Chrzest Pański

Jezus nie miał żadnego grzechu, ale przyszedł po to, aby wziąć na siebie wszystkie nasze grzechy i złożyć za nie ofiarę przebłagalną

Fragment pochodzi z książki będącej pierwszym tomem zapisu homilii wygłaszanych zasadniczo w każdą niedzielę i święta obowiązujące, o ile nie zachodziła jakaś przeszkoda, na Mszy świętej w Kaplicy Loretańskiej przy kościele Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie o godzinie 10:15. Ze względu na miejsce wygłaszania nazwane zostały Homiliami Loretańskimi

ks. Tomasz Jelonek

Chrzest Pański*

Czytania: Iz 42, 1-4. 6-7; Ps 29; Dz 10, 34-38 Mk 1, 6b-11

W dniu dzisiejszym obchodzimy święto chrztu Chrystusa, święto, które przede wszystkim unaocznia nam i  przypomina to, o  czym czytaliśmy przed chwilą w  Ewangelii. Jan głosił słowo i  chrzcił nad Jordanem. I  przyszedł do niego Jezus i  dał się ochrzcić. Przyjął ten znak, który przyjmowali ludzie grzeszni, ażeby zaznaczyć, że chcą się ze swoich grzechów oczyścić, chociaż sam chrzest Janowy nie miał mocy odpuszczania grzechów. To był znak, że człowiek pragnie pozbyć się grzechu. Jezus nie miał żadnego grzechu i nie musiał pragnąć odpuszczenia grzechów, ale przyszedł po to, aby wziąć na siebie wszystkie nasze grzechy, wszystkie ludzkie grzechy i  zanieść je na drzewo krzyża, i  tam za nie złożyć ofiarę przebłagalną. Wchodzi do tej wody, w której Jan obmywał grzechy, nie po to, aby się obmyć, ale po to, aby wszystkie grzechy ludzkości wziąć na siebie, a  równocześnie, aby uświęcić wodę. Nie tylko tę wodę świętej rzeki Jordan, ale uświęcić każdą wodę, która będzie używana do Chrztu św. jako do sakramentu, który zostaje ustanowiony przez Jezusa, sakramentu, który jest znakiem widzialnym łaski niewidzialnej, w  tym wypadku łaski prawdziwego odpuszczenia wszystkich grzechów, poczynając od zmazy, jaką każdy z nas przynosi na ten świat, a która jest skutkiem grzechu pierwszych rodziców.

Chrzest Pański

Wszystkie nasze grzechy osobiste i  ta zmaza grzechu pierworodnego zostają oczyszczone w  wodzie Chrztu św. I  dlatego dzisiaj, wspominając to wydarzenie znad Jordanu, przypominamy sobie także nasz chrzest, chcemy odnowić przyrzeczenia, któreśmy składali na Chrzcie św., i  chcemy raz jeszcze ucieszyć się tym wielkim darem Bożym, który otrzymaliśmy kiedyś, najprawdopodobniej jeszcze na początku naszego życia, tym wielkim darem, który otrzymujemy od Boga i który czyni nas dziećmi Bożymi. Trzeba, abyśmy byli tak samo umiłowani, jak Jezus Chrystus, i żeby Pan Bóg przede wszystkim miał w nas upodobanie, to znaczy, żeby nasze czyny odpowiadały Jego prawom.

Dzisiaj na świecie jest pewna zmowa, wielka zmowa przeciwko prawu Bożemu. Za kilka dni(homilia pochodzi z 11 stycznia 2009) w  Stanach Zjednoczonych może być ogłoszona ustawa zezwalająca na aborcję w każdym czasie ciąży, a nawet w czasie porodu, na aborcję według życzenia matki, dla którego nie będzie żadnego hamulca. Życie ludzkie, życie tego nienarodzonego człowieka narażone jest na wielkie niebezpieczeństwo. Dlatego na całym świecie organizuje się krucjata modlitwy — poczynając od dnia dzisiejszego przez 9 dni ogłoszono nowennę, wzywają nas wszystkich do odmawiania różańca, a zgodnie z pouczeniem Jezusa Chrystusa, że tego najgorszego złego ducha wypędza się modlitwą i postem, jest także wezwanie do jakiejś postaci postu, do jakiegoś ograniczenia, przede wszystkim w  jedzeniu. Post zawsze był praktyką bardzo ważną w  Kościele i  post był także praktyką, którą podejmowano wtedy, kiedy chciano Boga uprosić o  jakąś wielką łaskę. Mamy ufność, że Pan Bóg przyjmie tę modlitwę, która będzie zanoszona w różnych miejscach całego świata, i może odwróci to, co się przygotowuje. A jeżeli nie, to w każdym razie będziemy nadal ufali Panu Bogu, bo On wie, co robi, i czasem dopuszcza zło po to, ażeby z niego później wyprowadzić większe dobro. Jedynie Pan Bóg ma prawo dopuścić zło, ponieważ zawsze może z niego wyprowadzić dobro. My nie możemy dopuszczać zła dlatego, że nie mamy tej mocy, ażeby z niego później wyprowadzić dobro, dlatego w stosunku do zła musimy zawsze być oporni i zawsze starać się do niego nie dopuścić.

Przypatrujemy się dzisiaj Jezusowi, który tak bardzo upodobnił się do nas, tak bardzo stał się jednym z  nas, że nawet, nie mając grzechu, razem z  grzesznikami stanął w tej kolejce do Jana Chrzciciela i poprosił o chrzest. Ale Ewangelie zaznaczają, że wtedy właśnie ujrzał Ducha Świętego jako gołębicę, który na Niego zstępował, i usłyszał głos z  nieba: Ten jest mój Syn umiłowany, w  którym mam upodobanie. Ten moment przyjmujemy jako moment rozpoczęcia mesjańskiej działalności Jezusa. Jezus przyszedł po to, żeby podjąć zadanie Mesjasza, to znaczy tego, który miał być namaszczony tak, jak kiedyś namaszczano królów, kapłanów i  proroków; który miał być namaszczony po to, aby wypełnić dzieło zbawienia, polegające na przezwyciężeniu grzechu i otwarciu drogi do nieba dla wszystkich.

Jezus podejmuje to działanie w  tych ostatnich latach swojego życia ziemskiego. Wiele lat spędził w  ukryciu, mimo że już od narodzenia był Bogiem i był Mesjaszem. To nie jest tak, jak niektórzy sądzą i  głoszą, że właśnie w  momencie chrztu Jana Jezus jakby zrozumiał i  sobie uświadomił swoją mesjańską godność i  podejmuje to jakieś nowe zadanie. Jezus od początku był świadomy, kim jest i po co przyszedł. Ale chrzest w Jordanie jest takim momentem, który nam pokazuje, kim jest ten Jezus z  Nazaretu, który dotychczas prowadził ukryte życie, a  teraz występuje po to, ażeby głosić Słowo Boże, żeby czynić znaki mocą Bożą i żeby oddać swoje życie za nas. To jest inauguracja mesjańskiej działalności Jezusa, która będzie nam potem ukazana przez Ewangelię aż do końca tej działalności, której uczniowie nie będą rozumieć; oni będą stale przymierzać Jezusa do swojego ludzkiego i ciasnego wyobrażenia Mesjasza jako tego, który ma zaprowadzić swoje i  żydowskie królowanie na tej ziemi. Będą stale oczekiwać takiego Mesjasza i dlatego w Wielki Piątek im się wszystko załamie. Ale trzeba, aby im się załamało, aby potem w Niedzielę Wielkanocną zaczęli rozumieć pomału, pouczeni przez Jezusa, który przyłącza się do tych dwóch idących do Emaus, kiedy patrzą na Niego zmartwychwstałego, kiedy Go rozpoznają przede wszystkim tak, jak Tomasz „niewierny” — niewierny po to, ażeby być świadkiem większym, ważniejszym, bo wiadomo, że nie lekkomyślnym, bo wiadomo, że nie takim, który we wszystko wierzy. Tomasz świadek, Tomasz, który pomaga i nam zrozumieć zmartwychwstanie Chrystusa i przez to zrozumieć właściwą rolę i właściwe zadanie, jakie ma spełniać Mesjasz.

Chrzest Pański
Fragment pochodzi z książki:
ks. Tomasz Jelonek
Homilie Loretańskie

ISBN: 978-83-7720-249-4
wyd.: Wydawnictwo PETRUS 2015

Jesteśmy powołani do tego, abyśmy to Jego zadanie przedłużali na swój sposób w  naszym życiu. Zostaliśmy do niego przyłączeni przez nasz chrzest i jako chrześcijanie, więc jako ci, którzy zostali ochrzczeni, mamy razem z  Jezusem podejmować nasze zadanie. W  dniu dzisiejszym prośmy Go szczególnie, abyśmy to zadanie mogli wypełnić. Prosimy o to w tym dniu, w którym tajemnicą chrztu Jezusowego kończymy liturgiczny okres Bożego Narodzenia. W  naszej tradycji będziemy jeszcze śpiewać kolędy, będziemy nawiedzać szopki, ale w liturgii rozpoczynamy już od jutra okres zwyczajny, ażeby to, cośmy przeżyli w okresie Bożego Narodzenia, co przede wszystkim streszcza się w tajemnicy objawienia Chrystusa: Syn Boży objawił się jako człowiek wśród nas! — żebyśmy tę tajemnicę mogli wypełniać w naszym życiu i ją głosić przede wszystkim naszymi czynami.

*Tytuły poszczególnych rozważań pochodzą od Redakcji. AB

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama