O św. Antonim Padewskim
Prawdę o możliwości życia wiarą Kościół potwierdza przykładami świętych. Są oni po to, by uczyć, że chrześcijanin to ten, który żyje jak wierzy.
W czerwcu pośród świąt i wspomnień świętych i błogosławionych dzień św. Antoniego jest szczególny. Prowadzi on nas do Padwy, gdzie spoczywają jego doczesne szczątki. I choć nie jest jedynym, którego Kościół wyniósł z tego miasta do chwały ołtarzy, nie przywołują tam jego imienia, mówią o nim po prostu „Święty”, a serce dopowiada Antoni, Antoni Padewski. „Święty, jak powie Papież Leon XIII, całego świata. Święty bliski poszukującym, Święty bliski zagubionym, Święty bliski głodnym, bo karmiący ich swoim chlebem, Święty bliski chorym i konającym”.
Czego uczy św. Antoni z Padwy? Czego uczy jego krótkie, bo zaledwie 36 letnie życie?
Uczy przede wszystkim tego, że należeć do Chrystusa znaczy oddać Mu wszystko, nie wyłączając życia. I rzeczywiście, Ferdynand, późniejszy Antoni, zafascynowany ofiarą z życia, jaką złożyło w Maroko pięciu zakonników franciszkańskich, pragnie dołączyć do ich grona, złożyć z siebie ofiarę za Chrystusa i za Jego Kościół, ofiarę przypieczętowaną męczeńską krwią. Nie takiej jednak ofiary chciał od niego Chrystus. Owszem, chciał ofiary całopalnej, i taką ofiarę złożył z siebie Święty, ale forma, miejsce i czas zostały wybrane nie przez tego, który ofiaruje, ale Tego, któremu ofiara jest składana. Uczy więc Święty z Padwy, że trzeba wsłuchiwać się w głos Chrystusa i pełnić Jego wolę. „Oto idę, aby pełnić Twoją wolę mój Boże” (Hbr 10,7). „Nie moja lecz Twoja wola niech się stanie” (Łk 22,42); „Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi” (Łk 11,2). I w woli tej św. Antoni odczytał nie świadectwo krwi, świadectwo męczeństwa, ale przede wszystkim świadectwo głoszonego słowa, słowa płynącego z umiłowania prawdy, obrony prawdy, nawet wtedy, gdy mówić prawdę mogło znaczyć cierpienie a nawet śmierć. Być człowiekiem prawdy to znaczy nie tylko mówić prawdę, ale także, a może przede wszystkim prawdą żyć. A żyć prawdą to żyć Chrystusem, bo to przecież On sam o sobie powiedział, że jest i drogą i prawdą i życiem (por. J 14,6).
Czego jeszcze uczy św. Antoni? Przyimkiem jego imienia, za sprawą Ludwiki Buffier, pod koniec XIX wieku, stało się słowo chleb — „Chleb św. Antoniego”. Znał dobrze święty padewski słowa z listu św. Jakuba: „Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im «idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta» — a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała — to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie” (Jk 2, 15-17) i dlatego dzielił chleb nie tylko duchowy, ale i ten dla ciała pomiędzy głodnych i potrzebujących. Idąc za swoim mistrzem, św. Franciszkiem miał oczy i serce otwarte i tymi oczyma i sercem chleb dawał, siebie dawał, był, jak powie jeden z jego duchowych synów, „dobry jak chleb, chleb który dla każdego leży na stole, i z którego każdy może kęs ukroić, by się posilić”. Chyba jak nigdy dotąd, człowiek współczesny potrzebuje chleba. I tego duchowego, który znaczy dobre słowo, życzliwy uśmiech, próba zrozumienia, zauważenie smutnej twarzy, ofiarowanie modlitewnego westchnienia za kogoś, kto może nie wie, co znaczy siła i moc wytrwałej modlitwy, i tego materialnego, niejednokrotnie znaczącego dosłownie kawałek codziennego chleba.
Tradycja wymalowała św. Antoniego z Dzieciątkiem Jezus na ręku. Mówią, że miał łaskę piastowania w swoich rękach Jezusa. Zapewne stało się tak, by powiedzieć światu, że każdy chrześcijanin ma życiem swoim dawać drugiemu człowiekowi Jezusa, być w świecie znakiem Jego obecności.
Tyle biblijnych słów zapisało krótkie życie św. Antoniego. Święci to Boże słowo zapisane ludzkim życiem. A my? Przez świętych nie tylko prośmy Boga o znalezienie zguby, o coś trudnego a czasem nawet niemożliwego, ale także wstępujmy w ślady ich stóp — w ten sposób pewną drogą idzie się do Chrystusa.
opr. aw/aw