Rozważanie na czas wielkanocny
Święta Zmartwychwstania Chrystusa odsłaniają dwa odwieczne mity ludzkości. Mit pierwszy to przekonanie, że człowiek potrafi zabić Boga. Mit drugi to przekonanie, że człowiek może zamknąć Boga w grobie. W Wielki Piątek źli ludzie łudzili się, że zastawili na Chrystusa śmiertelną pułapkę, wobec której był On bezradny. Nie byli świadomi, że Syn Boży dobrowolnie przyjął wyrok śmierci zanim przyszli Go aresztować. Nie zdawali sobie sprawy, że On mógłby i tym razem przejść nietknięty obok nich, jak czynił to poprzednio, gdy chcieli Go kamienować i zabić. Nie wiedzieli, że tym razem pozwolił się przybić do krzyża tylko dlatego, że nadeszła już Jego godzina. Przez swoje słowa i czyny na tyle bowiem odsłonił swoją miłość i prawdę, byśmy mogli zrozumieć, że zabiliśmy Zbawiciela, który pokochał nas do końca.
Ci, którzy zabili Chrystusa, mieli świadomość, że poradzą sobie z Nim ostatecznie tylko wtedy, jeśli zdołają zatrzymać Go na zawsze w grobie. Od dwóch tysięcy lat obserwujemy zmagania się człowieka z tajemnicą pustego grobu. Czasami próby zamknięcia Boga w grobie przybierają wręcz prymitywne formy. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze kilkanaście lat temu „naukowcy” pewnego imperium „dowodzili”, że Jezusa w ogóle nie było. Równie absurdalną próbą zatrzymania Boga w grobie było twierdzenie, że ciało Jezusa zostało stamtąd wykradzione. Tymczasem gdyby Zmartwychwstały nie ukazał się uczniom, wtedy nie staliby się oni Jego świadkami. Wtedy pragnęliby tylko jednego: na zawsze zapomnieć o Jezusie.
Na progu trzeciego tysiąclecia obserwujemy bardziej wyrafinowane próby „poradzenia” sobie z pustym grobem. Jedną z takich prób jest wmówienie sobie i innym ludziom, że z grobu wyszedł nie Zmartwychwstały Jezus, ale jakieś współczesne bożki, których „zmartwychwstanie” jest poprawne polityczne. Najlepiej jeśli z pustego grobu wychodzi bożek postępowości, demokracji i tolerancji. Ale wtedy ludzkość znowu skazuje siebie na przeżywanie agonii i powtarzanie Wielkiego Piątku. Ubóstwiona „postępowość” to przecież dyktatura pieniądza i przemocy, a człowiek „nowoczesny” to synonim kogoś uzależnionego, zaburzonego psychicznie i niezdolnego, by kochać. Z kolei ubóstwiona demokracja to między innymi legalne zabijanie nienarodzonych niemowląt czy ludzi chorych, których inni nie chcą kochać ani chronić. Ubóstwiona „tolerancja” to nieporadnie maskowana pogarda dla wszystkiego, co dobre, szlachetne, mądre i odpowiedzialne.
Najbardziej groźną próbą poradzenia sobie z pustym grobem nie jest jednak ani udawanie, że Jezusa w ogóle nie było, ani absurdalne twierdzenie, że został on wykradziony z grobu, ani przysłanianie Zmartwychwstałego za pomocą „wskrzeszonych” bożków współczesności. Wszystkie te próby są bowiem dosyć łatwe do zdemaskowania. Najbardziej strzec trzeba się próby „radzenia sobie” z pustym grobem Jezusa za pomocą zastąpienia Jego zmartwychwstającej miłości jakąś jej namiastką czy karykaturą. Wiele „autorytetów” i jeszcze więcej pieniędzy oraz gry interesów zaprzęgniętych jest w proklamowanie światu, że Wielkanoc to zmartwychwstanie innej miłości niż ta, którą jest Chrystus. Współczesny świat dosłownie ubóstwia karykaturę miłości, czyli „miłość” niewierną, niepłodną, rozrywkową, niczego nie wymagającą. Taka „miłość” jest osiągalna dla wszystkich. Także dla egoistów, cwaniaków, dla ludzi leniwych i cynicznych, dla „kochających inaczej”, dla „uczciwych i wiernych” inaczej. Jednak taka „miłość” może przynieść jedynie rozczarowanie i rodzić cywilizację śmierci.
Chrońmy w naszych sercach, w naszych rodzinach i wspólnotach tej podstawowej prawdy, którą od dwóch tysięcy lat głosi chrześcijaństwo: prawdy, że Boża miłość — ofiarna, wierna i mądra — jest silniejsza od grzechu i śmierci. Tam, gdzie ta prawda jest negowana czy uśmiercana, tam ponownie krzyżowany jest Zmartwychwstały a wraz Nim krzyżowany jest współczesny człowiek.
opr. mg/mg