O różnych postawach i opiniach polskich naukowców, świeckich i duchownych, wobec darwinizmu w pierwszym okresie jego recepcji
Teoria Darwina była tematem, który bardzo często wracał na łamy gazet i czasopism na ziemiach polskich. Dzięwiętnastowieczna prasa obfituje w różnego rodzaju i różnej wartości artykuły, rozprawy, sprawozdania z posiedzeń naukowych, a także wizje odległych epok geologicznych i przyszłości ludzkości, pisane w stylu science-fiction, krytykujące, broniące, czy też czerpiące inspiracje z teorii Darwina.
Józef Nusbaum napisał, że po roku 1863 problemy ewolucjonizmu roztrząsane były w takich czasopismach jak: "Przyroda i Przemysł", "Wszechświat", "Kosmos", "Przegląd Tygodniowy", "Prawda", "Ateneum"(2). Wspomniał także burzliwe polemiki, jakie za i przeciw ewolucji toczył "Przegląd Katolicki" z "Przeglądem Tygodniowym"(3) i z "Prawdą"(4). Polemiki te czekają na krytyczne opracowanie i ocenę(5).
Stefan Pawlicki dokonał podziału czasopism zajmujących się ewolucją, dzieląc je na katolickie i przeciwne Kościołowi(6). Katolickie zwalczały materializm, do którego zaliczył darwinizm, przeciwne zaś Kościołowi zamieszczały artykuły przesiąknięte indyferentyzmem i materializmem. Do czysto katolickich zaliczył on: "Przegląd Katolicki"(7) ukazujący się w Warszawie , "Tygodnik Katolicki" wychodzący w Poznaniu, "Czas" i "Przegląd Polski". Do obozu przeciwnego, a więc antykatolickiego, uczony ten zaliczył: "Gazetę Warszawską", "Gazetę Narodową", "Dziennik Lwowski" i "Bibliotekę Warszawską".
W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych popularne prace o darwinizmie i haeckelianizmie publikowali między innymi: W. Szyszłło(8), B. Rejchmann(9), Skoromski oraz Niewiadomski - byli oni związani ze środowiskiem warszawskim; Hodoly, Petelenz L. Masłowski - działali w środowisku lwowskim. J. Nusbaum z perspektywy pięćdziesięciu lat od powstania teorii ocenił, że dużo prac tych autorów zawierało wiele nieścisłości(10).
Dowodem zainteresowania darwinizmem w Polsce w okresie 25 lat od opublikowania w Anglii O pochodzeniu gatunków są przekłady dzieła Karola Darwina na język polski. W latach 1874-1876 L. Masłowski przetłumaczył O pochodzeniu człowieka oraz Dobór płciowy. K. Dobrski, w Warszawie w 1873 wydał Wyraz uczuć u człowieka i u zwierząt. S. Dickstein i J. Nusbaum przetłumaczyli O powstawaniu gatunków, które zostało wydane w Warszawie w 1884 r.
Darwinizm dziewiętnastowieczny występował w wielu odmianach. Zazwyczaj nie występował w formie nadanej przez Karola Darwina, lecz przybierał różne zabarwienia i podlegał przeróżnym modyfikacjom. Na naszym terenie spotykamy prace inspirowane przez poglądy Ernesta Haeckla i Huxleya.
Poglądy skrajnego darwinisty Haeckla były znane z kilku przekładów(11):
Czarnecki i L. Masłowski w 1871 przełożyli Dzieje utworzenia przyrody; A. Wrześniowski przyswoił przyrodoznawstwu polskiemu O przyczynach zjawisk w naturze organicznej, które ukazało się w Warszawie w 1873 r. S. Żaryn dokonał tłumaczenia książki Stanowisko człowieka w przyrodzie organiczej opublikowanej w Warszawie w 1874.
Poglądy Huxleya zostały zaprezentowane w drugim zeszycie "Biblioteki Pozytywnej" w r. 1873, w którym znajduje się sześć jego wykładów(12). Zeszyt ten miał tytuł O przyczynach zjawisk w naturze organicznej. Przekładu z niemieckiego tłumaczenia, którego dokonał Karol Vogt, na język polski podjął się A. Wrześniowski. Odczyt szósty nosi tytuł: Krytyczny rozbiór zasadniczej myśli przedstawionej w dziele Darwina: "O pochodzeniu gatunków" ze względu na zupełną teoryę o faktach zjawiska w naturze organicznej. Według recenzenta tej pracy, którym jest niejaki "Dr. S.": "[Huxley] przebiegając [...] kolejno rozmaite zarzuty czynione teoryi Darwina, wykazuje ich niedostateczność i brak w nich wszelkiej krytyki" (s. 547); dlatego też "pozostaje do wyboru albo darwinizm, albo nic" (s. 548).
Z okresu trzeciego ćwierćwiecza XIX należy odnotować dwie książki przetłumaczone na język polski, które podważały teorię ewolucji. Jedną z nich jest książka A. Quatrefagesa zatytułowana Karol Darwin i jego poprzednicy. Studium nad teorią przeobrażeń, którą przełożył J. Ochorowicz. Została ona wydana w Warszawie 1873. Drugą pozycją jest książka J. H. Reusch pod tytułem Biblia i Natura. Zestawienie biblijnego opowiadania o pierwotnych dziejach Ziemi z rezultatami nauk przyrodniczych. Przetłumaczył ją ks. Michał Nowodworski i wydał w Warszawie w 1872 r.
Osobnym źródłem poznania teorii Darwina były popularne wykłady. Wygłaszali je zarówno ci, którzy popierali teorię, jak i ci, którzy ją zwalczali. Temat ten domaga się jednak osobnego studium z racji rozproszenia materiałów i świadectw.
Z wielkiej ilości artykułów i książek wydanych na ziemiach polskich w rozpatrywanym czasie wybierzmy kilka, na sądując jedynie problem, kierując się kryterium roku wydania dzieła.
Trudno jest odpowiedzieć na pytanie, kto w Polsce najwcześniej wykładał czy pisał o ewolucji, ponieważ natrafiamy na rozbieżność sądów, które nie jest łatwo zweryfikować.
Józef Nusbaum pisze(13), że jednym z pierwszych Polaków, który wykładał szczegółowo teorię ewolucji w roku 1864 był August Wrześniowski(14), który był profesorem najpierw w Warszawskiej Szkole Głównej, a później na Uniwersytecie Warszawskim. W swojej autobiografii napisał: "Z wykładów uniwersyteckich Wrześniowskiego odniosłem bardzo wiele korzyści. Był on jednym z pierwszych, którzy w Polsce głosili z katedry zasady ewolucjonizmu, i przypominam sobie, jak ogromne znaczenie wywarła na mnie prelekcja Wrześniowskiego, w której zwięźle, nader jasno i krytycznie wyłożył nam podstawy teorji Darwina"(15). Rzecz ciekawa, Stefan Pawlicki, w swojej książce Studyja nad darwinizmem, pisząc o tych, którzy zajmowali się teorią ewolucji na ziemiach polskich, nie wymienił Augusta Wrześniowskiego(16). Pawlicki znał Wrześniowskiego, bo przecież w latach 1866-1868 wykładał na tej samej uczelni, w Szkole Głównej, będąc docentem filozofii.
L. Kuźnicki i A. Urbanek pierwszeństwo w propagowaniu darwinizmu dają Benedyktowi Dybowskiemu, który w 1862 r. został zamianowany wykładowcą na Katedrze Zoologii w Szkole Głównej w Warszawie i wprowadził wykłady z ewolucjonizmu(17). Tę opinię potwierdza Krystyna Kowalska pisząc o Dybowskim: "Zdecydowany darwinista, od 1860 popularyzował teorię ewolucji w Szkole Głównej a potem we Lwowie, zarówno w wykładach, jak i w prelekcjach publicznych oraz w wielu artykułach"(18). Dybowski twierdził(19), że najrozmaitsze formy życia, od ameby po człowieka, podlegają tym samym ogólnym prawom biologicznym, że nie ma przedziału między prawami życia biologicznego i prawami społeczeństw. Za naczelną zasadę nauki uznał on jedność przyrody i świata ludzkiego.
Stefan Pawlicki wspomniał, że w Polsce teorię Darwina wykładał w 1865 r. w Poznaniu niejaki dr Matecki(20). Jako odpowiedź na jego wykłady ukazała się w "Tygodniku Katolickim" obszerna praca, która jednak nie była oparta na książce Darwina O początku rodzajów. Z powodu błędów merytorycznych nie znalazła ona uznania u uczonych. Nie była to jednak pierwsza pozycja drukowana na ten temat w czasopiśmie na ziemiach polskich.
Czesław Głombik wyraził opinię, że "bodaj jednym z pierwszych, w krajowej prasie", który powiadamiał o tej nowości naukowej, jaką była teoria Darwina, był Stefan Pawlicki(21). Pawlicki uczynił ową wzmiankę w studium Przemiany człowieka, opublikowanym w Dzienniku Literackim w roku 1866(22). Pawlicki we wspomnianym studium powołuje się tylko na Darwina, nie przedstawia jednak jego poglądów i nie dokonuje krytycznej analizy. Uczynił to dopiero cztery lata później.
Okazuje się, że wcześniej od Pawlickiego o teorii Darwina pisał Edward Strasburger. E. Strasburger (1844-1912) był botanikiem, w latach 1867-69 był docentem Warszawskiej Szkoły Głównej, w 1869 objął Katedrę Botaniki w Jenie, zaś w latach 1880-1911 był profesorem Uniwersytetu w Bonn(23). Przyrodnik ten, w 1863 roku, opublikował artykuł zatytułowany: Dwupłciowość, wielokształtność i krzyżowanie się roślin, w którym ujął problem w "duchu teorii Darwina"(24). Pisał on, że w świecie przyrody widać okrutną walkę o przetrwanie: "Jeżeli istoty giną, inne zajmują ich miejsce, coraz nowi zwycięzcy wstępują na widownię świata, choć walka jest straszną, ta myśl pocieszyć nas może, że zawsze lepsi, mężniejsi, ostatecznie odniosą w niej zwycięstwo" (s. 65). Artykuł kończy się przesłaniem moralnym z II części Fausta Goethego: "Ten tylko wart wolności, życia, kto je sobie zdobyć umie"(s. 65).
Edward Strasburger w 1867 roku opublikował kolejny artykuł w "Bibliotece Warszawskiej": O istocie i zadaniu nauk przyrodniczych(25). Autor opowiada się przeciwko ścisłej klasyfikacji Linneusza, podając przykłady organizmów, które trudno jednoznacznie zaklasyfikować do królestwa roślin czy zwierząt. Zauważa on, że nie ma jednoznacznych kryteriów ustanawiających granicę pomiędzy wymienionymi wyżej królestwami. Na powstały problem nowe światło rzuca teoria Darwina. Strasburger zadał pytanie, które przytoczmy dosłownie: "Jeśli prawdą jest, że istoty wyższe rozwijały się z niższych, jeśli prawda, że one wszystkie w wspólnym źródle czerpały życie, jakże tu szukać granic między niemi?"(s. 24). Doktor filozofii, Edward Strasburger, zadaje pytanie bardzo ostrożnie. Widać w jego wypowiedzi pewnego rodzaju asekurację: "Jeśli prawdą że..., to ...". Taka forma wypowiedzi, wyrażającą wahanie, znikła bardzo szybko w publikacjach naukowych i była nieobecna w prasie propagującej teorię Darwina, przeznaczonej dla ogółu społeczeństwa. Teoria ta będzie albo gloryfikowana, albo zwalczana.
Wspomniany wyżej Stefan Pawlicki, po zmianie swojego stanu ze świeckiego na duchowny, opublikował w lutym 1870, w "Przeglądzie Polskim", obszerną pracę zatytułowaną Materyalizm wobec nauki. Poddał w niej analizie teorię ewolucji(26). Sam tak o niej pisał w następnej pracy dotyczącej darwinizmu: "Pochwaliłem, co mniemałem, że zasługuje na uznanie, a chociaż musiałem potępić jego myśl zasadniczą, starałem się oddzielić ją od pseudo-darwinizmu w pismach Vogta i Buchnera. Dowodziłem, że ci panowie niesłusznie wyciągają z Darwina wnioski materyjalistyczne i że on sam dalekim jest od nich, jak niebo od ziemi. W tych wszystkich twierdzeniach opierałem się na samym autorze, którego teoryją rozbierałem, biorąc to co napisał, za szczery wyraz jego przekonań"(27).
Pawlicki, w rozdziale cztwartym Materializmu wobec nauki, zamieścił podstawowe informacje o Karolu Darwinie i o okolicznościach powstania książki O początku rodzajów i dokonał analizy teorii (s. 42-63). Pisał on z uznaniem o spostrzeżeniach Darwina dotyczących czynników, pod wpływem których dokonują się przeobrażenia w organizmach zwierząt. Tymi czynnikami są: warunki życia ("otaczający żywioł") i dziedziczność. O istnieniu lub zanikaniu istot decyduje jeszcze jeden czynnik nazwany przez Darwina "walką o życie". Podobnie jak w sztucznej hodowli tak i w naturze dokonuje się selekcja ("elekcya"). Następnie Pawlicki, na stronach od 55 do 63 wspomnianej książki, przedstawił następujące zarzuty: Darwin poprzestał na postawieniu kilku hipotez ogólnych, które na dodatek i tak są znane z historii przyrodoznawstwa. Początkiem błędu (Pawlicki określi to dosadniej "szaleństwa") było zniesienie bariery dzielącej rodzaj od rasy lub gatunku. Przyrodnik posłużył się także fałszywą analogią, przenosząc zmienność dostrzeganą podczas hodowli w rasach na rodzaje i wyprowadzając cały świat roślinny i zwierzęcy z kilku typów.
Z krytyką książki Materyalizm wobec nauki wystąpił Aleksander Tyszyński w artykule Darwinizm i pozytywizm, który poniżej zostanie dokładniej omówiony(28). Autor podkreślił dosyć wierne przedstawienie osiągnięć nauk przyrodniczych przez Pawlickiego, ale zarzucił mu występującą wszędzie nutę ironii, "jawnie naciąganej ironii". Zadał znamienne pytanie: "Miałożby to być zdaniem autora (Pawlickiego - uwaga K. Z) z ujmą dla Stwórcy, jeśli docieka się sposób i objaśnia stopień Jego mądrości? Gdyby sfera niebieska tak właśnie się ukształciła jak się domyślał Herschell, ziemia jak Lyell, fauna i flora jak Oken, Darwin itp.: Duch Stwórcy, który był źródłem tych spraw i tych dziejów, czyliżby stawał się mniej mądrym i mniej Wszechmocnym?" (s. 240).
Pawlicki poświęcił teorii ewolucji jeszcze jedną swoją pracę, którą zatytułował Studyja nad Darwinizmem, o której więcej szczegółów zamieścimy niżej. Ukazała się ona najpierw w formie artykułów równocześnie z tłumaczeniem książki Henryka Reuscha Biblia i natura, dokonanym przez ks. Michała Nowodworskiego, znanego warszawskiego publicysty, w roku 1872(29). Z tego też względu tłumaczeniu książki Reuscha poświęcimy poniżej nieco więcej uwagi. Nosi ona podtytuł Zestawienie biblijnego opowiadania o dziejach ziemi z rezultatami nauk przyrodniczych. Tłumacz tej książki, Michał Nowodworski, był profesorem Akademii Duchownej w Warszawie, redaktorem "Przeglądu Katolickiego", wydawcą Encyklopedii kościelnej, autorem wielu rozpraw z zakresu różnych gałęzi teologii i filozofii(30)
Książka Reuscha musiała cieszyć się dużym powodzeniem, skoro Nowodworski przetłumaczył ją z trzeciego, uzupełnionego, wydania z roku 1870. Poprzednie wydania tej książki w języku niemieckim, ukazały się w 1862 oraz w 1866 r. Tłumacz w Przedmowie pisze, że od pewnego czasu w literaturze polskiej pojawiają się "płody myśli niechrześcijańskiej". Są to albo tłumaczenia, albo utwory kółka młodych literatów, którzy nie ukończyli studiów naukowych a zajęli się oświecaniem społeczeństwa. Nowodworski ma nadzieję, że książka ułatwi zorientowanie się w sprawach, które interesują wielu i da argumenty dla odparcia zarzutów przeciwko nauce objawionej. Podkreślił, że Reusch wykorzystał najnowsze osiągnięcia egzegezy i nauk przyrodniczych.
Henryk Reusch w rozdziale zatytułowanym Teoria Darwina o pochodzeniu gatunków (s. 270-294), przedstawia dowody ewolucjonistów (nazywa ich "dewelopistami"), przechodząc od Demailleta poprzez Lamarca do Darwina. Zarzuca Darwinowi, że uzasadniał swoją teorię, posługując się fałszywą analogią, biorąc jako punkt wyjścia zmiany zachodzące w hodowli roślin i zwierząt. Na fałszywość teorii ma wskazywać brak form pośrednich. Autor kończy rozdział następującymi wnioskami (s. 291-294): żaden darwinista nie może twierdzić, że teoria, którą przyjmuje, jest pewnym wynikiem badań naukowych; rozprawy, które powstały w związku z teorią przyniosą nauce korzyść, bo wyznaczą precyzyjniej granice zmienności gatunku; teoria o powstaniu gatunków roślin i zwierząt na drodze ewolucji nie zasługuje nawet na nazwę hipotezy naukowej; żarliwość zwolenników teorii ewolucji wypływa z tego, że sprzyja teorii materialistycznej i ateizmowi; darwinizm popadł w błąd, biorąc obserwacje prawdziwe w pewnym zakresie za podstawę wytłumaczenia istnienia i rozwoju całego świata organicznego.
Ks. Nowodworski, będąc publicystą katolickim troszczącym się o czystość doktryny wiary, dostrzegł w dziele Reuscha rys apologetyczny. Pragnął on bronić naukę o stworzeniu w tradycyjnym jej kształcie, który został podważony przez powstałą teorię. Nie poprzestał jednak tylko na tłumaczeniu. Książkę wzbogacił częstymi przypisami, które są owocem jego lektury i przemyśleń. W rozdziale czternastym, wyżej omówionym, czterokrotnie uzupełnił tekst zredagowanymi przez siebie przypisami, w których podaje dalsze "dowody" przeciwko darwinizmowi (s. 275 przypis 1; s. 276 przypis 1; s. 280 przypis 1; s. 285 - 289 przypis 1). Co więcej przeredagował dwa rozdziały uzupełniając argumenty podane przez Reuscha i dopisując inne - o czym napiszemy niżej.
O teorii Darwina napisał także Aleksander Tyszyński, który był krytykiem literackim, publicystą, prawnikiem z wykształcenia, współzałożycielem i kierownikiem działu krytyki literackiej w "Bibiotece Warszawskiej"(31).
Okazją do refleksji nad darwinizmem dla Aleksandra Tyszyńskiego były lektury trzech książek: Materializm wobec nauki - S. Pawlickiego, Prawo postępu - L. Masłowskiego oraz Przegląd dziejów przyrody napisany przez W. Szyszłłę(32). Artykuł został zatytułowany Darwinizm i pozytywizm w treści pism naszych i zamieszczony w "Bibliotece Warszawskiej" w roku 1873(33).
Tyszyński zauważył, że wspomniani autorzy w swych pismach wyrazili trzy odmienne i wzajemnie wykluczające się stanowiska. Co więcej, ich prace nie wpłynęły na zmianę poglądów oponentów: nie przekonały ani Pawlickiego, ani Masłowskiego, ani też Szyszłły (s. 42). Dlatego też Tyszyński pragnie wyrazić swoją opinię.
W nauce cyklicznie powracają dwa okresy: kult materii (materializm) i kult ducha (idealizm). Koniec wieku osiemnastego był tryumfem materializmu, początek wieku dziewiętnastego panowaniem idealizmu, a połowa wieku dziewiętnastego zaznacza się panowaniem pozytywizmu, który "wyniósł znowu materializm i ogłasza po dawnemu jego wyłączność". Teoria Darwina została z poklaskiem przyjęta przez "prawie wszystkich materialistów", a potępiona przez "wszystkich idealistów". Tyszyński sądzi, że przyjęcie tej teorii jest słuszne, ale teoria ta nie przyniesie tryumfu materializmowi, który utożsamia z pozytywizmem, ale zdradę - to znaczy przyczyni się do prędkiego powrotu epoki duchowej (s. 43).
A. Tyszyński po przedstawieniu w ogólnych zarysach teorii Darwina i dowodów przemawiających za jej prawdziwością (organa szczątkowe, przechodzenie płodu ludzkiego w łonie matki przez kształty różnych zwierząt), pyta, jaki jest powód odrzucania tej teorii przez ludzi wierzących ("przyjaciele ducha", "umysły idealne")? Powodem według niego jest teza, "iż dopuszczanie wywinienia się formy ludzkiej z form istot niższych jest zaprzeczeniem godności ludzkiej" oraz sprzeczność z przekazami religijnymi (s. 44). Autor oddala te zarzuty formułowane z punktu widzenia religii chrześcijańskiej ("ta, która nas najbliżej obchodzi").
Nauka chrześcijańska o stworzeniu zawiera się w biblijnej Księdze Rodzaju. Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Tyszyński uważa, że Księga Rodzaju "za treść i istotę człowieka uważa tylko sam duch" nie mówi natomiast nic o czasie i sposobie powstania ("ukształcenia się") istoty ludzkiej (s. 46). Autor daje do zrozumienia, że usprawiedliwiony jest wniosek, że Biblia nie wyklucza ewolucji ludzkiego ciała.
Tyszyński powołuje się w tym miejscu na św. Augustyna podkreślając, że taka interpretacja nie jest wcale nowością. Ernan McMullin w pracy zatytułowanej Ewolucja i stworzenie pisze, że liczni pisarze katoliccy odwoływali się na przestrzeni lat do autorytetu św. Augustyna, aby usprawiedliwić ewolucję(34). Jednym z pierwszych był J. Zahm, który w 1896 wydał pracę "Evolution and Dogma"(35). Naukowiec ten ukazał możliwość teistycznego ujęcia ewolucji i przełożył zasadnicze idee teorii Darwina w taki sposób, że przynamniej częściowo mogła ona zostać zaakceptowana przez czytelników katolickich w Ameryce. Innym autorem, który w analizach dotyczących ewolucji odwołał się do św. Augustyna był H. de Dorlodot, którego praca Le Darwinisme au point de vue de l'ortodoxie catholique została wydana w 1921 r. Książka ta wbudziła liczne kontrowersje. Polak Aleksander Tyszyński bronił darwinizmu, odwołując się do dorobku św. Augustyna wiele lat wcześniej, bo w 1873 r. Korzystał on z dwu dzieł św. Augustyna: De civitate Dei i przede wszystkim z książki Wyznania (s. 46). Księgę Wyznań cytował z przekładu ks. Pękalskiego, z roku 1847. Twierdził, że według interpretacji Doktora z Hippony "dni" z opisu stworzenia z Księgi Rodzaju oznaczają epoki "w stylu Biblii". Przytacza następujące zdania z Wyznań: "Są, którzy czytając te wyrazy "Na początku stworzył Bóg", wyobrażają sobie Boga jako wielkiego człowieka lub inną jaką wielką istotę materyalną... a słowa niech się stanie i stało się jako słowa które się poczęły i skończyły, a zaledwie się ich brzmienie skończyło, od razu pomieniona istota swój byt zaczynała, jeszcze oni są jako małe dzieci" oraz: "Niekształt pierwotny był zarodem tych wszystkich dziwów [to jest istot - uwaga A. Tyszyńskiego] o których w dniach następnych, ponieważ wszystkie te rzeczy z natury swojej ulegają odmianom czasu w skutek urządzonej odmiany ich ruchów i postaci"(s. 46, patrz: Św. Augustyn, Wyznania, ks. XII, 27nn).
Tyszyński z tych cytatów wyciąga następujący wniosek: "dziecinnem byłoby mniemać, iż utwór dany, np. postać ludzka ukazała się niegdyś nagle".
Czy taka argumentacja Tyszyńskiego jest uprawniona? McMullin dowodzi, że Augustyn wcale nie utrzymywał, że jedne gatunki mogą powstawać z innych; co więcej dla niego hipoteza powyższa byłaby zupełnie nie do przyjęcia ze względu na jego teorię form, które to formy istniały w umyśle Bożym(36). Wspomniany wyżej doktor Kościoła był przekonany, że każdy z gatunków wyłonił się w odpowiednim czasie z odpowiadającej mu przyczyny zalążkowej. Okazuje się więc, że Tyszyński i Augustyn nie pisali dokładnie o tym samym!
A. Tyszyński, aby wykazać, że teoria Darwina nie sprzeciwia się teologii chrześcijańskiej, posługuje się analogią: jak stworzeniem człowieka przez Boga jest jego uformowanie w łonie matki przez 280 dni (dziewięć miesięcy), tak podobnie stworzeniem pierwszego człowieka można nazwać jego ukształtowanie fizyczne "przez różne formy w łonie matki ziemi" przez 280 "dni bożych", czyli przez 280.000 lat ("dzień u Boga jest jako 1000 lat"). Autor artykułu cytuje w tym miejscu Drugi list św. Piotra, (3,8). Pełny tekst brzmi: "Niech dla was umiłowani, nie będzie tajne to jedno, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień". Zdanie to wyraża inną optykę czasową u Boga i u ludzi. Natomiast nie oznacza literalnie zamiany jeden do tysiąca. Z tego względu analogia okazuje się chybiona.
Powróćmy do zarzutu Tyszyńskiego: teoria ewolucji będzie zdradą pozytywizmu. Autor ten argumentował: "Przez duch wieku wydany, mający bez wątpienia w sobie pierwiastki prawdy darwinizm, przyszedł w ten sposób, zdaniem naszem, nie na uwieńczenie, ale owszem na zdradę pozytywizmu. Przyszedł na zdradę, okazało się bowiem, iż szkole tej i nauce nie chodziło o pozytywną pewność, ale o materializm; wyszedł na zdradę, pierwotnym bowiem twierdzeniom pozytywizmu o niezmienności gatunków, o odwieczności na ziemi rodu ludzkiego, z gruntu zaprzeczył; wyszedł na zdradę przez wykazanie niedostateczności jego kryteriów, i przez następstwa które sprawić musi"(s. 48).
Teoria ewolucji przyjęta przez pozytywizm miała się więc okazać koniem trojańskim niszczącym jego zasady i przygotowującym epokę ducha.
Teorią Darwina zainteresował się Henryk Hoyer (1834-1907), który był doktorem medycyny, profesorem zwyczajnym Warszawskiej Szkoły Głównej(37).
W 1876 r. Henryk Hoyer zamieścił w "Ateneum" artykuł zatytułowany Krytyczny pogląd na darwinizm(38). Autor ten podkreśla, że Darwin nie przypuszczał, iż "jego pogląd już w krótkim przeciągu czasu mógł spowodować wielki przewrót w naukach biologicznych, zakreślając im nowe cele i nowy kierunek, żeby mógł nawet posłużyć do wzniesienia nowego systemu przyrodniczo-filozoficznego, powszechnie znanego pod mianem 'Darwinizmu'" (s. 169). Znajomość tego systemu stworzonego przez zagorzałych zwolenników i agitatorów Darwina rozpowszechniła się przez popularne wykłady, które wywołały wzburzenie.
Po ogólnym wprowadzeniu autor przedstawia relację nauki do religii: samodzielna i niezależna nauka nieugiętą siłą logiki i doświadczenia zamknęła religię we właściwych jej sferach wiary i moralności. Hoyer ujmuje relacje nauki i wiary w pojęciach retoryki wojennej: przeciwnik pilnie śledzi każdą słabą stronę nieprzyjaciela (s. 170). "Przeciwnicy" to ci, którzy podważają osiągnięcia naukowe. Posługują się oni całym arsenałem środków i nie cofają się przed radykalnymi sposobami. "Przeciwnicy" nauki uciekają się nawet do oszczerstwa i rzucania podejrzeń.
Według Hoyera teoria pochodzenia czeka na potwierdzenie, bo nie została jeszcze potwierdzona niezbitymi dowodami, co więcej zawsze będzie tylko prawdopodobna. Potwierdzają to jego słowa "...mało jest nadziei, by kiedykolwiek udało się uzyskać fakta bezpośrednio potwierdzające prawdziwość teoryi, a mianowicie, aby się udało z form niżej stojących wychodować istoty wyższej organizacyi" (175).
H. Hoyer poparcie dla teorii ewolucji widzi w wielu faktach pośrednich (s. 176-181). Potwierdza ją warstwowy układ ziemi z zawartymi w jej pokładach szczątkami organicznymi. Argumentem za jest także obecny układ świata organicznego i istnienie różnych form pośrednich. W jednakowy w swej istocie sposób - jak twierdzi - powstają najniższe i najwyższe organizmy: w rozwoju jajka wyższych zwierząt widać szeregi przekształceń, jakie zwierzęta przechodziły w trakcie ewolucji (prawo rekapitulacji). Teorię potwierdza, według niego, brak stałych granic pomiędzy gatunkami i odmianami, gatunkami i rodzajami. Argumentem są także doświadczenia wyniesione z sztucznej hodowli.
Autor w artykule broni teorii ewolucji przed różnymi zarzutami (s. 180-193): niepewność w klasyfikacji świata organicznego pochodzi stąd, że wiele przodków i form przejściowych dawno zanikło a tylko niewiele egzystuje jeszcze dotychczas.
Wobec tego, że na ograniczonej przestrzeni mogą istnieć obok siebie bardzo blisko spokrewnione formy, a mimo tego nie zacierają się różnice gatunkowe, autor postuluje uzupełnienie teorii ewolucji innymi hipotezami.
Hoyer sądzi, że teoria pochodzenia jest hipotezą, która może wytłumaczyć wiele zagadkowych objawów w świecie organicznym, jednakże nie ma warunków, by dokonać fundamentalnej zmiany filozoficznych poglądów na świat; jest niezdolna do otwarcia nowej ery w poglądach na świat - dlatego nie ma powodów do niepokoju. "Nienawiść" do teorii - według niego - wypływa z szukania przodka człowieka u małp, co nie jest właściwe, gdyż "bezpośredni przodek rodzaju ludzkiego musiał zginąć w walce o byt", a małpy przedstawiają być może degeneracyjny stopień rozwoju. Aby przezwyciężyć opory psychiczne wobec pokrewieństwa człowieka ze zwierzętami wyższymi Hoyer, przedstawia argument ad hominem: "Trudno też zrozumieć, dlaczego człowiek nie wstydzi się, że kiedyś istniał jako prosta komórka albo że pływał w wodach płodowych jak ryba na wędce, że przyjmował pierś jak cielę i bezwiednie wykonywał inne zwierzęce czynności" (s. 190). Twierdzi dalej, że teoria Darwina nie zastępuje religii: nauka nie potrafi wytłumaczyć różnych właściwości fizycznych materii, nie potrafi także wytłumaczyć "skądże pierwsza komórka otrzymała zdolność do dalszego rozwoju w walce o byt i do przelania owych własności na następne pokolenia" (s. 191). H. Hoyer, jak widzimy, czyni pewne spostrzeżenia metanaukowe, odróżniając pytania dotyczące tego, jaka materia jest od pytań, skąd materia ma określone właściwości. Tylko metafizyk może wykazać psychologiczny sposób powstawania pojęć materii, siły, prawa, przyczyny i skutku, przestrzeni, czasu itd.
Hoyer nie jest jednak bezkrytyczny wobec nowej teorii lecz zauważa także słabe jej strony (s. 186-188). Przede wszystkim podkreśla brak zachowanych skamieniałości pierwszych, najprostszych organizmów. Teoria pochodzenia tylko w główniejszych zarysach daje się zastosować do świata organicznego, który przedstawia bardzo różnorodną i nierówną skalę. Nieznany jest - podkreśla rozważany przez nas autor - mechanizm dziedziczenia, przekazywania nabytych przymiotów oraz zdolności organizmów do przystosowania się. Na te pytania nauka szuka do dzisiaj odpowiedzi.
Hoyer odrzuca tłumaczenie powstawania świata na zasadzie pojęć "monistycznych", to jest przez rodzaj emanacji, jak też i stworzenie świata z nicości przyjmowane przez dualistów. Według niego poglądem dającym pogodzić się z monizmem i dualizmem jest następujący punkt widzenia: "świat wytworzył się sam z siebie i rozwinął się dalej wedle raz ustalonych przez Stwórcę praw, a nareszcie nastąpiła chwila, w której na świecie mógł zjawić się człowiek, odróżniający sam siebie jako - odmienną od zewnętrznego świata istotę, tak we własnej duszy, jak i w cudownym mechanizmie całego świata poznający wszechwładną dłoń Stwórcy" (s. 193). W cytowanej odpowiedzi widzimy rys wskazujący - powiedzmy, w sposób bardzo ogólny - na przynajmniej sympatię do deizmu i do patrzenia na świat w duchu filozofii Hegla.
Postacią Karola Darwina zainteresował się Sygurd Wiśniowski (1841-1892), pisarz i podróżnik, który dwukrotnie odbył podróż dookoła świata(39).
W 1882, w roku śmierci Karola Darwina, "Ateneum" zamieściło artykuł Sygurda Wiśniowskiego zatytułowany Karol Robert Darwin z podtytułem Zarys biograficzny(40). Rzuca się w oczy charakter polemiczny i oskarżycielski tego artykułu skierowany w stronę religii. Pisząc o twórcy teorii ewolucji, Wiśniowski podkreślił, że Darwin nie posiadał żadnego tytułu naukowego ani stanowiska i zaliczył go do "dyletantów", szerszego ruchu naukowego i literackiego, od którego pochodzi siła i zdrowotność życia umysłowego w Anglii. Na uwagę zasługuje zdanie: "Jej uczeni [tj. Anglii - uwaga K. Z.] są misyonarzami swoich idei, nie zaś uposażonym w prebendy klerem erudycyj. Największym zaś tego rodzaju misyonarzem był Karol Robert Darwin" (s. 497). Ze słownictwa kościelnego wzięte jest oprócz powyższych określenie Huxleya jako "apostoła" teorii. Wyjaśniając dlaczego Cambridge tak późno zaczęło się chlubić swoim uczniem, który na tym uniwersytecie osiągnął jedynie stopień "bakałarza nauk wyzwolonych", pisze: "Pochodziło to z obawy przed potęgami klerykalnemi, wywierającymi wtedy wpływ poważny" (s. 499). Ten wielki przyrodnik pracujący z dala od laboratoriów, bibliotek i muzeów uosabia ideał w stylu Rousseau: "Pamiętajmy bowiem, że oprócz Voltaire'a Darwin jest może jedynym przykładem mędrca pierwszorzędnej wielkości, zamykającego się z dala od miast w dworze wiejskim"(s. 505). Polemikę, która powstała po opublikowaniu pracy O powstawaniu gatunków (autor artykułu nazywa ją Powstawanie rodzajów) ujmuje w słownictwie zaczerpniętym z języka wojskowego: dwa wrogie obozy, wrzawa, bój gorący, zwycięstwo, zawieszenie broni. Wiśniowski zaznacza, że teoria ewolucji odnosi się nie tylko do biologii ale, cytując T. H. Huxleya, "jest nadto podstawą operacyjną do zawojowania wszystkich królestw przyrody". Przytacza on także opinię pewnego darwinisty publikującego w czasopiśmie "Times", który stwierdził że ewolucja jest "stanowiskiem, z którego mamy się zapatrywać na wszystkie objawy działalności myśli i umysłu ludzkości, jej religię, moralność, urządzenia społeczne, filozofie, historyją" (s. 510).
Sygurd Wiśniowski kreśli panoramę stanowisk wobec darwinizmu. Na jednym skrzydle placu boju umieszcza katolicyzm "będący w postawie nieprzyjaznej ale niezaczepnej", w środku różne sekty religijne "które milczą i udają obojętność", na drugim zaś skrzydle anglikanizm, który "podejmuje próby bratania się z dotychczasowym wrogiem". Darwiniści zaś zapewniają, że ich teoria i religia mogą istnieć spokojnie obok siebie, że można być jednocześnie i dobrym chrześcijaninem, i darwinistą (s. 511).
Wiśniowski w stanowisku Kościołów widzi podstęp (s. 512). Katolików oskarża o dyplomatyczną przebiegłość w przywłaszczaniu sobie i asymilowaniu teorii, nawet takich, które podważały dogmat. Wobec protestantów nawołuje do czujności, bo nie można poddawać się złudzeniu, że zelotyzm przestanie prześladować i wykluczać "niemiłą teorię". Darwiniści według niego nie mają prawa, aby występować przeciwko jakiejś doktrynie, której nieprawdziwość nie została udowodniona faktami obserwacyjnymi. Z drugiej zaś strony, jego zdaniem, teoria ta "podkopuje każdą doktrynę, której prawdy obserwacya swem approbatur nie przypieczętowała - każdą ... tak indukcyjno - teologiczną, jak apryorycznie filozoficzną" (s. 513). Autor, jak widzimy, przyjmuje klasyczne stanowisko pozytywizmu wobec religii: to, co nie da się empirycznie udowodnić, nie istnieje. Religię traktuje jako "system" na równi z systemem, jakim jest nauka, nie zwracając uwagi na różnicę w treści i w metodzie.
Autor artykułu, odpowiadając na pytanie, jakie powinno być stanowisko darwinistów wobec religii, przytacza fragment listu Darwina do pewnego studenta z Jeny zamieszczonego w czasopismie "New York Sun" w 1882 r., w dniu 5 października: "Wiedza i Chrystus nie mają z sobą nic wspólnego, chyba tyle, że zwyczaj naukowego badania czyni człowieka ostrożnym w przyjmowaniu wszelkiego rodzaju dowodów. Co do mnie nie wierzę, aby kiedykolwiek było dane jakiegokolwiek objawienie. Co się tyczy życia pozagrobowego, każdy musi sobie własne wnioski wyciągnąć z niepewnych i sprzecznych prawdopodobieństw". Wiśniowski wyciąga następujące wnioski: Darwin nie wierzy w objawienie, każe przyjmować wszyskie dowody ostrożnie, a co do nieśmiertelności ma wiele wątpliwości.
Ewolucja, według autora artykułu, wyjaśnia pochodzenie religii, wiążąc ją ze stopniową ewolucją człowieka. Religia rozwijała się stopniowo od hipotezy duchów - wyjaśniającej niezrozumiałe wydarzenia albo mającej genezę w marzeniach sennych - do wiary w jednego lub kilku bogów, aż do chrześcijaństwa powołującego się na objawienie. Teologia nie chce przyjąć takiego punktu widzenia. Dlatego konkluzja autora jest następująca: teologia i ewolucja nawzajem się wykluczają (s. 514).
Sygurd Wiśniowski pisze, że zagorzali darwiniści teorię ewolucji rozciągają na etykę (s. 515). Moralność nie jest niczym więcej jak rezultatem rozwoju popędów wrodzonych, odziedziczonych i towarzyskich, jest "pięknym i użytecznym narzędziem" w walce o byt. Jaka więc religia, pyta, mogłaby bez rezygnacji z przypisywanego sobie posłannictwa, istnieć spokojnie obok teorii, która podaje takie źródło moralności?
Jakie jest ostateczne stanowisko autora artykułu Karol Robert Darwin wobec problemu: czy do pogodzenia jest teoria ewolucji z religią? Mimo asekuracji ("nie czując się na siłach do przeprowadzenia wyżej zarysowanej polemiki do krańcowych wniosków"), Sygurd Wiśniowski jest przekonany, że możliwość pojednania ewolucji z religią wobec przytoczonych argumentów pryska jak bańka mydlana (s. 515).
W "Ateneum", w roczniku 1882, w numerze drugim, znajdujemy artykuł Bronisława Rejchmanna. Jest on zatytułowany Teoryja Darwina w stosunku do nauki i życia, z podtytułem Szkic ogólny(41). Artykuł ten jest podzielony na dwa paragrafy zatytułowane Doniosłość naukowa i Stosunek do życia społecznego i do moralności. W pierwszym paragrafie autor broni teorii ewolucji, uzasadniając ją od strony metodologicznej. I z tego względu artykuł zasługuje na dokładniejsze omówienie.
Bronisław Rejchmann teorię Darwina rozciąga na wszystkie zjawiska biologiczne. Uważa, że podobnie jak prawo przyciągania Newtona obejmuje cały wszechświat, tak teoria Darwina odnosi się do wszystkich poznanych faktów z zakresu biologii (s. 331). Ewolucja jest więc prawem powszechnym. Tłumaczy lepiej i jaśniej od innych teorii ogół zjawisk świata organicznego, daje wskazówki do odkrywania nowych faktów. Jednakże w przyszłości może zostać zmodyfikowana i okazać się szczególnym przypadkiem ogólniejszej zasady (s. 340). Rozważana teoria została potraktowana jako dopełnienie i uzupełnienie dotychczasowych systemów badania przyrody(42). Odnajdujemy u Rejchmana zapowiedź reguły metodologicznej sformułowanej 36 lat później przez Nielsa Bohra, zwaną zasadą korespondencji(43).
Autor dostrzega, że metoda w badaniach przyrody podlega ciągłemu rozwojowi. Wyróżnia w jej rozwoju następujące etapy:
Powyższe spostrzeżenia metodologiczne z nauk przyrodniczych Rejchmann odnosi do biologii (historii naturalnej). Według niego ewolucja metody w biologii miała następujące etapy (s. 335,337):
Rejchmann podkreśla nowe wartości dla nauki, jakie wniósł Darwin i teoria nazwana jego imieniem. Były to (s. 331-334): "wypędzenie" metafizyki i oparcie badań przyrodniczych na faktach oraz zmiana perspektywyw - na miejsce teleologii antropomorficznej i przyczyn celowych wprowadzone zostały przyczyny sprawcze. Szczegółowe nauki przyrodnicze uzyskały dzięki teorii ewolucji nić wspólną i łączącą je w zwartą całość.
Bronisław Rejchmann analizuje więc teorię i uzasadnia ją od strony metodologicznej. Spostrzegamy u niego pogląd na rozwój nauki zwany kumulatywizmem. Teoria ewolucji jest prawdziwą, bo pozostaje w korespondencji z poprzednimi metodami i tłumaczy nowe zjawiska, które nie były przez tamte teorie wyjaśniane.
W drugim paragrafie autor artykułu pragnie rozproszyć przesąd, jakoby teoria Darwina poniżała i deprawowała ludzkość (s. 357). Ukazuje najpierw, że ani Darwin, ani "jego znakomity kontynuator Haeckel" nie wyprowadzają człowieka od małp istniejących współcześnie. Człowiek i współcześnie istniejące małpy należą do odmiennych gałęzi które jednak mają wspólnych przodków (s. 342). Ludzkość nie powinna się wstydzić swoich małpich protoplastów, tak jak arystokracja niemiecka nie wstydzi się pokrewieństwa ze swoimi przodkami, którzy łupili podróżnych, albo też wszyscy ludzie pochodzenia od Kaina będącego jednym ze zbrodniczych potworów ludzkich (s. 343). Podkreśla dalej, że zasada walki o byt nie usprawiedliwia walki o byt wszelkimi godziwymi i niegodziwymi metodami. Darwin nie pisał kodeksu prawodawczego ani systemu religijnego, ale tylko tłumaczył zjawiska przyrody. Czyny ludzkie nie są skutkiem takiej czy innej teorii, ale skutkiem instynktów, potrzeb i namiętności, jak świadczy o tym historia (s. 346). Nieporównanie większy wpływ mają "teorje religijne" (wierzenia religijne), za które ludzie gotowi są umrzeć, natomiast "za prawdę naukową dwóch dni pościć nie będą" (s. 347). Komuniści zostali ukazani jako ci, którzy wyprowadzają jednostronne wnioski z teorii Darwina (s. 351). Autor myśli zapewne o wykorzystywaniu propagandowym przez nich teorii pochodzenia człowieka. Okazuje się, że autor nie wie wiele o nich. Przypisuje im wizję społeczeństwa ["jakieś królestwo boże" - podkreślenie Z. K.], w którym nie ma nierówności, różnych zboczeń, potrzeb ani walki o byt. Według niego takie zasady prowadzą społeczeństwo do zacofania, upadku i podbicia przez sąsiednie narody. "Teoria descendencyi" nie popiera arystokracji. Nie da się też w niej znaleźć usprawiedliwienia dla ludzi żyjących w samolubstwie, kierujących się w swych czynach tylko chciwością (s. 352) . Darwinizm nie popiera także kapitalizmu z jego zasadą wolnej konkurencji.
Wiele zarzutów, które zbijał Bronisław Rejchmann pojawiało się w publikacjach książkowych i w prasie atakującej teorię ewolucji na długo przed napisaniem przez niego artykułu. Poszukajmy konkretnych przykładów:
W cytowanej już książce Biblia i natura, w rozdziale Człowiek i zwierzę, tłumacz ks. Michał Nowodworski, zamiast tekstu autora umieścił swój tekst. W "rzeczy obszerniej opracowanej" szuka on związku pomiędzy Komuną Paryską a powstałym w tym samym czasie dziełem Darwina O pochodzeniu człowieka.
Tłumacz ten pisze, że zarówno paryskie wydarzenia rewolucyjne, jak i owa książka są objawem tego samego ducha negacji i zniszczenia(44). Ukazuje, że co prawda pomiędzy książką Darwina a rewolucją francuską nie ma bezpośredniego związku, ale jest związek wewnętrzny. W przypisie Nowodworski zastrzega się, że nie posądza Darwina o popieranie doktryn dezorganizacyjnych, ale mówi o wpływie samej teorii. Puentą są trzy akapity, które przytaczamy dosłownie(45): "Komuna pokazała, czem może być społeczeństwo ludzi zezwierzęconych. Darwin uczył, że człowiek jest tylko zwierzęciem i zwierzęcia potomkiem. Gdyby Komuna została zwycięską, hipoteza Darwina byłaby jednym z jej artykułów wiary. Wyrazem praktycznym doktryn materialistowskich była Komuna paryska; wyrazem naukowym teorja Darwina".
Zauważamy, że teoria ewolucji znalazła w Polsce zarówno żywiołowe przyjęcie, jak też i dogłębną krytykę i odrzucenie. W cytowanych na początku szkicu artykułach Nusbauma i Jaczewskiego o darwinizmie dziewiętnastowiecznym, uwaga jest skupiona prawie wyłącznie na propagatorach i zwolennikach ewolucjonizmu. Sądzimy, że warto było poznać panoramę recepcji darwinizmu na ziemiach polskich, aby dostrzec argumenty, ich rodzaj i jakość, jednej, jak i drugiej strony.
Przypisy:
1. Zarys ewolucjonizmu dziewiętnastowiecznego można znaleźć w następujących pozycjach: J. Nusbaum, Idea ewolucyi w biologii. Przeszłość, stan obecny i wpływ na rozwój wiedzy ludzkiej, Warszawa 1910, Nakładem Kięgarni G. Centnerszwera i ski - Lwów, H. Altenberg, s. 435 - 441; T. Jaczewski, Wpływ darwinizmu na naukę polską, w: Idea ewolucji w biologii, red. Komisja Ewolucjonizmu Polskiej Akademii Nauk, opr. i uzup. komitet redakcyjny Pietruszewicz K. i inni, Warszawa 1952, Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, t. I: J. Nusbaum, "Zarys dziejów ewolucjonizmu do końca XIX w.", s. 646 - 658; H. Szarski, Mechanizmy ewolucji, Warszawa 1989: w tej pozycji Szarski zamieścił "Zarys historii zagadnień ewolucyjnych" (s. 202-217).
2. J. Nusbaum, Idea ewolucyi w biologii, dz. cyt., s. 435. W "Prawdzie" popularyzacja ewolucjonizmu stała się hasłem wydawniczym. Czasopismo było wydawane od 1881 r. przez A. Świętochowskiego, który opowiedział się za ewolucjonizmem Darwina, Milla i Spencera (patrz: A. Świętochowski, Wspomnienia, Opracował i wstępem opatrzył S. Sandler, Wrocław - Warszawa - Kraków 1966, s. 77).
3. J. Nusbaum w swojej "Autobiografii", wydanej we Lwowie, b.r.w., na s. 67, pisał o poziomie tego czasopisma, w tych latach, w których zamieszczał w nim artykuły: "Pismo to pod wieloma względami było tandetą; redaktor jego, człowiek bez gruntownej wiedzy i wykształcenia, lubił gonić za sensacją, brać czytelników na lep "postępu" i "ostatniej chwili". Liche często rzeczy drukowane były w tem piśmie oraz w jego dodatkach miesięcznych, a nadomiar lichą i niedbałą była ich korekta".
4. Tamże.
5. Ponieważ brakuje komletnych roczników pism dziewiętnastowiecznych w bibliotekach polskich, nieocenioną pomocą jest pozycja: Polskie czasopisma religijno-społeczne w XIX wieku. Materiały do katalogu. Red. B. Lesisz, C. Drapińska, ks. D. Olszewski, o. K. Marciniak, Warszawa - Lublin 1988, KUL.
6. S. Pawlicki, Materyalizm wobec nauki, Kraków 1870, s. 129-130.
7. "Przegląd Katolicki" został założony przez ks. M. Nowodworskiego, który był także redaktorem, wydawcą i pracownikiem.
8. W. Szyszłło wydał "Przegląd dziejów przyrody" w 1872 r..
9. B. Rejchmann, Teorya Darwina rozwinięta przez Haeckla, b.w.w.1873.
10. Tamże.
11. T. Jaczewski, Wpływ darwinizmu na naukę polską, w: Idea ewolucji w biologii, red. Komisja Ewolucjonizmu Polskiej Akademii Nauk, opr. i uzup. komitet redakcyjny Pietruszewicz K. i inni, Warszawa 1952, s. 650.
12. Recenzję tej pozycji przedstawił "Dr. S." w Biblioteka Warszawska 1 (1873) 542-548.
13. J. Nusbaum, Idea ewolucyi w biologii, dz. cyt., s. 436.
14. August Wrześniowski (1836-1892) opublikował m. in.: Wykłady zoologii, miane w Szkole Głównej Warszawskiej (kurs litografowany; pierwsze wiadomości o darwinizmie w Polsce), 1863; Karol Darwin, w: "Wszechświat", (1882); Przyczyny dziedziczności i zmienności u roślin i u zwierząt, w: "Ateneum" (1887), przetłumaczył na język polski dzieła O. Smidta, A. R. Wallace'a i T. H. Huxleya. Na temat A. Wrześniowskiego patrz: G. Brzęk, Wrześniowski August, w: Słownik Biologów Polskich, pod red. S. Feliksiaka, Warszawa 1987, s. 508-509.
15. J. Nusbaum-Hilarowicz, Pamiętniki przyrodnika. Autobiografia, b. r .w., H. Altenberg, Księgarnia wydawnicza we Lwowie, s. 27: "O pracach naukowych Wrześniowskiego, jakoteż innych zoologów polskich, o których tu wspominam, mianowicie Taczanowskiego i Hoyera, napisałem obszerniej w książce Szlakiem nauki ojczystej, która wyszła w Warszawie nakładem Kasy im. Mianowskiego".
16. S. Pawlicki, Studyja nad darwinizmem, Kraków 1875, s. 9-10.
17. L. Kuźnicki, A. Urbanek, Zasady nauki o ewolucji. Podręcznik dla Szkół Wyższych, Warszawa 1967, t. I, s. 133-135.
18. K. Kowalska, Dybowski Benedykt Tadeusz, w: Słownik Biologów Polskich, dz. cyt., s. 142.
19. Odnośnie poglądów B. Dybowskiego, patrz: B. Skarga, Lata 1864-1895, w: Zarys dziejów filozofii polskiej 1815-1918, red. A. Walicki, Warszawa 1983, s. 189-190.
20. S. Pawlicki, Studyja nad darwinizmem, dz. cyt., s. 9.
21. Tak twierdzi C. Głombik, Schopenhaurerowska inspiracja w twórczości Stefana Pawlickiego, w: Studia Filozoficzne 3 (1969) 102, przypis 13.
22. S. Pawlicki, Przemiany człowieka, w: "Dziennik Literacki" 35-39 (1866).
23. O E. Strasburgerze pisali: B. Hryniewiecki, Prof. dr Edward Strasburger (1844-1912), Jego życie i dzieło, Warszawa 1938; Zb. Podbielkowski, Strasburger Edward Adolf, w: Słownik Biologów Polskich, dz. cyt., s. 508-509.
24. E. Strasburger, Dwupłciowość, wielokształtność i krzyżowanie się roślin. Rzecz w duchu teoryi Darwina wyłożona, w: "Biblioteka Warszawska" 1 (1863) 27-65.
25. E. Strasburger, O istocie i zadaniu nauk przyrodniczych, w: Biblioteka Warszawska 3 (1867) 1-24.
26. "Przegląd Polski" 8 (1870) 213-251. W formie książkowej praca ukazała się pod tytułem Materyalizm wobec nauki, w Krakowie w 1870 r. i została wydana w Drukarni Uniwersytetu Jagiellońskiego.
27. S. Pawlicki, Studyja nad darwinizmem, dz. cyt. s. 9.
28. A. Tyszyński, Darwinizm i pozytywizm w treści pism naszych, w: Biblioteka Warszawska 1 (1873) 239-241.
29. J. H. Reusch, Biblia i natura. Zestawienie biblijnego opowiadania o pierwotnych dziejach ziemi z rezultatami nauk przyrodniczych, tłum. z trzeciego wydania niemieckiego ks. Michał Nowodworski, Warszawa 1872, Drukarnia Czerwińskiego i Spółki.
30. Patrz: B. Kumor, Nowodworski Michał, w: Polski Słownik Biograficzny, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1978, t. XXIII/2, z. 97.
31. Na temat Aleksandra Tyszyńskiego patrz: Wielka Encyklopedia Powszechna PWN, Warszawa 1968, t. 11, s. 760.
32. S. Pawlicki, Materializm wobec nauki, dz. cyt.; L. Masłowski, Prawo postępu. Studiyum przyrodniczo-współczesne, Kraków 1872: książka ta była pismem polemicznym w stosunku do pracy Pawlickiego, jakkolwiek Masłowski nie pisze o tym wprost. Patrz: A. Tyszyński, Darwinizm i pozytywizm, dz. cyt., s. 28; W. Szyszłło, Przegląd dziejów przyrody. Studia filozoficzne, Warszawa 1872.
33. A. Tyszyński, Darwinizm i pozytywizm w treści pism naszych, w: "Bibioteka Warszawska", 1 (1873) 24-49, 239-254.
34. E. McMullin, Ewolucja i stworzenie, przekład J. Rodzeń, Kraków 1993, Ośrodek Badań Interdyscyplinarnych przy Wydziale Filozofii Papieskiej Akademii Teologicznej, s. 29.
35. J. Zahm, Evolution and Dogma, Chicago 1896: patrz E. McMullin, Ewolucja..., dz. cyt., s. 29-30, przypis 51.
36. E. McMullin, Ewolucja..., dz. cyt., s. 30.
37. Na temat H. Hoyera patrz: Zb. Filar, Hoyer Henryk Fryderyk, w: Polski Słownik Biograficzny, Wrocław-Warszawa-Kraków 1962-1964, t. X; G. Brzęk i St. Felisiak, Hoyer Henryk Fryderyk, w: Słownik Biologów Polskich, dz. cyt. s. 212-214.
38. H. Hoyer, Krytyczny pogląd na darwinizm, w: "Ateneum" 4 (1876), 169-177.
39. Notę biograficzną Sygurda Wiśniowskiego zamieściła Wielka Encyklopedia Powszechna dz. cyt., tom 12, stona 359; patrz też: S. Wiśniowski, Pisma wybrane, wstęp i oprac. J. Tuwim, B. Olszewicz, Warszawa 1953-1956, t. 1-3.
40. S. Wiśniowski, Karol Robert Darwin (Zarys biograficzny), w: "Ateneum" 3 (1882) 496-518.
41. B. Rejchmann, Teorya Darwina w stosunku do nauki i życia. Szkic ogólny, w: "Ateneum" 2 (1882) 330-357.
42. "Darwin, mówiąc ogólnie nie zwalczał bynajmniej Cuviera i jego szkoły, on stanął na ich barkach..." - Tamże, s. 335; "Szkoła Darwina jest dalszym ciągiem szkoły Cuviera, jest jej nową fazą..." - Tamże, s. 336.
43. Por. np. Ks. M. Heller, Filozofia nauki. Wprowadzenie. Kraków 1992, s. 55. Zasadę tę Niels Bohr sformułował w artykule pod tytułem O kwantowej naturze widm liniowych.
44. J.H. Reusch, Biblia i Natura, dz. cyt., s. 298.
45. Tamże, s. 298.