzajemnego zrozumienia, a w końcu przyniesie pokój tym Ziemiom”.
Autor jest dyrektorem programowym Radia Watykańskiego.
opr. aś/aś