Homilia na 2 Niedzielę Wielkiego Postu roku A
Tak jak można zejść na dno, nie osiągnąwszy głębi, tak można chodzić po górach, nie oglądając szczytów. Wszystko zależy od naszego sposobu patrzenia, od naszej zdolności kontemplowania rzeczywistości, w którą jesteśmy zanurzeni.
Na progu Wielkiego Postu czytania liturgiczne prowadzą nas „na górę wysoką osobno”, abyśmy przeżyli coś z tego, co stało się udziałem Piotra, Jakuba i Jana — wybranych spośród wybranych. Pan Jezus mógł zabrać na górę Tabor całą dwunastkę. A jednak wybrał tylko trzech. Decydowały o tym nie ich dotychczasowe zasługi (których po prostu jeszcze nie mieli), ale Boże zamiary, misja, którą mieli wkrótce pełnić. Piotr miał być pierwszym papieżem, Jakub — pierwszym biskupem Jerozolimy, a Jan ostatnim apostolskim świadkiem tego wszystkiego, co Jezus powiedział i czego dokonał, a przede wszystkim — kim był. Do wypełnienia tak pojętej misji potrzebna im była silna wiara, umocniona wcześniejszym, szczególnym doświadczeniem religijnym, które z natury rzeczy wymaga jakiejś formy odosobnienia.
Ewangelista pisze, że Jezus „przemienił się wobec nich”, co znaczy, że ujrzeli Go takim, jakiego jeszcze nie widzieli: „Twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło”. Stanął przed nimi, odsłaniając rąbek tajemnicy swego bóstwa. Był to ten sam Jezus, z którym tyle razy rozmawiali, zasiadali do stołu, wędrowali ścieżkami Palestyny. Już wcześniej podziwiali Jezusa ze względu na mądrość nauki, którą głosił, i nadzwyczajność znaków, które czynił. Może jeszcze nie do końca rozumieli, co to znaczy, że On i Ojciec stanowią „jedno” i że właśnie On jest „obrazem” Boga niewidzialnego. Ale przecież wiedzieli już o Nim tak wiele.
Mimo to na Taborze zostali zaskoczeni i być może po raz pierwszy doświadczyli zauroczenia Chrystusem do tego stopnia, że nie mieli już ochoty wracać na niziny: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy”. Chęć rozbicia namiotów oznacza tu głębokie pragnienie trwania w bliskości Jezusa, którego poznali jakby na nowo. Ten nowy sposób „widzenia” Jezusa dał im jasność potwierdzoną głosem z obłoków: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie”.
Posłuchali. Wezwani „świętym wezwaniem” wzięli udział „w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii”. Tak jak niegdyś Abraham wyszli ze swojej „ziemi rodzinnej”, poszli w różne strony świata, a dzięki ich posłudze otrzymały błogosławieństwo „ludy całej ziemi”. Nie mogliby jednak dać światu czegoś, czego nie mieli w sobie. Łaska dana im w Jezusie Chrystusie na Górze Przemienienia zaowocowała.
W okresie Wielkiego Postu łaska taka może się stać udziałem każdego z nas. Ważne, byśmy również pozwolili się wyprowadzić na jakąś „górę wysoką osobno”, choćby przez udział w rekolekcjach lub dniach skupienia. To pozwoli nam na nowo zobaczyć Jezusa. Zbyt często oglądamy Go na tle tysiąca jeden drobiazgów, które mogą się w życiu przydać. Trzeba najpierw, jak tamci, choćby przez chwilę widzieć „tylko samego Jezusa”, by potem wszystko zobaczyć w nowej perspektywie.
opr. mg/mg