Pokora

Może tak być, że tak mnie zdenerwuje, rozczaruje lub dotknie mój własny proboszcz albo biskup, że chciałoby się uciec z kościoła, rzucić tym wszystkim i nie mieć z nimi nic wspólnego. Jest wtedy taka pokusa buntu.

Może tak być, że tak mnie zdenerwuje, rozczaruje lub dotknie mój własny proboszcz albo biskup, że chciałoby się uciec z kościoła, rzucić tym wszystkim i nie mieć z nimi nic wspólnego. Jest wtedy taka pokusa buntu.

Trzeba spojrzeć na Jezusa, jak zachowywał się On, gdy widział, że przywódcy religijni, mówiąc delikatnie, są na bakier z Prawem Pańskim. Czy rzucał wtedy hasła do nieposłuszeństwa?

Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie.

Nie. Zachęcał, by czynić, co polecają, ale nie naśladować ich przewrotnego życia.

Pokora, której uczy mnie Chrystus nie pozwala na bunt. Pokora jednak nie ma klapek na oczach. Pokora używa rozumu. Pokora widzi rozszerzone filakterie i wydłużone frędzle u płaszcza i nie myli ich ze wzrostem pobożności.

Pokora jednak przede wszystkim zauważa, że różne oznaki mojej własnej religijności nie oznaczają jeszcze pogłębienia wiary. Pokora wie, że moje własne wywyższanie się skończy się katastrofą poniżenia. Pokora to odwaga, bym stanął w prawdzie przed Bogiem:

Czyż nie mamy wszyscy jednego Ojca? Czyż nie stworzył nas jeden Bóg? Dlaczego oszukujemy jeden drugiego...

Pozwól mi Boże nie oszukiwać innych, a przede wszystkim nie oszukiwać samego siebie. Wtedy będę mógł znaleźć w Tobie pokój mojej rozdygotanej duszy:

Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę.
Jak dziecko na łonie swej matki,
jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza.

Szczęść Boże

Andrzej Cichoń

Rozważanie napisane na 5 listopada 2017 roku

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama