Homilia na 16 niedzielę zwykłą roku A
Słynny doktor Faust z dramatu Goethego mówi w pewnym momencie: „Ach, dwie dusze mieszkają w mej piersi, jedna od drugiej chce się oderwać...”. W tych słowach wyraża wspólne nam wszystkim doświadczenie wewnętrznego rozdwojenia, rozdarcia pomiędzy sprzecznymi z sobą pragnieniami i dążeniami. My, ludzie, potrafimy przecież jednocześnie wątpić i wierzyć, popadać w rozpacz i żywić nadzieję, nienawidzić i kochać, płakać i śmiać się, być grzesznymi i świętymi. Dzisiaj mogę być czarującym dżentelmenem, a jutro zwyczajnym chamem. Dzisiaj ani myślę powiedzieć przepraszam, a jutro na kolanach poproszę o przebaczenie... Ale czy czynię zło, czy dobro, za każdym razem jestem tym samym człowiekiem. Zawsze jestem jednocześnie złym chwastem i dobrym nasieniem. My, ludzie, stale doświadczamy siebie jako pełnych sprzeczności.
Uświadamiając sobie to pęknięcie we własnym wnętrzu, myślę sobie: Co tydzień piszesz ludziom o wierze i miłości, a sam jesteś niekiedy człowiekiem małej wiary i bez serca. Czy nie byłoby lepiej milczeć...? Ale jedno zwłaszcza zdanie z Przypowieści o chwaście wśród zboża przywraca mi spokój, budzi nadzieję, dodaje odwagi. Kiedy słudzy zapytali, czy mają iść i wyrwać wyrosłe pośród zboża chwasty, gospodarz i siewca zarazem odpowiedział: „Nie, byście zbierając chwast, nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do dnia żniwa.” Bóg jest owym siewcą, który zasiał w nas wszystkich ziarno Królestwa Niebieskiego. Jego odpowiedź świadczy o tym, że nie machnął na nas ręką, że nie zrezygnował z nas, że nas od razu nie potępia, widząc nasze złe strony. On wie, że źli są nie tylko źli, a dobrzy nie tylko dobrzy. Zawsze liczy na nasze dobre strony, na nasze nawrócenie i nieustannie okazuje nam przebaczenie. Szanuje naszą wolność i przyznaje nam prawo do rozwoju, wzrastania i dojrzewania. Mało tego: On sam weźmie na siebie całe nasze zło, wyrwie i spali wszystkie nasze chwasty. Sprawi, że nasza bezduszność i brak miłosierdzia pójdą w zapomnienie, jeśli tylko będziemy szczerym sercem starać się o to, by nasze życie wydało dobre owoce.
Najprostszym i najbardziej trafnym podsumowaniem dzisiejszej przypowieści są dla mnie słowa Jezusa zapisane przez Jana Ewangelistę: „Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15,16). Bóg wybrał nas nie dlatego, że my jesteśmy dobrzy, lecz dlatego, że On jest dobry. Mimo wewnętrznego rozdarcia i sprzeczności, którymi jesteśmy dogłębnie naznaczeni, możemy wydać trwałe owoce.
opr. mg/mg