Biomedycyna - to nowe podejście do zagadnień medycznych, redukujące je wyłącznie do sfery biologicznej, pozbawiając jakichkolwiek odniesień humanistycznych
Z okazji obchodów 50-lecia Wydziału Medycyny i Chirurgii Uniwersytetu Katolickiego Najświętszego Serca Papież przedstawił kilka refleksji związanych z delikatnym tematem nauk doświadczalnych, które «zmieniły wizję świata, a nawet rozumienie samego siebie przez człowieka». Ta autorytatywna wypowiedź pobudza do tego, by zastanowić się nad słowem, które stało się modne i często nadużywane: chodzi o tzw. biomedycynę. Jego znaczenie stało się nowatorskie, a niektóre refleksje Benedykta XVI pomagają w lepszym zrozumieniu jego bardziej krytycznych aspektów. Słowo to nie jest neutralne, a tym bardziej nieszkodliwe, zarówno jeśli chodzi o przesłanki, z których się rodzi, jak i ze względu na konsekwencje, które ma już teraz lub będzie miało w przyszłości.
Biomedycyna przyczyniła się do przemiany medycyny ze sztuki leczenia w pseudonaukę, w ramach której badanie kliniczne nie ukazuje już jakiegoś etapu życia człowieka, lecz stara się ingerować w samą definicję ludzkiego życia. Biologia bowiem, nawet jeśli wciąż jeszcze pojmuje się ją jako dyscyplinę naukową, opisującą wyłącznie procesy życia z punktu widzenia pozytywistycznego i mechanicystycznego, miała prawie od początku skłonność do badania życia, także życia człowieka, jako zwykłego rezultatu biologicznej organizacji i złożoności.
Dla biologii liczą się wyłącznie możliwe do zbadania procesy reakcji biochemicznych, posiadające zdolność powodowania tzw. modyfikacji fenotypowych w biologii molekularnej, będących efektem zapisów genetycznych. To pozornie realistyczne stanowisko jest u podstaw biologicznej koncepcji życia, w myśl której — przede wszystkim we współczesnej neurologii — można opisać zjawiska życiowe, sprowadzając wszystko do reakcji chemicznych. Nie jest to już prymitywna teoria, zgodnie z którą «człowiek jest tym, co spożywa», lecz bardziej wyrafinowana propozycja zredukowania człowieka do aspektów wyłącznie biologicznych, odmawiając w rzeczywistości uznania go za osobę.
Mamy tu do czynienia z mentalnością redukcjonistyczną, która pozyskała sobie własną przestrzeń w tej części medycyny, w której zmierzano do dowartościowania i wykorzystania wiedzy biologicznej. I to w okresie, kiedy zainteresowania biologii kierują się ku bardziej delikatnym i radykalnym kwestiom (np. genetyka), będącym u początków życia biologicznego. W ten sposób biologia opanowała już wszystkie dziedziny życia społecznego (od produkcji rolnej po hodowlę bydła, od kryminologii po medycynę) i sprowadziła wszystko do czystej technologii modyfikującej.
Sztuka medyczna — bowiem o sztukę tu chodzi — przywłaszczyła sobie wyrafinowane narzędzia badawcze (ale wiele z nich całkowicie prymitywnych i nieprecyzyjnych, jak techniki zapłodnienia in vitro, hybrydyzacja i klonowanie). Posługując się technologiami biologicznymi, zastosowała je w dziedzinie, która coraz częściej wykorzystywała je do określenia tzw. jakości życia. Odkrycie możliwości modyfikowania elementów pierwotnych, takich jak cechy genetyczne i komórki embrionalne, doprowadziło nawet do powstania złudzenia, że jest się w stanie wyjaśnić sens życia, a wręcz do absurdalnego dziecinnego przekonania, że można je stworzyć (np. poprzez eksperymenty na tzw. życiu sztucznym). Medycynie grozi zatem, że utraci opinię dziedziny, która w sposób personalistyczny opiekuje się istotą ludzką w jej całości (od diagnozy po terapię, w celu pokonania choroby bądź kontrolowania jej przebiegu, a w przypadkach niemożności leczenia — towarzyszenia aż do końca). W przypadku tzw. biomedycyny istnieje zatem niebezpieczeństwo nieodróżniania biologii od medycyny.
«Medykalizacja» biologii czy «biologizacja» medycyny? Niezależnie od tego, jaka byłaby odpowiedź, jest to droga ryzykowna, która zdaje się nie sprzyjać integralnemu podejściu do człowieka. Nadal aktualne okazują się zatem słowa Papieża, którymi określił katolicki wydział medycyny, jako «miejsce, w którym transcendentny humanizm nie jest retorycznym sloganem, ale stosowaną w życiu zasadą codziennego poświęcenia», która stawia «w centrum uwagi osobę ludzką z jej kruchością i jej wielkością, przy wciąż nowych możliwościach pełnych pasji badań i przy nie mniejszej świadomości granic i tajemnicy życia».
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (6/2012) and Polish Bishops Conference