Fragmenty książki "Krótko o filozofii Boga"
Copyright © Wydawnictwo WAM 2004
Mówi się, że Jezus zamienił wodę w wino; że chodził po wodzie; że nakarmił pięć tysięcy ludzi pięcioma bochenkami chleba i dwiema rybami; że wskrzesił Łazarza; że uzdrowił kobietę cierpiącą na krwotok; że przywracał ludziom wzrok; że uzdrawiał trędowatych; że sprawiał, iż chromi chodzili; że powstał z martwych w Niedzielę Wielkanocną po tym, jak Go zabito. Jeśli w ogóle chce się traktować ewangelistów poważnie, to nie można tak łatwo odrzucić opowieści o cudach.
Pismo Święte nie daje nam jednak zbyt jasnego punktu wyjścia. Bibliści uważają, że niektóre opowieści Nowego Testamentu mogły być dodane później; inne mogą być nieco przesadzone. A nawet jeśli są prawdziwe, to nie znaczy, że tego typu cuda zdarzają się dzisiaj. Pismo Święte przyznaje, że cudów mogą dokonywać nie tylko naśladowcy prawdziwego Boga — magowie faraona także potrafili dokonywać cudów równie imponujących, jak te dokonywane przez Mojżesza.
Istnieją różne definicje cudu i w tym rozdziale rozważymy kilka możliwości. Wiele będzie zależało od przyjętego modelu Boga; jeśli, na przykład, zdefiniujemy cud jako działanie Boga, to będzie to możliwe tylko wówczas, gdy uznaje się, że istnieje Bóg, który może działać we wszechświecie. Czyli, chodzi tutaj o rozumienie języka dotyczącego Boga zaproponowane przez realistów. Definicja pierwsza zakłada, że taki Bóg istnieje:
David Hume definiuje cud jako: „Przekroczenie prawa przyrody wskutek specjalnego aktu woli Bóstwa lub wskutek interwencji niewidzialnego czynnika”126. Jest to klasyczne rozumienie pojęcia cudu i czasami określa się je mianem koncepcji cudu jako „przekroczenia”, ponieważ polega on na naruszeniu praw przyrody. Cuda Nowego Testamentu (patrz wyżej) wydają się należeć do tej kategorii. Bóg lub Jezus — w kwestii cudów dla chrześcijanina oba [pojęcia] mogą występować zamiennie — zadziałał i naruszył zwykłe rozumienie prawa przyrody. Zdolność Jezusa do chodzenia po wodzie pokazała, że panuje On nad żywiołami. Bóg interweniuje także dzisiaj.
Dość dokładnie rozumiemy, co kryje się pod pojęciem praw przyrody. Może nie szczegółowo, lecz ogólnie znamy sposoby funkcjonowania praw przyrody. Richard Swinburne twierdzi, że zasadne jest traktowanie danego wydarzenia jako przekroczenia prawa przyrody, jeśli taka postawa jest spójna z całkowitym rozumieniem ogólnego stanu rzeczy:
Do pewnego stopnia dysponujemy dobrymi dowodami na to, czym są prawa przyrody, a niektóre z nich są tak dobrze ustalone i wyjaśniają tak wiele danych, że jakakolwiek ich modyfikacja, jaką moglibyśmy zaproponować, by wyjaśnić osobliwy kontrprzykład, byłaby tak niezdarna i doraźna, że zachwiałaby całą konstrukcją nauki.
Przykłady takie jak: chodzenie po wodzie, Zmartwychwstanie i zamiana wody w wino wydają się pasować do Swinburnowego rozumienia przekroczenia prawa przyrody. Oczekiwanie od nas zrewidowania naszego rozumienia praw przyrody ze względu na jeden odnotowany przypadek chodzenia po wodzie wydaje się w najwyższym stopniu nierozsądne.
Istnieją prawdziwe problemy w związku z tym, czy powinno się przyjąć klasyczne rozumienie cudu, a zatem powyższej definicji cudu będziemy musieli poświęcić więcej uwagi niż innym. Definicja ta spotkała się z atakami, z których dwa należy potraktować poważnie.
Hume prosi byśmy, jako ludzie rozumni, zbilansowali nieprawdopodobieństwo występowania cudów z jednej strony, z dowodami na ich występowanie z drugiej. Twierdzi, że jeśli to uczynimy, to zawsze dojdziemy do wniosku, że większe jest prawdopodobieństwo utrzymania praw przyrody w stanie nienaruszonym niż wystąpienia cudu. Oto parafraza argumentacji Hume'a:
Człowiek roztropny dostosowuje swoją wiarę do dowodów. Cud jest zakłóceniem praw przyrody, a zatem wydarzeniem, któremu całościowo przeciwne jest minione ludzkie doświadczenie. Już samo to sprawia, że wedle wszelkiego prawdopodobieństwa cud nie nastąpił, chyba że świadectwo na jego wystąpienie jest tak znakomite, że można je z całą powagą przeciwstawić naszej całości doświadczeniowej z przeszłości.
Prawda jednak jest taka, że świadectwa o cudach wcale nie są doskonałe. Świadkowie nie reprezentują zbyt wysokiego poziomu. Ludzie są zdolni przyjąć lub uwierzyć, że to, co nieprawdopodobne, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa jednak zachodzi; opowieści o cudach wywodzą się z miejsc i narodów prymitywnych i barbarzyńskich; a w każdym razie cudowne historie z różnych religii przeczą sobie nawzajem. A zatem świadectwo cudów nigdy nie dowodzi ich w takim stopniu, żeby można było przejść od stosownej pewności, że się one wydarzyły do wyciągnięcia pewnych teistycznych wniosków.
Jest to słynne oświadczenie i warto szczegółowiej przyjrzeć się twierdzeniom Hume'a. Dowodzi on, że:
A. Cud jest przekroczeniem prawa przyrody — przykładem może być człowiek chodzący po wodzie lub woda zamieniona w wino.
B. Wiara w cuda nie jest racjonalna. Zdaniem Hume'a racjonalność obejmuje następujące zasady:
- Dostosowanie naszej wiary do dostępnych dowodów.
- Uznanie, że dysponujemy całością doświadczeniową z przeszłości dotyczącą praw przyrody. Całe nasze doświadczenie mówi nam, że kiedy ludzie idą po wodzie, to toną; że struktura cząsteczkowa wody nie może zamienić się w strukturę wina; że jak już ktoś umrze, to nie może powstać z martwych.
Zdaniem Hume'a, bardziej racjonalne będzie zawsze wierzyć w nienaruszalność praw przyrody oraz w to, że nie zdarzyły się żadne cuda.
C. Wiara w cuda (definiowane jako przekroczenie praw przyrody) jest nie tylko irracjonalna, ale i relacje świadków są nierzetelne i niewiarygodne. Hume twierdzi, iż człowiek rozumny będzie oczekiwał, że świadkowie, o ile mają być uznani za rzetelnych, powinni być wykształceni i inteligentni. Powinni cieszyć się dobrą opinią i być gotowi ją utracić i nie powinni mieć nic do zyskania. W przypadku, na przykład, opowieści o cudach przedstawionych w Nowym Testamencie, stosunkowo prości rybacy mogli wiele zyskać na opowieściach o cudach, które postawiłyby ich mistrza w dobrym świetle. Ponadto:
- Natura ludzka uwielbia fantastykę. Ludziom podoba się myśl, że dzieje się coś niezwykłego. Wiele osób nadal twierdzi, że doświadczyło obecności UFO, inni zaś, że widzieli potwora z Loch Ness. Niektórzy kłamią, inni naprawdę się mylą.
- Ogólnie biorąc, doniesienia o cudach pochodzą od ludzi prostych i nieuczonych. Prymitywna tradycja ludowa dysponuje wieloma opowieściami o cudach i dziwnymi historiami o rzeczach nadprzyrodzonych.
Jeśli zatem zestawimy słabe świadectwo na temat cudów z nieprawdopodobieństwem naruszenia prawa przyrody, to bardziej rozsądne okaże się zawsze odrzucenie doniesień o cudach niż dawanie im wiary. Jest to, zdaniem Hume'a, oczywisty wniosek, do jakiego dochodzimy po zważeniu dowodów po obu stronach.
D. Wszystkie religie wysuwają twierdzenia na temat cudów, jeśli więc stwierdzałoby się prawdziwość tych religii na podstawie opowieści o cudach, to dowodziłoby to, że wszystkie religie mają jednakowe prawo twierdzić, że są prawdziwe. Zakładając, że różne wyznania nie są z sobą zgodne, ich różniące się opowieści na temat cudów po prostu wzajemnie się wykluczają zapewniając, jak ujmuje to Hume, „całkowity triumf sceptyka”.
Reasumując, Hume utrzymuje, że dawanie wiary doniesieniom o cudach nie powinno nigdy być racjonalne. Argumentacja Hume'a posiada wiele zalet, lecz gdy przyjrzymy się jej szczegółowiej, jej skuteczność okaże się bardziej ograniczona niż mógł on sobie to wyobrazić.
1. Hume mówi o „prawach przyrody” w taki sposób, jakby były one ustalone na wieki i nie można byłoby wykazać, że którekolwiek jest fałszywe. Niemniej postęp w nauce następuje poprzez wykazywanie, że nasze obecne rozumienie niektórych praw przyrody jest niewłaściwe. W przeciwnym razie należałoby zignorować wszelkie eksperymenty, które wykazały nieprawdziwość obecnych teorii. Będąc uczciwym wobec Hume'a, należałoby przyznać, że mógłby on ponownie sformułować swój punkt widzenia i twierdzić, że powinno się zwracać uwagę tylko na takie dowody przeciwko rzekomemu prawu przyrody, które można byłoby powtórzyć w kontrolowanych warunkach laboratoryjnych i przy zdolności przewidywania. Innymi słowy, należy ignorować to, co wydaje się przekroczeniem prawa przyrody, a brać pod uwagę tylko takie wyjątki, w przypadku których można powtórzyć eksperyment wykazujący nieprawdziwość danego prawa przyrody. Należy jednak pozostać otwartym na możliwość wykazania nieprawdziwości praw przyrody, a tego właśnie nie dostrzega Hume.
2. Hume operował newtonowskim rozumieniem niezmienności praw przyrody. Współczesne rozumienie zakłada jednak, że prawa przyrody oparte są na prawdopodobieństwach. Na poziomie cząstek elementarnych teoria chaosu uczy nas, że ruch cząstek jest przypadkowy, a zatem możliwe są wyjątki od tego, co uznawane jest za prawa przyrody. Podejście Hume'a tego nie uwzględnia.
3. Hume zajmuje się wyłącznie doniesieniami [innych osób] o cudach. Nic w jego argumentacji nie wykazuje, że powinno się zignorować cud, jaki doświadczyło się samemu. Gdyby Hume sam doświadczył cudu, to możliwe, że uwierzyłby weń, nawet jeśli nalegał na odrzucenie jakichkolwiek zasłyszanych doniesień.
4. Hume pisał w czasach, kiedy jedynym poparciem dla opowieści o cudach były przekazy ustne. Obecnie zgłaszane cuda są czasami wspierane dowodami naukowymi. W Lourdes odnotowano 68 potwierdzonych zgłoszeń o tym, że prawa przyrody, tak jak rozumie je niezależny zespół lekarzy, zostały złamane, więc Kościół ogłosił, że zdarzył się cud. Dowody zostały bardzo starannie przesiane i udokumentowane przez bezstronnych naukowców posługujących się najnowszym dostępnym sprzętem medycznym. Jasno udowodniono wiele przypadków: kości odrastały na nowo, choć wszystko przemawia za tym, że nie powinno to nastąpić; nowotwory w stadium terminalnym ustępowały na stałe; oraz wiele innych niemożliwych do wyjaśnienia zdarzeń. Przy czym lekarze byli dokładnie tacy, jak wymagał tego Hume: mieli do stracenia własną reputację, a dowody były niepodważalne.
5. Ani chrześcijaństwo, ani islam, ani judaizm nigdy nie twierdziły, że należy wierzyć wyłącznie z powodu cudów. Sam Jezus odrzucał wszelkie prośby o znaki i cuda mające być dowodem Jego statusu. Odrzucił pokusę diabła na pustyni, by dokonał cudu rzucając się w dół z [krużganków] świątyni, a także pokusę cudownego ocalenia się przed krzyżem. Jeśli zatem zastanawiamy się nad tym, czy wiara w cuda jest racjonalna, czy nie, nie musimy patrzeć na nie jako bezstronni obserwatorzy. Jeśli ktoś wierzy w istnienie Boga na innej podstawie [nie tylko cudów], to przekonanie, że Bóg działa w świecie zawieszając prawa przyrody może okazać się racjonalne. Nie jest racjonalne, natomiast, wierzyć w jakąkolwiek konkretną religię wyłącznie na podstawie doniesień o cudach. Przynajmniej w tym aspekcie argumenty Hume'a wydają się przekonujące.
Anthony Flew również podważa konwencjonalne pojęcie cudu i jego pisma mogą być potraktowane jako uzupełnienie pism Hume'a. Flew twierdzi, że choć dowody na niezwykłe wydarzenia w miejscach takich jak Lourdes są mocne, nie dowodzi to, że owe wydarzenia zostały spowodowane za sprawą Boga. Być może, miast tego, mamy do czynienia z niezwykłą zdolnością ludzkiego umysłu. Sto lat temu kamery wideo, przenośne telewizory i telefony komórkowe uznano by za cuda, a dzisiaj stanowią część zwykłej techniki. Podobnie psychologia pomogła nam o wiele lepiej poznać umysł, który poprzednio był spowity tajemnicą. Jest jeszcze wiele rzeczy, jakich nie znamy na temat ludzkiego umysłu. Całkiem możliwe, że w odpowiednich warunkach nasz umysł potrafi spowodować zmiany w naszym ciele. Zdaniem Flew naruszenie tego, co rozumiemy przez prawa przyrody może się wydarzyć, jednak właściwą reakcją byłoby przeznaczenie większych środków finansowych na badania niż powiedzenie: „Bóg to uczynił”.
Co więcej, na tych, którzy uważają, że cuda są działaniem Boskiego podmiotu wbrew prawom przyrody, czeka kolejne wyzwanie. Jest to wyzwanie jeszcze bardziej miażdżące i skuteczne niż wyzwanie Hume'a. Zostało ono sformułowane przez współczesnego filozofa Maurice'a Wilesa.
Przytaczaliśmy już stanowisko Wilesa w rozdziale o modlitwie (zob. s. 223-224). Jednak jego argument przeciwko cudom jest bardzo mocny. W God's action in the world Wiles mianowicie proponuje: „pojęcie działania Boga powinno w pierwszym rzędzie stosować się do świata jako całości, nie zaś do poszczególnych w nim wydarzeń”. Wiles pragnie mówić o „całościowo ujmowanym świecie jako jednym akcie Boga”. Jest on przekonany, że „brakuje silnych podstaw do tego, by mówić o konkretnych działaniach Boga w związku z konkretnymi zjawiskami”. Chce on przez to powiedzieć, że istnieje jeden akt Boga i obejmuje on świat jako całość. Bóg nigdy nie interweniuje na świecie poprzez indywidualne akty:
Jeśli bezpośrednie działanie Boga, niezależne od wtórnej przyczynowości, stanowić ma zrozumiałe pojęcie, to wydawałoby się, że ma ono dość oszczędne i dziwne zastosowanie. Cuda już z samej swej definicji muszą być stosunkowo nieczęste, w przeciwnym razie cała idea praw przyrody [...] zostałaby podważona, a uporządkowane życie, jakie znamy, stałoby się niemożliwością. A jednak dziwne wydaje się, że żadna cudowna interwencja nie zapobiegła [tragediom] w Oświęcimiu lub Hiroszimie, podczas gdy cele osiągane przez niektóre cuda uznane przez tradycyjną wiarę religijną wydają się w porównaniu z tym banalne.
Innymi słowy, Wiles podważa ideę Boga, który interweniowałby w uporządkowanym wszechświecie, powodując kilka dziwacznych cudów wbrew prawom przyrody. Zdaniem Wilesa, idea Boga jako interwencjonisty jest ideą deprecjonującą, a co za tym idzie, taki Bóg nie byłby godny czci.
Wiles cytuje Briana Hebblethwaite'a, który dopuszcza możliwość cudu na gruncie filozoficznym, powątpiewa on jednak o występowaniu cudów definiowanych jako przekroczenie praw:
Założenie, że Bóg działa w świecie poprzez bezpośrednią interwencję tylko od czasu do czasu, spowoduje powstanie problemów, które niepokoją osobę wierzącą zastanawiającą się nad problemem zła. Może ona bowiem zadać sobie pytanie o to, dlaczego Bóg nie interweniuje częściej. Tego typu założenie powstrzymałoby również osobę wierzącą od odwoływania się do danych przez Boga struktur stworzenia oraz ich niezbędnej roli w umiejscawianiu stworzeń w pewnej odległości od ich stwórcy i zapewnianiu ich życiu stabilnego środowiska jako wyjaśnienia wszelkich chorób fizycznych, jakie nękają stworzenia Boga.
Zatem Wiles nie widzi „żadnej potrzeby, by chrześcijanin uznawał jakąkolwiek formę bezpośredniej ingerencji Boga w naturalny ład oraz wystarczające powody nieinterweniowania”. Bóg, który podjął działanie w pewnych szczególnych przypadkach, a w innych nie, najwyraźniej posiadałby arbitralną wolę i owa wyraźna arbitralność stanowiłaby poważny zarzut wobec koncepcji cudów jako bezpośredniej ingerencji Boga w naturalny porządek. Z tego powodu, a także z powodu podanego przez Hebblethwaite'a, Wiles „odmawia Bogu wolności działania w świecie bez ograniczenia przyczynowego”. Zdaniem Wilesa, nie jest to wcale depersonalizacja Boga, ponieważ całe stworzenie jest aktem Boga — przeciw któremu Bóg nie podejmuje działania w formie jakiejkolwiek ingerencji.
Idea Boga interwencjonisty jest, zdaniem Wilesa, „zarówno bezzasadna, jak i pełna trudności z punktu widzenia przemyślanej wiary chrześcijańskiej”. Ma on słuszność jeśli chodzi o te trudności — a przynajmniej w sytuacji, kiedy będziemy obstawać przy racjonalnym rozumieniu. Bóg, który interweniuje w Lourdes, by wyleczyć starszego człowieka z terminalnego stadium raka, a nie podejmuje działania, by ocalić miliony umierających z głodu w Etiopii; który pomaga konkretnej osobie wierzącej, służąc osobistą radą w zakresie podjęcia nowej pracy albo sprzedaży domu, lecz nie zapobiega masowym morderstwom Żydów w Oświęcimiu — taki Bóg musi co najmniej stanąć wobec poważnych pytań moralnych. Niektórzy mogą twierdzić, że Bóg ten nie jest godny czci.
Keith Ward w książce Divine action polemizuje z Wilesem, twierdząc, że Bóg może działać w świecie, ale czyni to tylko czasami, gdyż w przeciwnym razie naruszałoby to cały porządek stworzenia. Bóg mógłby działać tylko dla dobra, lecz jak twierdzi Ward, może on czasami pozostawać pod wpływem modlitwy i zadziałać w niektórych przypadkach, a w innych nie. Jednakże według Warda celem, jaki przyświeca Bogu w powodowaniu nielicznych cudów, nie jest zmniejszanie cierpienia, ale budowanie wiary.
Hume, Flew i Wiles w poważny sposób podważają całość koncepcji Boga czyniącego cuda. Jeśli jednak dana osoba już wierzy w Boga, który stworzył wszechświat i podtrzymuje go w istnieniu oraz który może wchodzić z nim w interakcję, wówczas wiara w cuda staje się bardziej przekonująca. Jeśli ktoś wierzy w takiego Boga i zobaczyłby na przykład wodę zamienianą w wino lub zmarłego powracającego do życia, to wówczas całkiem rozsądne byłoby założyć, że to Bóg zadziałał, powodując takie wydarzenie. Natomiast ateista lub agnostyk może zawsze uznać za rozsądniejsze poszukiwanie racjonalnego naukowego wyjaśnienia dla wszelkich niewyjaśnionych wydarzeń, nawet jeśli takie wyjaśnienie nie jest w danym momencie dostępne. Jeśli jednak Bóg rzeczywiście istnieje, to nie wydaje się, by miał istnieć powód, dla którego nie mógłby on działać — choć pozostaje problem, kiedy Bóg działa i dlaczego te Jego działania nie są częstsze.
Czasami określa się ten rodzaj cudu mianem cudu „zbieżności”. Tego typu cuda nie wykraczają poza prawa przyrody — mogą one stanowić zwykły element naturalnego porządku świata albo też mogą być sytuacjami, kiedy to w działaniu człowieka dostrzega się działanie Boga (miałaby tu zastosowanie zasada „podwójnej przyczynowości” św. Tomasza z Akwinu). Osoba wierząca zgłaszająca tego typu cud tak naprawdę twierdzi, że wydarzenie, o którym mówi, zostało spowodowane działaniem Boga. Nie jest to tylko „wydarzenie ujawniające” (disclosure event) postrzegane w określony sposób przez osobę wierzącą. Zgodnie z tym poglądem, Bóg jest podmiotem działającym w świecie.
Najbardziej znanym przykładem takiego opatrznościowego cudu jest zapewne cud opisany przez R.F. Holland. Wyobraźmy sobie dziecko, którego samochodzik utknął na przejeździe kolejowym. Matka widzi dziecko, ale widzi też pociąg ekspresowy pędzący w kierunku przejazdu. Nagle zadziałały hamulce bezpieczeństwa i pociąg zatrzymuje się z gwałtownym szarpnięciem w niewielkiej odległości od dziecka. Matka odmawia modlitwę dziękczynną do Boga za ten cud. Późniejsze dochodzenie wykazuje jednak, że maszynista zemdlał. Omdlenie można było wyjaśnić, sięgając do rutynowej wiedzy medycznej bez odwoływania się do boskiej interwencji. Jednakże matka, pomimo zapoznania się z wyjaśnieniami medycznymi, nadal jest przekonana, że to Bóg spowodował zatrzymanie się pociągu, by ocalić jej dziecko. Cud ten — o ile w ogóle to był cud — nie jest wbrew prawom przyrody. Uważa się raczej, że to Bóg zadziałał poprzez prawa przyrody.
Oto kolejny przykład:
Magazyn Life doniósł (27 marca 1950, s. 19), że wszystkich piętnastu członków chóru kościelnego w miejscowości Beatrice, w stanie Nebraska, spóźniło się o co najmniej dziesięć minut na cotygodniową próbę chóru, która miała się rozpocząć o 19:20, 1 marca 1950 roku. Mieli zdumiewające szczęście, bowiem o 19:25 budynek został zniszczony w wyniku eksplozji. Powody spóźnienia każdego z członków chóru były dość prozaiczne; żaden nie nosił choćby najmniejszych oznak przyczyn nadprzyrodzonych. Nigdy wcześniej jednak nie wydarzyła się sytuacja, która choćby w odległy sposób przypominała powyższą, że wszyscy członkowie chóru zostali powstrzymani przed przyjściem na czas w tym samym dniu. Co więcej, ten jedyny wypadek zdarzył się dokładnie wtedy, kiedy było trzeba, tego wieczoru, w przeciwnym razie wszyscy by zginęli. W związku z tym niektóre osoby były skłonne dopatrywać się w tym wydarzeniu wyraźnego przypadku interwencji Boga i niezwykłego przejawu troski i mocy Boga jako świadectwa dla innych. Jak inaczej można wyjaśnić tak spektakularny zbieg okoliczności, który okazał się ratunkiem dla ludzi uważanych za najpobożniejszych i najbardziej oddanych każdemu dziełu związanemu z Kościołem, a zatem rzeczywiście godnych ocalenia, w sposób, który (choć nie naruszał praw przyrody) był zbyt zdumiewający, by potraktować go jako zwyczajny szczęśliwy traf?.
Powyższe przykłady mogą stanowić ilustrację różnicy pomiędzy ujęciem realistycznym i antyrealistycznym. Realista twierdzi, że słowo „cud” ma właściwe zastosowanie wtedy i tylko wtedy (iff), gdy wydarzenie zostało spowodowane działaniem Boga — w przykładzie Holland wtedy i tylko wtedy, gdy omdlenie maszynisty, a w drugim przykładzie spóźnienie chórzystów na próbę zostało spowodowane przez Boga. W przeciwieństwie do tego antyrealista utrzymuje, że słowo „cud” ma właściwe zastosowanie wówczas, gdy jest spójne z rozumieniem pojęcia cudu w obrębie religijnej formy życia owej matki i wspólnoty, do której ona należy. Antyrealista twierdziłby, że prawdą byłoby opisanie wydarzenia jako cudu, gdyby miało to sens w obrębie formy życia matki. Linia oddzielająca oba stanowiska nie jest wyraźna. Można to wytłumaczyć jaśniej za pomocą następujących dwóch stwierdzeń:
1. „Wydarzenie to jest cudem, ponieważ, choć pozostaje w zgodzie z prawami przyrody, posiada szczególne znaczenie religijne”.
2. „Wydarzenie to jest cudem, ponieważ zostało spowodowane przez konkretne działanie ze strony ponadczasowego lub odwiecznego Boga”.
Realistów (tj. tych, którzy głoszą pogląd na temat cudów podany pod obecnym nagłówkiem) dotyczą oba stwierdzenia: 1 i 2. Antyrealistów (tj. tych, którzy głoszą pogląd na temat cudów podany pod kolejnym nagłówkiem) dotyczy tylko stwierdzenie 1.
Zgodnie z obydwoma sposobami rozumienia pojęcia cudu, każde wydarzenie może być opisane jako cud i wiele zależeć będzie od tego, „kto na to patrzy”. Nie ma sensu szukać dalszych dowodów, które miałyby nam pomóc wybrać pomiędzy interpretacją realistów i antyrealistów. Nie ma tu żadnej niezgodności co do faktów. Niezgodność powstaje w momencie ich interpretacji oraz w tym, co rozumie się przez stwierdzenie, że to prawda, iż zdarzył się cud.
Po pierwsze, należy zauważyć, że brakuje tutaj założenia, iż to Bóg zadziałał, powodując dane wydarzenie. Zgodnie z powyższym poglądem to, czy coś jest cudem, czy nie zależy wyłącznie od sposobu postrzegania wydarzenia (wydarzeń) przez różne osoby. Jest to pogląd antyrealistyczny — a termin „cud” ma właściwe zastosowanie wówczas, gdy słowo to ma sens w obrębie formy życia osoby wierzącej. Termin ten nie musi korespondować z żadnym konkretnym stanem rzeczy po to, by jego zastosowanie uznać za właściwe (to właśnie ten czynnik odróżnia niniejsze podejście od poprzedniego).
Interesujący pogląd na temat cudów, który może być zawarty pod obecnym nagłówkiem przedstawił Gareth Moore w książce Believing in God, a philosophical essay. Moore niezmiennie trwa przy poglądzie, że Bóg jest niczym. Nie jest to jednak (jak już widzieliśmy poprzednio) ponowne przedstawienie poglądu św. Tomasza z Akwinu, w którym mówi on, że Bóg nie jest żadną rzeczą, lecz jest to raczej trwanie przy poglądzie, że słowo „Bóg” nie odnosi się w ogóle do żadnego bytu. Bóg nie jest podmiotem, który stworzył wszechświat i podtrzymuje go w istnieniu. Zdaniem Moore'a, cud zdarza się tam, gdzie nie ma na to wyjaśnienia — a już szczególnie nie jest to akt Boga-Stwórcy. Wspomina on o typowym uzdrowieniu w Lourdes:
Większość badań koncentruje się na wykluczeniu możliwych przyczyn uzdrowienia, wskazując na to, co tego uzdrowienia nie spowodowało; a z pewnością nie można udowodnić, że uzdrowienie to jest cudem, jeśli odkryje się przyczynę uzdrowienia, a następnie zidentyfikuje się ją jako Boga.
Jeśli mówi się, że to Bóg je spowodował, to nie oznacza to, że spowodował je ktoś [...]. Bóg jest przyczyną tego, czego przyczyną jest nic.
Jeśli zatem mamy do czynienia z sytuacją, w której brakuje jakiegokolwiek wyjaśnienia, to osoba wierząca słusznie nazwie tę sytuację cudem, osoba niewierząca zaś powie, że zjawisko to po prostu nie ma wyjaśnienia. Osoba niewierząca, „która nie ma dostępu do żadnego kontekstu, do którego mogłaby owo wydarzenie dopasować, uznaje je zatem po prostu za zbijające z tropu”. Osoba wierząca „wierzy, że to Bóg jest za to odpowiedzialny, lecz wierzyć w to, to nie wierzyć, że ktoś jest za to odpowiedzialny”. Osoba wierząca dysponuje kontekstem, formą życia i języka, za pomocą którego może wyjaśniać wydarzenia, które osoba niewierząca opisuje jako niemożliwe do wyjaśnienia. Tam, gdzie osoba niewierząca posługuje się określeniami takimi, jak „zbijające z tropu”, osoba wierząca używa określeń: „Bóg” i „cud”.
Zdaniem Moore'a, Bóg nie jest podmiotem (sprawcą), a zatem zgodnie z jego poglądem błędem jest uznawać cuda za wydarzenia spowodowane przez Boga- -Stwórcę, który działa w świecie. Sposób wyjaśniania Moore'a jest interesujący i ma sens, jeśli weźmiemy pod uwagę stanowisko antyrealistyczne (należy pamiętać maksymę Moore'a zawartą w ostatnim zdaniu jego książki: „Ludzie nie odkrywają prawd religijnych, lecz je tworzą”). Niemniej wyjaśnienie Moore'a zależy od koncepcji Boga, który nie jest substancją ponadczasową ani odwiecznym Duchem, ponieważ oba są podmiotami, które mogą powodować pewne skutki we wszechświecie, który, jak się uznaje, został przez nich stworzony i nadal podtrzymywany jest w istnieniu. Jeśli zdanie: „Bóg istnieje” jest prawdziwe w obrębie formy życia społeczności wierzących, lub jeśli język dotyczący Boga mówi nam coś o innym sposobie przeżywania życia, to wyjaśnienie Moore'a może być zasadne, chociaż ogranicza ono cud do dziedziny wydarzeń dziwnych.
Moore zauważa, że cuda zdarzają się na ogół tylko w sytuacjach następujących po serii nieszczęść. Gdyby Bóg rzeczywiście był pewnego rodzaju podmiotem (sprawcą), to dlaczego, pyta Moore, pozwala On na powstawanie sytuacji, w wyniku których koniecznością jest dokonywanie cudów, by naprawić taki stan rzeczy? Uważanie cudów za działanie Boga to nic innego, jak twierdzenie, że ów sprawca — Bóg — narobił bałaganu w serii wydarzeń, i doprowadził do obecnej potrzeby cudu.
By dobrze zilustrować swoje stanowisko, Moore podaje obrazowy przykład. Chłopiec leży pod ścianą klifu i leci na niego głaz. Nagle, na około metr przed chłopcem, głaz zatrzymuje się i zawisa w powietrzu. Chłopca wyciągają bez szwanku i zwołuje się komisję naukowców, by przeprowadziła badania tego głazu. Komisja nie wykrywa żadnych lin, drutów, pól magnetycznych. Matka chłopca, która jest osobą wierzącą, składa Bogu dziękczynienie. Dla Moore'a wydarzenia tego nie spowodował Bóg — jest to natomiast wydarzenie niemożliwe do wyjaśnienia, a w obrębie formy życia społeczności wierzących niemożliwe do wyjaśnienia wydarzenie jest określane mianem „cudu”.
Zdaniem Moore'a, cud nie jest działaniem sprawcy — Boga — jest to zdarzenie, które nie posiada żadnego wyjaśnienia. I to właśnie oznacza słowo „cud”. Jest to pogląd bardzo interesujący, lecz wiele osób wierzących skłaniałoby się ku odrzuceniu tezy Moore'a i ku stwierdzeniu, że cuda są działaniem sprawcy — Boga, który powoduje skutki w świecie. Osoby te preferowałyby poprzednie definicje cudu, choć musiałyby się wówczas zmierzyć z wynikającymi z tych definicji trudnościami intelektualnymi.
W Braciach Karamazow Dostojewski opowiada o Aloszy, młodym świętym mnichu, pobierającym nauki u starszego mnicha Zosimy, za którego namową wstąpił do monasteru. W mieście w pobliżu monasteru mieszka pewna dama o nieco wątpliwej reputacji, zwana Gruszeńką. Gruszeńka upatrzyła sobie Aloszę, ale nic jej z tego nie wyszło. Kiedy Zosima umiera, wspólnota klasztorna oraz ludzie z wioski gromadzą się wokół jego łoża. W owym czasie spodziewano się, że kiedy umarła bardzo święta osoba, to jej ciało nie ulegało rozkładowi. Zgromadzeni wokół łoża Zosimy czekają cierpliwie przez trzy dni. W końcu wszystko staje się jasne dzięki trupiemu odorowi — ciało Zosimy rozkłada się. Alosza jest załamany. Człowiek, którego tak podziwiał i szanował, najwyraźniej nie jest tak święty, jak myślał Alosza. Młody mnich opuszcza klasztor i odnajduje drogę do domu Gruszeńki. Jest bardzo wrażliwy, podatny na zranienie i można by się spodziewać, że Gruszeńka pocieszy go po swojemu. Gruszeńka jednak pomaga Aloszy pozbierać się duchowo — przemiana, jaka w niej zaszła, jest niesamowita. To właśnie takie przemiany, w najmniej prawdopodobnych sytuacjach i osobach, Sutherland w God, Jesus and belief uważa za prawdziwe cuda.
Sutherland chce powiedzieć, że ludzie są wolni i zawsze zdolni do wielkiego dobra. Prawdziwa moc cudu tkwi w zdolności dobra do przebicia się przez każdą sytuację. Takie ujęcie zagadnienia cudu nie wymaga [obecności] Boga-Stwórcy i jest ujęciem, które może być popierane przez zwolenników każdego spośród trzech przeanalizowanych przez nas ujęć Boga. Zwolennicy koncepcji Boga jako odwiecznego Ducha lub Boga jako ponadczasowej substancji mogą przypisywać przemianę jaka zaszła w człowieku mocy Boga — choć, jeśli tak uczynią, to będą musieli się upewnić, że podana przez nich interpretacja działania Boga nie podważa wolności człowieka.
Przyjrzeliśmy się czterem potencjalnym definicjom cudu:
1. Cud jest przekroczeniem praw przyrody spowodowanym przez Boga.
2. Cud jest wydarzeniem pozostającym w zgodzie z prawami przyrody, lecz postrzeganym przez osobę wierzącą jako wynik działania Boga.
3. Cud jest niemożliwym do wyjaśnienia wydarzeniem, które, w obrębie formy życia społeczności wierzących, określane jest mianem cudu.
4. Cud jest zmianą na lepsze, jaka może zajść w człowieku w najbardziej nieprawdopodobnej sytuacji.
Wybór definicji będzie zależał od tego, w jaki sposób definiuje się Boga. Możliwość pierwsza wyraźnie wymaga obecności Boga, który może działać we wszechświecie. Definicja druga może (lub też nie) wymagać obecności takiego Boga. Definicja trzecia wyklucza cud jako działanie Boga. Definicja cudu jako przekroczenia praw przyrody napotyka na szczególne trudności, kiedy stanowi element racjonalnej wiary chrześcijańskiej. Jeśli cuda są arbitralnymi lub niemożliwymi do wyjaśnienia aktami wbrew prawom przyrody dziejącymi się za sprawą Boga, to rodzą się prawdziwe dylematy moralne dotyczące tego, czy taki Bóg godzien jest czci. Niektóre osoby wierzące mogą jednak twierdzić, że nadal pragną potwierdzić istnienie Boga-Stwórcy i Jego zdolności do działania w świecie, nawet jeśli nie mogą pojąć zasady działania Boga.
a) Którą z definicji uznajesz za najbardziej przekonującą definicję cudu?
b) Jakie trudności powstają w związku z twierdzeniem, że Bóg działa w świecie, by spowodować skutki, które w przeciwnym razie nie zaistniałyby?
c) Czy coś, co jest cudem, zależy całkowicie od sposobu postrzegania tegoż przez osoby wierzące?
d) Czy uznanie doniesień na temat cudu, który narusza znane prawa przyrody, może kiedykolwiek być racjonalne?
e) Gdyby ktoś, kogo kochasz, zachorował poważnie na nieuleczalną chorobę, czy miałbyś nadzieję na cud lub modlił się o niego? Uzasadnij i wyjaśnij na co miałbyś nadzieję.
opr. mg/aw