O obrazach poświęconych scenie spotkania Marii Magdaleny z Chrystusem Zmartwychwstałym
„Noli me tangere” (Nie dotykaj mnie) — to zdanie stało się tytułem malarskich wyobrażeń spotkania zmartwychwstałego Chrystusa z Marią Magdaleną — fresków, obrazów i sztychów średniowiecznych miniaturzystów: Taddeo Gaddiego, Lorenza Monaco, Duccia, Lucasa Cranacha, Albrechta Dürera, Tycjana, Correggia.
Dlaczego właśnie owe słowa mają przywoływać scenę pierwszego objawienia się Jezusa po wielkanocnym tryumfie? Przeczytajmy uważnie opis św. Jana: Maria Magdalena natomiast stała przed grobem płacząc. A kiedy [tak] płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała tam dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa(...). I rzekli do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?”. Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: „Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?”. Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie go położyłeś, a ja Go wezmę”. Jezus rzekł do niej: „Mario!”. A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: „Rabbuni”, to znaczy: Nauczycielu! Rzekł do niej Jezus: „Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: „Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego (J 20,11—17).
Fragment Ewangelii jest tak sugestywny, pełen dialogowego napięcia i emocji, że wiemy już, dlaczego tak wielu artystów powracało do owej sceny. Ale słowa: „Nie zatrzymuj mnie, nie dotykaj mnie” wciąż pozostają zagadką. Nie rozwiążemy jej, lecz być może zbliży nas do niej fresk Giotta, czternastowiecznego florenckiego artysty, twórcy fresków z kaplicy Scrovegnich w Padwie, przedstawiających historię zbawienia.
Nowością sztuki Giotta, od którego imienia często rozpoczyna się historię nowożytnego malarstwa, było to, że artysta starał się wyobrazić każdą scenę tak, jakby sam się znajdował w jej wnętrzu, starał się wniknąć w uczucia przedstawianych osób. Ubogi pejzaż kredowych skał i wątłych roślinek oraz matowy błękit nieba nie odwracają uwagi od postaci i ich gestów. Ruchy dłoni i wymiana spojrzeń są malarskim odpowiednikiem dialogu — i to zawiera się w powściągliwych, ale tym bardziej poruszających gestach Jezusa i Magdaleny. Klęcząca kobieta unosi głowę i wyciąga błagalnie ręce ku Chrystusowi. Lecz jej dłonie pozostają puste, a przestrzeń między nią i Zbawicielem zdaje się powiększać. Umieszczona przy samej krawędzi postać Chrystusa, którego stopa kieruje się do skraju fresku, sprawia wrażenie, że już za chwilę odejdzie. Jego dłoń wyciąga się ku Marii, lecz jednocześnie ją powstrzymuje. Przegięta kiść dłoni sygnalizuje: „Nie podchodź bliżej, zatrzymaj się”, zaś spojrzenie pełne jest łagodności i uczucia.
Dlaczego Chrystus powstrzymuje Marię? Niektórzy sądzą, że pragnie, by zaniosła ona jak najszybciej świadectwo o Zmartwychwstaniu. Zwróćmy jednak uwagę, że Chrystus ukazuje się jako pierwszej tej, która towarzyszyła mu aż na Golgotę. Miłość Magdaleny była silniejsza niż grzech i śmierć i ta wierna miłość została nagrodzona. „Nie dotykać Jezusa! Nie dotykać Tego, którego kocha! Czyż jej miłość jest jeszcze zbyt ludzka, zbyt cielesna? To, co nam się wydaje szykaną, może być tylko przywilejem. Jedynie Maria Magdalena, nie rozpoznawszy Jezusa po rysach Jego twarzy, nie dotknąwszy Go, nie dzieląc z Nim posiłku, poprzez czysto myślową operację, która podtrzymuje tylko jedno słowo, jej imię, przyjmuje to, co jest niemożliwe do przyjęcia; wierzy w niewiarygodne; jest obdarzona przez Boga. Jezus zmartwychwstał. Nigdy jeszcze Słowo w poznawalnej zmysłami postaci nie okazało swej mocy nad ludźmi w sposób tak oszczędny”. Trafnie ukazują ową chwilę oszczędne gesty z fresku Giotta, powściągliwe, spokojne barwy, nastrój radości cichej jak uśmiech anioła z marmurowego sarkofagu.
opr. mg/mg