Czy kapłan ma być istotą aseksualną?
Żyjemy w czasach, w których bardziej niż poprzednio potrzebna jest refleksja nad postawą kapłana w obliczu seksualności. Wynika to zwłaszcza z wyjątkowo negatywnego wpływu dominującej kultury, która odrywa seksualność od miłości i odpowiedzialności. Kultura ta traktuje seksualność jako towar i źródło łatwego zarobku. Nie zatem dziwnego, że współczesny człowiek staje w obliczu seksualności zaniepokojony, a czasem zagubiony i bezradny. Seksualność, która powinna wyrażać miłość małżeńską i być miejscem odpowiedzialnego przekazywania życia, coraz częściej wyraża przemoc (np. gwałt czy seksualne wykorzystywanie nieletnich) i staje się miejscem przekazywania śmierci (np. AIDS czy aborcja).
W obecnym kontekście kulturowym i obyczajowym nie tylko ludziom świeckim, ale również duchownym trudniej jest zająć dojrzałą postawę w sferze seksualnej. Potrzebę pogłębionej refleksji i formacji uświadamiamy sobie w sposób wyjątkowo oczywisty wtedy, gdyż słyszymy o bolesnych nadużyciach niektórych kapłanów w tej dziedzinie. Celem niniejszej analizy jest syntetyczna prezentacja — głównie z perspektywy psychopedagogicznej - wiedzy na temat seksualności, kryteriów dojrzałej postawy kapłana w tej sferze oraz zasad formacji alumnów w odniesieniu do seksualności.
Dojrzały kapłan zdaje sobie sprawę z tego, że być człowiekiem to być osobą wcieloną. To być kimś, kto wyraża siebie nie tylko poprzez swoją wrażliwość moralną, duchową, społeczną czy religijną, ale także poprzez swoje ciało i swoją płciowość. Ksiądz to ktoś, kto ma określoną cielesność, kto wyraża swoje istnienie na sposób mężczyzny i kto nie jest pozbawiony wymiaru seksualnego. Seksualność jest dana i zadana wszystkim ludziom. Także tym, którzy nie zawierają małżeństwa i którzy przez całe życie powstrzymują się od współżycia seksualnego.
Nie może zrozumieć powyższego faktu ktoś, kto redukuje seksualność do fizycznego popędu czy kontaktu genitalnego. Są to istotne, ale nie wyłączne elementy ludzkiej seksualności. Przeżywana w sposób pogłębiony i rzeczywiście ludzki, seksualność jest najpierw wyrazem naszej ograniczoności, tęsknoty za drugą osobą, za intymnym byciem razem z w kontekście wiernej miłości i w poczuciu całkowitego bezpieczeństwa. Małżonkowie, którzy kochają siebie w sposób dojrzały i w pełni ludzki, nie redukują seksualności do kontaktu erotycznego. Każdego dnia znajdują wiele słów, gestów, zachowań i form czułości, poprzez które wyrażają potrzebę bliskości, intymności, wzajemnego wsparcia i zaufania. Wszystkie tego typu zachowania są istotnymi obliczami seksualności, które często umykają naszej świadomości.
Jedną zatem skrajnością jest nieuporządkowanie seksualne aż do wyuzdania i demoralizacji włącznie. Skrajnością drugą jest negacja własnej seksualności. Wyraża się ona poprzez lęki i chorobliwą podejrzliwość, a także poprzez oziębłość, czyli niezdolność do okazywania innym osobom znaków bliskości, radości, emocjonalnego zaangażowania. Osoba dojrzała, która kocha i doświadcza miłości, potrafi wyrażać bycie dla innych całym swym bogactwem, a zatem także fizyczną obecnością, intensywną radością oraz odpowiedzialną czułością, dostosowaną do rodzaju więzi i sytuacji drugiej osoby. Podstawowe formy radości i czułości - uśmiech, życzliwy ton głosu, przyjazne podanie dłoni - są udziałem wszystkich ludzi, w tym również osób duchownych. Jakże czytelnymi w naszych czasach symbolami fizycznej i czułej obecności stała się Matka Teresa z Kalkuty oraz Jan Paweł II, a zatem siostra zakonna i kapłan.
Dojrzały kapłan to ktoś świadomy, że sfera seksualna jest powiązana ze wszystkimi innymi wymiarami człowieczeństwa. Ma ona związek ze sferą instynktów i popędów. Z tego właśnie względu szczególnie mocno jest odczuwana w okresie „burzy” hormonów. Ma też związek z płciowością i dlatego inaczej wyraża się ona u mężczyzn niż u kobiet. Wiąże się ponadto z inteligencją, gdyż postawa w tej sferze wynika ze sposobu myślenia na temat więzi między kobietą a mężczyzną oraz ze sposobu rozumienia seksualności. Istnieje bezpośredni związek między seksualnością a emocjami. Najłatwiej dostrzec to w okresie zakochania, kiedy cielesność i seksualność drugiej osoby staje się atrakcyjna i pociągająca także wtedy, gdy nie występuje pobudzenie na poziomie popędu i pożądania.
Seksualność wiąże się ściśle ze sferą moralną. Zniekształcona wrażliwość moralna prowadzi do wyrządzania krzywdy sobie i innym w tej dziedzinie. Równie wyraźnie sfera seksualna wiąże się z duchowością, czyli zdolnością człowieka do zrozumienia siebie i odkrycia sensu życia. Kto błędnie interpretuje własną tajemnicę, ten wypacza także sens ludzkiej seksualności. Sfera seksualna jest powiązana z hierarchią wartości. Właśnie dlatego człowiek jest w stanie postawić czystość i wierność wyżej niż przyjemność, pieniądze, karierę, a nawet życie. Ścisły związek istnieje między seksualnością a wolnością. Człowiek, który traci swoją wolność w jakimś wymiarze życia, przestaje kierować także sferą seksualną. Seksualność staje się wtedy jeszcze jednym miejscem bolesnego zniewolenia. Sfera seksualna ma ścisły związek z wymiarem społecznym. Sposób kontaktowania się z innymi ludźmi w dużym stopniu zależy od sposobu przeżywania seksualności. Ci, którzy są agresywni, prymitywni czy cyniczni w kontakcie z innymi, w podobny sposób wyrażają również swoją seksualność.
Istnieje wreszcie związek sfery seksualnej z religijnością człowieka. Ludzie, którzy żyją w silnej więzi z Bogiem, prezentują zwykle znacznie większą dojrzałość w sferze seksualnej, niż ateiści czy osoby obojętne religijnie. Wśród osób wierzących i praktykujących znacznie mniej jest erotomanii, patologii seksualnych, aborcji, prostytucji, gwałtów czy zachorowań na AIDS niż wśród tych ludzi, którzy nie są związani z Bogiem i nie uznają zasad Dekalogu. Bardziej odpowiedzialna postawa wierzących nie wynika z mniejszej atrakcyjności sfery seksualnej w ich życiu, ani z „tłumienia” popędów, lecz z dojrzalszych norm postępowania oraz z większej autonomii emocjonalnej, intelektualnej i moralnej, którą zyskuje człowiek poprzez osobistą więź z Bogiem.
Miłość między kobietą a mężczyzną i ich wzajemna fascynacja - także seksualna - w poruszający sposób opisana jest w księdze Pieśni nad pieśniami. To jedyna księga Pisma Świętego, w której nawet raz nie ma bezpośredniego odniesienia do Boga. Jednak Bóg jest w tej księdze wyjątkowo silnie obecny, gdyż Bóg jest miłością. W ten sposób Biblia przypomina nam, że istnieje głębokie powiązanie między spotkaniem z Bogiem a spotkaniem z człowiekiem, między miłością ludzką a miłością Bożą. Rozdzielanie tych dwóch rzeczywistości zawsze prowadzi do kryzysu człowieka i więzi międzyludzkich. Tylko w kontakcie z Bogiem możemy nauczyć się spotykania z samym sobą i z drugim człowiekiem w oparciu o miłość wierną, ofiarną i odpowiedzialną, bez której nie jest możliwe zajęcie dojrzałej postawy w sferze seksualnej.
Dojrzały kapłan wie, że seksualność jest nie tylko integralną częścią człowieczeństwa, ale że sfera seksualna ma związek z całą sytuacją egzystencjalną człowieka. Związek ten jest na tyle silny, że seksualność można traktować jako drugi — obok emocjonalności — wskaźnik czy „termometr” sytuacji życiowej danej osoby. Słabość czy niedojrzałość człowieka w jakiejkolwiek sferze życia nieuchronnie prowadzi do trudności również w sferze seksualnej. Problemy seksualne okazują się zwykle czymś wtórnym, gdyż są konsekwencją niedojrzałości emocjonalnej, moralnej, psychicznej czy społecznej. Kiedy Adam i Ewa zgrzeszyli pychą i arogancją w sferze moralnej (uwierzyli, że potrafią odróżnić dobro od zła własną mocą, bez pomocy Boga, a nawet wbrew Bogu), wtedy pierwszą konsekwencją był ich lęk w obliczu własnej nagości i seksualności.
Nie jest możliwe zajęcie dojrzałej postawy w sferze seksualnej bez osiągnięcia dojrzałości w pozostałych dziedzinach życia. Z tego powodu seksualność jest szóstym, a nie pierwszym przykazaniem. Odpowiedzialna postawa w tej sferze jest osiągalna tylko wtedy, gdy człowiek respektuje pięć pierwszych przykazań Dekalogu. A zatem wtedy, gdy zajmuje dojrzałą postawę wobec Boga (nie stawia niczego i nikogo w Jego miejsce), wobec bliźniego (począwszy od samego siebie i od kręgu osób z najbliższej rodziny) oraz wobec zdrowia i życia (własnego i innych ludzi). Jeśli w tych dziedzinach dany człowiek okazuje się kimś niedojrzałym i błądzi, wtedy w błędny sposób przeżywa i wyraża swoją seksualność. Grozi mu wtedy także somatyzacja, czyli wyrażanie problemów psychicznych, moralnych, duchowych i społecznych za pomocą ciała, w tym również za pomocą zaburzonych zachowań seksualnych (np. masturbacja, współżycie pozamałżeńskie, homoseksualizm). U osób niedojrzałych seksualność pełni zatem funkcje pozaseksualne. Celem aktywności seksualnej nie jest wtedy wyrażanie miłości, a nawet zaspokojenie popędu, lecz odreagowanie pozaseksualnych napięć, potrzeb i konfliktów. A to z kolei prowadzi do uzależnień i patologii.
Seksualność staje się subiektywnie tym bardziej atrakcyjna, im bardziej dana osoba jest niedojrzała i nieszczęśliwa. Istnieje analogia między niedojrzałą seksualnością a narkotykiem. Zarówno bowiem za pomocą narkotyku, jak i niedojrzałej seksualności można doraźnie odreagować konflikty i napięcia, albo doświadczyć chwilowej przyjemności. W obu też przypadkach konsekwencją są uzależnienia i dramatyczne krzywdy. Z powyższych względów nie jest możliwe kształtowanie dojrzałej postawy wobec seksualności, bez kształtowania dojrzałej osobowości i odpowiedzialności we wszystkich dziedzinach życia.
Szczególnie silne powiązania istnieją między sferą seksualną a sferą emocjonalną. Obie te sfery — chociaż każda na swój sposób - informują o egzystencjalnej sytuacji i stopniu dojrzałości danej osoby. Po drugie, seksualność i emocjonalność w niezwykle silny sposób mogą łączyć — lub dzielić - ludzi. Po trzecie, obie te sfery skupiają na sobie uwagę człowieka, gdyż są sferami „głośnymi”, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Po czwarte, zajęcie dojrzałej postawy wobec seksualności wymaga osiągnięcia równowagi i znacznej autonomii emocjonalnej.
Małe dziecko nie dysponuje niemal żadną równowagą i autonomią emocjonalną. Biernie podporządkowuje się przeżywanym emocjom i nie może funkcjonować bez fizycznej obecności rodziców. Prawidłowy rozwój oznacza, że dziecko stopniowo staje się coraz bardziej zdolne do panowania nad swoimi emocjami i coraz bardziej niezależne emocjonalnie od swoich rodziców. Druga — obok dzieciństwa - istotna faza dojrzewania emocjonalnego wiąże się z doświadczeniem zakochania. Stan ten to w jakiejś mierze powtórzenie sytuacji z dzieciństwa, gdy dziecko było zauroczone swymi rodzicami. Różnica polega na tym, że zakochanie oznacza intensywną więź emocjonalną z kimś spoza grona rodzinnego. Ponadto wiąże się nie tylko z potrzebami emocjonalnymi, ale także z fascynacją osobą drugiej płci, z budzącymi się potrzebami seksualnymi, z marzeniami o założeniu rodziny.
Zakochanie przychodzi zwykle w sposób spontaniczny i zaskakuje. Początkowo towarzyszą mu radosne przeżycia i silne wzruszenia. Oto on czy ona czują się coraz lepiej w obecności tej drugiej osoby. Chcą o niej coraz więcej wiedzieć i z nią tylko przebywać. Gdy zakochanie osiąga szczyt zauroczenia, wtedy osoba zakochana czuje się niezwykle szczęśliwa, ale też bardzo zależna od tej drugiej osoby. Potrafi już tylko o niej myśleć i tylko za nią tęsknić. Z czasem jednak zakochanie odsłania inne, zaskakująco bolesne oblicze. Zakochany odkrywa ze zdumieniem, że stan ten nie oznacza jedynie wzruszeń i szczęścia. Pojawiają się pierwsze nieporozumienia i rozczarowania, pretensje i emocjonalne zranienia, łzy i groźba rozstania. Zakochany odkrywa, że ta druga osoba nie jest ideałem i samą doskonałością. Mimo to przeżywa intensywną zazdrość o osobę, z którą się związał oraz lęk, że może ona nie odwzajemnić jego uczuć i odejść. Tego typu zazdrości i lęki są niemal równie silne, jak przeżycia małego dziecka wobec własnych rodziców.
Pod wpływem intensywnego cierpienia zakochany uświadamia sobie to, że nie może w tym stanie pozostać do końca życia. Nie może być przecież tak, że już do śmierci nie będzie umiał bez tej drugiej osoby uczyć się, pracować, a nawet spożyć posiłku. Ma wtedy do wyboru: albo nadal być tak zależnym i cierpieć, albo stopniowo odzyskiwać emocjonalną autonomię. Prawidłowa ewolucja oznacza, że zakochany zaczyna odnawiać zaniedbane dotąd więzi z innymi ludźmi i staje się coraz bardziej niezależny od osoby, w której się zakochał. Nie musi to oczywiście oznaczać całkowitego zerwania więzi. Jednak dalszy kontakt z tą osoba będzie dojrzalszy i oparty na większej niezależności.
W ten sposób zakochanie staje się lekcją dorastania do miłości. Cierpienie, które pojawia się w drugiej fazie zakochania, pozwala człowiekowi odkryć prawdę, że więzi oparte na zauroczeniu emocjonalnym nie przyniosą mu nigdy pełnego szczęścia. Każdy z nas tęskni bowiem za miłością, która jest czymś więcej niż fascynacją emocjonalną. Zauroczenie emocjonalne to świetny sposób na przeżycie dzieciństwa i wieku dojrzewania. To jednak fatalny sposób na resztę życia. Pozostawanie na etapie zakochania nie może być sposobem ani na szczęśliwe małżeństwo, ani na żadne inne dojrzałe i trwale więzi.
W świetle powyższych analiz staje się zrozumiałe, iż zakochanie może wykraczać poza wiek rozwojowy. Zdarza się, że jakiś mąż czy żona zakochuje się w kimś innym po kilkudziesięciu latach trwania związku małżeńskiego, albo że jakiś ksiądz przeżywa zakochanie. W obu przypadkach oznacza to, że dana osoba nie osiągnęła jeszcze wystarczającej równowagi i autonomii emocjonalnej. Czasami zakochanie jest w takiej sytuacji jeszcze bardziej niepokojącym sygnałem, gdyż świadczy o pustce aksjologicznej i duchowej, o kryzysie wartości i więzi, o bolesnych napięciach i konfliktach, o braku satysfakcji życiowej. Samo zakochanie — podobnie jak inne stany emocjonalne - nie jest grzechem, gdyż pojawia się w sposób spontaniczny. Stawia jednak osobie duchownej poważne wymagania moralne. Wymaga najpierw zachowania czujności, by nie doszło do nieodpowiedzialnych zachowań, do psychicznych i moralnych zranień, do grzechu. Po wtóre, zakochanie powinno być poważnym ostrzeżeniem dla księdza, że nie osiągnął on jeszcze dostatecznej dojrzałości ludzkiej i chrześcijańskiej. Powinien odtąd bardziej czuwać nie tylko nad swoją emocjonalnością i seksualnością, ale także nad swoją osobowością i sposobem bycia księdzem.
Zajęcie dojrzałej postawy wobec seksualności wymaga osiągnięcia zarówno dojrzałości ludzkiej, jak i chrześcijańskiej. Dojrzałość ludzka w tym kontekście dotyczy zwłaszcza wiedzy o seksualności, dojrzałości emocjonalnej oraz właściwej filozofii życia. Dojrzały kapłan to ktoś, kto dysponuje pogłębioną wiedzą na temat seksualności i rozumie jej powiązania z pozostałymi wymiarami człowieczeństwa oraz z egzystencjalną sytuacją człowieka. Ignorancja prowadzi do naiwności i lekkomyślności, do popadania w lęki i kompleksy, do zachowań błędnych i gorszących.
Po drugie, dojrzały kapłan to ktoś, kto osiągnął równowagę emocjonalną. Niedojrzałość w tym względzie prowadzi do izolacji, poczucia osamotnienia i rozgoryczenia. Druga skrajność to niezdrowa zależność od innych osób i nawiązywanie kontaktu głównie po to, by zaspokoić własne, niedojrzałe potrzeby. Ktoś zrównoważony emocjonalnie ofiaruje innym to, co służy ich rozwojowi. Natomiast człowiek niedojrzały „ofiaruje” innym to, co jemu samemu sprawia emocjonalną przyjemność i co wcześniej czy później zabuży jego więzi międzyludzkie.
Po trzecie, dojrzałość kapłana przejawia się we właściwej filozofii życia. Niedojrzałość polega na szukaniu łatwego szczęścia oraz na kierowaniu się doraźną przyjemnością. Także za cenę sumienia i cierpienia. Dojrzałość to kierowanie się miłością i odpowiedzialnością. Również wtedy, gdy wymaga to panowania nad cielesnością i emocjonalnością. Człowiek dojrzały szuka trwałej satysfakcji, a nie epizodycznej przyjemności.
Zajęcie odpowiedzialnej postawy wobec seksualności wymaga osiągnięcia nie tylko ludzkiej, ale też chrześcijańskiej dojrzałości. W omawianym kontekście dojrzałość ta oznacza, po pierwsze, zdolność kapłana do zintegrowania seksualności ze świadomie i dobrowolnie przyjętym powołaniem do bycia księdzem w całym bogactwie człowieczeństwa. Jeśli ktoś spełnia funkcje kapłańskie, lecz nie traktuje kapłaństwa jako całościowego sposobu istnienia, to sfera seksualna będzie go niepokoić. Będzie odczuwana jako coś, co trzeba zagłuszyć, albo przeciwnie - jako coś tak atrakcyjnego, że nie sposób nad tym zapanować. Integracja seksualna wymaga przyjęcia hierarchii wartości, na czele której stoi miłość do Boga i bliźniego. Tylko wtedy bowiem możliwe jest osiągnięcie czystości ciała i serca, a także radosne zaakceptowanie celibatu, jako przejawu szczególnie intensywnego bycia dla innych na wzór Chrystusa czystego i posłusznego Ojcu. Poza miłością czystość seksualna nie jest ani zrozumiała, ani możliwa.
Po drugie, kapłan dojrzały to ktoś żyjący w osobistej, serdecznej więzi z Bogiem. Istotnym przejawem tej więzi jest żarliwa modlitwa, prywatna adoracja eucharystyczna, duchowe i emocjonalne karmienie się obecnością Chrystusa w sakramencie pokuty i Eucharystii. Tylko żyjąc w obecności Boga, który jest miłością, można dorastać do tej radości życia i autonomii emocjonalnej, która jest konieczna, aby w odpowiedzialny i pogodny sposób kierować seksualnością. Ksiądz wyraża Bożą miłość do człowieka w inny niż małżonkowie sposób, ale nie boi się swego ciała, swoich emocji, swoich poruszeń. Jest pewien, że miłość bez seksualności wystarczy do szczęścia, natomiast seksualność bez miłości niesie zawsze dramatyczne krzywdy i rozczarowania.
Po trzecie, kapłan dojrzały to ktoś, kto na wzór Chrystusa uczy się kochać drugiego człowieka miłością ofiarną i serdeczną. Taki kapłan doświadcza radości i wzruszenia wtedy, gdy spotyka innych ludzi. Zupełnie podobnie jak kochający małżonek czy rodzic doznaje głębokiej radości wtedy, gdy spotyka swoich bliskich. Dojrzały ksiądz cieszy się z cieszącymi i płacze z płaczącymi. Jego miłość przejawia się w fizycznej obecności, w ofiarnej pracowitości, w cierpliwej życzliwości, w znakach delikatności, szacunku i wsparcia dla drugiego człowieka.
Szczególnie ważnym sprawdzianem dojrzałości kapłana jest jego postawa wobec kobiet. Dojrzały ksiądz nie odnosi się do kobiet ani z lękiem, ani z lekceważeniem. Z drugiej strony nie dopuszcza do spoufalenia ani do dwuznacznych rozmów czy zachowań. Jego więzi z kobietami są przejrzyste i czytelne, zakorzenione w głębokiej więzi obu stron z Bogiem. Dojrzały ksiądz jest wdzięczny Bogu i kobietom za ich kobiecy geniusz. Potrafi z nimi harmonijnie współpracować i udzielać im duchowego wsparcia. Pomaga każdej spotkanej kobiecie, by stawała się drugą Maryją, która karmi siebie i innych Chrystusem. Odnosi się do kobiet z takim szacunkiem i taktem, jak dojrzały człowiek odnosi się do swej matki, siostry, żony czy córki.
Istotnym znakiem dojrzałości kapłana jest jego pokorna czujność i stanowcza dyscyplina w sferze seksualnej. Dojrzały kapłan zdaje sobie sprawę z tego, że czujność jest konieczna nie tylko ze względu na siłę popędów i uczuć, ale także ze względu na niedojrzałe zachowania innych ludzi, naciski niskiej kultury oraz szkodliwe oddziaływanie mediów. Wie też, że czujność i dyscyplina konieczna jest w każdej fazie kapłaństwa. W okresie młodości wiąże się ona z naturalną tęsknotą za intymnością małżeńską i radością rodzicielską. Przez wszystkie lata kapłaństwa wiąże się z równie naturalną tęsknotą za wyjątkową więzią z kimś szczególnym i emocjonalnie dla nas ważnym.
Postępowanie według wyżej opisanych kryteriów sprawia, że dany ksiądz jest nie tylko czysty w swoich zachowaniach i w swoim sercu, ale czytelny i przezroczysty dla innych. W konsekwencji może być postrzegany przez świeckich tak, jak to opisuje jedenastoletnia dziewczynka w swoim pamiętniku: „Mój braciszek spytał: A kto to jest ksiądz?'. To jest taki przyjaciel, który pomaga ludziom myśleć, kochać i modlić się jak Pan Jezus' — odpowiedział tatuś. To jest taki drogowskaz, który z nami chodzi' — dodałam. A dlaczego ksiądz nie ma rodziny?' — pytał dalej Konradek. Ależ ksiądz ma rodzinę. Każdy z nas jest jego rodziną. Przecież właśnie dlatego, syneczku, mówisz do księdza Marka: wujku' — tłumaczyła mama. To w takim razie ksiądz jest taką drugą mamusią!' — stwierdził Konradek. Nie, jest takim drugim tatusiem!' — stanowczo go poprawiłam. Moje dzieci, obydwoje macie rację. Dobry ksiądz jest dla ludzi jednocześnie mamą i tatą' — pogodziła nas mama i podniosła słuchawkę, abyśmy mogli zadzwonić do księdza Marka i złożyć mu życzenia z racji rocznicy święceń kapłańskich”.
Postawa kapłana wobec seksualności powinna być jednym z ważnych aspektów stałej formacji kapłanów. Z drugiej strony konieczna jest w tej dziedzinie pogłębiona formacja seminaryjna, gdyż umożliwia ona solidną weryfikację kandydatów oraz kładzie fundamenty, na których opiera się życie w celibacie, czystości i równowadze emocjonalnej przyszłych kapłanów. „Dziś bardziej niż kiedyś godną zwrócenia większej uwagi jest przestrzeń afektywno-seksualna. Roztropne rozpoznanie winno wziąć pod uwagę centralność tej płaszczyzny w ogólnej ewolucji młodego człowieka i w obecnej kulturze. Nie powinno być czymś dziwnym i sporadycznym, że młody człowiek ujawnia specyficzne słabości w tej dziedzinie”. W obliczu nadużyć seksualnych ze strony osób duchownych Jan Paweł II przypomina o szczególnej potrzebie weryfikowania właśnie dojrzałości emocjonalnej alumnów. W przemówieniu do biskupów amerykańskich stwierdza, że „wykorzystywanie nieletnich jest poważnym przejawem kryzysu, który dotyka nie tylko Kościół, lecz także całe społeczeństwo. Jest to głęboko zakorzeniony kryzys moralności seksualnej, a nawet relacji międzyludzkich” (Watykan, 23. 04. 2002).
Jeśli alumn przeżywa wyraźne trudności w kierowaniu sferą seksualną, to jego pierwszym obowiązkiem jest szczere poruszanie tego problemu nie tylko w rozmowach z ojcem duchownym czy spowiednikiem, ale też z przełożonymi zewnętrznymi. Jest to ścisły obowiązek moralny wtedy, gdy problemy te są bardzo poważne (np. współżycie seksualne czy zachowania homoseksualne). Z reguły tego typu sytuacje są jasnym znakiem, że dany kandydat powinien opuścić seminarium. Szansę na dalszą formację seminaryjną może otrzymać jedynie ten alumn, który spełnia wszystkie wymienione poniżej warunki. Po pierwsze, gdy rozumie, że jego problemy seksualne oznaczają, iż w jakimś stopniu nie radzi sobie także z innymi dziedzinami życia. Po drugie, kiedy owocnie współpracuje z wychowawcami seminaryjnymi. Po trzecie, kiedy wyraźnie widać pozytywną ewolucję w sferze seksualnej, połączoną ze zmianą zachowań w tej dziedzinie. Po czwarte — w przypadku homoseksualizmu — kiedy rozumie, że problemy w tej sferze są konsekwencją wcześniejszych problemów (np. zaburzony model relacji kobiety i mężczyzny) i kiedy przezwycięża obciążenia z przeszłości. Wreszcie, po piąte, kiedy wyraźnie zauważalny dla przełożonych jest rozwój tego alumna w sferze moralnej, duchowej i religijnej, a także w sposobie kontaktowania się z Bogiem i człowiekiem.
Jeśli poważne trudności seksualne zaczną pojawiać się już po przyjęciu święceń kapłańskich, to sytuacja staje się jeszcze bardziej bolesna. Konieczna jest wtedy stanowcza i kompetentna interwencja przełożonych, a czasem także pomoc specjalistyczna, łącznie ze skierowaniem na terapię. Jeśli mimo to nie następuje przezwyciężenie problemu, wtedy konieczne jest odsunięcie danej osoby od sprawowania jakichkolwiek funkcji kapłańskich i duszpasterskich.
Niektórzy sądzą, że najprostszym rozwiązaniem trudności seksualnych w życiu kapłana byłaby rezygnacja Kościoła z celibatu. Dojrzały ksiądz jest realistą. Zdaje sobie sprawę z tego, że zachowanie wierności i czystości małżeńskiej nie jest wcale czymś łatwiejszym niż zachowanie czystości w kapłaństwie. Decyduje się on dobrowolnie na celibat i powstrzymuje się od współżycia seksualnego nie z lęku przed więziami małżeńskimi i nie dla czegoś, lecz dla kogoś - dla Chrystusa i Jego Kościoła. Seksualność z natury wiąże człowieka z kimś jednym, tymczasem kapłan powołany jest do tego, by być darem dla każdego spotkanego człowieka i znakiem tak niezwykłego złączenia z Chrystusem, jak niezwykła jest więź między małżonkami, którzy kochają siebie nawzajem jak własne ciało. Zachowanie czystości to potwierdzenie całkowitej przynależności kapłana do Chrystusa oraz czytelny sposób komunikowania ludziom miłości wcielonej i bezinteresownej, do jakiej każdy ksiądz został powołany przez Tego, który jest miłością.
Bibliografia
Augustyn J., Głęboko wstrząśnięci, Kraków 2002
Cencini A., Będziesz miłował Pana Boga swego, Kraków 1995
Dziewiecki M., Cielesność, płciowość, seksualność, Kielce 2000
Dziewiecki M., Miłość pozostaje, Częstochowa 2001
Dziewiecki M., Wychowanie w dobie ponowoczesności, Kielce 2002
Dziewiecki M., Osoba i wychowanie, Kraków 2003
Lewis C.S, Cztery miłości, Warszawa, 1995
Styczeń T., Urodziłeś się, by kochać, Lublin 1993
Wojtyła K., Miłość i odpowiedzialność, Lublin 1982
opr. mg/mg