Fragmenty książki "W kierunku domu"
ISBN: 978-83-60703-56-4
wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007
Bóg dał to ziemskie ciało, abyśmy przez nie mogli niebo osiągnąć, a nie na to, abyśmy i z nim jeszcze dusze ściągali ku ziemi.
św. Jan Chryzostom
W kodeksach prawnych pojęcie dojrzałości łączy się z odpowiednim wiekiem. Przed 15. rokiem życia uwiedziona dziewczyna jest traktowana jako nieletnia, nieświadoma zamiarów i poczynań uwodzącego, który karany jest przez prawo w szczególnie ostry sposób. Chłopiec dopiero po ukończeniu 17 lat i 2 dni może być przed sądem traktowany jako dorosły. W wieku lat 18 władza państwowa wręcza dowód osobisty i dopuszcza do działań politycznych, dając na przykład możliwość udziału w wyborach. Dojrzałymi do zawarcia związku małżeńskiego według prawa są: mężczyzna w wieku 21 lat, a dziewczyna w wieku 18 lat.
Przedstawiamy tu przykłady dojrzałości ujętej z punktu widzenia prawa, choć przecież zdajemy sobie sprawę, że odpowiedzialność i pełna dojrzałość osobowa nie jest możliwa do uchwycenia przez ramy wiekowe.
O dojrzałości moralnej mówimy wtedy, gdy człowiek posiada umiejętność rozróżniania dobra od zła oraz świadomie podejmuje wszelkie działania. Ma to szczególne znaczenie w ocenie działań seksualnych. A do tego człowiek powoli dojrzewa wraz z ubogacaniem swojej osobowości.
Aby móc właściwie ocenić wartość moralną działań seksualnych, trzeba wpierw wyróżnić dwie sfery związane z płciowością osoby ludzkiej:
⇒ Actio naturae, akt natury, to, co się dzieje z ciałem. Sfera niepodlegająca ocenie moralnej, człowiek nie jest odpowiedzialny za samorzutne akty ciała.
⇒ Actio humanus, akt człowieka, to, co człowiek czyni z ciałem, podlegające ocenie moralnej. Ciało w sferze moralnej jest traktowane jako zadanie człowieka, na które on właściwie lub niewłaściwie wpływa, biorąc za to odpowiedzialność przed własnym sumieniem i przed Bogiem.
Ogólna zasada moralna kierująca oceną ludzkiego życia seksualnego brzmi: każdy akt seksualny świadomie i dobrowolnie wykluczający płodność jest grzechem ciężkim. Podstawą tej zasady jest pochodząca od Boga natura człowieka. Jest więc ona fundamentalnie uzasadniona, dotyczy zarówno życia przedmałżeńskiego, jak i małżeńskiego.
W okresie przedmałżeńskim grzechem jest świadome i dobrowolne podejmowanie wszelkich aktów seksualnych. Zarówno stosunek przedmałżeński, jak i samogwałt czy wszelkiego typu patologie seksualne nie są ukierunkowane ku dziecku. Są to bowiem działania seksualne nacechowane dążeniem do zyskania maksymalnej przyjemności zmysłowej, a więc nakierowane egoistycznie.
W małżeństwie podejmowanie działań seksualnych nie może być połączone z niechęcią do ewentualnie poczętego dziecka. Dlatego też antykoncepcja, stosunek przerywany, czy różnego typu metody antykoncepcji są grzechem, nieczystością małżeńską. Nie każdy stosunek musi jednak owocować poczęciem. Małżonkowie mają prawo do obserwowania cyklu płodności kobiety i współżycia, które jest bezpłodne, a które ma być wyrazem ich wzajemnej miłości. Współżycie z wykorzystaniem tak zwanej naturalnej metody regulacji płodności, dzięki której kobieta dowiaduje się, kiedy współżycie prowadzi do poczęcia, a kiedy nie, podtrzymuje miłość małżeńską. Nie mieści w sobie jednak celowego działania skierowanego przeciw ewentualnemu dziecku. Jest ono pokorną obserwacją natury, w którą Bóg wpisał pewne prawidłowości. Stąd więc współżycie małżonków w okresie niepłodności jest godziwe, jeżeli dla słusznych racji małżonkowie w danej chwili nie chcą poczęcia dziecka, mając jednocześnie wewnętrzną gotowość przyjęcia nowego życia.
Chrystus w swoim nauczaniu bardzo rygorystycznie mówił o pożądliwości i przestrzegał przed nią. Gdy w sercu pożądasz — zgrzeszyłeś. Wskazywał na fakt, że do grzechu wiedzie długa droga i jednocześnie przestrzegał przed pierwszymi krokami uczynionymi na tej drodze. Pożądliwe spojrzenie jest oznaką zgubnych pragnień człowieka i wejściem na drogę wiodącą do grzechu nieczystości. Mały kompromis ze złem w tej dziedzinie bardzo szybko może spowodować najgorsze skutki. Spojrzenie, gesty i słowa powinny być jednoznaczne, nie kryć podstępnych i złych zamiarów.
Spotkanie dwojga ludzi zawsze rozgrywa się jednocześnie w sferze duchowej i cielesnej. Ubogacamy się duchowo drugą osobą, przeżywamy jej rozterki, radości i spokój wewnętrzny. Cała gama przeżyć towarzyszy przyjaźni, a tym bardziej miłości dwojga ludzi. To, co nosimy w swym sercu, co przeżywamy w sferze ducha jako istoty duchowo-cielesne, pragniemy wyrazić słowem, gestem, widzialnym znakiem. Jest to nieodłączny element dialogu. Cała gama gestów czy innych środków przekazu ma pomóc nam w wyrażeniu stanów naszego ducha. Uderzenie pięścią w stół, podanie ręki, uśmiech, pokiwanie palcem, ukłon — wszystkie one noszą w sobie pewne treści czytelne dla każdego. Chcąc wyrazić swoją sympatię do kogoś, wręczamy mu bukiecik kwiatów, posyłamy kartkę z życzeniami, pozdrawiamy serdecznie na ulicy. Im większe bogactwo gestów, słów, symboli znanych i funkcjonujących w danym środowisku, tym łatwiej i czytelniej można wyrazić za ich pomocą swoje wewnętrzne przeżycia, więcej nimi powiedzieć.
Na drodze od obcości do jedności dwojga ludzi, jaka pojawia się w małżeństwie, istnieje cały szereg sposobów uzewnętrzniania swoich uczuć.
Jednym z wielu miłosnych gestów jest pocałunek. Wielu pyta o jego znaczenie i wartość moralną, najczęściej formułując ten problem słowami: czy pocałunek jest grzechem?
Pocałunek wyraża stan ducha dwojga kochających się ludzi, wypowiadających najpiękniejsze słowa języka ludzkiego: kocham Cię.
Kiedy więc ten gest byłby grzechem?
⇒ Gdy jest kłamstwem. Gest może bowiem kłamać. Jeżeli zamiast słów „Kocham cię”, wyraża on raczej „Pożądam cię”, wtedy jest kłamstwem. Pocałunek Judasza złożony Jezusowi w Ogrojcu też nie oznaczał przyjaźni, lecz był znakiem zdrady. Oczywiście ktoś może twierdzić, że pocałunek nie jest jednoznaczny ze słowami „Kocham cię”, że wyraża on coś o wiele mniejszego, na przykład sympatię. Dlaczego więc nazywa się „miłosnym”? Czyż nie powinien wyrażać właśnie miłości? I jeszcze jedno, czy można powiedzieć o kimś, że się go kocha po dwóch tygodniach znajomości? Niektórym tak bardzo się spieszy do tego gestu. Czy kolejnym osobom powiesz to samo?
⇒ Gdy jest wymuszony. Oczywistą prawdą o miłości jest prawo do wolności obojga partnerów. Nie ma miłości tam, gdzie jest przymus. Do gestów miłości dojrzewa się powoli, bo mają one być jedynym i najwspanialszym darem złożonym dobrowolnie tym, których kochamy. Żądanie czy wymuszanie gestów szantażem: „W takim razie ty mnie nie kochasz”, przynaglanie: „Przecież tyle się znamy”, jest łamaniem intymności i wolności drugiego człowieka.
⇒ Gdy jest zgorszeniem. Miłość jest darem dla dwojga. To ich najbardziej intymna wspólna sprawa. Pocałunek na ulicy, na ławce w parku, w publicznym miejscu wielu ludzi gorszy, i słusznie. Jest to bowiem przekroczenie granic intymności. Znak trzymania się za ręce jest wystarczającym gestem, aby inni zrozumieli, że „oni są razem”.
Czy trudne jest VI przykazanie? Dla tych, którzy nie kochają, a pragną wejść drogą kłamstwa w świat gestów i darów miłosnych, z pewnością jest trudne. Wymaga ono od ludzi jednego: cierpliwego, ofiarnego, w pełnym szacunku dla drugiej osoby budowania miłości.
Z literatury:
Napomnieć albo przestrzec — to moja powinność. Poprawi się kto, dobrze, nie poprawi, przecie Nie we mnie będzie wina, ale w nimże samym.
Kazimierz Opaliński, Satyry
Bóg, stwarzając świat, rozkazał roślinom rodzić owoce, każdej „według swego rodzaju”. Podobnie nakazuje chrześcijanom, którzy są żywymi roślinami Jego Kościoła, by wydawali owoce pobożności odpowiednie do stanu i powołania każdego. Inaczej ma się ćwiczyć w pobożności szlachcic, inaczej rzemieślnik lub sługa, inaczej książę, inaczej wdowa, panna lub mężatka (...). Potrzeba jeszcze, żeby każda jednostka dostosowała sposób praktykowania pobożności do swych sił, zajęć i obowiązków.
Św. Franciszek Salezy, Filotea
Drobnostki są podstawą doskonałości, ale doskonałość nie jest drobnostką.
Michał Anioł
opr. aw/aw