Obsesja piękna opanowała świat - to już nie dbanie o siebie, ale kult własnego ciała
Już kilkuletnie dziewczynki, jak wynika z badań naukowych, zdają sobie sprawę, że można być pięknym, przeciętnym lub brzydkim. Uczennice podstawówki są w stanie nie jeść śniadań w szkole, bo są „za grube”. Potem jest tylko gorzej. Ekspresowo rośnie w Polsce rynek zabiegów kosmetycznych, także tych chirurgicznych. Przestały być one luksusem, a stały się „koniecznością”. Czy można przeciwstawić się obsesji piękna, jaka opanowała cały świat?
Na początku chcę coś wyjaśnić. Nie zamierzam nikogo namawiać na to, żeby przestał o siebie dbać. Porzucił zdrowe odżywianie, ćwiczenia i pokochał (nawet wbrew sobie) te kilka nadprogramowych kilogramów. Nie zamierzam też piętnować kobiet, które raz na jakiś czas odwiedzają gabinety kosmetyczne i salony odnowy biologicznej. Wiem doskonale, jak bardzo czasami jest to potrzebne. Nie będę ponadto nikogo przekonywać, by porzucił kupowanie niewielkiej ilości kosmetyków do domowego użytku.
Jednak współczesny świat całkowicie zatracił i odwrócił właściwe proporcje. Julia Roberts napisała pod jednym ze swoich zdjęć bez makijażu: „Perfekcjonizm wyglądu zewnętrznego stał się chorobą ludzkości. Kobiety nakładają na twarze tony makijażu, by ukryć niedoskonałości. Pozwalamy sobie wstrzykiwać botoks, głodujemy, by osiągnąć idealne kształty. Za wszelką cenę chcemy siebie naprawić, ale nie da się naprawić tego, czego nie widać. To nasze dusze potrzebują pomocy, nadszedł czas, by sobie to uświadomić. Jak możemy oczekiwać, że ktoś nas pokocha, skoro same siebie nie kochamy?”
To bardzo długie słowo doskonale wyjaśnia procesy, które mają miejsce w naszej kulturze od bardzo dawna, ale ostatnio przybierają rozmiary przerażające. Kultura popularna od wielu dziesięcioleci promuje obraz kobiety jako towaru. Utarło się przekonanie, że największym kobiecym atutem, największą siłą jest jej uroda i figura. Nikogo zatem obecnie nie dziwią kobiety walczące z uprzedmiatawianiem ich ciał w reklamach, na bilbordach, czy w filmach. Dr Renee Engeln jest pracownikiem naukowym i nauczycielem akademickim. Owocem jej długotrwałych badań jest książka „Obsesja piękna”, która 8 sierpnia weszła na polski rynek. Wystarczy przejrzeć pierwsze kilka stron tej publikacji, by przekonać się, że bez względu na miejsce zamieszkania, zdecydowana większość kobiet czuje się za mało atrakcyjna, a tylko dwa procent populacji uważa się za piękną.
Już małe dziewczynki potrafią zwracać baczną uwagę na swój wygląd i w ten sposób oceniać innych. Przecież uważnie obserwują otoczenie: mamę, siostry, ciocie, przyjaciółki mamy, aż w końcu sąsiadów i różne osoby w mediach. Utarło się, że kiedy córka narzeka na swoje defekty urody, trzeba przekonać ją, że jest piękna. „Nie tędy droga - pisze dr Renee Engeln, - w ten sposób utrwala się stereotyp, że piękno jest niezwykle ważne. Lepiej wówczas zwrócić uwagę na to, co jej ciało potrafi zrobić i jaki wspaniały jest z niego pożytek (np. biec, wykonać różne ćwiczenia i prace ręczne, przytulić kogoś mocno)”. Czasami mniej świadomi rodzice przez jedną uwagę mogą zdeterminować spojrzenie dziecka na własny wygląd na całe życie. Wystarczy powiedzieć: „Nie jedz tyle, bo się w drzwiach nie zmieścisz” (przecież wiadomo, że to żart), a młoda dama już wie, że jest za gruba i powinna zacząć liczyć kalorie. Wystarczy od niechcenia rzucić: „Co tak śmiesznie chodzisz?” i dziecko nigdy nie pozbędzie się poczucia, że ma „kaczy chód”, czy krzywe nogi. Współcześnie kobiety nie tylko zgodziły się na uprzedmiatawianie, ale wchodzą w nawyk samouprzedmiatawiania. Stają przed lustrem i porównując się z koleżankami, sąsiadkami, a następnie gwiazdami z pop kultury - krytykują własne ciało. Niestety robią to nie tylko w zaciszu własnego domu, ale także publicznie, wśród rodziny, czy znajomych, dając tym samym innym prawo do krytykowania własnego wyglądu.
Przyłapałam się ostatnio na tym, że choć sama nie mam idealnego ciała, oceniam w myślach kobiety po wyglądzie. Idąc ulicą czasami zdarza mi się pomyśleć: „Jak mogła z tak grubymi nogami założyć szorty”, „Ale ma krzywe nogi”, „Nie mogła ubrać jeszcze ciaśniejszej sukienki, przecież widać jej wszystkie fałdy”. To straszne, ale nawet jeśli nie przywiązujemy wielkiej wagi do własnego wyglądu (kosmetyki, zabiegi, operacje), to jednak innych oceniamy według takiego kodu kulturowego.
Okazuje się, że niebagatelną rolę mają w utrwalaniu obsesji piękna media społecznościowe. „Liczne badania dziewcząt i kobiet w wieku od gimnazjalnego do dorosłego wykazały, że częste korzystanie z mediów społecznościowych jest skorelowane z: większym stopniem przyswojenia szczupłego ideału piękna; większym samouprzedmiotowieniem; częstszymi porównaniami społecznymi; częstszymi zaburzeniami odżywiania; większą chęcią poddania się operacjom plastycznym; większymi inwestycjami w wygląd; nasilonymi objawami depresyjnymi” - pisze dr Renee Engeln. Podkreśla też, że z jednej strony kobiety są świadome retuszu zdjęć i filmów zamieszczanych w sieci; doskonale widzą, ile godzin poświęca fotograf i grafik, by dana kobieta wyglądała sto razy lepiej niż w rzeczywistości, a jednak wciąż oglądanie takich zdjęć negatywnie wpływa na nastrój i poczucie własnej wartości wielu dziewczyn. Doszło wręcz do tego, że kobieta, która w internecie umieszcza swoje zdjęcie bez makijażu, z kilkoma dodatkowymi kilogramami, czy zaraz po ciąży zostaje często zalana falą hejtu. Internauci obrażają taką osobę, nie zawsze nawet anonimowo, a najłagodniejsze i najgrzeczniejsze teksty brzmią mniej więcej tak: „Jak mogłaś się tak pokazać?”, „Nie stać cię na kosmetyki?”, „Nie mogłaś się uczesać?”, „Jak ty wyglądasz?!”. Ostatnio od najgorszych wyzwano aktorkę Olgę Frycz, która pokazała swoje zdjęcie na Instagramie w ciąży, bez makijażu i w codziennej fryzurze. Od razu posypały się komentarze, że się zapuściła, że rozczochrana i brzydka. Nie do uwierzenia. W sieci pojawił się też trend na piękne mamy (niby nic w tym złego, żeby każda mama była piękna), który promują znane trenerki. Z dumą prezentują one swoje zdjęcia miesiąc po porodzie. Ich ciało wygląda na nich jak sylwetka 16-latki, która nigdy nie rodziła. Czy one naprawdę nie zdają sobie sprawy, jaką frustrację wywołują u kobiet, których ciało po ciąży już nigdy nie będzie takie samo? Oczywiście tłumaczenie jest takie, że to mobilizacja dla innych kobiet, że z odrobiną wysiłku też mogą tak wyglądać. Badania naukowe jednak przeczą temu. Po obejrzeniu takich zdjęć motywacja kobiet do działania spada.
Współcześnie zaburzenia odżywania, anoreksja, czy bulimia to nie jedyne tragiczne skutki obsesji piękna. Coraz częściej pojawia się depresja, myśli samobójcze i nieprzewidziane skutki uboczne operacji plastycznych lub zbyt wielu zabiegów ingerujących w ciało, wbrew jego naturalnemu rytmowi. W 2013 roku przeprowadzono na świecie ponad 23 miliony zabiegów chirurgicznych i niechirurgicznych zabiegów kosmetycznych. Szacuje się, że dynamika wzrostu tego rynku osiąga 20% rocznie. W skali globalnej rynek medycyny estetycznej zwiększał się w latach 2015-2016 średnio o 8,2 proc., podczas gdy w Polsce o 12-15 proc. Wzrosła w naszym kraju akceptacja tych zabiegów i wywołują one coraz mniej kontrowersji. Najwięcej zabiegów przeprowadza się jednak wciąż w Stanach Zjednoczonych, Brazylii, Meksyku, Niemiec i Hiszpanii. Najczęściej wykonywane zabiegi chirurgiczne w tej dziedzinie to: powiększenie biustu, liposukcja, plastyka powiek i korekcje nosa. Przeważnie poddają się im kobiety (ponad 80% ogólnej liczby pacjentów). W przypadku mężczyzn jest to głównie: korekcja nosa, redukcja piersi przy ginekomastii, plastyka powłok brzusznych. Jak mówi dr Marek Szczyt, znany warszawski specjalista chirurgii plastycznej, Polacy coraz chętniej korzystają z zabiegów i operacji plastycznych, które przestały już być „towarem luksusowym”. - Powody, jakie wpływają na wzrost zainteresowania w Polsce chirurgią plastyczną są takie same, jak w innych krajach. Chęć zatrzymania czasu, rosnąca potrzeba dostosowania się do aprobowanych kanonów piękna - mówi Szczyt. Polki coraz częściej podejmują decyzję o operacji plastycznej, aby być bardziej konkurencyjne na rynku pracy, a przecież wydawałoby się, że pracodawcy najwyżej cenią kompetencje podczas rekrutacji.
Mimo kampanii reklamowych (Dove), konkursów dla modelek plus size i innych medialnych akcji obsesja piękna na świecie wciąż się pogłębia, a kobiety noszące rozmiar większy niż 44 mogą zapomnieć o ładnych ubraniach z sieciówek. Czy można zatem w jakikolwiek sposób przeciwstawić się takim tendencjom? „Jedną z najprostszych metod walki z obsesją piękna jest zmiana sposobu, w jaki rozmawiamy na temat własnego wyglądu. Wymaga to nieco wprawy, ale naprawdę nie musisz dopuszczać do siebie każdej negatywnej myśli na temat własnego wyglądu. Kiedy słyszysz kobiety wygłaszające negatywne opinie na temat własnego wyglądu, nie bój się zaproponować im (łagodnie i delikatnie) zmiany sposobu, w jaki rozmawiają. Kiedy czujesz, że zaraz zaczniesz narzekać na swoje ciało, posłuchaj tego głosu w Twojej głowie, który mówi: „Nie, dzisiaj tego nie zrobię”. W ten sposób pomożesz nie tylko sobie, ale wszystkim kobietom i dziewczętom, które mogłyby usłyszeć Twoje negatywne wypowiedzi. Tak, jak nie należy oceniać własnego ciała, tak nie należy oceniać wyglądu innych. Warto też zrezygnować z oceniających grup, programów i mediów społecznościowych. Staraj się mówić o rzeczach ważniejszych niż uroda. Wypowiadaj się o innych kobietach zwracając uwagę na to, co naprawdę ważne. Niech twoje słowa wskazują drogę do kultury, która widzi kobiety jako istoty ludzkie, a nie eksponaty do oglądania” - przekonuje dr Renee Engeln. Podpowiada też, żeby podchodzić do ciała od strony jego funkcjonalności, czyli tego, co ono może zrobić, co potrafi, do czego nam służy, a nie od strony jego wyglądu. Pan Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, dlatego każdy człowiek jest stworzony w niesamowity sposób. Kiedy zastanowisz się chwilę, jak cudowną konstrukcją jest twój organizm, ile jest w nim powiązań i rzeczy, które działają, możesz się zachwycić. Możesz też poczuć współczucie, że tak źle traktowałaś swoje ciało obrażając je, rezygnując z ruchu, głodząc się lub pochłaniając śmieciowe jedzenie. Psalm 139 mówi: „Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła”.
opr. mg/mg