O ideałach, które Jan Paweł II stawia przed ludźmi młodymi i ich związkach z myślą Cypriana Kamila Norwida
Odwiedzając jedną z diecezji włoskich, 16 września 2001 r., podczas modlitwy «Anioł Pański» Jan Paweł II modlił się, aby Matka Boża budziła w młodych ideały ludzkie i chrześcijańskie, wieczne i nieprzemijające. Jest to jakby syntezą całego tematu: Jan Paweł II, otwierając młodym oczy na świat ideałów godnych młodego wieku, nie odłącza ani nie przeciwstawia tego, co ludzkie i tego, co Boże. Jeden i drugi świat wartości spotykają się w syntezie osobowej, której na imię Jezus Chrystus, a także w osobie Jego Najświętszej Matki, Dziewicy Maryi. Tylko wybierając wzniosłe i szczytne ideały, młodość może się wznieść — jak wołał Wieszcz Adam — «nad poziomy», czyli ponad przyziemność, zarazem nie gardząc niczym z tego, co autentycznie ludzkie.
Jan Paweł II sięga ku temu, co najwyższe. Do szczytów człowieczeństwa wzywa też młodych, kierując do nich Chrystusowe słowa: «wy jesteście solą ziemi, wy jesteście światłem świata» (Mt 5, 13-14)1. Młodzi więc mają być żywym wcieleniem Ewangelii, przedłużeniem Chrystusowej światłości — przez «osobiste spotkanie z Chrystusem [które] rozjaśnia życie nowym światłem, wprowadza nas na właściwą drogę i zobowiązuje, abyśmy byli Jego świadkami»2. Oznacza to po prostu «poszukiwanie Absolutu», w którym jest zarazem «sens i pełnia życia». Dlatego woła: «Droga młodzieży, niech was nie zadowala nic, co nie dorównuje najwyższym ideałom! (...) Jeśli zachowacie wielkie pragnienie Boga, zdołacie uchronić się przed miernotą i konformizmem, tak powszechnym w naszym społeczeństwie»3.
Już w słynnym Liście do młodych z 1985 r. Papież wzywał każdego, by skierował swoje dążenia ponad świat materialny i zdobył się na odwagę, by zapytać o «życie wieczne»4. Papież nie zatrzymuje się tu na samej «teorii życia wiecznego», ale prowadzi młodego człowieka do bezpośredniego spotkania z Chrystusem, z Jego spojrzeniem pełnym miłości5. Z tego spotkania z Osobą Jezusa Chrystusa rodzi się zrozumienie sensu życia i całego planu życiowego, który ostatecznie przyjmuje kształt powołania. W Orędziu na XIV Światowy Dzień Młodzieży Jan Paweł II pisze: «Zachęcam was zatem, abyście wraz z całym Kościołem zwrócili się ku Bogu Ojcu, przyjmując z wdzięcznością i zachwytem niezwykłą prawdę objawioną przez Jezusa: 'Ojciec miłuje was' (por. J 16, 27). (...) Droga młodzieży, przyjmujcie miłość, jaką Bóg pierwszy was obdarza (por. 1 J 4, 13)»6.
W Roku Jubileuszowym, przemawiając do młodzieży na Górze Błogosławieństw, Papież wołał: «To wy macie teraz iść w świat, aby głosić orędzie Dziesięciorga Przykazań i Błogosławieństw. (...) Młodzi mieszkańcy Ziemi Świętej, młodzieży świata: odpowiedzcie Panu, odpowiedzcie Panu z otwartym i ochoczym sercem! Ochoczym i otwartym jak serce największej Córy Galilei, Maryi, Matki Jezusa»7. Przemawiając do młodzieży przed bazyliką św. Jana na Lateranie, powtarza swoje wezwanie z inauguracji Pontyfikatu: «Nie lękajcie się! Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Otwórzcie swoje serca, swoje życie, swoje wątpliwości i trudności, swoje radości i uczucia na działanie Jego zbawczej mocy i pozwólcie Mu wejść do waszych serc. Nie lękajcie się! (...) Tak, pozwólcie Chrystusowi królować w waszym młodym życiu, służcie Mu z miłością. Służba Chrystusowi jest wolnością!»8.
W czasie czuwania modlitewnego w Tor Vergata powiedział młodym: «Tego wieczoru przekażę wam Ewangelię. (...) Słowo zawarte w Ewangelii jest słowem Jezusa. Jeśli będziecie słuchać go w milczeniu, (...) spotkacie się z Chrystusem i pójdziecie za Nim dzień po dniu poświęcając Mu swoje życie! W rzeczywistości, kiedy marzycie o szczęściu, szukacie właśnie Jezusa. To On na was czeka, gdy nie zadowala was nic z tego, co znajdujecie. To On jest Pięknem, które tak was pociąga. To On wzbudza w was pragnienie radykalnych wyborów, które nie pozwalają wam iść na kompromisy. (...) To Jezus wzbudza w was pragnienie, byście uczynili ze swego życia coś wielkiego, byście szli za jakimś ideałem, nie dawali się pochłonąć przeciętności»9. I dalej: «Mówiąc 'tak' Chrystusowi, mówicie 'tak' wszystkim swoim najszlachetniejszym ideałom. (...) Nie lękajcie się Jemu zawierzyć»10.
Jan Paweł II nie waha się wprowadzać młodzież w najgłębsze myśli encykliki Redemptor hominis, to jest w tajemnicę Boskiej miłości objawionej w Jezusie Chrystusie, argumentując, iż «wielką wagę posiada owa rzeczywistość dla młodych, przeżywających okres szczególnej odpowiedzialności i nadziei, kształtowania osobowości, precyzowania tego, co najważniejsze, ideałów i projektów życiowych, okres poszukiwania prawdy, a także dążenia do prawdziwego szczęścia». I pisze dalej: «Pamiętając o tym, że człowiek nie może żyć i nie może być zrozumiany bez miłości, wzywam Was wszystkich, byście wzrastali w człowieczeństwie, byście przyznawali absolutne pierwszeństwo wartościom duchowym, byście przeobrażali się w 'nowych ludzi', coraz pełniej uznając i przyjmując w Waszym życiu obecność Boga, który jest Miłością; Ojca, który odwiecznie miłuje każdego z nas»11.
Jan Paweł II zawsze szukał głębi i szczytów życia duchowego. Sam o tym mówi, oddając hołd Norwidowi: «Chciałem rzetelnie spłacić mój osobisty dług wdzięczności dla poety, z którego dziełem łączy mnie bliska, duchowa zażyłość, datująca się od lat gimnazjalnych. Podczas okupacji niemieckiej myśli Norwida podtrzymywały naszą nadzieję pokładaną w Bogu, a w okresie niesprawiedliwości i pogardy, z jaką system komunistyczny traktował człowieka, pomagały nam trwać przy zadanej prawdzie i godnie żyć. Cyprian Norwid pozostawił dzieło, z którego emanuje światło pozwalające wejść głębiej w prawdę naszego bycia człowiekiem, chrześcijaninem, Europejczykiem i Polakiem»12.
To, co Papież mówi o Norwidzie, rzuca światło na to, jak on sam przeżywał swoją młodość, jak dojrzewały jego plany życiowe, a także na jego sposób rozumienia człowieka. Słowa Papieża o Norwidzie dotyczą także jego samego. «Zaszczyt bycia człowiekiem» jest zrozumiały dopiero w niebie, «dokąd droga wiedzie właśnie przez bramę krzyża. Przechodząc przez nią, człowiek dostrzega, że prawda jego bycia człowiekiem przerasta go nieskończenie. Z niej jest jego wolność. 'Wszystko bierze żywot z Ideału' (W pracowni Guyskiego, II, 194). Do ideału człowiek pielgrzymuje, ale otrzymuje go w darze. (...) bo 'człowieczość' (List do J. I. Kraszewskiego, maj 1863, IX, 99) jest Boża»13. Stąd, jak pisze poeta w Rzeczy o wolności słowa, aby być człowiekiem, trzeba wznieść się do tego, co ponad-ludzkie. W przeciwnym razie — «ludzkość bez Boskości sama siebie zdradza»14.
Jan Paweł II przybliża światu, a zwłaszcza młodym ludziom głęboką tajemnicę: to, że pełna prawda o człowieku objawia się dopiero w Bogu-Człowieku (por. Lumen gentium, 22) i dlatego człowiek jest rzeczywiście tajemnicą, która przerasta jego empiryczny profil. Wprawdzie podobną tematyką zajmował się Karol Wojtyła w czasie swoich tajnych studiów seminaryjnych, ale — jak sam stwierdza — «Stopniowe ześrodkowanie uwagi na człowieku, na 'niezwykłości' osoby, zrodziło się bardziej z doświadczenia i dzielenia doświadczeń z innymi, niż z samej lektury»15. Równocześnie ten aspekt niezwykłości człowieka, o którym mówi Norwid i który Papież tak wyraźnie podkreślił w swoim przemówieniu z 1 lipca, musimy widzieć jako swego rodzaju potwierdzenie własnego, osobistego doświadczenia, osobistego odkrycia, które miało wymiar poetycki, graniczący z mistyką: było to odczytanie rysów kapłańskich obecnych w samej istocie człowieczeństwa. Norwidowe: «człowieczość jest Boża» (List do J. I. Kraszewskiego) i Pawłowe homo Dei (ho anthrope theu — 1 Tm 6, 11) spotykają się wewnętrznie w tej interpretacji, w której to bycie «Bożym człowiekiem» oznacza bycie kapłanem, to jest tym, który «buduje mosty» (ponti-fex) łączące Boga z człowiekiem, z ludzkością.
Można powiedzieć, że ta prawda jest czymś własnym, osobistym dla Chrystusa, ale zarazem w Nim objawia się i osiąga pełnię to, co w człowieku — po upadku — pozostało jako «bezwiedne i niedojrzałe», a co dzięki obdarowaniu płynącemu z Odkupienia może odzyskać swoje pełne kształty. Papież mówi: «Człowiek to kapłan, jeszcze 'bezwiedny i niedojrzały' (Sfinks), którego życiowym zadaniem jest od samego początku budowanie mostów (ponti- -fex) łączących człowieka z człowiekiem, a wszystkich z Bogiem. Marne są społeczeństwa, w których zanika ów kapłański charakter osoby ludzkiej. Ta myśl zawsze była mi bliska. Mogę powiedzieć, że w pewnym stopniu kształtuje ona społeczny wymiar mojego pontyfikatu»16. Biorąc pod uwagę wielką dyskrecję Papieża w tym, co dotyczy jego biografii, trzeba powiedzieć, że w zdaniu powyższym jest coś bardzo ważnego. Papież stwierdzając, że ta myśl była mu zawsze bliska, pozwala nam prześledzić niejako drogi, którymi ta tajemnica dała znać o sobie w świadomości młodego Karola.
W poezji człowiek na ogół jest szczery i pragnie dotrzeć do sedna ukrytej rzeczywistości, choć później sam, z krytycznym dystansem, zauważa braki i nieprzezwyciężalną niekompletność swej poetyckiej wypowiedzi. Tak sam Autor ocenia swoje pierwsze utwory: «Strzępki ino, okrajki, początki, najpierwsze syntezy, świtania błyski najbladsze. Ale świtania»17. Są to więc pewne promienie światła, którym trzeba uwierzyć. Już w wierszu Pieśń poranna ten «Piastowski Dawid» widzi swoją młodość pod znakiem tego Pasterza i Proroka, pieśniarza Bożego i w Bogu szuka mocy do pokonania ataków «Goliatha»18. W sonetach rychło pojawia się idea «budowniczego mostów». Są to głównie mosty łączące człowieka z człowiekiem:
«A tu mosty, tu drogi, tu cienie. Tak co dzień. / Ludzkość spętanym skrzydłom wciąż łoży objaty. / Lecz oto jest poeta — piastowicz-kołodziej: / niech pobuduje mosty, drogi wskroś zatraty»19.
Nie jest to jednak wizja wyłącznie «horyzontalna»: budowanie nadające kształt młodości wznosi się w górę:
«Wznosić tedy poczynam młodzieńczy most Dążeń: / budowla kaskadami upiętrzona w górę»20.
A zatem te mosty na ludzkich drogach są ściśle połączone z budowaniem «młodzieńczego mostu Dążeń», które pisane dużą literą, wskazują na rzeczywistość nadprzyrodzoną, nie zamykającą się w perspektywie doczesnej. Rozmawiając z Ziemią — Matką i solidaryzując się z jej bólem, modli się:
«(...) na jutrznię zejdź z nami przed ranem, na skiby pełne ziaren. / U widnokręgów nas potkaj, nad granicami błękitu — »21.
Kolejne sonety coraz wyraźniej odkrywają ten wertykalizm dążeń duszy poety. Kontemplacja świata, stworzonego przez Boga, staje się modlitwą, hymnem. Poeta woła:
«Hymnem uderz mnie w serce! ofiarą studymną! / stygmatem gotyckich zacisz! / (...) Otom ja jest, jak świątynia wśród tęsknot wyrastająca. / (...) O spłyń anielską jaśnią nad przepastne topiele! / Czasom przybliż Twą Miłość! Niechaj ciemności roztrącą!»22.
Ten sonet wyraźnie odsłania wewnętrzne dążenie duszy poety, aby stać się świątynią tej modlitwy, która «przybliży czasom Bożą Miłość», — tę Miłość, która podniesie ludzkość «ponad przepastne topiele». Widać tu już wyraźnie kapłański profil życia, prześwitujący coraz śmielej poprzez kompozycję modlitwy wyrastającej z tęsknot świata. Kontemplacja słowiańskiej duszy pozwala na jej dnie dostrzec światło Ewangelii:
«(...) jaśń twą ewangeliczną / ujrzałem w szlakach zórz od ziemi ku zenitom»23.
W tej wizji przyroda i liturgia przenikają się wewnętrznie, a ognie Sobótek zapowiadają przyjście niebieskiego Ognia Ducha Świętego:
«Wiatr w organ uderzy lasu, melodia poklęknie korna — / (...) Języków świetlistych łuną, / organem lasu — czy słyszysz? — ponad blask błyskawicy / nad wieczernikiem świata On spłynął — Ptak Gołębicy»24.
Sonet XIV zrzuca niejako zasłonę symbolu oraz przenośni i podejmuje temat kapłaństwa Chrystusowego. Poeta, zjednoczony z modlitwą świata, bierze jakby do siebie wołanie o kapłana, wyrażające potrzebę pośrednika, który przybliży światu owoce ofiary Chrystusa. W tym sonecie ideał kapłaństwa został zarysowany bardzo wyraźnie:
«Takiej potrzeba duszy, co weźmie wina kruż / i pójdzie poić spragnione Chleba i Pańskiej Krwi»25.
W następnej strofie obraz kapłaństwa jest jeszcze dokładniejszy:
«Takiej potrzeba duszy, co czarnym krucyfiksom / rzuci do nóg bolejących męczeńskich pochodni pąk, / co wyspowiada ból świata, nieszczęścia brzemię rozwikła / i sięgnie ręką po Miłość ukrzyżowanych rąk» 26.
Kolejna strofa zapowiada objawienie miłości Chrystusowej tym, którzy są najbiedniejsi:
«A drugą ręką sięgnie — najbiedniejszego z nędzarzy / i sercom owym objawi żar przebitego Serca, / i w obu tych serc ognisku płomieniem się rozżarzy».
W tekście wyczuwamy niemal ten sam klimat, który nasyca poemat Słowackiego zapowiadający proroczo przyjście «Słowiańskiego Papieża». Czy młody poeta Karol Wojtyła mógł dostrzegać związek między swoją wizją poetycką a przyszłą misją? Trudno na to odpowiedzieć. Zdumiewająca jest bliskość — i zbieżność — obrazu «wieczernika świata» z Sonetu XIII — owego «Oczekiwania Ducha» z Sonetu XIV — z tym, co potem Jan Paweł II powie na ziemi polskiej o «Wieczerniku dziejów» i ożywiającej mocy Ducha Świętego, który wskrzesza obumarłe kości z Ezechielowej wizji, przypomnianej na placu Zwycięstwa. W Sonecie XV zejście ku ludziom Miłości Ukrzyżowanej łączy się z postacią św. Franciszka, ale w następnej strofie tego sonetu misja niesienia tejże Miłości wychodzi (rozpoczyna się) «od Wawelu» i «Mariackiej Świątnicy». To właśnie «dusza słowiańska» ma dźwignąć «Arkę Bożych Objawień»27. Czy nie znaczy to, że ta dusza, zakochana w «najbardziej przydrożnym» krzyżu, ukutym «z największych bólów», ma podźwignąć Kościół? Czy nie było to nieświadome proroctwo, które dosięgło ostatecznie samego Autora sonetów? Czy to nie Duch Święty przygotowywał sobie «naczynie wybrane», aby później kazać mu:
«(...) ścieżki splątane zbawić / apostolskimi stopy i sercem źródeł bijących»28?
Poeta zdaje sobie sprawę, że na tej drodze zjawią się «obłoki (...) mgławe», które będą utrudniać ludziom dostrzeżenie światła, pomimo iż są go spragnieni. Jednakże «laska Mojżesza, z bólu toczona człowieka» przebije zasłonę mgieł. Poeta wyraża to w sposób dość oryginalny i zagadkowy:
«Wierzę w zmartwychwstanie obłoków z pokładów mgieł, / co przesłaniają Tatr widok... Na odsłonięcie czekam /owego ścian wzniesienia a i na Objawień dzień»29.
W czasie pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny to «odsłonięcie ścian wzniesienia» jeszcze nie nastąpiło: w Nowym Targu Tatr nie było widać, góry były zasłonięte; «Tatry się zawstydziły», jak to skomentował sam Papież. A miały się czego wstydzić, bo komuniści zdjęli flagę papieską z krzyża na Giewoncie, zawieszoną tam parę dni przedtem przez dwoje młodych ludzi z Zakopanego. Trzeba było dalej czekać na «Objawień dzień». Papież więc czekał, jak to powiedział w tym samym sonecie:
«Bo wierzę w tęsknoty ludzkości, topolom podobne i sosnom».
Owo przejęcie na siebie «tęsknoty ludzkości» każe rozszerzyć widnokrąg świata i skierować spojrzenie «ku wiecznym kapitolom», które są «w mit zapatrzone ludzkości, w trud kamienistej uprawy», gdzie «wśród ruin forum» widać zburzone «posągi wolności» i ślady zdeptanej Miłości. Dziwne to przeczucie, które każe poecie posłać słowiańskiego ducha:
«Ku Kapitolom Wolności, w oczekiwaniu wyzwolin, / na święte iszczenie się mitu — mesyjańskiego profilu, / na kondygnacjach teatrum wpatrzone w objawień Olimp — / gdy wieczór się słowiański nad rozwaliska pochylił — ».
Kto mu powiedział, że duch słowiański «zapali się łuną żywiczą», niosąc dawnym zwaliskom «zbratanie w ewangelicznej jasności»? Daleko sięgał duch Poety i wysoko się wznosił, tam, gdzie panuje ten Duch, który dzierży władzę nad czasami ostatecznego wypełnienia mesjańskiego posłannictwa Chrystusa i Jego Kościoła. Po roku od ukończenia sonetów, a był to pierwszy rok wojny, Poeta spogląda na swoje dzieło starając się je usprawiedliwić wobec zaistniałej nowej sytuacji. W tej samoocenie potwierdził słuszność swoich intuicji, które zrodziły się z tęsknot i przeczuć, ale nie były jedynie tworem jego fantazji. Napisał, że te sonety były «z ziemi i nieba, z Boga i człowieka» (...) i że domagały się «wyzwolenia, śpiewności tęsknej, prorokowania». W procesie tworzenia walczył z «wątpieniem nieustannym, że to nie-Prawda, złud bawisko, igrzysko rymów — i nic. Ale jakaś moc duszna mówiła: To Prawda, — może nie prawda świata, ale prawda twoja. Taką-ś ją obrał i ujrzał. Mów! Tako ci znaczono jest. Mów! Ja każę... I mówiłem. Com myślał, com żądał, com przeczuł... początki najpierwsze syntezy, świtania błyski najbladsze. Ale świtania. (...) Przeszedłem od tego czasu głębie upadku, zwątpienia i zaprzeczenia przepastny parów. I wtedy zszedł ku mnie z duchami innemi duch jeden: Anioł możny Słowem i rzekł mi: Wierz! (...) I spokojniejsza jest wiara moja. Ku sklepieniu-ci już idzie on kościół mój, świątynia duszy mojej...»30.
Napisany jesienią 1939 r. psalm, zapewne już po wybuchu wojny, w niczym nie odwołuje i nie zaprzecza temu, co zostało powiedziane w sonetach31. Pogłębia się pragnienie poety, by «rozpalić... rozpłomienić ogień» we wnętrzu duchowej świątyni. Zwracając się z miłością do «ziemi — macierzy», potwierdza swoją dotychczasową drogę życia:
«(...) łączyłem z Bogiem drożyny / twe pagórne i pleniłem chwasty / i umiatałem szlaki jasne Idącemu».
Nade wszystko zaś w tym mistycznym dialogu z Macierzą (poza której zasłoną wyczuwa się miłującą obecność duszy zmarłej matki), krystalizuje się najgłębsza tęsknota «słowiańskiego Dawida», pasterza i pieśniarza. Teraz Dawid coraz lepiej widzi możliwy kierunek swego powołania:
«Z ciebie jest wiosna tęsknot, wiosenne przeczucie / i chęć, żeby w objęcia wysokiemu Niebu / rzucić ciało swe młode — od małości uciec».
Zatem «Pieśń młodości» przyjmuje postać pragnienia, aby siebie dać Bogu. Motywem przynaglającym Autora ku takiej decyzji jest ogrom zła rozpętanego przez wojnę, a któremu pragnie zdecydowanie się przeciwstawić:
«(...) Ciągle mię obala / ten wicher, co do świata przychodzi, ten zalew, / co idzie jak stu końmi rozpętana fala, / a ja falę mą pragnę nad te wynieść fale».
Tę naukę odmienną od przemocy świata odkrył w kontemplacji «ziemi — macierzy»:
«Tum się nauczył, matko, odmiennej nauki, / stąd-em wysnuł tajnicę słowiańską, tum odkrył / tę prawdę, którą twoje wyszumiały buki, / tu melodią łaskawą Pan mej duszy dotknął».
Poeta zasłuchany w ten śpiew «buka szumiącego między bukami», odczytuje w sobie pragnienie: «by mi na czoło Pańskie zeszło pomazanie...»32.
Dalsze słowa psalmu mówią o walce duchowej i konieczności budowania kościoła we własnej duszy:
«A chramy trza zbudować samemu. Młodością, / (...) Z niej się buduje ten tęskniony kościół»33.
W psalmie tym jest pewna myśl, do której trzeba wrócić osobno. Na razie należy podkreślić te myśli z poezji młodego Karola, które wnoszą nowe elementy do jego kapłańskiej wizji życia. Oto w Uczcie czarnoleskiej niespodziewanie pojawia się strofa:
«Chrystus. Czasy ku Niemu wyciągają ręce. — / Ja patrzę w czasy. Widzę, że ON jako symbol /I jako Prawda Istna i Jemu są wieńce, / plecione z moich myśli i z sonet i z nimbów. / (...) Pokutować trza z Tobą, mój Krzyżowy Chryste, / O TY, ziszczenie pragnień — Wolny i Miłosny!»34.
Chrystus jest więc nie tylko ośrodkiem czasów, ale i ośrodkiem najgłębszych pragnień, płonących w duszy poety. W spotkaniu z Chrystusem osiągają swoją pełnię zarazem miłość i wolność. Miłość osiągająca w ten sposób swoją dojrzałość chce rozlać się na świat:
«(...) I wtedy bym izbę / mą chciał poszerzyć, me gonty, me ściany — / i przez ugory Twoją ponieść Ojcowiznę, / aby ten głos był wszędy u ludu słyszany: / Kochajmy się!»
Wsłuchany w muzykę wszechświata, Poeta rozpoznaje w niej odgłosy walki toczącej się w zaświatach. Kierowany tym natchnieniem, pragnie wejść w centrum dramatu świata i całą swoją energię ducha zamienić w wolę zwycięstwa:
«Iść przez piarg, iść pod wiatr, iść ku burzom — / W ręce jąć Miarę Miar — / W serce wziąć Wiarę Wiar / — Święty Urząd! / Nie wiem, czy dźwignę barki — / Od wiatru się struny kolebią. / Moc wszystką ze mnie wyszarpnij! / Otwórz mi żywe niebo! / Ziemio! / Wianem mnie uwieńcz przez piersi! / Skrzydła porosną na hełmie»35.
Co naprawdę myślał Poeta, kiedy zamierzał ująć w ręce «Miarę Miar», a w sercu zamknąć «Wiarę Wiar», które oznaczają inwestyturę na «Święty Urząd»? Czy wiedział, że to było proroctwo, a nie tylko szlachetne przeczucie gorącej duszy? Na razie Poeta rozumiał dobrze, że udział w tym centralnym dramacie świata wymaga, by oprzeć się całkowicie na Bogu i Jego mocy:
«Napiąłem duszę w łuk / tylko strzałę do cięciw przyłożyć — / piersiami dotknąć chmur — — / Jam jest Boży»36.
Ta Norwidowa i Pawłowa koncepcja «człowieka Bożego» staje się w pełni spojrzeniem Jana Pawła II, i widać, jak to spojrzenie dojrzewało w kontekście młodzieńczej «symfonii duszy». Zanim świadomość posłannictwa dojrzała do pełnej jasności, w duszy pogłębiała się gotowość czynu:
«Mój dzwon mosiężny leżał. Muzyki czekał. / Serce mi biło w piersi. Serce czekało w dzwonie. / Płynie przez piersi, przez dzwon wieczysta rzeka. / (...) Uderzę sercem w piersi. Słuchaj Polsko! / (Panie, jam sługa Twych sług — mówi Szczepan / Panie jam dzwon mosiężny, rozkołysz serce. / Niech dzwoni dzwon, niech dzwoni nad dolą człowieka. / Niech go kołyszą Twe ręce.)»37.
Wszystkie tęsknoty ludzkości chce poddać władzy Słowa, które jest «Wcielone w Miłość» i niesie ludzkości prawdziwe wyzwolenie. Cały poemat Słowo — Logos38 jest jakby preludium do tego orędzia, które przyszły Papież będzie kierował do świata w ciągu całego swego pontyfikatu. Czy to nie jest jakaś wizja prorocza:
«drama kapłańskie z hostią i darem / rozpocząć na tym tłumu widoku: / wyzwolić w Słowie — wyzwolić z oków»39.
W poemacie Harfiarz podmiot liryczny, utożsamiający się z Dawidem, ma świadomość powołania: «bym był śpiewakiem na służbie narodu, / bym Boży opiewał chorał»40.
Znowu narzuca się myśl, że mamy do czynienia z wizją proroczą, kiedy Poeta mówi:
«Król-pieśniarz śpiewam Bogu. / Rzesze się mnogie gromadzą, / narodu u wielkich podwoi; / zeszły się rzesze i radzą; / czy pieśń je moja napoi? / (...) O śpiewam, śpiewam narodzie! / O rzeszo głosów mych słuchaj! / Promieniu światły wybuchaj / W słonecznych grotów pochodzie!»
Trudno zaprzeczać, że słowa te świadczą o budzeniu się świadomości jakiegoś wielkiego posłannictwa wobec narodu i że ostatecznie treścią tego posłannictwa jest obwieszczenie cudu zmartwychwstania:
«Pokruszysz pęta, w skrzydeł lot / na nieśmiertelne trwanie. / Niechaj na dzwonach bije młot / Twe wielkie Zmartwychwstanie!»41.
Kapłaństwo jest pewną syntezą i szczytem ostatecznym tej godności, którą akt stwórczy zaszczepił w człowieku. Ale dążenie do tego szczytu zakłada wewnętrzny wysiłek moralny, polegający na pełnym samourzeczywistnieniu prawdy człowieczeństwa42. Młodość jest potencjalnym bogactwem, które należy rozwinąć, ukazując pełną jego treść i harmonię. Doskonałość moralna osoby zależy od wierności sumieniu, czyli prawom moralnym, które Bóg przez sumienie objawia. Jest to praca, od której nikt nie może być zwolniony. «Sumienie, poprzez wartości moralne, wyciska najwyrazistszą pieczęć na życiu pokoleń, na historii i na kulturze ludzkich środowisk, społeczności, narodów i całej ludzkości»43. Stąd Jan Paweł II często i usilnie wzywa do pielęgnowania kultury sumienia. W cytowanym Liście do młodych Papież życzy im: «Ażeby młodość wyposażyła was w mocny zrąb zdrowych zasad, ażeby sumienie wasze już w tych młodzieńczych latach osiągnęło ową dojrzałą przejrzystość, która pozwoli wam zawsze w życiu pozostać 'człowiekiem sumienia', 'człowiekiem zasad', człowiekiem, który budzi zaufanie: który jest wiarygodny»44.
Najważniejszą wartością, pielęgnowaną w tej pracy sumienia, jest miłość: szlachetna, widziana w świetle ewangelicznych błogosławieństw. «Tak. Boga, który jest Miłością, macie oglądać poprzez tę miłość, jaka rodzi się w was — i chce być wpisana w projekt całego życia»45. Rozwój tak pojętej miłości łączy się ściśle z kulturą wolności, którą trzeba «budować od wewnątrz» w wytrwałym trudzie samowychowania46. Ta praca wymaga odwagi wielkości, odwagi świętości, odwagi wytrwałego pójścia za Chrystusem, o czym Papież mówi wielokrotnie w wypowiedziach skierowanych do młodych47. Dużo światła w rozumienie tej moralno-personalistycznej warstwy ideału zadanego młodzieży wnoszą utwory poetyckie młodego Karola Wojtyły. Jak widzieliśmy w Pieśni porannej, Autor modli się o moc, by «olbrzym Goliath» nie złamał jego młodości48. W sonetach woła o anielską jasność Miłości49. W Sonecie VIII mówi:
«Słowiańska duszo moja — tyś jest wpatrzeniem w Piękno, / i jesteś żądzą raju — z wieczystych nieukojeń — »50.
O klimacie duchowym, w jakim kształtowała się młodość poety, świadczą jego słowa w przypisie Do sonetów!, skierowane do brata: «Kędy żeś Bracie mój? — coś mię świtów uczył tajemnicy, coś mi piękno tej ziemi na oczy kładł, jak pasma anielskich włosów»51.
W psalmie wyraża świadomość potrzeby stanowczej walki duchowej:
«Widzisz matko, trza wielkie odrzwia gdzieś wyłamać, / (...) ku Jasności. Trza co dzień w dębinowych chramach / pragnąć i czuć jak pieśń się nam na struny niże. / A chramy trza zbudować samemu. Młodością, / duszą, wiesz matko — duszą świętą i anielską. / Z niej się buduje ten tęskniony kościół, / z niej, co jest czysta, niewinna jak dziecko — / z niej»52.
W Uczcie czarnoleskiej pojawia się jakby zapowiedź przyszłego totus tuus, kiedy mówi do swoich przyjaciół: «Bo wasz jestem, wasz jestem, sercem jestem całym»53.
Tu także deklaruje swoje najwyższe ideały: Miłość, Wolność, Piękno. Ideały te łączy w szczególną syntezę, która zasługiwałaby na głębszą analizę, na którą nie możemy sobie tu pozwolić. Dziewczyna, w której mógł się Poeta zakochać młodzieńczo, przypomina raczej obraz święty lub anioła:
«I tako samo, jakom się niegdyś w młodzieńczej / i w jasnowłosej dziewie miłował — Słowiance, / w zorze wchodząc poezji — i warkoczem wieńczył / w rąbki; jak świętych dziewic, w pachnące różańce. / (...) Więc mi wybaczcie (...) / żem nie zachodził chyłkiem do pieczar i jaskiń, / alem ogromne Tatry w oczach moich uczuł»54.
Hymn Magnificat jest uwielbieniem i dziękczynieniem Bogu, najpierw za to, że: «On młodość moją rytmem cudnym obwarował».
Wyraża wdzięczność za to: «żeś mi młodość dziwnie rozanielił».
Dlatego:
«Niech Cię uwielbi szczęście, — wielka tajemnica, / żeś mi tak pierś rozszerzył pierworodnym śpiewem, / żeś pozwolił w błękicie utonąć mym licom, / żeś na struny me zesłał melodii ulewę, / żeś w melodii tej zjawił się wizją — Chrystusem»55.
Poeta dziękuje też: «za walkę pieśni z kłamstwem, bój natchniony duszy» — i kończy: «pieśnią świętą, dziewiczą, poezją pokłonną / i hymnem człowieczeństwa — Bożym Magnificat»56.
W tej «pieśni świętej» i «hymnie człowieczeństwa» odkrywamy zarysy syntezy zarówno osobowej jak i światopoglądowej, którą Poeta rozwija pełniej w wielu tekstach. W przytoczonych fragmentach poezji Karola Wojtyły ujawnia się zdecydowana wola zwycięstwa nad wszystkim, co obniża lot ludzkiej duszy. Poeta czyni wszystko, by nadać swemu życiu kształt zgodny z ideałem Miłości, Wolności i Piękna. Ideały te są dane od Boga, dlatego i «człowieczość» na nich oparta staje się w sobie prawdziwa, ponieważ opiera się na tym, co «ponad-ludzkie» — jak to wyraził Norwid (Rzecz o wolności słowa). Rzeczywiście, człowiek nie może być w pełni człowiekiem, jeśli nie jest «Bożym człowiekiem».
(Wykład wygłoszony 6 października 2001 r. z okazji inauguracji roku akademickiego 2001/2002 w Międzywydziałowym Podyplomowym Studium Rodziny na KUL-u.)
Przypisy:
1. Orędzie Jana Pawła II na XVII Światowy Dzień Młodzieży; «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 9/2001, s. 6-8.
2. Tamże, s. 7.
3. Tamże.
4. List apostolski Ojca Świętego Jana Pawła II do młodych całego świata z okazji Międzynarodowego Roku Młodzieży; wyd. watykańskie, s. 14-15.
5. Tamże, s. 22-23.
6. 6 stycznia 1999 r.; «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 3/1999, s. 5.
7. 24 marca 2000 r., homilia podczas Mszy św. na Górze Błogosławieństw; «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 5/2000, s. 31.
8. 15 sierpnia 2000 r.; «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 10/2000, s. 13.
9. 19 sierpnia 2000 r.; «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 10/2000, s. 21.
10. Tamże. Pogłębieniem idei otwarcia się na Chrystusa i pójścia za Nim jest homilia wygłoszona podczas Mszy św. w Tor Vergata, 20 sierpnia 2000 r.; «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. cyt., s. 21-23.
11. Jan Paweł II, Listy do młodzieży, Pallottinum, Poznań 1991, s. 71-72.
12. 1 lipca 2001 r., audiencja papieska dla przedstawicieli Instytutu Dziedzictwa Narodowego; «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 9/2001, s. 55.
13. Tamże, s. 55.
14. Tamże.
15. Nie lękajcie się — André Frossard, Rozmowy z Janem Pawłem II, Watykan 1982, s. 19.
16. «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 9/2001, s. 55.
17. Renesansowy psałterz, Kraków 1999, s. 40.
18. Tamże, s. 17.
19. Tamże, Sonet II, s. 20.
20. Tamże.
21. Tamże, Sonet IV, s. 23.
22. Tamże, Sonet VI, s. 24.
23. Tamże, Sonet XII, s. 34.
24. Tamże, Sonet XIII, s. 34.
25. Tamże, Sonet XIV, s. 37.
26. Tamże.
27. Tamże, Sonet XV, s. 37.
28. Tamże, Sonet XVI, s. 38.
29. Tamże.
30. Renesansowy..., Do sonetów!, s. 40. Jest to niezwykle ważny przypis, pozwalający lepiej zrozumieć wypowiedź Poety.
31. Renesansowy..., ...a gdy przyszedł Dawid do ziemi — macierzy swej, psalm, s. 45-46.
32. Tamże, s. 45.
33. Tamże, s. 46.
34. Renesansowy..., s. 59.
35. Renesansowy..., Mousike, s. 73.
36. Tamże, s. 74.
37. Tamże, s. 77.
38. Tamże, s. 80-91.
39. Tamże, strofa XXII, s. 88.
40. Renesansowy..., s. 110.
41. Tamże, s. 114.
42. Por. List apostolski Ojca Świętego Jana Pawła II do młodych całego świata z okazji Międzynarodowego Roku Młodzieży; wyd. cyt., s. 8.
43. Tamże, s. 19.
44. Tamże, s. 20.
45. Tamże, s. 35.
46. Tamże, s. 40.
47. Elżbieta i Czesław Ryszka, Dom na skale, Warszawa-Bytom 1999, s. 200-204. Interesujący nas fragment pt. «Młodość — sekret niepojęty» zamieszczono w kwartalniku «Zwycięstwo Niepokalanej», n. 3/2001, s. 10-11. Cenna pozycja dotycząca młodzieży ukazała się ostatnio w Krakowie pod redakcją ks. Józefa Stali, pt. Dzisiejsza młodzież. Stan aktualny i wyzwania, Kraków 2001.
48. Renesansowy..., s. 17.
49. Tamże, Sonet VI, s. 24.
50. Tamże, s. 27.
51. Renesansowy..., s. 40.
52. Tamże, s. 46.
53. Tamże, s. 52.
54. Tamże, s. 60.
55. Tamże, s. 94.
56. Tamże, s. 97.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (2/2002) and Polish Bishops Conference