Recenzja: Tomasz Węcławski, SIEĆ. Wyprawa pierwsza. Pytanie o Jezusa, Wydawnictwo Znak, Kraków 1997
Quaestio
znaczy "pytanie", ale znaczy też "problem". Finis lectionis, maneat quaestio - zdanie kończące książkę Tomasza Węcławskiego można uznać za trafny autokomentarz. Z jednej strony bowiem lektura Sieci, przynosząc odpowiedzi na wiele ważnych pytań, otwiera umysł czytelnika na dużo innych, równie istotnych, a często nie dostrzeganych. Z drugiej strony jednak, palący problem, który zaistnienie tej książki mogło rozwiązać, pozostaje nie rozwiązany. Ale po kolei.Sieć
jest powieścią. Przeznaczoną, wedle samego Autora, "dla początkujących teologów i dla wszystkich, którzy chcieliby wiedzieć, czym tacy się zajmują". Spotykamy w niej studenta teologii Uniwersytetu Karola w Pradze oraz kilkoro historyków kultury pracujących na tej uczelni, młodego asystenta z Uniwersytetu w Heidelbergu, teologów z Rzymu i Konstantynopola. Jest chrześcijańska sekta i "wciągnięty" przez nią fan hardrocka. Są też postacie bardzo tajemnicze, nie należące do świata codziennego doświadczenia zwykłych zjadaczy chleba: Stary Profesor i - przebywająca gdzieś w Internecie - Zofia. No i jest sieć - ta elektroniczna i - jak się powoli okazuje - rzadziej dzisiaj dostrzegana, lecz bardziej realna Prawdziwa Sieć Rzeczywistości (to moja prywatna jej nazwa).Akcja książki jest prosta. Dwóm młodym teologom przytrafiają się podobne, bardzo dziwne rzeczy, później przypadkiem (?) spotykają się w Internecie i nawiązują znajomość; starszy, Karl, postanawia wprowadzić młodszego, Jana, w - dla postronnych niezrozumiały, ale jego pasjonujący - świat teologii fundamentalnej, wpada też na pomysł nawiązania kontaktu za pomocą sieci z innymi, "do których przemówił lew" (hasło opisujące wspomniane wyżej tajemnicze doświadczenia). Okazuje się jednak, że nad edukacją Jana czuwa także Stary Profesor, Postać-Nie-Wiadomo-Skąd i sprawca niecodziennych wydarzeń o niejasnej naturze. Z kart innej książki, Świata Zofii Josteina Gaardera, przenosi się na strony Sieci, zaproszona przez Karla do pomocy teologom, Zofia. W miarę postępu akcji rozszerza się także krąg bohaterów "z krwi i kości" - do dyskusji włączają się Teofil z Konstantynopola i Tomasz z Rzymu, a w końcu Klub im. Broučka - grupa praskich historyków kultury. W międzyczasie w Heidelbergu współlokator Karla zostaje wciągnięty przez sektę "Dzieci Światłości", co będzie mieć znaczące następstwa dla intelektualnych poszukiwań bohaterów, a także dla porządku w cyberprzestrzeni.
Fabuła Sieci jest jednak znacznie bardziej rozbudowana dzięki intelektualnym przygodom bohaterów. Można powiedzieć, iż są to rozpisane na głosy dzieje trwających od XII wieku po dzień dzisiejszy sporów dotyczących Jezusa oraz chrześcijańskiego życia i myślenia. Jest to też historia poznawania owych dziejów przez bohaterów książki - ludzi na wskroś współczesnych. Pytania, jakie sobie stawiają i na które próbują odpowiadać, są pytaniami, które stają przed każdym konfrontującym swoją wiarę ze współczesną pooświeceniową kulturą - a dzisiaj taka konfrontacja jest niemal nieuchronna. Kim naprawdę był Jezus z Nazaretu? Na ile wiarygodne są chrześcijańskie przekazy mówiące o Jego życiu i nauczaniu? Jeśli Ewangelie opowiadają historię Jezusa inaczej niż współczesne książki historyczne, to na czym owo inaczej polega, czy można wydobyć z nich to, co my nazywamy historią? Jak przekazy o cudach mają się do praw fizyki? Co syn Marii myślał o sobie, co czuł? Zmartwychwstał, ale jak rozumieć ten fakt, który ponoć wymyka się historii?
Przeglądnąwszy pobieżnie Sieć, można pomyśleć, że jest to nieco fabularyzowany wykład współczesnej teologii fundamentalnej. Zatrzymawszy się na takim poziomie odbioru, można by skończyć w tym miejscu recenzję, dodając jedynie oceniające stwierdzenie, że zaprezentowany sposób przekazywania wiedzy jest ciekawszy od klasycznego wykładu oraz że autorowi udało się nie spłycić zagadnienia i przedstawić w przystępny sposób kawałek współczesnej teologii najlepszego gatunku. Jednakże przy takiej interpretacji Sieci zapoznane zostaje to, czym w istocie jest ta książka i czym nie jest, choć mogłaby być.
Liczne w dzisiejszych czasach, krążące po świecie postmodernistyczne idee głoszą nieodróżnialność fikcji od realności, rzeczywistości od jej opisu, nakazują plątać wszystko ze wszystkim, cytować, parafrazować, parodiować, jak najczęściej wybierać się na intertekstualne wycieczki; jednocześnie idee te - choć absolutnie tolerancyjne - absolutnie zabraniają traktować świat jako istniejącą naprawdę całość i brać cokolwiek poważnie. Chrześcijaństwo natomiast mówi, że świat jest całością, ale bardzo często nie potrafi wskazać, jak ta jego część, którą można by nazwać "życiem", ma się do drugiej, dającej się nazwać "słowem". Ksiądz Węcławski znany jest z tego, że próbuje przerzucać mosty pomiędzy życiodajnymi prawdami wiary a życiem wierzących. Sieć jest kolejną, specyficzną tego próbą.
Można czytać Sieć jako oddzielną książkę, całkowicie mieszczącą się między okładkami. Ale oznaczałoby to jej niezrozumienie. Napisanie Sieci jest, w zamyśle autora, rozpięciem szerszej SIECI prawdziwej, obejmującej ludzi, czasy i miejsca, wydarzenia i przedmioty, a także czasoprzestrzenie zawarte w książkach i cyberprzestrzeń Internetu. Owo wyjście książki Węcławskiego poza własne okładki uzyskane zostaje dzięki temu, że będąc jednym z węzłów SIECI zawiera ona w sobie w rozmaity sposób inne jej węzły: w znacznej mierze składa się z cytatów z innych książek; jej bohaterowie są nie tylko sobą, lecz także reprezentują i uobecniają całe grupy ludzi i stojące za nimi tradycje; autor od początku dąży też do tego, by czytelnik nie pozostał na zewnątrz książki, wprost zaprasza go do "znalezienia swojego w niej miejsca". To ostatnie można uczynić na dwa sposoby: utożsamić się z jedną z postaci bądź, zachowując dystans, pozwolić Sieci rozświetlić SIEĆ nas obejmującą - odkryć związki naszego życia z życiem innych, z historią, z tradycją składającą się w znacznej mierze z książek (w tym i z tej napisanej przez Węcławskiego). Najlepiej, gdyby można było połączyć te dwa sposoby, ale - z powodów, o których niżej - nie wiem, czy dla wszystkich będzie to możliwe.
Książka Węcławskiego, będąc tylko jednym z węzłów SIECI, nie zawiera wszystkiego - to, co w niej obecne, to rozbrzmiewające na przestrzeni dziejów pytanie o Jezusa. Lecz jest to bardzo ważne, może najważniejsze pytanie, dotyczy ono bowiem każdego na bardzo głębokim poziomie. Obszar, na którym je zadawano i zadaje się nadal, pokrywa się z obszarem, na który dotarła Ewangelia. Wokół tego pytania gromadzą się więc w osobach bohaterów różne tradycje i nurty chrześcijaństwa: początkujący teologicznie Kościół z Europy Środkowo-Wschodniej, intelektualistyczny, sceptyczny i poświęcający ogromną część swych sił metodycznym badaniom naukowym Kościół niemiecki, najstarszy i niezwykle wyczulony na mistyczny wymiar rzeczywistości Kościół Wschodni i wreszcie - rzecznik umiaru, porządku i równowagi, przypominający obowiązujące zasady Rzym. Pytanie o Jezusa obchodzi także ludzi nie związanych bezpośrednio z teologią - czynny udział w "wyprawie" biorą historycy kultury. Pytaniem tym - a raczej dawaniem na nie jak najszybszej i najprostszej odpowiedzi - zajmują się też ci, których nie obchodzi kultura - fundamentaliści z sekty "Dzieci Światłości".
Konfrontacja tych rozmaitych nurtów, ich mniej lub bardziej udany dialog oraz umiejscowienie dyskursu w szerszym kontekście codziennego życia bohaterów stwarza możliwość takiego scalenia słowa wiary i życia, które pozwoliłoby "uczestniczącemu" w fabule czytelnikowi odkryć jedność tych wymiarów także w sobie i otaczającym go świecie. Tę możliwość książka Węcławskiego wykorzystuje jednak w stopniu mniejszym, niż mogłaby. Powodów tego jest kilka.
Główni bohaterowie, którzy wypowiadają się w pierwszej osobie, a więc z którymi najłatwiej jest się czytelnikowi identyfikować, to Jan i Karl. Obydwaj są początkujący - pierwszy jako student teologii, drugi jako "dorosły", nauczający teolog. Są więc predestynowani, by właśnie przez nich Czytelnik Modelowy "znalazł swoje miejsce w powieści". Niestety, bardzo niewiele wiemy o tym, by posiadali oni jakieś życie poza swoimi studiami. Karl wprost się przyznaje, że pochłaniają go tylko dociekania teologiczne. Jan jest inny, wspomina nawet, że woli rozmawiać z żywymi ludźmi niż z książkami, jednakże w Sieci takich rozmów jest niewiele. Ze wzmianek mówiących, co robi, gdy nie studiuje, dowiadujemy się, że pracuje w uniwersyteckiej bibliotece, katalogując książki (sic!) oraz że jeździ metrem z domu na Uniwersytet i z powrotem. Nie wygląda na to, by miał wielu kolegów (a tym bardziej koleżanek) albo rodzinę, żeby prowadził jakieś życie towarzyskie, uprawiał sport albo robił coś takiego, co robi tysiące jego rówieśników. Konstrukcja postaci bohatera to pierwsze zwycięstwo rektora seminarium duchownego (którym autor był w chwili pisania książki) nad pisarzem. Jan to idealny wzorzec dla kleryka - atrakcyjny, bo jest człowiekiem niezależnym, bez wiszącej nad głową kontroli seminaryjnego prefekta, posiada komputer i dostęp do Internetu, a jednocześnie jest bezpieczny, bo nie wie nic o urokach (i trudach) życia mogących zachwiać jego kapłańskim powołaniem. Jest w nim wyraźny dystans do ludzi "ze świata", ich życie i problemy poznaje jedynie z zewnątrz, konstruując sobie ich obraz w czasie podróży metrem. Podobnie jest w wypadku Karla - jego współlokator to dla tego doktoranta teologii jedynie "troglodyta", niewart kontaktu, dopóki nie zacznie się obracać w środowisku fundamentalistycznej sekty.
Taka konstrukcja bohaterów, być może słuszna z rektorskiego, wychowawczo-dydaktycznego punktu widzenia, zamyka możliwość pokazania, jak odpowiedź na pytanie o Jezusa dotyka prawdziwego, znacznie wszak bogatszego, świata. W tym miejscu jeszcze wyraźniej ujawnia się obszar, który Sieć mogła "zagospodarować", a nie zrobiła tego.
Z wplecionych w książkę teologicznych wykładów wynika, że odpowiedź na pytanie o Jezusa nie może być obiektywnie obojętna, że zawsze dotyczy pytającego w najistotniejszych dla niego wymiarach. Dowiadujemy się także, iż właśnie w ten sposób opowiadają o synu Marii Ewangelie i inne pisma Nowego Testamentu - przekazują one to, co istotne dla wiary. W jednej ze swoich wcześniejszych książek Węcławski mówi, że rozumienie jakiejś prawdy polega na umiejętności powiązania jej (i to bez specjalnego wysiłku) z większą logiczną całością oraz z własnym życiem. Powieść jest doskonałym miejscem pokazania takich związków czytelnikowi, tak by mógł je zobaczyć - a więc powiązać bez wielkiego wysiłku z własnym życiem. Niestety w Sieci nic takiego nie następuje. Wyprawa pierwsza. Pytanie o Jezusa nie jest wtajemniczeniem przemieniającym egzystencję. Pozostaje intelektualną przygodą, oddzieloną od reszty życia. Reszta jest zbyt uboga, by można było w interesujący sposób pokazać, jak zmienia się w spotkaniu z Słowem obecnym w historii. W realnym życiu bohaterów nie ma nic, co czytelnik mógłby przyłożyć do swojego realnego życia w celu zobaczenia w tym ostatnim działającego Słowa. Zamiast tego napotykamy niezbyt dobrze skonstruowany "bajkowy" wymiar podróżowania w czasie, który w dużej mierze utrudnia "odnalezienie swojego miejsca" w Sieci.
Być może i tutaj rektor i wykładowca zwyciężyli pisarza. W swojej obecnej formie Sieć nadaje się bowiem bardzo dobrze na lekturę dla studentów kursu teologii fundamentalnej: jedni mogą przeczytać wszystko, zaś leniwi - tylko wyróżnione graficznie oraz odpowiednio zatytułowane wykłady i nauczyć się, czego trzeba. Inaczej wszyscy musieliby przeczytać całość, przemyśleć ją uruchamiając wyobraźnię, ktoś mógłby nic nie zobaczyć, a ilość możliwych interpretacji znacznie by wzrosła (i trudno byłoby mówić o tej właściwej). Zdaję sobie sprawę, że dla pisarza byłyby to ciężkie zarzuty, jednakże w wypadku wykładowcy świadczą raczej o dobrej znajomości swoich uczniów. Znajomość ta połączona jest z lekką ironią, która przejawia się choćby w takim zabawnym fragmencie książki (znajduje się on na stronach 82-83 i jest skierowaną do czytelnika uwagą na temat nietypowej konstrukcji jednego z wykładów): "Tym zaś, którzy zaczęli czytanie od tego miejsca, uprzejmie wyjaśniam, że materiał odcinka trzeciego zaczyna się już na stronie 70 i składa się z trzech listów skierowanych do Jana przez Zofię, Teofila i Tomasza." Owo ironiczne poczucie humoru dochodzi w Sieci do głosu jeszcze nie raz. Autor na przykład wkłada w usta Teofila rozważania napisane przez siebie samego w innej książce, po czym każe pozostałym bohaterom "chwilę milczeć pod wrażeniem tych słów".
Pomimo swoich niedostatków Sieć jest jedną z najbardziej interesujących i wartościowych książek, jakie są dostępne na polskim rynku księgarskim. Przedstawia w ciekawej formie problemy, które powinny obchodzić każdego chrześcijanina już w okolicach matury. Ponadto - ponieważ autor, jako były rektor seminarium, zna niewątpliwie swoich podopiecznych - w konstrukcji Czytelnika Modelowego objawia mentalność i horyzonty przyszłych polskich księży - rzecz nie tylko ciekawą, ale i ważną dla tych, którym Kościół jest drogi. W końcu, co najważniejsze, jest pierwszym krokiem na bardzo trudnej drodze pokazania tego, o czym mówi teologia. Drogę tą koniecznie trzeba przecierać, a od bardzo dawna nikt nią nie chodził.
PIOTR SIKORA, ur. 1971, absolwent teologii PAT i filozofii UJ, doktorant filozofii UJ, publikował w "Tygodniku Powszechnym" i "W drodze".