Pomoc do osobistej i wspólnotowej medytacji biblijnej w celu realizacji programu duszpasterskiego "Otoczmy troską życie" - fragmenty
ISBN: 978-83-7516-180-9
wyd.: Wydawnictwo Święty Wojciech 2009
W biblijnych tekstach podejmujących problematykę życia we wszystkich jego postaciach na pierwsze miejsce zdecydowanie wysuwa się teocentryczny punkt widzenia. Życie to święty dar „żyjącego Boga”, w którym objawia się tajemnica Jego istnienia. Wyznanie: „Jahwe żyje” wyraża wiarę, że On sam jest pełnią niekończącego się życia, pozostając równocześnie źródłem, z którego wszystkie byty czerpią swą egzystencję. Zapis tej podstawowej prawdy starotestamentowej wiary znajdziemy już na pierwszych stronach Biblii, w dwóch uzupełniających się opowiadaniach o stworzeniu (Rdz 1,1-2,4a i Rdz 2,4b-25). Rozpoczynając medytację od tych dwóch opowiadań, prawdę o Bogu dawcy życia, a zarazem o wielkości tego daru i odpowiedzialności za niego pogłębimy w świetle innych, dobranych tekstów Starego Testamentu.
Odpowiedzialne i godne traktowanie Bożego daru życia Biblia ściśle wiąże z osobistą relacją z boskim Logosem, z odwieczną Mądrością, która od samego początku wypełnia świat. Choć bowiem ludzkie życie upływa na ziemi, to jednak jest ono podtrzymywane nie tylko jej dobrami, ale protekcją Boga — Dawcy i Pana życia. W kolejnych medytacjach rozważymy tę prawdę na podstawie starotestamentowych tekstów, w których podkreśla się, że jedynie „szukanie Pana”, wierność Bożemu Prawu, słuchanie i strzeżenie Słowa Bożego gwarantują życie. Jeśli człowiek nie słucha Boga — nauczyciela życia, idzie ku śmierci. Nawet jeżeli ma jakieś dobra, one nic nie znaczą, jeśli człowiek odwraca się od Boga, źródła życia. Tylko z tym, kto słucha Boga, idzie Jego błogosławieństwo; a sprawiedliwy osiągnie życie dzięki wierności Bogu, który jest „miłośnikiem życia” (Mdr 11,26).
Pierwszym przejawem zbawczej interwencji Boga jest powołanie do istnienia świata i człowieka. Tego faktu nie trzeba uzasadniać, bo widzimy go gołym okiem. Za istnieniem świata i człowieka kryje się jednak pewne orędzie, przesłanie zbawcze. Trudno byłoby przyjąć, że opiera się ono na jakimś objawieniu pierwotnym, od Adama przekazywanym następnym pokoleniom. Źródłem przesłania o stworzeniu świata i człowieka jest objawienie Boże skierowane do wspólnoty Izraela. To w kontekście tego historycznego objawienia rodzi się religijna i mądrościowa refleksja nad początkiem świata i człowieka. Jej szczególnym przejawem jest jedenaście pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju, które nazywamy prehistorią biblijną. Chodzi w niej o wydarzenia realne, ale forma opowiadania o nich nie pozwala, by je interpretować dosłownie, lecz należy pytać o ukrytą w tekście prawdę zbawczą.
To nie przypadek, że Biblię rozpoczyna opowiadanie na cześć Boga Stwórcy (Rdz 1,1-2,4a). Zrodziło się ono w środowisku kapłańskim w czasie niewoli babilońskiej Żydów (VI w. przed Chr.). Autor wprowadza na scenę Boga, który nie jest poprzedzony żadnym czasem, a stworzenie jest faktem danym przez Niego jako podstawa wszelkiej późniejszej historii. To dzięki jedynemu Bogu cały wszechświat otrzymuje spójną całość i porządek, który w człowieku przyjmuje naturę zarówno daru, jak i zadania. Jakkolwiek poszczególne elementy opowiadania nie mogą być historycznie sprawdzalne, pozwalają odczytać podstawowe biblijne przesłanie na temat życia, do którego w różnej formie nawiązywać będą dalsze teksty Pisma Świętego.
- Tekst ma formę opowiadania opiewającego Boże dzieło stworzenia świata i człowieka. Autor tę prawdę przyoblekł w szatę opisu obrazowego, uwzględniając ówczesne, bardzo jeszcze niedoskonałe poglądy na temat budowy świata i jego właściwości. Współcześni autorowi natchnionemu ludzie sądzili, że świat jest statyczny, że powstał z wody i ona jest jego zasadniczym składnikiem. Wyobrażali sobie wszechświat piętrowo. U góry mieszka Bóg. Płaska ziemia spoczywa na kolumnach. Firmament niebieski oddziela wody górne (nad firmamentem) od wód dolnych (pod ziemią). Na półkuli nieba umieszczone są ciała niebieskie, a pod wodami podziemnymi znajduje się szeol (miejsce umarłych). Przyjmując zgodnie z ówczesnymi poglądami taką wizję świata, autor chce przekazać prawdy konieczne dla zbawienia. Dziś wiemy o wiele więcej o świecie, który jest rzeczywistością dynamiczną, a ziemia nie jest centrum wszechświata. Jego poznawanie jest procesem ewolucyjnym i długotrwałym. Choć przez wieki zmieniło się pojmowanie świata, jednak opowiadanie Rdz 1,1-2,4a jest nadal aktualne.
W celu poprawnej interpretacji tekstu popatrzmy na jego całość, która ujęta jest w ramy siedmiu dni, choć dzieło stworzenia odbywa się tylko w sześciu dniach (heksa — „sześć”; hemera — „dzień”; stąd Heksaemeron). Cały opis ma charakterystyczną strukturę literacką. Rozpoczyna go wprowadzenie, które zawiera ogólną prawdę o stworzeniu (1,1-2). Wskazanie na wodę w postaci praoceanu (hebr. tehom), jakby pramaterii, zgodne jest z pogańskimi kosmogoniami starożytnego Wschodu. Ta pramateria w swoim istnieniu zależna jest jednak od Boga i nie jest odwieczna. Bóg jest stwórcą wszystkiego („nieba i ziemi”), a zależność ta ma charakter absolutny („na początku”).
Po wprowadzeniu następują paralelne do siebie dwie części, każda z nich obejmuje trzy dni stworzenia. Na pierwsze trzy dni (1,3-13) przypada porządkowanie pierwotnego chaosu poprzez oddzielenie: światła od ciemności (1,4), wód pod sklepieniem od wód nad sklepieniem (1,7), wody od lądu suchego (1,9). W tej części przypadają cztery dzieła stworzenia: światło, niebo, morze, ziemia i rośliny. Następne trzy dni stworzenia opisują dokonanie ornamentacji świata (1,14-31), na które składają się kolejne cztery dzieła: ciała niebieskie, ryby, ptaki, zwierzęta i człowiek. W opowiadaniu warto dostrzec charakterystyczne powtórzenia (paralelizm). Są to środki mnemotechniczne, ułatwiające zapamiętywanie. Przy poszczególnych fazach dzieła stwórczego powtarzają się następujące fragmenty: wprowadzenie — „Bóg rzekł” (1,3.6.9.14.20.24), rozkaz Boga — „niech się stanie...” (1,3.6.9.14.20.24), wykonanie — „i stało się...” (1,3.6.9.15.24), opis dzieła (1,4.7.10.16.21.25), nadanie imienia lub błogosławieństwo (1,5.8.10.22.28), pochwała (1,4.10.12.17.21.25.31), konkluzja — „i tak upłynął wieczór i poranek” (1,5.8.13.19.23.31). Wprowadzenie i zawsze identyczna konkluzja wyraźnie oddzielają poszczególne etapy stworzenia; pierwszy i ostatni mają wszystkie siedem paralelnych formuł. Paralelne też są dzieła stworzenia: I—IV; II—V; III—VI.
Podsumowaniem opisu jest fragment dotyczący dnia siódmego (2,1-4a). Nie rozpoczyna go standardowe wprowadzenie ani nie kończy stała konkluzja, brak też rozkazu Boga, wykonania i pochwały. Separacja polega na oddzieleniu dnia siódmego — dnia Bożego odpoczynku — od sześciu dni stworzenia. Idea odpoczynku nie ma nic wspólnego z jakimś uprzednim zmęczeniem, ale podkreśla doskonałość ustanowionego przez Boga porządku. Dzień siódmy jest jedynym, który Bóg pobłogosławił. W nim bowiem stworzenie osiąga swój właściwy cel otwarty na przyszłość, na Boga, który je uświęca.
Po literackim rozeznaniu opowiadania warto wydobyć z niego szereg pouczeń historiozbawczych, które można ująć w trzy grupy. Najpierw chodzi o prawdę o Bogu jedynym (monoteizm), różnym od świata, istniejącym przed nim i ponad nim. Bóg stwarza słowem, bez wysiłku. Działanie stwórcze Boga jest pod znakiem Ducha, jest natury duchowej, ożywczej; nie jest ograniczone czasem i przestrzenią, rozciąga się na wszystkie byty i istoty. Cechą istotną stworzenia jest jego darmowość, miłość. Bóg jest wszechmocny, nieskończenie dobry i mądry. Dalsze pouczenia dotyczą stworzonego świata. Nie można go ubóstwiać, bo jest dziełem Boga. Całe stworzenie podlega Bogu, który panuje nad światem. Żadna istota nie może wysuwać praw wobec Boga, ma to wszystko, co jej się należy zgodnie z naturą. Stworzony świat cechuje się dobrem i harmonią. Z Bożego polecenia danego ziemi, by wydała rośliny i zwierzęta (1,24), można sądzić, że Bóg obdarzył swoje stworzenie mocą, która umożliwia narodziny i rozwój życia. Wszystkie byty stworzone są do dyspozycji człowieka.
Ludzkie życie pojawia się na ostatnim etapie jako ukoronowanie dzieła stworzenia (1,26-31), coś absolutnie nowego (w 1,27 aż trzy razy mówi się, że człowiek został stworzony przez Boga). Stworzenie człowieka rozpoczyna uroczysta formuła: „Uczyńmy człowieka” (1,26), która zdaniem teologów wskazuje na wewnętrzne mówienie Boga w samym sobie (deliberatio). To niejako w sobie Bóg pojmuje i poczyna człowieka, w ramach swego wewnętrznego życia, otwartego na dawanie i udzielanie go innym. Inaczej jest w przypadku stwarzania wszystkich innych bytów, na co wskazuje formuła: „Niech się stanie”. One również zostały stworzone przez Boga, ale jakby poza Nim, na zewnątrz Jego życia, jakby tylko przedmiotowo. Jedynie człowiek w swoim życiu od początku pozostaje w przedziwnej, wewnętrznej i trwałej relacji do samego Boga i do Jego wewnętrznego (trynitarnego) życia. Tak wielka godność ludzkiego życia jest wyłącznie darem Boga, który w stworzeniu „uczynił” człowieka na swój „obraz i podobieństwo” (1,26-27). W tej formule nie chodzi o samo wyposażenie duchowe. Izraelici bowiem nie wyodrębniali w człowieku duszy i ciała, ale ujmowali je łącznie. Słowo „obraz” (selem) i jego synonim „podobieństwo” (demut) nawiązują prawdopodobnie do znanych na Wschodzie posążków władców, które miały ich uobecniać wśród podbitych ludów. Człowiek „poczęty” niejako w Bogu, uzdolniony do relacji, jest żywym reprezentantem Boga w świecie, przez którego On sam chce objawiać się i udzielać życia (poddawanie ziemi pod swą władzę, ojcostwo). Człowiek został stworzony jako mężczyzna i niewiasta (też „na obraz i podobieństwo Boga”), a małżeństwo jest stanem zamierzonym i pobłogosławionym przez Boga (1,28). Człowiek, dla którego Bóg stworzył wszystko, powinien poczuwać się do obowiązku uznania Stwórcy, uwielbiania Go i udziału w zbawczym spoczynku Boga.
- - Cała narracja w Rdz 1,1-2,4a pozwala nam odkryć złożony porządek świata, jaki wyłania się z aktów stwórczych Boga. Ten porządek zmusza nas, byśmy odnaleźli w nim siebie, zarówno w wymiarze czasowo-przestrzennym, ale jeszcze bardziej w życiowej relacji do innych stworzeń. Dostrzegając swą uprzywilejowaną rolę w świecie, a zarazem zależność od stworzeń, odkrywamy swą misję w zachowaniu równowagi w świecie. Opowiadanie stawia nas wobec Boga w Jego wszechmocy, miłości i zrozumiałości poprzez logikę stwórczej aktywności. Sama kolejność stwarzania, aż po osobę mężczyzny i kobiety, pozwala odkryć osobowy porządek stworzenia. Z niego wynika nasze zadanie personalizacji porządku stworzenia, tak by świat był domem, co wymaga od wszystkich współdziałania i odpowiedzialności.
Stając przed nieograniczoną energią początku, uznajmy pokornie stwórczą wszechmoc Boga; sami sobie bowiem nie możemy wystarczyć w porządku ontologicznym (zależność od Boga), psychologicznym i moralnym (być dla siebie normą moralności). Równocześnie poczujmy się otoczeni miłością Boga, choć do końca nie potrafimy zrozumieć i pojąć zaskakujących dróg ewolucji. Podziękujmy Bogu, że z miłości zapragnął stworzenia, a więc każdego z nas, i że obdarzył nas wolnością, a więc możliwością zmiany samego siebie i świata. Dziękujmy Mu za to, iż pragnie, by stworzenie było o wiele większe i lepsze, niż możemy to sobie wyobrazić. To On przecież uczynił materię zdolną do tego, by mogła przyjmować nowe formy, nawet jeśli miałoby to trwać miliardy lat. Prośmy o błogosławieństwo Boga, które jest Jego przywilejem, a nam jest ciągle niezbędne, gdyż Bóg powierzył nam gospodarowanie i sprawowanie ojcostwa w świecie.
Właściwe spojrzenie na stworzony świat i na człowieka, który jest koroną wszystkich stworzeń, niech nas wprowadzi w stan zachwytu i podziwu wobec Boga Stwórcy. Tak odrywając się od „ubóstwiania” świata, wchodźmy w przestrzeń odpoczynku we wspólnocie z Bogiem, o czym zawsze przypomina nam świętowanie dnia siódmego. Dla nas chrześcijan jest to niedziela, co oznacza, że naszym szabatem jest Jezus Chrystus. W Nim w pełni urzeczywistnia się nowe stworzenie i pełnia zbawienia, jaka stanie się naszym udziałem w życiu wiecznym. Wpatrując się w Chrystusa, „obraz Boga niewidzialnego” (por. 2 Kor 4,4; Kol 1,15; J 14,8-10), radujmy się obietnicą, że w Nim prawdziwie poznamy Boga na wieczne świętowanie naszego w Nim zbawienia.
W naszej szkole życia według Biblii musimy uwzględnić ideę „szukania Boga”. Od tej postawy autorzy natchnieni uzależniają bowiem przetrwanie oraz jakość i kształt ludzkiego życia. Z formułą „szukać Jahwe” spotykamy się już u Amosa — pierwszego z proroków piszących (5,4-5.14-15). Jego prorocka działalność miała miejsce w królestwie Izraela za rządów Jeroboama II, dokąd po powołaniu został posłany przez Boga z miejscowości Tekoa w południowym królestwie Judy. Ponieważ prorok zapowiada śmierć króla izraelskiego, która miała miejsce w 743 r. przed Chr., datę jego przybycia do bratniego królestwa wyznacza się na rok 760. Wówczas pod rządami Jeroboama kraj żył w dobrobycie materialnym, był u szczytu swego cywilizacyjnego rozwoju, ale pod maską samozadowolenia i pewności swej siły kryła się śmiertelna choroba, której oznaką było wielkie zepsucie moralne i religijne narodu. W tej sytuacji Amos staje się prorokiem bezkompromisowej prawdy i sądu Boga. Zawarte w jego księdze mowy to przede wszystkim wyrocznie i sądy. Interesująca nas formuła „szukać Jahwe” znajduje się w drugim zbiorze mów adresowanych do Izraela (3,1-6,14), na który składa się pięć mniejszych zbiorów wyroczni. Pierwsze trzy zbiory zaczynają się od wezwania: „Słuchajcie!” (3,1; 4,1; 5,1), a czwarty i piąty od okrzyku: „Biada!” (5,18; 6,1).
- Bezpośrednim kontekstem formuły „szukać Jahwe” jest trzeci zbiór wyroczni w Am 5,1-17. Po krótkiej lamentacji nad Izraelem w 5,1-3 zaczyna się wyrocznia będąca uroczystym oświadczeniem wypowiedzianym w imię Boga. Z tej racji pojawiają się słowa: „Tak mówi Pan” (5,4a), zwane „formułą posłańca” (por. 2 Krl 18,19.28-29.31).
W tym przypadku posłańcem samego Boga jest prorok Amos. Przez niego Bóg wzywa swój lud: „Szukajcie Mnie, a żyć będziecie” (5,4b). Cała wyrocznia ma wyraźnie stylizowaną strukturę opartą na paralelizmie koncentrycznym:
„Szukajcie Mnie, a żyć będziecie (w. 4b). Nie szukajcie zaś Betel (w. 5a) i do Gilgal nie chodźcie! (w. 5b) I Beer-Szeby nie odwiedzajcie! (w. 5c) Albowiem Gilgal pójdzie do niewoli (w. 5d) a Betel zniknie (w. 5e). Szukajcie Pana, a żyć będziecie” (w. 6a)
Łatwo zauważyć, że w centrum wypowiedzi prorockiej są zakazy „szukania” sanktuariów królestwa Izraela w Beer-Szebie, Gilgal i Betel. Chodzi o zakaz pielgrzymowania do tych miejsc świętych, by w nich szukać Boga. Prorok zakazując pielgrzymek, równocześnie zapowiada zagładę pielgrzymkowych sanktuariów. Uzasadnieniem takiego orędzia jest konieczność innego szukania Boga, takiego, które gwarantuje życie (w. 4b.6a). Z tej antytezy nie wiadomo jednak, na czym to inne szukanie Boga winno polegać. Odpowiedzi należy szukać w dalszym kontekście.
Wyłączając krótki fragment hymnu (5,8-9) budzący zastrzeżenia co do jego autentyczności, a poświęcony stwórczej i niezależnej mocy Boga, Pana stworzenia, prorok wypowiada groźby przeciw wszystkim czyniącym niesprawiedliwość społeczną (5,7.10-13). Na pierwszym miejscu chodzi o tych, którzy sprawując sądy („w bramie”), prawość zamieniają w piołun (5,7a), depcą sprawiedliwość (5,7b), lekceważą dochodzących słuszności i prawdy (5,10), krzywdzą i uciskają ubogich (5,11a.12b), biorą łapówki i daniny (5,11b.12b). W tej sytuacji, „w czasie niedoli”, z obawy przed takimi, człowiek roztropny milczy (5,13), ale całe ich zło znane jest Bogu (5,12a). Dlatego w Jego imię prorok zapowiada, że odpowiedzialni za zło i niesprawiedliwość społeczną nie skorzystają z nagromadzonych bogactw i uciech beztroskiego życia (5,11cd).
Na tym tle, paralelnie do początkowej wyroczni, prorok formułuje pozytywną cechę szukania Boga w celu zapewnienia sobie życia (5,14-15). W tym celu Amos dokonał wymownej zamiany: w miejsce „Jahwe” postawił „dobro”. Szukać Boga oznacza więc szukać dobra, a nie zła. Dobro na miejscu Boga pozwala widzieć w nim odniesienie do Boga jako ostatecznej normy moralnej. Prorok pogłębia tę myśl, nakazując „nienawidzić zła”, a „miłować dobro” (5,15a). W ten sposób domaga się on stałej dyspozycji serca, sprawnego sumienia, by prawidłowo wybierać, zgodnie z wolą Boga. Amos ilustruje to znanym już obrazem sprawiedliwego rozstrzygania sporów w sądzie, wystrzegania się jakiejkolwiek krzywdy bliźniego (5,15b). Jedynie takie szukanie Boga prowadzi do życia, które gwarantuje rzeczywista, a nie fałszywie wmawiana sobie, zbawcza obecność Boga (15,14b), gotowego do okazania miłosierdzia tym, co jako sprawiedliwa „Reszta” ufają Mu do końca (15,15c). Mimo tego pozytywnego tonu trzeci zbiór wyroczni tak jak się zaczynał (15,1-3), tak też kończy się lamentacją, w której ostatnim słowem jest sąd Jahwe (5,16-17).
- - Istotnym celem medytacji winno być uświadomienie sobie, że szukanie Boga nie ma nic wspólnego z fałszywą religijnością, która wyraża się tylko w zewnętrznych praktykach, a daleka jest od respektowania Bożego prawa i pełnienia Jego woli. Prorok Amos uświadamia nam podstawową prawdę, że wiary nie można oddzielać od życia. Porządek społeczny jest częścią religii. Prorok chce nam powiedzieć, że nie można układać sobie życia osobistego i społecznego, krzywdząc i zaniedbując dobro bliźniego. Taka postawa burzy społeczną sprawiedliwość, zatruwa życie, prowadząc do unicestwienia i samozagłady. Kwestię, czym winno być szukanie Boga, można bardziej jeszcze pogłębić, rozważając dodatkowe teksty: Pwt 4,25-31; Iz 58,1-12; Ps 119,1-8.
Szukanie Boga dokonuje się w sposób szczególny na modlitwie, ale nie tak, by można było przywłaszczyć Go sobie jak jakąś rzecz. Odnaleźć Go może tylko ten, kto sam się nawraca do Niego poprzez wierność i miłość wyrażoną w respektowaniu Prawa Bożego i Jego przykazań. Prośmy o większą integrację naszego życia, by nie ograniczało się ono tylko do zewnętrznych praktyk religijnych, bez właściwych dyspozycji moralnych. W sytuacji jakiegoś osaczenia przez zło, kiedy życie staje się nie do zniesienia, ucieka przez palce, uchodzi z nas, wołajmy o uzdrowienie głębi naszego serca, by zdecydowanie miało ono w nienawiści zło, a szukało i miłowało dobro.
Skoro decydujemy się prawdziwie szukać Boga, pamiętajmy, że wówczas On sam pierwszy wychodzi na nasze spotkanie. Przypomniał to Jezus w przypowieści o miłosiernym Ojcu, który wychodzi na spotkanie zagubionego syna i cieszy się z jego powrotu, bo jest to oznaką życia (por. Łk 15,32). Szukanie człowieka jest znamienną cechą misji zbawczej Jezusa Chrystusa. Odwołajmy się w swej wyobraźni do niektórych scen ewangelicznych, by dłużej modlitewnie obcować z tą prawdą. Na koniec w Chrystusie poczujmy się już odnalezionymi przez Boga, bo przecież — jak sam to objawił: „Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło” (Łk 19,10). Zanim powróci, by nas na zawsze odnaleźć i zabrać ze sobą do chwały Ojca (por. J 14,3), pozwólmy, by nas codziennie „pociągał ku sobie” (por. J 12,32).
opr. aw/aw