O malarstwie poświęconym pokłonowi Trzech Króli
Wzmianka świętego Mateusza o Mędrcach, którzy udali się do Betlejem, by oddać pokłon nowemu Władcy, pobudziła wyobraźnię teologów i artystów. Zastanawiano się, skąd i w jakiej liczbie przybyli, jakie były ich imiona i twarze.
Z liczby darów, skrupulatnie wymienionych przez Ewangelistę, wywnioskowano, że Jezusowi oddali hołd trzej Magowie, których — by nie zamieszkiwali wyobraźni bezimiennie — nazwano w apokryfach Kacprem, Melchiorem i Baltazarem. Dla artystów ważna okazała się informacja, że tajemniczy Mędrcy, o których dziś sądzi się, iż byli wyznawcami Zaratustry (nazwą magów określano kapłanów mazdaizmu) z Persji lub Mezopotamii, pochodzili ze Wschodu. A więc nieznanej krainy gorących barw, dzikich i pięknych zwierząt, szat kapiących od złota, zapachów przypraw i róż.
Echo tych domysłów o podróży Mędrców brzmi w obrazie, który namalował Gentile da Fabriano, artysta wczesnego quattrocenta, w ołtarzu przeznaczonym do kaplicy Strozzich we florenckim kościele Santa Trinita. Ów ołtarz z pewnością spodobał się tym, którzy lubili słuchać baśni i rycerskich opowieści. Mogli tu odnaleźć wszystko, co w ich wyobraźni łączyło się ze Wschodem. W iskrzącym się kolorami orszaku, który sięga aż do arkady obramienia, widzimy cętkowany pysk geparda, wielbłąda o przymkniętych oczach oraz dwie małpki. Końskie uprzęże i szarfy dumnie połyskują złotem. Głowy wielu osób z orszaku okrywają barwne, wzorzyste turbany. Możemy sobie wyobrazić radość opowiadania, jaką musiał odczuwać malarz, gdy przedstawiał w głębi obrazu epizody podróży Mędrców, gdy rozprawiał o spotkaniu ze zbójcami, o przyjeździe do Heroda. Z naiwnym zachwytem ukazywał artysta prozaiczne scenki — giermka odpinającego ostrogi królowi w czerwonych rajtuzach, dwie kobiety u wejścia do stajenki, ciekawie przyglądające się darowi Mędrca. Z upodobaniem gromadził drobne obserwacje.
Zwróćmy uwagę na jeden szczegół. Mędrcy noszą misternej roboty korony — Gentile ukazał ich jako monarchów. Najstarsze wyobrażenia Pokłonu przedstawiają ich we wschodnich szatach i bez insygniów władzy. Gotyckie arcydzieło włoskiego malarza podejmuje zaś myśl Tertuliana, który nazwał ich królami na podstawie słów Psalmu 70,10: Królowie Tarsisz i wysp przyniosą dary, królowie Szeby i Saby złożą daninę. Obraz Gentilego przypomina także o tym, że liczba trzy nasuwała ludziom średniowiecza różne symboliczne skojarzenia. W Magach widziano uosobienie Trójcy Świętej, trzech znanych wówczas części świata — stąd Kacper przedstawiany jest często jako Murzyn — oraz trzech okresów ludzkiego życia. Gdy przyjrzymy się Mędrcom z florenckiego obrazu, zauważymy, że jeden z nich jest starcem, drugi mężczyzną dojrzałym, trzeci zaś — młodzieńcem. Dzieło włoskiego malarza uświadamia również, że temat przybycia Królów do Chrystusa bywał często pretekstem do tworzenia obrazów dworskiego ceremoniału, gdzie malarze mogli pofolgować chęci malowania złota i strojnych szat.
Malowidło Gentilego nazywane jest sceną z polowania — konie niecierpliwie przebierają nogami, nad jeźdźcami polatują sokoły, zaś wielki ogar grzebie łapą w ziemi. A przecież owo ukazywanie przepychu i potęgi ziemskiej nie kłóci się z wymową Pokłonu. Oddanie hołdu ubogiemu Władcy i uznanie Jego zwierzchności stają się bardziej przekonujące. Bogactwo ugina kolana przed ubóstwem, symbolizujące naturę zwierzęta oddają pokłon Panu. Wiedza chyli głowę przed Niemowlęciem. Nad grupą Świętej Rodziny zawisła ogromna gwiazda. Do dziś nie ustalono, jakie ciało niebieskie mogło z taką dokładnością doprowadzić Mędrców do Betlejem. Być może Magowie wiedzieli, że w konstelacjach nieba nie było żadnej nowej gwiazdy. Natomiast była gwiazda Boga, epifania światła, które prowadziło ich, gdyż wyżej stawiali światło iluminacji niż światło poznania rozumowego.
Święto Trzech Króli jest także świętem wytrwałej, poszukującej miłości, która potrafi przetrwać długą drogę i zwątpienie. Dlatego zgięty w pokorze najstarszy Mędrzec w geście niewypowiedzianej czułości całuje stópkę małego Chrystusa.