Fragmenty książki: Dobro i zło
ISBN: 978-83-7318-961-4
wyd.: WAM 2008
Tworzenie dychotomicznych kategorii zachowań społecznych, takich jak: dobry czy zły, życzliwy czy okrutny, jest na pozór pomysłem rozsądnym. Kiedy ktoś krzyczy do nas w ruchu ulicznym, nie rodzi to w nas większej intencji zadawania krzywdy, i kiedy ktoś pomaga niewidomej osobie przejść przez ruchliwą jezdnię, to nie ma większych wątpliwości, co o tym myśleć. Ale rozróżnienie wcale nie jest takie proste. Po pierwsze, motywy mają spore znaczenie. To, że ktoś na nas krzyczał, może być całkowicie usprawiedliwione, bo albo coś zrobiliśmy, albo ktoś chce nas ostrzec przed zagrażającym niebezpieczeństwem. Osoba może pomagać komuś z prawdziwą empatią, gorliwością, szlachetnością, ale jednocześnie trochę z żalem, w sposób niewłaściwy lub jedynie dla celów autoprezentacji.
Poza tym, jak traktować niepojawienie się określonego, wręcz oczekiwanego, zachowania? Czy nieudzielanie pomocy jest równoznaczne z aktem wyrządzenia krzywdy? Nie zawsze, ale czasem na pewno tak. Taki właśnie był kontekst zdarzenia z Kitty Genovese, stąd można by słusznie powiedzieć, że badania Latanégo i Darleya (1970) zajmują się raczej "wyrządzeniem krzywdy przez widza" aniżeli udzielaniem pomocy. Podobnie kiedy przeważają akty krzywdy lub prawdopodobieństwo ich pojawienia się jest większe, powstrzymanie się od wyrządzenia krzywdy mogłoby w sposób znaczący być uznane za akt pomocy. Milgram (1974) na przykład odnotował ogromny spadek destruktywnego posłuszeństwa, kiedy uczestnicy po raz pierwszy zauważyli, że dwoje współuczestników (którzy byli wspólnikami prowadzącego eksperyment) odmówiło wykonania polecenia. W ten sposób modele roli dla nieposłuszeństwa wywarły wpływ na uczestników badań, powodując ich sprzeciwienie się autorytetowi, a przez to także pomoc ofierze. Studia nad chrześcijanami, którzy pomagali Żydom w czasie Holokaustu także wiele wyjaśniają (np. Rochat i Modigliani, 1995). Rochat i Modigliani, relacjonując pomoc, jakiej prześladowanym Żydom udzielili francuscy wieśniacy z LeChambon, nadali swojemu artykułowi tytuł: "The Ordinary Quality of Resistance" ("Zwyczajność oporu"), raz jeszcze odzwierciedlając orientację pojęciową psychologii społecznej w kierunku zachowań mieszczących się w potencjalnym repertuarze wielu ludzi, a nie tylko osób o wyjątkowym heroizmie.
Biorąc pod uwagę różne akcenty tej publikacji, Czytelnik być może zechce ponownie zastanowić się nad naturą dobra i zła; różnice w akcentach często mogą być uderzające, ale istnieją także między nimi podobieństwa. Fakt, że dobro jednej osoby może być złem dla drugiej, że ten, kto jest terrorystą dla jednej osoby, może być bojownikiem o wolność dla drugiej, przypomina o intrygującym zazębianiu się, dwuznaczności i możliwości wzniecania gorących kontrowersji - nieodłącznych cechach tych na pozór całkowicie odmiennych dziedzin terminologicznych.
opr. aw/aw