Katolicy wobec bezrobocia
LABOR - Stowarzyszenie Integracji Świata Pracy to inicjatywa katolików świeckich, reprezentujących trzy środowiska: osoby bezrobotne, pracodawców i pracujących. Łączy ich podejście do zjawiska pracy pojętej jako dar, zadanie i służba.
Wtorkowe Spotkania Modlitewne Świata Pracy w parafii św. Józefa na Kole w Warszawie (pocz. godz. 18.00) oraz ich kontynuacja w postaci Grupy Wsparcia, już od roku, są ważnym elementem działalności Stowarzyszenia.
Wszystko na tych spotkaniach może wydawać się zwyczajne, a jednak nigdzie indziej nie przychodzą ludzie tak ciężko doświadczeni i równocześnie bardzo otwarci i uśmiechnięci. Podczas modlitwy przed Najświętszym Sakramentem, kiedy mikrofon krąży między ławkami, prawie zawsze za coś dziękują Bogu i niemal wcale o nic nie proszą.
Mszę świętą o 19 00 sprawuje najczęściej zaprzyjaźniony ze Stowarzyszaniem kapłan. Jego wskazania stojącemu komuś z boku mogą wydawać się bulwersujące. Nie proście o chleb, nie proście o dach nad głową, nie proście nawet o pracę - mówi - proście w waszych rodzinach o miłość, bo ta pomoże przezwyciężyć wszystkie trudności.
Zaraz po Mszy rozpoczyna się spotkanie Grupy Wsparcia. Tym razem prowadzi je Anna Panasiuk. W salce im. Jana Pawia II przy ustawionym w koło stole siedzi kilkanaście osób. Wszyscy przedstawiają się z imienia i mówią kilka słów o sobie. Tą najważniejszą informacją jest to, czy mam, czy nie mam pracy. Wśród nich są: Liliana: „Oboje z mężem jesteśmy magistrami ekonomii. Nie pracuję, wychowuję siedmioro dzieci. Mąż od roku jest bez pracy". Mariusz: „Mam pracę jestem na spotkaniu drugi raz". Rysio - mówi o sobie „przedsiębiorca domowy", nie chce przyznać, od jak dawna jest bez pracy. Hanna, bezrobotna, jest na spotkaniu drugi raz. Na pierwsze przyszła z ciekawości. Grażyna przyszła po raz pierwszy - usłyszała zaproszenie w radiu Józef. Bezrobotna. Monika przez wiele lat prowadziła własną firmę, teraz jest bezrobotna. Wiesław prowadził własną działalność gospodarczą. Od trzech lat nigdzie nie jest zatrudniony, ale pracuje. Andrzej, prowadzi dużą firmę budowlaną. Przychodzi na spotkania od niemal roku, ale dość rzadko. Po pracy jest najczęściej o godzinie 20.00.
Nie chcę koncentrować się na grupie samych bezrobotnych - tak różnorodność osób na spotkaniu tłumaczy Mira Jankowska, pomysłodawczyni Stowarzyszenia Integracji Świata Pracy - bo moim zadaniem jest to podstawowy błąd, gdyż, po pierwsze, nikt się nie chce identyfikować z naznaczoną negatywnie grupą, po drugie, bezrobotni to kategoria płynna: dziś jesteś bez pracy, jutro pracujesz, a ktoś inny staje się bezrobotny, po trzecie, nie chodzi tu o „podarowanie ryby, ani nawet wędki", czyli ani o doraźną pomoc materialną, ani nawet o szybkie znalezienie stanowiska pracy, bo jest to pomoc na krótką metę i poza tym inni to robią. Mnie chodzi o takie nauczenie się „zarządzania zmianą życiową", by w kolejnych trudnych sytuacjach czy kryzysach wiedzieć i chcieć sobie poradzić indywidualnie i zespołowo, by budzić współodpowiedzialność za siebie nawzajem i poczucie solidarności społecznej.
Największą silą bezrobotnych uczestników spotkania jest fakt, że nie są bezczynni. Akcja Rysia i Ani, o której opowiadali oni podczas spotkania, jest tego najlepszym przykładem. Dzięki Fundacji Pomocy Samotnym Matkom z Torunia dotarli do dzieci, które nawet nie śniły o wakacyjnym wyjeździe. Wytypowano szóstkę, która wraz z zajmującym się nimi na co dzień opiekunem została zaproszona na tydzień do Warszawy. Dzieci codziennie zwiedzały stolicę, chodziły na basen i do muzeów, a co najważniejsze, były cały czas „w centrum uwagi". Pieniądze, wcale niemałe, znalazły się dzięki sponsorom.
Zebrani wymieniają uwagi na temat akcji. Liliana przyznaje, że wiadomość o tym, że sześcioro zaniedbanych dzieci spędziło tydzień w Warszawie „wcale jej nie pociesza". Dyskusja robi się coraz gorętsza. Prowadząca spotkanie zachęca tylko, by nie dawać sobie nawzajem „dobrych rad".
Projekt Integracji Świata Pracy, który wyrósł właśnie ze spotkań przy Kościele Św. Józefa, dotyczy odkrywania własnej roli w rzeczywistości pracy (obowiązków, praw, możliwości i ograniczeń, które można i trzeba usuwać), po to, by rzeczywistość zawodowa stawała się bardziej przychylna człowiekowi i służyła zarówno jego indywidualnemu spełnianiu się, a zarazem kształtowaniu „lepszego człowieka i świata" - tak o swoim pomyśle pisze na internetowej stronie Stowarzyszenia (www.ora.et.labora.pl) Mira Jankowska.
Jak sama przyznaje, jej inicjatywa to odpowiedź na nieumiejętność odnalezienia się wielu Polaków w rzeczywistości „wolnego rynku", która jest efektem braku edukacji społeczeństwa postkomunistycznego w nowych realiach (wolnorynkowych). Komunizm oduczał aktywności, przedsiębiorczości, kreatywności. Oduczał zachowań obywatelskich i samorządności (w przeciwieństwie np. do USA, gdzie organizowane są systematyczne kursy budzenia działań służących rozwojowi gospodarczemu).
Ostatnia podczas spotkania o swoim doświadczeniu związanym z poszukiwaniem pracy opowiada Ania Panasiuk. - Przez rok po skończeniu studiów na kierunku filologia rosyjska szukałam pracy w swoim mieście -Toruniu. Nie udało się, więc postanowiłam ruszyć do Warszawy. Jeszcze kilka lat temu było o pracę w stolicy łatwiej, a że mam tutaj rodzinę, to mogłam -spokojnie rozpocząć poszukiwania Przeglądałam ogłoszenia, odbyłam kilka rozmów kwalifikacyjnych. Udało się, dostałam pracę. Po trzech latach firma splajtowała i ogłosiła upadłość. Znów bardzo intensywnie zaczęłam szukać pracy związanej z moim wykształceniem - bardzo chciałam tłumaczyć teksty. Przez dwa tygodnie odwiedziłam kilkadziesiąt agencji i biur tłumaczeniowych. Wszędzie mi odmawiano. W międzyczasie zaczęłam słuchać radia Józef, to był mój początek drogi do Kościoła. W radiu usłyszałam świadectwo pewnej pani, której córka bardzo ciężko chorowała. Postanowiła ona całą sprawę oddać Panu Bogu. Jej córka wyzdrowiała
Dla mnie to był sygnał, że nie wszystko ode mnie zależy. Tego dnia powiedziałam sobie: „Panie Boże, jeśli rzeczywiście Ty możesz jakoś pomóc, to czekam. Ja wszystko, co do mnie należało, zrobiłam". Po dwóch dniach dostałam pracę, o której nawet nie marzyłam - przy produkcji bardzo znanego serialu telewizyjnego. Okazało się, że wszystko jest możliwe. Tak znalazłam się w tej wspólnocie. To był początek mojego nawrócenia.
Ostatnio członkowie Komitetu Założycielskiego powstającego Stowarzyszenia Integracji Świata Pracy LABOR z jego przewodniczącą Mirosławą Jankowska ł duszpasterzem ks. dr. Bronisławem Mierzwińskim z UKSW zostali przyjęci przez Prymasa Polski JE Ks. Kardynała Józefa Glempa. W rozmowie z nimi Ksiądz Prymas podkreślił wartość inicjatywy LABOR na tle sytuacji społecznej, która budzi niepokój i troskę całego Kościoła
opr. mg/mg