Rozmowa z prof. Wilibaldem Winklerem, nowym wojewodą śląskim
- Jeden z wieloletnich współpracowników określił Pana jako człowieka zasad. Jakimi zasadami kieruje się w życiu Wilibald Winkler?
- Zawsze kierowałem się tymi wartościami, które wynikają z chrześcijaństwa. One wyznaczały mi kierunek w życiu osobistym, rodzinnym, naukowym, a w ostatnich latach w zaangażowaniu politycznym. Wiara określała mój sposób postępowania z ludźmi oraz mobilizowała do odpowiedzialnego wypełniania swoich obowiązków. Ostatecznie z niej pochodzą wszystkie wartości ogólnoludzkie, a więc troska i szacunek dla człowieka, rzetelność wykonywania swojej pracy i pojmowanie jej jako służby drugiemu człowiekowi.
- Czy nie boi się Pan, że wielu różnych polityków mówi o tych wartościach, zbytnio nie przejmując się nimi w życiu?
- Można nieraz wątpić w uczciwość polityków, nawet tych, którzy publicznie przyznają się do wiary w Boga i wierności zasadom chrześcijańskim. Czasem te deklaracje nie idą w parze ze sposobem uprawiania polityki i postępowania w życiu. Jednak, na szczęście, nie dotyczy to wszystkich. Wydaje mi się, że zawsze przychodzi czas weryfikacji, czy głoszone przez polityka chrześcijańskie zasady znalazły potwierdzenie w praktyce.
- Jednak obecnie opinia społeczna nie ma dobrego zdania o politykach...
- Spotkałem bardzo wielu polityków, o których mogę powiedzieć, że są uczciwi i rzetelni, a swoją pracę pojmują jako służbę. Być może niepochlebne opinie kreują mass media, które chętniej informują o zjawiskach negatywnych i o złych politykach, pomijając uczciwych i sumiennych. To może sprawiać wrażenie, że polityka zawsze musi być brudna, a każdy polityk jest nieuczciwy.
- Skuteczny polityk musi czasem iść na kompromis, czy w jego imię może poświęcić również wartości chrześcijańskie?
- Polityka jest sztuką mądrego i odpowiedzialnego szukania kompromisu. Są jednak granice, których nie wolno przekroczyć. W ekstremalnych sytuacjach, gdy mam do wyboru albo postępowanie ze względu na politykę, albo wierność zasadom, które wyznaję, zawsze wybieram to drugie. Czasem trzeba mieć odwagę powiedzieć "nie, tak nie można", nawet jeśli wiązałoby się to z ustąpieniem ze stanowiska. Znam wielu ludzi, którzy tak właśnie postąpili.
- Objął Pan stanowisko wojewody śląskiego w dość trudnej sytuacji. Czy okoliczności nie skłaniały raczej do nieprzyjmowania urzędu?
- Gdy premier zaproponował mi stanowisko wojewody śląskiego, mocno się nad tym zastanawiałem. Powiem wprost: gdyby nie poprosił mnie o to Jerzy Buzek, z pewnością nie przyjąłbym tej funkcji. Podziwiam jego zaangażowanie i poświęcenie dla spraw naszego kraju. Zdaję sobie sprawę z tego, że sytuacja jest niezwykle trudna, a mieszkańcy województwa oczekują rzetelnego wyjaśnienia spraw, o których głośno mówiło się w całym kraju. Nie mam doświadczenia w działalności samorządowej, dopiero poznaję zasady funkcjonowania Urzędu Wojewódzkiego. Jestem przekonany, że spełnię oczekiwania i premiera, i śląskiego społeczeństwa, które ma prawo do wyjaśnienia nieprawidłowości ujawnionych w Urzędzie Wojewódzkim.
- Od czego zaczął Pan swoje urzędowanie?
- Od udziału we Mszy św. w sanktuarium w Piekarach Śląskich, gdzie Matka Boska czczona jest jako Matka Sprawiedliwości i Miłości Społecznej. Ten tytuł pasuje do zadania, którego się podjąłem. Żaden z dziennikarzy nie podał tej informacji do publicznej wiadomości. Chcę być wojewodą, którego cechuje sprawiedliwość w wykonywaniu urzędu i społeczna miłość w podejściu do każdego człowieka i jego spraw. W pierwszym dniu urzędowania spotkałem się z Janem Olbrychtem, marszałkiem Sejmiku Śląskiego, którego bardzo cenię za pracę dla regionu. Wspólne działanie wojewody, marszałka, prezydentów miast musi zaowocować tym, że ludziom na Śląsku będzie się żyło lepiej, spokojniej i bezpieczniej.
- A sprawa domniemanej korupcji?
- Działanie, o którym mówiłem, domaga się klarownej sytuacji w Urzędzie Wojewódzkim. Dlatego zrobię wszystko, aby zdjąć to odium, które być może zostało przeakcentowane. Zwróciłem się do NIK o przeprowadzenie kontroli. Powołałem zespół osób kompetentnych, którego zadaniem będzie przeprowadzenie wewnętrznej kontroli w urzędzie. Czas pokaże, ile prawdy było w tym, o czym pisano. Urzędowanie rozpocząłem w świetle jupiterów. Można je również tak zakończyć, gdy odchodzi się w sytuacji nie do końca przez siebie zawinionej, ponosząc jednak za nią moralną odpowiedzialność. Zrobię wszystko, abym jako wojewoda nie sprzeniewierzył się uznawanym przez siebie wartościom.
- Który z polityków jest dla Pana wzorem postępowania i uprawiania polityki?
- Zawsze fascynowali mnie trzej wielcy politycy, którzy po wojnie dali początek obecnej jedności Europy. Byli to Francuz Robert Schuman, kanclerz Niemiec Konrad Adenauer i Włoch de Gaspari. Ich działalność polityczną, która przypadła na trudne lata powojenne, inspirowała wiara chrześcijańska. W ten sposób stworzyli fundamenty do przebaczenia i pracy na rzecz wspólnego dobra.
- Za nami święta Bożego Narodzenia. Jak spędził je Pan w tym roku?
- Święta zawsze spędzamy w domu razem z córką Anią i jej mężem. To są dla nas, podobnie jak dla wszystkich, najpiękniejsze dni roku. Oby ich klimat nie przygasł, a wypowiadane życzenia przynajmniej w części się spełniły.
- Dziękuję Panu za rozmowę.
Rozmawiał ks. Waldemar Packner
opr. mg/mg