Twoja wiara jak Słońce Zmartwychwstania

Maryjo, Ty wiesz, że pragnę uchwycić się płaszcza Twojej wiary, jak cierpiąca na krwotok kobieta dotknęła rąbka szaty Jezusa

Dokąd poszłaś, Maryjo, gdy ciało ukochanego Jezusa złożono do grobu? Dokąd zaprowadził Cię Jan, gdy cała Jerozolima żyła ukrzyżowaniem Twego Syna? Tak wiele się stało w ostatnich dniach i godzinach. Każdy, kto przeżywał Paschę, myślał o procesie i śmierci Nazarejczyka. Arcykapłani Kajfasz i Annasz wraz z członkami Sanhedrynu nie mogli zapomnieć wyznania Jezusa o tym, że jest Synem Bożym, że jest obiecanym Mesjaszem. Także pamięć Piłata powracała do przebiegu procesu i wyroku śmierci na niewinnego Jezusa. Przywoływała spojrzenie żydowskiego Króla, ukazywała moment i widok tego, w jaki sposób Jezus brał krzyż na ramiona. Setnik nieustannie myślał o modlitwie umierającego Syna Bożego.

Maryjo, czy ci, którzy dowiedzieli się o rozdarciu zasłony świątynnego przybytku, ujawnili ten fakt, czy też zachowali go na jakiś czas w tajemnicy? Ten wielkopiątkowy wieczór i cały następny dzień był czasem lęku i oczekiwania. Szczególnie mocno doświadczyli tego arcykapłani. W wielkim napięciu wyczekiwali nadchodzących wydarzeń i nerwowo szukali ewentualnych rozwiązań. Pomyśleli nawet o pieniądzach dla strażników. Tymczasem dla Ciebie, Maryjo, Jezus nawet po śmierci nie przestał być źródłem miłości, nadziei i wiary! Spośród wszystkich apostołów został przy Tobie tylko jeden – przepełniony smutkiem Jan. Pozostali rozpierzchli się jak owce, których pasterza zaatakowały wilki. W Tobie natomiast, o Matko, całą mocą Ducha Świętego żyły słowa: „Trzeba, aby Syn Człowieczy cierpiał i był ukrzyżowany, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie”. Nie miałaś i nie potrzebowałaś innych pocieszycieli. Nie rozczulałaś się nad sobą. Nie szukałaś litości. Twoje Serce, o Maryjo, wypatrywało zmartwychwstania! Choć przenikał je ból nie do opisania, to jednak najgłębiej odczuwałaś radość z dokonanego przez Chrystusa dzieła Odkupienia. Ty jedna z wiarą przyjęłaś Jego śmierć. Nieustannie rozpamiętywałaś słowa wypowiedziane do Ojca przez konającego Jezusa: „W Twoje ręce powierzam ducha mego”. Ufałaś i Chrystusowi, i Ojcu niebieskiemu. Ufałaś Ich wzajemnej Miłości, która nigdy zawieść nie może. Wierzyłaś, że Ojciec przyjął ofiarę niewinnego Baranka. W uszach ciągle brzmiał testament: „Niewiasto, oto syn Twój”. Wtedy zaczęłaś żyć tajemnicą nowego, duchowego macierzyństwa – nie tylko wobec Jana, ale także wobec każdego człowieka i całej ludzkości. Przez te dni niosłaś w sobie, Oblubienico Ducha Świętego, najczystszą wiarę w sens i owocność tej nieodczytanej przez Izraela Paschy Syna Bożego. Cała modliłaś się milczeniem ust i oczekiwaniem Serca. Modliłaś się za apostołów – o przejrzenie dla nich. Nie szukałaś sensacji i powierzchownych rozmów o dziele i śmierci ukochanego Syna. Nie mówiłaś o przeżyciach i prawdzie swego Serca. Ty, najpokorniejsza Służebnico Pana, Strażniczko najświętszych tajemnic, masz prawo do świętego milczenia. Ale powiedz, proszę, Matko o niezachwianej wierze, co powiedział Ci Jezus, gdy po zmartwychwstaniu stanął przed Tobą. Czy pochwalił Cię za wiarę? Czy ucałował Twoją dłoń, która niedawno zawijała Jego ciało w całun? A może wystarczyło tylko spojrzenie, z którego biło wieczne życie? Spojrzenie, w którym są wszystkie podziękowania i gorąca wdzięczność miłości?

Maryjo, Ty wiesz, że pragnę uchwycić się płaszcza Twojej wiary, jak cierpiąca na krwotok kobieta dotknęła rąbka szaty Jezusa. Umacniaj mnie w wierze! Spraw, by moja wiara ocaliła mnie, jak Twoja wiara ocaliła Ciebie! Przecież przeniosłaś przez Paschę jej płomień niezachwiany!

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama