O stosunku Kościoła i teologii do ochrony środowiska
Kościół i uprawiana w nim teologia mają prawo być obszarem pogłębionej myśli ekologicznej.
Przez długi czas, zwłaszcza w Europie i Ameryce, spoglądano na naturę dostrzegając przede wszystkim jej stronę użytkową. Znalazły się więc takie poglądy, które w Biblii dopatrują się praprzyczyny dewastacji środowiska naturalnego. Opinie, że z wyrażonego w Księdze Rodzaju nakazu Bożego: „Czyńcie sobie ziemię poddaną” wynika współczesny kryzys ekologiczny, są wciąż powtarzane, czasem nawet w kręgach naukowych. Jest to nieuprawnione i ubliża chrześcijaństwu. Absurdalność takiej tezy spowodowana została przez nadużycie metodologiczne, obarczające odpowiedzialnością za skutki rewolucji przemysłowej właśnie judeochrześcijańskie fundamenty dominującej w świecie cywilizacji.
Właśnie dlatego przed chrześcijańską refleksją ekologiczną stoi bardzo ważne zadanie. Musimy niejako na nowo odczytywać Stary i Nowy Testament, aby lepiej zrozumieć naturę jako Boże stworzenie i Boży dom. W Biblii znajduje się wiele „tropów ekologicznych”, chociażby ten o znaczeniu dnia świętego i roku szabatowego jako czasu odpoczynku i niezakłócania biegu natury (por. Wj 23,10—11, Kpł 25—26). Według Jürgena Moltmanna „prawa szabatu są Bożą strategią ekologiczną, podjętą po to, by zachować życie, które Bóg stworzył”. Należy je tylko zreinterpretować w świetle dzisiejszych zagrożeń dla człowieka i w ogóle życia na Ziemi. Warto wiedzieć, że na ten temat istnieje już kilka znaczących wypowiedzi Magisterium Kościoła, zawartych m.in. we fragmentach listu apostolskiego Octogesima adveniens Pawła VI oraz w encyklikach Jana Pawła II: Laborem exercens, Sollicitudo rei socialis, Centesimus annus oraz Evangelium vitae. W jednej z nich czytamy: „Obok problemu konsumizmu budzi niepokój ściśle z nim związana kwestia ekologiczna. U korzeni bezmyślnego niszczenia środowiska naturalnego leży błąd antropologiczny, niestety, rozpowszechniony w naszych czasach. Człowiek mniema, że może samowolnie rozporządzać ziemią, podporządkowując ją bezwzględnie własnej woli, tak jakby nie miała ona własnego kształtu i wcześniejszego, wyznaczonego jej przez Boga, przeznaczenia, które człowiek, owszem, może rozwijać, lecz któremu nie może się sprzeniewierzać. (...) Współczesna ludzkość winna być świadoma swych obowiązków i zadań, jakie w tej dziedzinie spoczywają na niej wobec przyszłych pokoleń” (Centesimus annus 37).
M. G.
opr. mg/mg