Kolejne rozważanie z cyklu "Szkoła Słowa Bożego" (5)
W rytm wielkopostnych refleksji wpisuje się kolejny temat Szkoły Słowa. Piękno ascezy — podobnie jak piękno krzyża — rodzi wiele trudnych pytań. Nie można ich unikać. Chrześcijanin powinien odkryć na nowo znaczenie ascezy, która jest drogą prowadzącą do urzeczywistnienia świętości. Proponuję znany schemat rozważań:
CZYTAJ! Bardzo ważna jest atmosfera wyciszenia (może towarzyszyć ci zapalona świeca). Przed lekturą należy wezwać pomocy Ducha Świętego. Przeczytaj powoli i spokojnie wskazane teksty.
ROZWAŻ! Po lekturze rozważ orędzie, które pragnie pomóc ci w osobistej medytacji nad tekstem. Pytaj samego siebie: co Bóg chce mi powiedzieć przez dane Słowo?
MÓDL SIĘ! Medytacja Słowa Bożego w sposób oczywisty prowadzi do modlitwy. Dlatego spróbuj modlić się Słowem. Na zakończenie warto podjąć konkretne postanowienie wypływające z medytacji nad usłyszanym Słowem.
Ps 15; Łk 14,25—33
Piękno pociąga, gdy wymaga pewnego wysiłku i ofiary. Szczególnym przejawem piękna trudnego są asceza, post, umartwienie. Dziś już rzadko używa się tych słów. Modne stało się odchudzanie, samokontrola, różne ćwiczenia sprawnościowe. Asceza chrześcijańska ma przede wszystkim wymiar moralny i religijny. Jest to stała praktyka określonych ćwiczeń, służących opanowaniu własnych skłonności oraz wyrobieniu w sobie dystansu do wszelkich form przyziemnych. Apostoł Paweł zachęca do podjęcia wysiłku, który upodabnia chrześcijanina do zawodnika — ascety biegnącego ku wyznaczonej mecie (por. 1 Kor 9,24; Ga 2,2; Flp 2,16). Najgłębszy wymiar ascezy polega na akceptacji cierpienia w służbie Chrystusa (por. Flp 1,27—30).
Doskonale zrozumiała to bł. Janina Beretta Molla, młoda matka, która zmarła w kwietniu 1962 r., w wieku 39 lat, aby dać życie swemu dziecku. Z relacji męża — świadka procesu beatyfikacyjnego — wynika, że jako lekarz doskonale wiedziała, że ciąża zagraża jej życiu, jednak zażądała, by — jeśli zajdzie potrzeba wyboru — ratować życie dziecka. Jej świadoma ofiara została przez Boga przyjęta.
W czytanym psalmie sam Bóg odpowiada na pytanie proroka: „Kto będzie przebywał w Twym przybytku, Panie, kto zamieszka na Twej górze świętej?”. Szczęście wieczne osiągnie się przez praktykowanie dziesięciu cnót, wymienionych w tekście na wzór Dekalogu (w. 2—5).
Jezus Chrystus przypomniał w Kazaniu na Górze, że „nie przyszedł znieść [Prawa], ale wypełnić” (Mt 5,17). Dlatego Łukasz uzupełnia wzór ucznia, pragnącego iść za Mistrzem, o pewne istotne cnoty. Jezus uczy, że „kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem” (Łk 14,33). Radykalizm chrześcijańskiej ascezy jest tu posunięty do pewnych granic. W naśladowaniu uczeń musi umieć właściwie ocenić swoje możliwości (budowniczy wieży) i realnie rozważyć swoją sytuację (król przed bitwą). Dopiero wówczas gotów będzie do „zaparcia się siebie” i do przyjęcia krzyża (por. Mt 16,24).
Autentyczna asceza może być zastosowana w wielu dziedzinach życia i może być przeżywana z prostotą przez każdego chrześcijanina. Bł. Janina daje nam trzy proste rady, jak zasmakować w ascezie. Przede wszystkim trzeba oddać się Bogu zdecydowanie i z radością, tzn. zdecydować się na takie życie, które wymaga także umartwień. Druga rada: mieć w sobie odwagę do podejmowania najdrobniejszych, nawet codziennych wyrzeczeń. I trzecia rada: umieścić Eucharystię w centrum swojego życia. Błogosławiona uświadamia nam, że asceza jest i dzisiaj czymś pięknym i godnym uwagi. Natomiast jej brak „obciąża umysł i serce”. Pomyślmy zatem:
Daj nam, Panie, poznać siebie tak, jak Ty nas znasz i przenikasz. Pozwól nam poznać siebie samych mocą Twego Słowa, poznać główną przyczynę naszych trosk, a także daremność wielu z nich. Spraw, byśmy czuli się poznani i zrozumiani przez Twoje Słowo, a także kochani przez Ciebie i przemienieni przez Twoją Prawdę, która jest zbawieniem i miłosierdziem dla nas.
Dziewico Matko, Maryjo, Ty potrafiłaś przeżywać w pokoju serca dramatyczne doświadczenia ludzkiej historii; uproś nam tę łaskę, żeby mroki naszych serc rozświetliło światło słuchanego Słowa i abyśmy znaleźli w sobie źródło pokoju (kard. Martini).
opr. mg/mg