Homilia na 11 Niedzielę zwykłą roku B
Tak mówi Pan Bóg: Ja także wezmę wierzchołek z wysokiego cedru i zasadzę, z najwyższych jego pędów ułamię gałązkę i zasadzę ją na górze wyniosłej i wysokiej. Na wysokiej górze izraelskiej ją zasadzę. Ona wypuści gałązki i wyda owoc i stanie się cedrem wspaniałym. Wszystko ptactwo pod nim zamieszka, wszystkie istoty skrzydlate zamieszkają w cieniu jego gałęzi. I wszystkie drzewa polne poznają, że Ja jestem Pan, który poniża drzewo wysokie, który drzewo niskie wywyższa, który sprawia, że drzewo zielone usycha, który zieloność daje drzewu suchemu. Ja, Pan, rzekłem i to uczynię».
Prorok Ezechiel w sposób obrazowy zapowiada wskrzeszenie królestwa judzkiego, którego upadek — przez zburzenie Jerozolimy i świątyni — nastąpił w roku 587 przed Chrystusem. Jak młode pędy cedru posadzone na górze — czytamy u Ezechiela — wyrosną w olbrzymie drzewa, tak rozrośnie się naród żydowski.
Bóg, który dopuścił do upadku Izraela, doprowadzi również do jego wskrzeszenia. Pod tym względem historia Izraela podobna jest do naszej historii polskiej. Polska jako państwo była wielokrotnie unicestwiana, ale szczęśliwie powracała do życia. Widząc w tym rękę Opatrzności, możemy mówić: Deus mirabilis, fortuna mutabilis — Bóg wszechmogący, a los zmienny.
„Słowa te wyrażają możność wszelakich zmian i przewrotów w losach człowieka, narodów i świata, zależą one bowiem od Boga, który wszystkim rządzi, a wszechmocą swoją może robić cuda. W roku 1655 król szwedzki, Karol Gustaw, zająwszy Kraków, zwiedzał w towarzystwie kanonika Szymona Starowolskiego królewskie groby w katedrze na Wawelu. Gdy podszedł z kolei do grobu Władysława Łokietka, Starowolski objaśniając, rzekł: «Ten król po trzykroć był zmuszony opuszczać kraj i po trzykroć powracał». A na to Karol Gustaw: «Z waszym Janem Kazimierzem to się nie stanie». — Deus mirabilis, fortuna mutabilis — odparł Starowolski”.
Księga przysłów, sentencji i wyrazów łacińskich, Warszawa 1892 (repr. 1981), s. 120—121.
Tak więc, mając tę ufność, wiemy, że jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana. Albowiem według wiary, a nie dzięki widzeniu postępujemy. Mamy jednak nadzieję... i chcielibyśmy raczej opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana. Dlatego też staramy się Jemu podobać czy to gdy z Nim, czy gdy z daleka od Niego jesteśmy. Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre.
Św. Paweł myśli o śmierci jako o momencie połączenia się z Chrystusem. I z radosnym niepokojem czeka na ten moment: „Mamy jednak nadzieję i chcielibyśmy raczej opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana”.
Wielu świętych podobnie patrzyło na śmierć: jako na bramę do nieba. W tej perspektywie różne cierpienia traciły na swej ostrości, schodziły na dalszy plan. Tak było w przypadku błogosławionej siostry Faustyny Kowalskiej († 1938). Ostatnie miesiące życia przyniosły jej wiele cierpień. Chorowała na gruźlicę płuc i jelit. Z gruźlicą jelit związane były częste ataki dotkliwych cierpień. Znosiła je z pogodą i uśmiechem na twarzy. Na kilka miesięcy przed śmiercią pisała w Dzienniczku:
„Wszystko się skończy na tej łez dolinie, I łzy przepłyną, i ból ustanie. Jedno tylko nie zginie — Miłość ku Tobie, Panie. Wszystko się skończy na tym wygnaniu, Doświadczenia i puszcze duszy, I choćby była dusza w ustawicznym konaniu, Gdy ma Boga, nic jej nie wzruszy”.
Cytat za: Maria Tarnawska, Siostra Faustyna Kowalska. Życie i posłannictwo, Kraków 1986, s. 184.
Jezus powiedział do tłumów: «Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo». Mówił jeszcze: «Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane wyrasta i staje się większe od jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu». W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli [ją] rozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.
Kościół istnieje na ziemi i podobnie jak instytucje ludzkie podlega prawom wzrostu. Wzrost ten Chrystus Pan porównuje do wzrostu ziarna wrzuconego w glebę i do wzrostu ziarnka gorczycy, które urasta do rozmiarów dużego krzewu.
Wzrost Kościoła w ciągu dziejów może być mniej lub bardziej intensywny. Nie przestanie on jednak istnieć, na co liczyli jego wrogowie, kierujący się nienawiścią do wszelkiej religii.
I tak np. w roku 150 grecki filozof, Celsus, przepowiadał: „Wy, chrześcijanie, jesteście wariatami, jeżeli wierzycie, że wasza religia może się rozszerzyć na cały świat”.
Voltaire prorokował: „Mam już dość tego, aby słuchać, że dwunastu ludzi wystarczyło do założenia Kościoła. Dowiodę, że jeden człowiek wystarczy, aby go zniszczyć”.
Po śmierci papieża Piusa VI Napoleon oświadczył: „Koniec z potrójną koroną papieską”.
Tysiące przepowiedni tego rodzaju nie może zachwiać tej jednej przepowiedni, która padła z ust Chrystusa: „A bramy piekielne nie zwyciężą go”.
R. Quardt, In Bildern und Gleichnissen, Arlesheim 1950, s. 172.
opr. mg/mg