O poprawności językowej formuł używanych w "Modlitwie powszechnej" i archaizujących wyrażeń w kontekście liturgii
W jednym z ostatnich numerów „Polityki” Krzysztof Zanussi poddał ostrej krytyce jakość współczesnej sztuki kościelnej w Polsce, lokując w kategorii estetycznego kiczu wiele zjawisk z sakralnego świata architektury, plastyki, muzyki i słowa. Zgadzając się z większością uwag znanego reżysera, nie mogłem nie wziąć w obronę popularnego hymnu eucharystycznego, śpiewanego we wszystkich naszych świątyniach, a ściślej — jego refrenu: „Panie, dobry jak chleb, bądź uwielbiony od swego Kościoła”, którego składnię Zanussi określił jako nieporadną.
Tymczasem mamy tu do czynienia z pięknym archaizmem syntaktycznym, przydającym uroczystej tonacji pieśni uzasadnionego stylistycznie sztafażu. Także w znanej kolędzie Pójdźmy wszyscy do stajenki śpiewamy przecież w drugiej zwrotce: Witaj, Jezu Ukochany, od patriarchów czekany, od proroków ogłoszony, od narodów upragniony. Bo też przez wieki całe dzisiejszym konstrukcjom z przyimkiem przez — typu bądź uwielbiony przez swój Kościół, oczekiwany przez patriarchów, ogłoszony przez proroków, upragniony przez narody — odpowiadały syntagmy właśnie z przyimkiem od — takie jak w przywołanym hymnie eucharystycznym czy kolędzie Pójdźmy wszyscy do stajenki.
A piszę o tym wszystkim, bo przed paroma dniami otrzymałem bardzo ciekawy list od jednego z księży profesorów, zaniepokojonego składnią wielu tekstów Modlitwy Powszechnej. Nie ulega wątpliwości, że absolutnie poprawne są konstrukcje typu Módlmy się za instytucje kościelne, za rzemieślników, za dzieci itp. Co jednak sądzić o takich wypowiedzeniach, jak Błagajmy Boga za misjonarzami, aby Maryja opiekowała się nimi i wspierała ich w trudach apostolskich czy Prośmy Pana za ludźmi sprawującymi władzę w naszej ojczyźnie, aby swoją pracę traktowali jako służbę społeczeństwu? — pyta Korespondent.
Jego wątpliwości, tak jak i niezgodę Krzysztofa Zanussiego na syntagmę bądź uwielbiony od swego Kościoła, należy określić mianem konfliktu między składniową motywacją współczesną a historyczną. Bo — rzeczywiście — we współczesnej polszczyźnie błaga się kogoś — o coś — dla kogoś (błagać o litość, o przebaczenie, o wsparcie, o jałmużnę; „Błagał dla niej o życie” — pisał Sienkiewicz) — tak jak najczęściej prosi się kogoś — o coś — dla kogoś (prosić sędziów o łagodny wymiar kary dla Jana Kowalskiego).
Ale jeszcze Franciszek Karpiński (1741—1825) pisał: „Modły gorącymi błagała Boga za dziećmi swoimi”, a w dwudziestowiecznym, przedwojennym Słowniku języka polskiego Trzaski, Everta i Michalskiego pod red. prof. Tadeusza Lehra-Spławińskiego czytamy: błagać kogoś za kimś — „wstawiać się”. Dopiero współczesne słowniki albo przytaczają tylko składnię błagać o coś, błagać czegoś (błagać o pomoc, błagać litości), albo — jak Nowy słownik poprawnej polszczyzny pod red. Andrzeja Markowskiego — dodają do niej wariant błagać za kimś (przyszła błagać za uwięzionym synem), ale opatrują go kwalifikatorem przestarzałości.
Żadnego kwalifikatora nie ma natomiast przy sobie składnia prosić za kimś — „wstawiać się za kimś” („Nie miałbym odwagi za nim prosić, gdybym nie był pewny, że to się więcej nie powtórzy” — pisał np. Jan Parandowski w Niebie w płomieniach), choć — powtórzmy — ten rodzaj połączeń przegrywa frekwencyjnie z prosić kogoś, dla kogoś.
Jakie praktyczne wnioski nasuwają się po opisie tych zjawisk gramatycznych? — Z punktu widzenia czysto pragmatycznego, zakładającego absolutnie bezkonfliktową komunikację językową, należałoby polecić konstrukcje typu Błagajmy Boga, aby Maryja opiekowała się misjonarzami i wspierała ich w trudach apostolskich; Prośmy Pana, aby ludzie sprawujący władzę w naszej ojczyźnie swoją pracę traktowali jako służbę społeczeństwu — omijające syntagmy błagać za kimś, prosić za kimś, które — jak widać — mogą wywoływać poprawnościowe niepokoje. I myślę, że tak jest skonstruowana absolutna większość tekstów Modlitwy Powszechnej.
Z drugiej strony — jako historyk języka, który od lat broni Kościoła jako miejsca, w którym archaizmy gramatyczne mają swój bezdyskusyjny urok stylistyczny i są znakiem tak ważnej w tej instytucji ciągłości kulturowej —nie mogę nie wyznać, że zarówno błaganie za kimś, a tym bardziej proszenie za kimś w tym właśnie kręgu funkcjonowania polszczyzny uznaję za absolutnie dopuszczalne!
opr. mg/mg