O początkach Solidarności i poprzedzających ją działaniach WZZ
Gdy z okazji 20-lecia wszyscy mówią o Solidarności oraz jej sukcesach i porażkach, chciałbym namówić Czytelników "Gościa Niedzielnego" do przypomnienia sobie (a może dowiedzenia się po raz pierwszy), jak i dlaczego doszło do tego zdumiewającego wybuchu, który zaskoczył, oszołomił i wprawił w entuzjazm Polaków i cały świat.
Solidarność 10 milionów nie wzięła się przecież znikąd, została zainicjowana czynem konkretnych ludzi, działających według planu w ramach organizacji mającej własne cele ideowe. W oficjalnym kalendarium internetowym Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" znajdujemy informację, że: 14 VIII 1980 r. Komitet Strajkowy zażądał przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy, wzniesienia pomnika Ofiar Grudnia 1970, gwarancji nierepresjonowania strajkujących, podwyżek płac o 2 tys. zł oraz zasiłków rodzinnych jak w MO. Jaka była geneza 14 sierpnia, dlaczego powstał Komitet Strajkowy, z jakich powodów robotnicy stanęli w obronie Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy - już nie wiadomo.
Kilka dni wcześniej na zebraniu Komitetu Założycielskiego Wolnych Związków Zawodowych (KZ WZZ) Bogdan Borusewicz zaproponował wywołanie strajku w Stoczni Gdańskiej. Termin, wyznaczony początkowo na 13 sierpnia, został przesunięty o jeden dzień ze względów organizacyjnych - trzeba było skończyć malowanie plakatów z hasłami, gromadzenie ulotek itp. Rozpoczęcia akcji podjęli się trzej robotnicy, członkowie WZZ. Kiedy rozpoczął się strajk, stoczniowcy zgromadzili się na wiecu, podczas którego inny członek WZZ, Lech Wałęsa, został obwołany liderem Komitetu Strajkowego. Działacze WZZ nie mieli w nim większości i dlatego 16 sierpnia Komitet przegłosował zakończenie strajku. W tym dramatycznym momencie działacze WZZ rozstrzygnęli o dalszym biegu wydarzeń. Gdy część stoczniowców zaczęła już rozchodzić się do domów, na terenie Stoczni Gdańskiej zaczęli gromadzić się zmobilizowani przez członków WZZ przedstawiciele trójmiejskich zakładów pracy. 15 sierpnia strajk solidarnościowy kierowany przez należącego do WZZ Andrzeja Kołodzieja podjęła Stocznia Gdyńska. Anna Walentynowicz, Joanna Gwiazda, Alina Pieńkowska, wspierane przez Ewę Ossowską i Henrykę Krzywonos, przystąpiły do wywołania kolejnego strajku. W nowo utworzonym Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym działacze WZZ stanowili już silną większość i dzięki temu WZZ mógł samodzielnie kierować przebiegiem Wielkiego Strajku. 31 sierpnia 1980 r. cała Polska usłyszała wypowiedziane przez Wałęsę pamiętne słowa: "Mamy nasze Niezależne Samorządne Związki Zawodowe!".
Jest rzeczą niezwykłą, że przy fantastycznej sławie, jaka stała się udziałem Solidarności i jej liderów, prawie nikt, poza garstką specjalistów, nie wie, co ich wcześniej łączyło, jak powstała ta grupa. Działacze WZZ już w 1978 r. mówili o potrzebie powołania do życia niezależnej reprezentacji robotniczej, a w sierpniu 1980 r. nadali jej formę 21 postulatów, z których najważniejszy brzmiał: "Domagamy się niezależnych od państwa i pracodawcy wolnych związków zawodowych".
KZ WZZ Wybrzeża skupił grupę dynamicznych i skutecznych działaczy robotniczych. Do grupy inicjatywnej, w której byli m.in. Bogdan Borusewicz, Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Błażej i Krzysztof Wyszkowscy, szybko dołączyli Alina Pieńkowska, Andrzej Bulc, Anna Walentynowicz, Lech Wałęsa i wielu innych. Ponieważ każdy ze znanych działaczy WZZ był liderem własnego pracowniczego i towarzyskiego środowiska, wpływy Komitetu szybko osiągnęły realną siłę polityczną. Otrzymywali oni silne wsparcie ze strony wszystkich antykomunistycznych ugrupowań Trójmiasta, np. graficy Grzegorz i Tomasz Petryccy (ich kuzyn Jacek Petrycki był operatorem słynnego filmu WFD "Robotnicy Ő80") zaprojektowali i wykonali plakaty, z którymi młodzi członkowie WZZ Jerzy Borowczak, Bogdan Felski i Ludwik Prądzyński rozpoczęli 14 sierpnia 1980 r. strajk w Stoczni Gdańskiej.
O wielkiej popularności działaczy WZZ najlepiej świadczyło przyjęcie żądania wolnych związków zawodowych przez aklamację. Przy formowaniu komitetów strajkowych w poszczególnych zakładach pracy Trójmiasta, zaufanie załóg otrzymywali pracownicy, którzy wcześniej rozprowadzali ulotki WZZ. Dzięki temu grupą kierującą całym strajkiem powszechnym na Wybrzeżu, jako członkowie Prezydium MKS stali się działacze WZZ: Lech Wałęsa, Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda, Joanna Gwiazdowa, Alina Pieńkowska, Bogdan Lis, Andrzej Kołodziej, Józef Przybylski. Inni działacze, np. Bogdan Borusewicz i Krzysztof Wyszkowski, pełnili w Wielkim Strajku ważne funkcje doradcze i organizacyjne. Także wiele osób mających wpływ na przebieg wydarzeń - np. pisarz Lech Bądkowski, członek MKS i jego rzecznik - zostało zaproszonych do stoczni przez działaczy WZZ.
Przekonań działaczy WZZ nie podzielały inne odłamy ówczesnej opozycji. W grudniu 1980 r., podczas obrad Związku Literatów Polskich, Kazimierz Brandys powiedział: "Od lipca i sierpnia mamy wrażenie, jakbyśmy się obudzili w nowym społeczeństwie, którego nie znaliśmy. Wydawało nam się, że jesteśmy samotną inteligencką wysepką w masach, które obojętnieją, zapominają o swoich prawach, które żyją w małej codzienności i sprawy wartości przestały je interesować. To była nasza wielka pomyłka. Dziś chyba trzeba się do niej przyznać. Okazało się, że mamy inteligencję, która potrafi współdziałać z załogami robotniczymi i że robotnicy - ten wielki niemowa, jak ich nazywaliśmy bez znajomości ich reakcji, sposobu myślenia, świadomości - są częścią narodu, wykazującą inteligencję i charakter".
Należy docenić odwagę Brandysa, dzięki której potrafił przyznać się do tak głębokiej nieznajomości społeczeństwa, w którym żył. W tym czasie nawet działacz KOR Jacek Kuroń był przekonany, że system komunistyczny skutecznie skorumpował robotników i nie są oni zdolni do dalszego przeciwstawiania się komunistom. Mylił się Kuroń, mylił się Brandys, myliła się większość polskich elit, bo to właśnie one zostały skorumpowane i znieprawione przez PRL, albo były wprost jej nieautentycznym tworem. Sukces Wolnych Związków Zawodowych możliwy był tylko dlatego, że prawdziwe było przekonanie działaczy, iż lud polski jest patriotyczny i wierny dobru wspólnemu.
W deklaracji WZZ z 1 maja 1978 r. oznajmiono, że celem ruchu jest odzyskanie państwa: "Społeczeństwo musi wywalczyć sobie prawo do demokratycznego kierowania swoim państwem. Tylko autentyczne związki i stowarzyszenia społeczne mogą uratować państwo, bo tylko przez demokratyzację prowadzi droga do scalenia interesów i woli obywateli z interesem i siłą państwa". To osobiście odczuwane poczucie odpowiedzialności za wspólne dobro całego narodu dawało działaczom WZZ determinację i wytrwałość. Poczucie kontynuacji dzieła Powstania Warszawskiego dawało im odwagę do stawiania celów. Poczucie konieczności sukcesu w walce z komunizmem nakazywało roztropność w negocjacjach z wrogiem. Tacy byli polscy robotnicy i z okazji 20-lecia Sierpnia warto o tym przypomnieć.
Jednym z założycieli WZZ i sygnatariuszem Deklaracji WZZ był Antoni Sokołowski. W czerwcu 1976 roku, po 25 latach ofiarnej pracy, został wyrzucony z pracy w Stoczni Gdańskiej za "próbę wywołania przerwy w pracy na statku przez wyłączenie centralnego zasilania elektryczności". Spawacz, śmiertelnie chory na pylicę i inne choroby zawodowe, został wraz z rodziną bez środków do życia. Antek był człowiekiem odważnym i wierzę, że po rozpoczęciu działalności w WZZ mówił prawdę, przysięgając, iż władze komunistyczne mogą go zabić, ale nie zmuszą do zdrady. Służba Bezpieczeństwa wiedziała o tym i dlatego zaatakowała jego rodzinę. Pod zmyślonym zarzutem aresztowano syna i zagrożono represjami córce. Gdy żonie uniemożliwiono pracę nawet na stanowisku sprzątaczki, Antek uległ namowom ojca i błaganiom żony i podpisał list do "Życia Warszawy", w którym napisał, iż nie jest członkiem WZZ. Zastąpili go inni. Antoni Sokołowski zmarł w 1979 r. Tacy jak on są zapomnianymi twórcami i bohaterami Sierpnia 80.
Autor od wiosny 1977 działał w gdańskim środowisku KSS KOR jako współpracownik biuletynu "Robotnik". Inicjator i współzałożyciel KZ WZZ Wybrzeża. W 1981 r. sekretarz redakcji "Tygodnika Solidarność", aresztowany 13 grudnia 1981 r. Doradca premierów Krzysztofa Bieleckiego i Jana Olszewskiego.
opr. mg/mg