Pierwsze dziecko

Fragmenty książki "W kierunku domu"

Pierwsze dziecko

ks. prof. Andrzej Zwoliński

W kierunku domu

ISBN: 978-83-60703-56-4

wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007


PIERWSZE DZIECKO

Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi, są synami i córkami Życia, które pragnie istnieć. Rodzą się dzięki wam, lecz nie z was. I chociaż z wami przebywają, nie należą do was. Możecie obdarzać je waszą miłością, lecz nie waszymi myślami. Albowiem mają swoje własne myśli.

Możecie dać schronienie ciałom ich, ale nie duszom.

Albowiem ich dusze zamieszkują dom jutra, do którego nie możecie wstąpić nawet w snach. Możecie usiłować upodobnić się do nich, lecz nie starajcie się, aby one stały się do was podobne.

Albowiem miłość nie cofa się wstecz, ani się nie ociąga, by pozostać w dniu wczorajszym.

Jesteście łukami, z których wystrzelono wasze dzieci jak żywe strzały. Łucznik dostrzega cel na drodze do nieskończoności i napina was swą mocą, aby jego strzały pomknęły szybko i daleko.

Niech napięcie dłonią Łucznika napełni was radością;

Albowiem Ten, który kocha lecącą strzałę, nie mniej miłuje nieruchomość łuku.

Khalil Gidran, Prorok

Jednym z najważniejszych celów małżeństwa jest przekazanie życia potomstwu. Czas wyczekiwania na dziecko, okres ciąży, powinien być naznaczony szczególną uwagą i delikatnością męża i przyszłej matki. Picie alkoholu, palenie papierosów czy byle zeskok ze stopnia autobusu mogą być przyczyną tragicznych konsekwencji. Okres ciąży, czas oczekiwania na narodziny jest dobrą okazją do wykształcenia u rodziców pierwszych gestów miłości wobec dziecka. Na razie będzie to wspólna modlitwa małżonków za nie, przyjmowanie Komunii św., (przez organizm matki w jakimś stopniu i ono jest karmione Ciałem Chrystusa), z miłości do dziecka przestrzeganie zaleceń lekarskich zapewniających mu prawidłowy rozwój i przekazanie mu pełni możliwych biologicznych i psychicznych sił.

Już samo poczęcie winno być odpowiedzialną i świadomą decyzją obojga małżonków. Gdy oboje pragną dziecka, wtedy okres ciąży w naturalny sposób zamienia się w pełne miłości oczekiwanie, zaskakuje obojga rodziców, stwarzając nową, jeszcze nieznaną, sytuację w domu. Spotkanie z dzieckiem i jego wejście w rodzinę bardzo często staje się próbą ich dojrzałości. Dotąd sami, łatwo obdarowujący się gestami miłości, będąc tylko „dla siebie”, teraz zmuszeni są do wspólnego pochylenia się nad dzieckiem.

Mówi się powszechnie o trzech zagrożeniach młodej rodziny, które stwarza nowa sytuacja domowa i rodzinna związana zwłaszcza z narodzinami pierwszego dziecka:

Bóg do nieba. W okresie ciąży czasami zrozumiałe jest tłumaczenie się kobiety z opuszczania Mszy św. Duszności w kościele, dużo ludzi, słabość, zawroty głowy — to wszystko w jakimś stopniu ją usprawiedliwia. Również tuż po porodzie, osłabiona, nie bierze udziału we Mszy św., nie przyjmuje sakramentów. Przy okazji udzielania sakramentu chrztu jej dziecku zdobywa się na wysiłek nawiedzenia kościoła, ale później bardzo łatwo tłumaczy swoją w nim nieobecność niemożliwością pozostawienia dziecka komukolwiek, koniecznością czuwania nad nim. W konsekwencji zaś przez długi czas nie korzysta z sakramentów, nie czerpie koniecznych sił duchowych, zapomina też łatwo o modlitwie z dzieckiem, która może polegać na przykład tylko na uczynieniu na czole dziecka znaku krzyża. Za żoną w jej odejściu od Boga bardzo łatwo podąża mąż. Bóg niepostrzeżenie coraz bardziej znika z ich życia małżeńskiego i rodzinnego;

Mąż do kąta. Dziecko zawsze w jakimś stopniu odsuwa żonę, która stała się matką, od jej męża. Tuż po porodzie trwa w małżeństwie czas wstrzemięźliwości seksualnej (czas połogu — od 3 do 6 tygodni). Żona-matka w sposób zupełnie naturalny angażuje się uczuciowo wobec dziecka, co często stwarza złudzenie zapominania o mężu. Takie zachowanie to naturalny odruch serca matki. Jedną z najtrudniejszych umiejętności młodej matki jest wierne uczuciowe trwanie nie tylko przy dziecku, ale i przy mężu, który często czuje się całkiem niepotrzebny, obserwując jej zabieganie wokół dziecka. W przysiędze małżeńskiej żona ślubowała mężowi miłość dozgonną, która jako ta zagrożona miała być w ten sposób zagwarantowana. Nie było tam słów miłości do dziecka, gdyż ta jest naturalnie głęboko wpisana w serce każdej żony-matki. Dziecko, które się urodziło, wymaga od ojca nowego sposobu zachowania, nowego stylu życia, nowych postaw. Mąż nie umie być ojcem wobec małego dziecka. Musi być do tych nowych obowiązków i kontaktów z dzieckiem cierpliwie przygotowywany przez żonę. Idealna jest sytuacja w takiej rodzinie, w której mąż i żona wspólnie pochylają się nad kołyską i wspólnie podejmują trudy opieki nad dzieckiem. Okazując zainteresowanie i miłość dziecku, mąż zyskuje tym samym większą sympatię żony. Błędem męża jest traktowanie dziecka jak rywala. Zwiększające się przez to poczucie obcości sprawia, że czasami niedojrzali do nowej sytuacji, do nowej roli ojcowie szukają zastępczych wobec rodziny środowisk czy grup. Odnajdują się na przykład w grupie kolegów z pracy, tam znajdują tych, którzy ich rozumieją i pozornie akceptują, chętnie przebywają poza domem, opóźniają swoje powroty z pracy do domu. W procesie tym zwiększa się coraz bardziej samotność żony, skazanej tylko na pobyt w domu i opiekę nad dzieckiem, a także i mężem, który budując poza rodziną swoje życie, jeszcze bardziej się wyobcowuje. Ten proces rozejścia się męża i żony doprowadzić może do tragicznego w skutkach rozpadu rodziny i zburzenia rodzinnego domu.

Dziecko na tron. Matka bardzo łatwo sadza dziecko na tronie i podporządkowuje mu całe swoje życie. Wszystko jest dla dziecka, jemu służy dniem i nocą, jest obecna na każde jego wezwanie czy krzyk, staje się niewolnicą. Obawy o zdrowie i prawidłowy rozwój dziecka przybierają czasem u matek chorobliwe rozmiary. Drażni to nie tylko męża, ale i grono dawnych przyjaciół domu, znajomych, krewnych. Powoli więc wszyscy zaczynają opuszczać ten dom, zostawiają matkę samą z jej ukoronowanym dzieckiem. Ona zaś, porzuciwszy swe zainteresowania, nie dbając o swój dalszy duchowy rozwój, o urodę i choćby wygląd mieszkania, coraz bardziej zdaje się na kaprysy dorastającego władcy jej życia.

Miłość matki do dziecka jest wspaniałą rzeczywistością, jedynego rodzaju spotkaniem osób na tym świecie. Erich Fromm, analizując miłość matki i ojca do dziecka, wskazał na zasadnicze różnice zachodzące między nimi.

Miłość matki jest miłością „za darmo”. Ona kocha swoje dziecko, dlatego że „ono jest jej dzieckiem”. Sam fakt, że to jest jej dziecko wystarczy, by kochała je, by trwała przy nim. Jest to miłość niewymagająca, ale dająca poczucie bezpieczeństwa, ciągłą możliwość powrotu. Literatura pełna jest opisów matek idących za swymi synami pod szubienicę, do więzień, pod krzyż.

Miłość ojca jest trudniejsza. Ojciec kocha swoje dziecko za to, „kim ono jest”. Kocha je za cechy charakteru, za posiadane umiejętności, za wyniki w nauce, za posłuszeństwo, za rozwój jego myśli... Ojciec potrafi jednak wyrzec się swego dziecka, które splamiło dobre imię rodziny, odciąć się od niego lub wyrzucić z domu. Miłość matki i ojca wspaniale dopełniają się w małżeństwie. Wpływają one na właściwą atmosferę duchowego wzrostu dziecka. Oba te elementy są niezbędne, by dziecko wzrastało w poczuciu bezpieczeństwa i ze świadomością czekających je obowiązków.

 

Z literatury:

...miłe rodaczki. Kochacie w ogóle więcej dramat miłości niż samą miłość. W każdej z was siedzi królowa — i tym ogromnie różnicie się od innych kobiet; każda z was sądzi, że już tym samym wyrządza łaskę i dobrodziejstwo, jeśli się pozwala kochać, żadna nie zgodzi się na to, by być tylko dodatkiem, tylko dopełnieniem męskiego życia, które ma przecie inne cele. Wy chcecie, żebyśmy dla was istnieli, nie wy dla nas. Następnie kochacie lepiej dzieci niż męża. Dolą jego jest dola satelity.

Henryk Sienkiewicz, Bez dogmatu

***

Gdzie jest miłość i zgoda,

Tam słodko lata schodzą,

Tam w domu jest swoboda,

Tam się i ludzie rodzą.

Lecz gdzie w małżeńskie łóżko,

Niezgodę diabeł dmuchnie,

Tam zonie schnie serdusko,

Mężowi głowa puchnie.

Witold Bogusławski,
Cud mniemany, czyli Krakowiacy i górale

***

Urodziło nam się dziecko

Pode strzechą mazowiecką,

Urodziło się, bo miało, bo tak było przeznaczone...

Teofil Lenartowicz, Jagoda

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama