Adwent oczekiwaniem na przyjście Pana

Homilia na 2 niedzielę Adwentu roku C

Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego... Wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże (Łk 3,4.6).

W drugą niedzielę Adwentu Kościół ukazuje nam przepiękną postać św. Jana Chrzciciela, który usłyszał głos wezwania Bożego, gdy był na pustyni. Posłuszny temu słowu, przygotowywał drogę Chrystusowi. Gromadziły się wokół niego tłumy ludzi, a on rzeczywiście przygotowywał drogę Panu, prostował ścieżki dla Niego, aby wszyscy ludzie mogli ujrzeć zbawienie. Znawcy Pisma Świętego wyjaśniają, iż na pustyni w Palestynie można zobaczyć niezliczoną ilość bardzo zawiłych i krętych ścieżek, jakie pozostawiają po sobie stada owiec, które przemieszczają się z miejsca na miejsce w poszukiwaniu skromnej paszy. W kontekście więc warunków, jakie panują w Ziemi Jezusa, prostować ścieżki, to nic innego jak po prostu wykonywać ogromną pracę.

Pomyślmy jak bardzo musiał być czułym wewnętrznie św. Jan Chrzciciel, że głos Boga przeniknął go na pustyni, gdzie przygotowywał się do swojej misji, poszcząc i modląc się. To nieprawda, że na pustyni nie ma życia, bo ci, którzy mają okazję przeżyć własne rekolekcje na pustyni, opowiadają, że na pustyni jest życie, a nocna rosa dostarcza nieco wody. Prawie

nagie skały jeszcze bardziej uświadamiają człowiekowi jego nędzę i potrzebę otwarcia się na Boga. W ciszy pustyni o wiele łatwiej jest usłyszeć głos Boga! Nic też dziwnego, że w IV. wieku po Chr. tysiące wyznawców Chrystusa udało się na pustynię w Egipcie, aby być bliżej Boga, dalej od rozgardiaszu świata. Nic też dziwnego, iż pochodzący z rodziny arystokratycznej Karol de Foucauld, który w latach młodzieńczych utracił wiarę, tyle lat spędził na pustyni w środkowej Algierii i na Saharze, przemieniając swoje życie w nieustanny Adwent. Jego duchowość wręcz oparta jest na idei pustyni, gdyż podkreśla ona znaczenie samotności, surowej ascezy i kontemplacji prowadzącej do zjednoczenia z Bogiem1.

Adwent to czas radosnego oczekiwania na przyjście Chrystusa, to czas wzmożonej wewnętrznej pracy nad sobą, bo chrześcijaństwo to przede wszystkim pielęgnowanie człowieka wewnętrznego, a więc pielęgnowanie własnej duszy, która powinna być przeniknięta cnotami nadprzyrodzonymi: wiarą, nadzieją i miłością. I trzeba to sobie uświadomić z całą ostrością, że możemy zrozumieć siebie jedynie w odniesieniu do Boga. Bez Niego nie można również ochronić najcenniejszej ludzkiej wartości, jaką jest godność człowieka. Bóg jest najwyższym dobrem, a przecież wiemy na podstawie naszego codziennego doświadczenia, iż dobro pociąga ludzi wzwyż, natomiast zło spycha ich w dół. Bóg jest więc tym, który pragnie pociągać nas nieustannie wzwyż do dobra najwyższego, czyli do siebie samego. Dał nam to życie i pragnie, abyśmy je mieli, a kiedyś posiedli je w obfitości (zob. J 10, 11). Ta godność mieści się w głębi naszej duszy, co dostrzegł już grecki filozof Heraklit, gdy uczył, że gdybyśmy nie wiadomo jak daleko szli, to nie znajdziemy granic naszej duszy, gdyż taka jest w niej głębia2. O wiele jaśniej jeszcze Chrystus poucza nas, że w naszej duszy, stworzonej na obraz samego Boga, mieści się źródło naszej nieskończonej godności i dlatego też tak bardzo przemawiają do nas słowa Chrystusa: Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? (Mt 16, 26).

W ten radosny czas oczekiwania na przyjście Chrystusa, jakim jest Adwent, wpatrujemy się w ludzi, którzy prowadzą nas do Boga i przybliżają nam Boga, bo tak bardzo przecież potrzebujemy żywych świadków naszej wiary. Tak bardzo;

potrzebujemy przecież przykładu życia ludzi, którzy właśnie dla Ewangelii, dla Boga, dla życia przyszłego, położyli na szalę całe swoje życie.

Takim świadkiem Ewangelii jest przede wszystkim św. Jan Chrzciciel, który przygotowywał drogę dla Chrystusa, zgodnie ze słowami: "Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego... wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże" (Łk 3, 4. 6). Takim świadkiem Ewangelii jest Ojciec święty, Jan Paweł II, człowiek, który właśnie dla Ewangelii położył na szalę całe swoje życie. To właśnie on skierował do nas słowa swojej książki Przekroczyć próg nadziei. Potraktowano ją jako bestseller; i w wielu krajach świata była ona rozchwytywana, gdyż zdano sobie sprawę z tego, że oto po raz pierwszy w ciągu dwu tysięcy lat chrześcijaństwa papież wypowiedział się nie w formie urzędowego dokumentu na temat wiary czy też moralności, ale stanął pośród nas jako jeden z ludzi wierzących, by dać świadectwo własnej wiary. Ojciec święty zadaje wielkie pytanie, czy Bóg, który jest Miłością nie "pozostawia człowieka samego, skazując go na beznadziejność życia? Tylu ludzi nieuleczalnie chorych po szpitalach, tyle dzieci upośledzonych, tyle żywotów ludzkich całkowicie wyeliminowanych z kręgu zwyczajnego ludzkiego szczęścia na ziemi3. Cierpienie jest wielką tajemnicą i dotknęło ono również i Jana Pawła II, który wiele razy przebywał w rzymskich szpitalach i przeszedł kilka operacji. Jednakże papież nie eksponuje swojego osobistego cierpienia, ale wskazuje na zadziwiającą solidarność Boga z człowiekiem w cierpieniu, bo Bóg w Jezusie Chrystusie stanął po naszej stronie i uniżył samego siebie przyjmując postać sługi, stawszy się posłusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej (Flp 2, 7 - 8). Tutaj następuje odpowiedź papieża na postawione wyżej pytanie, gdyż pisze on, że: "Wszystko jest w tym zawarte. Wszystkie indywidualne cierpienia i wszystkie cierpienia zbiorowe, zarówno te, które zostały spowodowane działaniem sił natury, jak też i te, które wywołała wolna wola ludzka: i wojny, i gułagi, i holocausty - holocaust żydowski, ale także np. holocaust czarnych niewolników z Afryki4.

Wpatrzeni więc w postać św. Jana Chrzciciela, głoszącego chrzest i wpatrzeni w białą postać Jana Pawła II, przekroczmy razem z naszym wielkim Rodakiem "próg nadziei", bo człowiek może odnaleźć siebie jedynie poprzez zagubienie się w Bożej Miłości i jedynie poprzez nieustanne przygotowywanie samego siebie na przyjście Chrystusa, naszego Zbawcy i Odkupiciela.


Przypisy:

1. Zob. T. M. MICEWICZ, Światła pustyni. Duchowość Karola de Foucauld, Katowice 1984; Z. SIKORSKA, Karol de Foucauld (1858 - 1916). Badacz Maroka i misjonarz. Katowice 1936; K. SARYUSZ - ZALESKA, Karol de Foucauld Apostoł Sahary, Poznań 1936; G. GANNE, Urodzajna pustynia. Życie i misja Karola de Foucauld, Warszawa 1978; R. VOILLAUME, Wieczny i żywy, Kraków 1982.

2. H. DIELS - W. KRANZ, Die Fragmente der Vorsokratiker, fr. 45.

3. JAN PAWEŁ II, Przekroczyć próg nadziei, pyt. 10, KUL Lublin 1994, s. 62.

4. Tamże, s. 64.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama