Każdy człowiek – wierzący i nie, ten popierający partie prawicowe, jak i ten, który opowiada się po stronie lewicy, jest drogocennym skarbem w oczach Boga.
Ile osób mijaliśmy idąc dzisiaj do kościoła? Ile udało mi się pozdrowić, odwzajemnić ich uśmiech, a ile skrytykować, osądzić, pomyśleć sobie o nich coś niedobrego… A przecież codziennie przechodzę obok jakiegoś człowieka. Człowieka, którego znam lub nie znam… Człowieka, który stworzony jest na Boży obraz i Boże podobieństwo. Bez względu na to kim jest, jaką pozycję zajmuje, jakie posiada poglądy i jaki świat wartości uznaje.
Każdy człowiek – wierzący i nie, ten popierający partie prawicowe, jak i ten, który opowiada się po stronie lewicy, jest drogocennym skarbem w oczach Boga.
Czy potrafię zatem dostrzec w człowieku jego piękno – nie tylko wtedy, kiedy się ze mną zgadza, podziela moje zdanie albo wtedy, kiedy otrzymuję od niego pomoc, otuchę, wsparcie. Czy potrafię odkrywać oblicze Boga w ludziach bezimiennych, których każdego dnia bez zastanowienia mijam na ulicy?
Czy dostrzegam Boga w ludziach, których trudno kochać, których trudno zrozumieć i którym trudno przebaczyć… zwłaszcza zaś w tych, którzy są blisko, z którymi przebywam, w jednym domu, jednym pokoju a z którymi nie raz przez kilkadziesiąt lat trwam w milczeniu, we wzajemnym oskarżeniu, w nieustających osądach i wściekłości, bez szacunku, bez modlitwy, bez Boga… z martwą miłością…
Siostry i Bracia, spotykamy w swoim życiu tak wiele osób – wierzących, niewierzących, poszukujących. O wielu z nich zapomniałem, wielu zlekceważyłem, niektórym nie potrafię przebaczyć, a jeszcze inni przestali mnie interesować, znudzili mnie swoją codziennością, zwyczajnością, udowadnianiem własnych racji. A Bóg pyta nas każdego dnia – gdzie jest twój brat/siostra? Gdzie są twoje dzieci? Gdzie twoja rodzina, przyjaciele? Gdzie są ci, którzy utracili łaskę wiary, albo ci, którzy mocno trzymają się tęczowej flagi – gdzie oni są?
Być chrześcijaninem, człowiekiem wierzącym to przyjąć odpowiedzialność za wszystko i wszystkich, to czuć się odpowiedzialnym za każdy przejaw zła, agresji, nietolerancji; ale też być chrześcijaninem to znaczy być człowiekiem, który potrafi powiedzieć dość! Który potrafi stanąć w obronie Prawdy: wiary, wartości i osób. No bo to takie proste – uderzać, zadawać cios, niszczyć i ranić. Przecież niemal codziennie obserwujemy toczącą się wojnę pomiędzy ludźmi reprezentującymi różne światopoglądy i ideologie – oni nas tęczową flagą, a my ich krzyżem… Tak codziennie przez nienawiść i głupotę ludzką zabijamy się wzajemnie i zabijany jest w nas Bóg.
To jest niewyobrażalne, jak wiele zła możemy wyrządzić drugiemu człowiekowi, a potem spokojnie, jak gdyby nigdy nic wrócić do swoich obowiązków, do domu, rodziny… jakby nic się nie stało, może nawet w poczuciu zadowolenia i spełnienia… Przyglądając się dzisiejszemu światu, zwłaszcza poprzez przekazy medialne, można odnieść wrażenie, że już nic nie da się poprawić, że nie można zacząć od nowa… A to nie jest prawda. Można i da się! Musimy tylko zacząć się szanować. Nie musimy nawet się ze sobą zgadzać…
Wielu zarzuca Kościołowi, że jest nietolerancyjny wobec osób o innej orientacji, że miesza się w prywatne życie różnych osób, dyktując im jak mają żyć, a to nie jest prawda! Wiedzielibyśmy to, gdybyśmy okazując odrobinę cierpliwości wysłuchali jego argumentacji. Kościół święty szacunkiem i miłością otacza każdego człowieka, gdyż ten stworzony jest na Boży obraz i Boże podobieństwo, jednak będąc stróżem wiary i moralności nie może zgodzić się na to, kiedy ów człowiek w sobie i innych chce zniekształcić lub całkowicie zabić sumienie, kiedy uzurpuje sobie władzę nad życiem i seksualnością człowieka, które są darem Boga. Zadaniem Kościoła jest zatem z uporem maniaka przypominać człowiekowi – czyń dobro, a zła unikaj – oferując mu przy okazji swoją pomoc i modlitwę.
Przykład może banalny – ale wielu rodziców i dziadków cierpi z powodu niewiary swoich dzieci, z powodu tego, że odwrócili się od Kościoła. Pytają niejednokrotnie kapłanów – co wówczas winni zrobić? Odpowiedź, jaką zazwyczaj uzyskują należy porównać do postawy Kościoła, którą ten przyjmuje wobec osób odrzucających jego naukę: Wysłuchaj, porozmawiaj, daj świadectwo, jeśli trzeba napomnij, ale nie naciskaj, bo ostatecznie to jest ich a nie twoje życie… Jedyne, co możesz jeszcze zrobić to trwać w ich intencji w pokornej modlitwie przed Panem.
Tylko próba zrozumienia i cierpliwego słuchania, jak również pełne miłości pokorne i nienarzucające niczego świadectwo wiary pomogą nam wobec głodnego Prawdy i Miłości świata, dobrze wypełnić to postawione nam przez Jezusa ewangeliczne zadanie – WY DAJCIE IM JEŚĆ!
Homilia wygłoszona 2 sierpnia 2020 r. XVIII Niedziela Zwykła, Rok A, II
Do czytań: Iz 55, 1-3 | Ps 145 (144), 8-9. 15-16. 17-18 | Rz 8, 35. 37-39 | Mt 14, 13-21
Źródła (inspiracja):
Biblia Jerozolimska, Pallottinum 2006;
Ks. Marek Nowak, Droga wiary, w: Wziąć swój krzyż. Drogi krzyżowe, wyd. ss. Loretancek, Warszawa 2013;
Ks. Rajmund Ponczek, Droga bez krzyża, w: Wziąć swój krzyż. Drogi krzyżowe, wyd. ss. Loretancek, Warszawa 2013;
opr. ac/ac