Droga krzyżowa Jezusa była modlitwą. Sam przecież uczył, że prawdziwa modlitwa prowadzi do przyjmowania woli Boga, do przebaczenia i całkowitego oddania się w ręce Ojca.
PROMIC - Wydawnictwo Księży Marianów MIC
Warszawa
styczeń 2010
ISBN 978-83-7502-186-8
Format książki: 110x180 mm
fragment książki
Ty, Panie, widzisz nasz trud i boleść - patrzysz, by je wziąć w swoje ręce. (por. Ps 10,14)
Droga krzyżowa Jezusa była modlitwą. Sam przecież uczył, że prawdziwa modlitwa prowadzi do przyjmowania woli Boga, do przebaczenia i całkowitego oddania się w ręce Ojca. Modlitwa Jezusa jest także modlitwą wstawienniczą, jaką zanosi arcykapłan solidarny z ludem. Nasz Pan wszedł w naszą sytuację, nasze zło, nasze oddalenie od Boga oraz wynikłe z tego cierpienie i rozpacz, by w naszym imieniu wypowiedzieć słowa, na które sami byśmy się nie zdobyli. Jego modlitwa próbuje poruszyć niebo, nie ustępuje wobec głuchej ciszy i wbrew wszystkiemu czeka na odpowiedź. (...)
ks. Jarosław Januszewski
Życie duchowe nie jest ukierunkowane na sukces w ludzkim rozumieniu tego słowa. Rozpoczyna się zazwyczaj od zgody na przegraną. Inaczej nasze pragnienie samodoskonalenia się przysłoniłoby nam pragnienie zjednoczenia się z Bogiem.
Istotą życia duchowego jest przyjęcie krzyża - cierpienia, którego się nie spodziewaliśmy, bólu, który trudno nam zaakceptować, gdy nas upokarza, a niekiedy nawet zawstydza.
U początku drogi doświadczamy upadku - po to, byśmy nie budowali na sobie. Pychę może pokonać w nas potęga pokory, której najpełniej doświadczamy w bezsilności.
Trudno prowadzić życie duchowe bez prawdziwego i głębokiego nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny. Jeśli Ona znalazła swe miejsce na drodze krzyżowej Syna, musi mieć swe miejsce także na naszej drodze do Ojca.
Tym, co nas gubi, jest nadmierna pewność samego siebie - nieprzyznawanie się, że potrzebujemy pomocy bliźniego, tak jak potrzebował jej Jezus. Tę pomoc może nam okazać brat, siostra, spowiednik.
Łagodność i delikatność odzwierciedlają oblicze samego Pana Jezusa. Te cechy są konieczne w życiu duchowym. “Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5,22).
Drugi upadek to odkrycie w sobie słabości, dotychczas nie zauważonych lub bagatelizowanych. To początek oczyszczenia z przywiązania do jakiegokolwiek grzechu. Dlatego psalmista woła: “Kto jednak dostrzega swoje błędy? Oczyść mnie od tych, które są skryte przede mną” (Ps 19,13).
Autentyczne życie modlitwy cechuje ogromna prostota i jasność. Nie ma w nim nic z pozy fałszywego mistycyzmu czy udawanej pobożności. Dlatego Jezus udziela napomnienia płaczącym niewiastom, dając im jednocześnie nadzieję. Jednym z owoców życia duchowego jest wrażliwość na innych.
Ten upadek może być obrazem bolesnego doświadczenia Boga. Wtedy, gdy nie mamy żadnej pociechy, gdy jesteśmy przekonani, że Bóg się przed nami ukrył, On zaprasza nas do pełnego zjednoczenia z Nim. Wpierw jednak nas oczyszcza: “Oto przetopiłem cię w ogniu jak srebro i wypróbowałem cię w piecu niedoli” (Iz 47,10).
Oczyszczenie serca prowadzi nas do ogołocenia - stanu ducha, w którym do niczego nie jesteśmy przywiązani, a pragniemy tylko samego Boga. “To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie. On to, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (Flp 2,5-7a). W tym ogołoceniu stajemy się prawdziwie sługami wszystkich.
“Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,19-20). Zwykle wzdrygamy się i buntujemy przed upodobnieniem się do Jezusa w cierpieniu. Z czasem odkrywamy jednak, że tylko w ten sposób osiągniemy pełnię życia. “Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9,24). Z czasem przekonujemy się, że nasze sukcesy i zwycięstwa nie zależą od naszej mądrości, ani nawet świętości, ale są dziełem Jezusa ukrzyżowanego.
“Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana” (Rz 14,7-8). Umrzeć z Jezusem... To najważniejsze w życiu duchowym. Oznacza to, że bardziej pragniemy nieba niż ziemi, bardziej umrzeć niż żyć, bardziej wybrać uniżenie niż powodzenie - by w ten sposób upodobnić się do Jezusa. “Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus. (...) Pragnę odejść, a być z Chrystusem” (Flp 1,21.23).
Obraz dwóch Serc zranionych - Syna i Jego Matki. W życiu wewnętrznym miłość jest zawsze naznaczona cierpieniem, ale to cierpienie jeszcze bardziej ją potęguje. Co więcej, nawet śmierć nie rozdziela kochających serc.
Gdy pozwalamy, by Duch Święty nas ożywiał i prowadził, wyrażamy zgodę na pogrzebanie siebie i swoich wysiłków. Wtedy może się w nas narodzić nowy człowiek, który nie jest dziełem nas samych, lecz Ducha Świętego.
ks. Jakub Szcześniak
Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem (...), wzgardzony tak, iż mieliśmy go za nic. Lecz on się obarczył naszym cierpieniem, on dźwigał nasze boleści. (Iz 53,3-4)
Panie, adorujemy chwilę Twojego wyroku. Prosimy Cię za tymi, którzy czują się odrzuceni, odepchnięci, dotknięci ludzką niesprawiedliwością. Za tymi, których wyrzucono z domu, z pracy, za wszystkimi uchodźcami. Jezu, okaż miłosierdzie wszystkim pozbawionym wolności, odrzuconym. Ty sam przeżyłeś dramat, jaki ich spotyka, więc bądź ich siłą, pokojem i pocieszeniem.
Jam mąż, co zaznał boleści pod rózgą Jego gniewu (...). Zniszczył me ciało i skórę, połamał moje kości, otoczył mnie dokoła goryczą i mozołem. (Lm 3,1.4-5)
Panie, prosimy za tymi, którym trudno jest przyjąć chorobę, czy to swoją, czy to najbliższych; za dotkniętymi cierpieniem, którego nie potrafią zrozumieć; za tymi, którzy odrzucają Twój krzyż, nie potrafią przyjąć go w swym życiu. Jezu, nasza modlitwa obejmuje też wszystkich wrogów krzyża - tych którzy go bezczeszczą i usuwają z miejsc publicznych. Niech słodkie drzewo krzyża przyniesie wszystkim ukojenie, nadzieję i Twoje nieskończone miłosierdzie.
Kiedy się chwieję, z radością się zbiegają, przeciwko mnie się schodzą obcy, których nie znałem, szarpią mnie bez przerwy, napastują i szydzą ze mnie, zgrzytając przeciw mnie zębami. (Ps 35,15-16)
Panie Jezu, w miejscu, gdzie upadłeś na ziemię, prosimy Cię o wyzwolenie dla tych, których na ziemię powaliły nałogi, alkohol, narkotyki, hazard, pornografia czy jakikolwiek inne straszliwe zniewolenie. Nie mogą się z niego wyrwać, mimo że bardzo często mocno tego pragną. Ty znasz ich serca i ich biedę. Pomóż im, Jezu. Wierzymy, że Ty upadłeś, aby oni mogli powstać.
Wszyscy zdążający drogą, przyjrzyjcie się, patrzcie, czy jest boleść podobna do tej, co mnie przytłacza? (Lm 1,12)
Panie, w tym miejscu, gdzie Twoje oczy spotkały się z oczami Matki, prosimy Cię za naszymi rodzinami. Okaż miłosierdzie skłóconym małżonkom i rozbitym rodzinom. Przyjdź ze swym pokojem szczególnie tam, gdzie dochodzi do przemocy, gdzie cierpią dzieci. Okaż swoje miłosierdzie także wspólnotom zakonnym osłabionym brakiem miłości czy prawdy. Przyjdź opatrzyć rany rozbicia, jakie cierpi Twoje Ciało - Kościół. W swej mądrości dopełnij dzieła pojednania.
Jestem bardzo bliski upadku i ból mój jest zawsze przy mnie. (...) Silni są ci, co bez powodu są mi przeciwni, i liczni, którzy oszczerczo mnie nienawidzą. (...) Nie opuszczaj mnie, Panie, mój Boże, nie bądź daleko ode mnie! Śpiesz mi na pomoc, Panie, zbawienie moje. (Ps 38,18.20.22-23)
Panie Jezu, zwracamy się do Ciebie w tym miejscu, w którym byłeś tak osłabiony i samotny. Wejrzyj na tych wszystkich, których oszukano, pozostawiono samym sobie, zawiedziono ich nadzieję, a którzy teraz żyją w bólu osamotnienia i w rozgoryczeniu. Często cierpią, bo nie są w stanie przebaczyć. Bądź dla nich Cyrenejczykiem. Dotknij ich umęczonych serc, by mogli na nowo zacząć kochać.
Ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos! Bo słodki jest twój głos i twarz pełna wdzięku. (Pnp 2,14)
Przy tej stacji pragniemy Ci, Jezu, podziękować za „Weroniki” w naszym życiu. Chcemy wrócić pamięcią do ludzi, którzy w najtrudniejszych chwilach okazywali nam gesty na pozór małe - ale przecież wielkie. Którzy wbrew wszystkiemu i wszystkim widzieli naszą wartość i godność. Dodawaj sił Weronikom XXI wieku, daj i nam wrażliwe spojrzenie. Ulecz nas z myśli, że „to bez sensu... to nic nie da... nie warto... za późno”. Daj nam dobroć Weroniki, pozwól dostrzegać cierpiących dziś - bo jutro będzie już za późno.
Ocknij się! Dlaczego śpisz, Panie? (...) Dusza nasza pogrążyła się w prochu, a ciało przywarło do ziemi. Powstań, przyjdź nam na pomoc. (Ps 44,24.26-27)
Jezu, w tym miejscu, gdzie leżysz przywalony do ziemi, prosimy Cię za osobami cierpiącymi psychicznie, które tak często nie rozumieją swojego cierpienia. Wybacz, że pozwalamy im umierać pod ciężarem krzyża. Okaż tym chorym swoją łagodność i współczucie, nawiedź ich w otchłani, w której są pogrążeni - i daj im się z niej wydobyć. Jezu, w miejscu Twojego upadku prosimy: Powstań, przyjdź im z pomocą!
Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym. W owym dniu będzie wielki płacz w Jeruzalem. (Za 12,10-11)
Jezu, nasza modlitwa ogarnia wszystkich tych, którzy czują się winni pozbawienia życia drugiego człowieka. Przede wszystkim myślimy o kobietach, które nie przyjęły życia w swoich łonach. Jakikolwiek był stopień ich odpowiedzialności, ośmielamy się prosić Cię, byś przywrócił im pokój. Powierzamy je Twojemu miłosierdziu.
To On przybył z nieba na ziemię dla tego, który cierpiał, w niego się też przyodział w łonie Dziewicy, skąd wyszedł człowiekiem. Przez ciało znające cierpienie przyjął na siebie cierpienia cierpiącego i zniszczył cierpienia ciała, a przez swego ducha nieznającego śmierci zabił śmierć ludobójczą. (Meliton z Sardes, Homilia paschalna, 66 1)
Panie Jezu, w tym momencie, kiedy cierpienie bierze nad Tobą górę, prowadzimy do Ciebie wszystkich, dla których życie straciło sens, a także tych, którzy w sobie nie widzą żadnej wartości. Błagamy Cię, byś w tym upadku przygarniał wszystkich braci i siostry obsesyjnie myślących o samobójstwie lub o jakichkolwiek innych aktach autodestrukcji. Jezu, niech Twoje powstanie z upadku będzie dla nich nadzieją.
O mordzie niesłychany! O zbrodnio nigdy dotychczas niewidziana! Władca w odmienionej postaci, z ciałem obnażonym, nawet odzienia Mu dać nie raczono, aby nikt Go nie widział. Dlatego też słońce się odwróciło i dzień w mrok się oblekł, aby ukryć Tego, który był obnażony na drzewie, zasłaniając nie ciało Pana, lecz oczy ludzi. (Meliton z Sardes, Homilia paschalna, 97)
Jezu, w tym miejscu Twojego krańcowego ogołocenia prosimy Cię za tymi, którzy przechodzą straszliwe, nieukojone cierpienie - utratę bliskiej osoby. Tylko Ty możesz podzielić ich rozpacz i nadać sens temu, co przeżywają. Tylko Ty możesz wyprowadzić z tego bólu jeszcze większą miłość.
Przebili ręce i nogi moje, policzyć mogę wszystkie moje kości. A oni się wpatrują, sycą mym widokiem; moje szaty dzielą między siebie i losy rzucają o moją suknię. (Ps 22,17-19)
Jezu, w miejscu Twego ukrzyżowania ze wzruszeniem myślimy o tym, jak wielka miłość popchnęła Cię do takiej ofiary. Twój krzyż jest dziś znakiem zwycięstwa nad siłami zła. Dlatego ośmielamy się prosić Cię za wszystkimi, którzy znajdują się w mocy szatana z powodu praktyk okultyzmu, wróżbiarstwa czy magii. Oni oczekują wyzwolenia, które płynie z Twego Imienia. Nie pozwól, by zginęli, by uczestniczyli w kłamstwie Złego - niech zakończy się panowanie szatana nad nimi. W Twoich świętych ranach jest ich wyzwolenie. Oczekujemy tego od Twojej miłości.
Oceń mi wartość niewidomych od urodzenia, którym jednym słowem oczy otworzył na światło! Oceń mi wartość zmarłych pogrzebanych, których wskrzesił po dniach kilku. Bezcenne są Jego dary dla ciebie. A ty nie tylko Go nie uczciłeś, lecz okazałeś Mu nawzajem jedynie niewdzięczność. Odpłaciłeś Mu złem za dobro, męką za radość, a śmiercią za życie. Tak odpłaciłeś Temu, za którego sam winieneś umrzeć. (Meliton z Sardes, Homilia paschalna, 90-91)
Panie, Twoja śmierć przemienia wszystko. Wobec Twojego martwego ciała wierzymy i wyznajemy, że to Ty jesteś Życiem i Zmartwychwstaniem. Przedstawiamy Ci wszystkich chorych, cierpiących fizycznie i psychicznie, tych, którym wydaje się, że ból już ich pokonał, tych, którzy panicznie boją się śmierci. Błagamy Cię szczególnie za tymi, którym zagraża ciężka, nieuleczalna choroba; za tymi, którzy walczą z nowotworami, są w stanie śpiączki lub paraliżu. Jezu, działaj z mocą, jaka płynie z Twojej ofiary krzyża. Wierzymy, że dla Ciebie nie ma nic niemożliwego
Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy, On to nas pobił, On ranę przewiąże. Po dwu dniach przywróci nam życie, a trzeciego dnia nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności. (Oz 6,1-2)
Panie, w tym miejscu Twoja Matka uczy nas ufności. Przyciska Twoje ciało do swojego serca, „bo jak śmierć potężna jest miłość” (Pnp 8,6). Dla Niej, pogrążonej w tak wielkim cierpieniu, już zmartwychwstałeś. Z ufnością Maryi prosimy Cię za tymi, którzy przechodzą przez pełną bólu duchową noc. Wydaje im się, że stracili życie idąc za Tobą. Wydaje im się, że ich opuściłeś, że są pozbawieni Twego miłosierdzia. Daj im doświadczyć, że nic ich nie może odłączyć od Twojej miłości.
Ja wiem: Wybawca mój żyje i jako ostatni stanie na ziemi. Potem me szczątki skórą przyodzieje i ciałem swym Boga zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę (...), nie kto inny; moje nerki już mdleją z tęsknoty. (Hi 19,25-27)
Jezu, stając u Twego grobu, pragniemy modlić się w tych wszystkich sprawach, jakie nosimy w głębi serca. Ty wiesz, co jest śmiercią w naszym życiu, co każdego dnia oddala nas od Ciebie. Niech Twoja święta męka leczy nasze lęki, nasze niemoce i ból, jaki w sobie nosimy. Niech Twoja śmierć i zmartwychwstanie umacnia nadzieję, że wskrzesisz nas w dniu ostatecznym. Nasza dusza już mdleje z tęsknoty za Tobą!
br. Jacek Szymczak OP
Przypisy:
1 Fragmenty Homilii paschalnej Melitona z Sardes, cyt. za: Pierwsi świadkowie. Wybór najstarszych pism chrześcijańskich, przeł. Anna Świderkówna, oprac. ks. Marek Starowieyski, Kraków 1988.
opr. aś/aś