Homilia na 2 niedzielę wielkanocną roku C
Wieczorem pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: "Pokój wam" (J 20, 19).
Pierwszy dzień po zmartwychwstaniu. Oto po 33 latach nieobecności Syn wraca do Ojca. Znowu w domu. Któż wyrazi radość Ich spotkania po tak długiej rozłące, potrzebę celebrowanej obecności, której nic i nikt już nie zakłóca? Ojciec, Syn i Duch - nareszcie razem. I zdawać by się mogło, że zwyczajem ludzi powinni nareszcie nacieszyć się Sobą. Jednak Ewangelie rejestrują, że prawie tuż po powitaniu Syn znowu "wymknął się" z powrotem na ziemię. Rankiem rozmawiał z Marią Magdaleną, po południu odbył parugodzinną wędrówkę z uczniami do Emaus, a wieczorem zdążył jeszcze na spotkanie w Wieczerniku. Trudno przyjąć, że Jezus nie uzgadniał ze Swoim Ojcem tych kolejnych po zmartwychwstaniu teofanii w postaci odwiedzin. Co zatem wynika z "rozmowy", jaka toczyła się w wieczności. Co uradzili względem człowieka?
Wieczorem pierwszego dnia tygodnia Jezus wszedł do Wieczernika, w którym w czwartek odprawił pierwszą Mszę i żegnał się z uczniami. Stanął pośrodku i jak relacjonuje będący tam świadek, życzył im pokoju. Mieli wprawdzie pokój, ale zaledwie taki, jaki zapewniały im zamknięte okiennice i zaryglowane drzwi. "Gdy spostrzegli, że w sali jest o jednego za dużo", stracili i ten, bowiem zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha (Łk 24, 37). Powiedział przeto: Macie tu coś do jedzenia? Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby (Łk 24, 41-42) - galilejskie danie narodowe. A kiedy jadł, czuli, jak strach odchodzi z ich serc.
Powoli w jego miejsce nadchodził pokój - jedyna rzeczywistość, jaką im przyniósł w darze. Powracając z wieczności nie zabrał ze Sobą niczego innego, tylko ów "pokój". Dla wielu jest to słowo nieczytelne. Zwłaszcza po "walce o pokój", po "obrońcach pokoju", po tych, którzy przynieśli pokój na bagnetach i nie wypuścili ich z rąk. Słowo "pokój" częściej jest na ustach polityków i propagandzistów, aniżeli chrześcijan. Słychać je częściej na zebraniach i wiecach niż w świątyniach. A jednak za tym słowem ukryty jest pierwszy i najważniejszy dar od Boga, jaki przyniósł człowiekowi Jezus w dniu Swego zmartwychwstania. Ten dar musiał być wynikiem rozmów prowadzonych pomiędzy Synem i Ojcem. Wedle jednego z teologów oznacza on "pokój płynący z pewności, że dopóki będziecie żyć na świecie, nie zabraknie wam Bożej opieki i troski, a kiedy będziecie umierać, to, co najpiękniejsze, będziecie mieli przed sobą".
"Dla Żydów pokój był sumą wszystkich dóbr. Życzyli go sobie przeto przy każdej okazji. I nasz Pan postępował podobnie - pisze Sylwester Bajan. Ale On nie tylko życzył im pokoju. On im go także dawał. Przenosił na nich pokój, w który sam opływał. Taki, który wypływa ze świadomości, że spełnia się wolę Ojca". Pokój Chrystusa jest pokojem czystego serca, czystego sumienia. Powoduje on zgodę z samym sobą, a także z ludźmi. Jeśli pokój nie jest harmonią, tym, co spaja, tworzeniem tego, co łączy, zgodą, współdziałaniem, jednością, serdecznością - niech taki pokój zginie. Jeśli staje się stagnacją, bezruchem, jeśli czyni podziały i rozłamy - niech taki pokój odejdzie.
Pokój pochodzi od Boga. On bowiem jest naszym pokojem - pisze św. Paweł w liście do Efezjan (2, 14).
Świat ukryty za słowami: Pokój wam, jest realny. Podarowany przez Jezusa uczniom w wielkanocny wieczór, może stać się również udziałem wszystkich ludzi pośród ich dni. Ten sam dar przynosi On podczas sprawowanej Eucharystii i na każdego zstępuje go tyle, na ile się otworzy. Pośród wojen na dole i na górze, w małżeństwach i w rodzinach, w środowiskach i pomiędzy ludami, musi przyjść pokój, jeśli mają oni ocaleć i rozwijać się. I nie przyjdzie na świat inaczej, jak tylko przez ludzkie serca.
opr. mg/mg