Fragment rozważań zatytułowany "Skarb wiary i modlitwa"
Krzysztof Osuch SJ BÓG TAK WYSOKO CIĘ CENI |
|
Bóg na początku stworzył człowieka i zostawił go własnej mocy rozstrzygania. Jeżeli zechcesz, zachowasz przykazania: a dochować wierności jest Jego upodobaniem. Położył przed tobą ogień i wodę, co zechcesz, po to wyciągniesz rękę. Przed ludźmi życie i śmierć, co ci się podoba, to będzie ci dane (Mądrość Syracha 15, 14-17).
Wiara w Boga jest bezcennym dobrem. To największy dar, który otrzymujemy od Boga i Kościoła. Jest ona „najpierw osobowym przylgnięciem człowieka do Boga” (KKK 150). Wypowiadając akt wiary, powierzamy się całkowicie Bogu i wierzymy w sposób absolutny w to, co On mówi. Wierząc, otwieramy się na Boga i na Jego działanie. Poprzez otwarty „kanał” wiary naszym udziałem staje się Bóg, Jego Miłość i wszystko, co do Boga należy. Tylko ktoś tak obdarowany ma w sercu radość i pokój. Ma też siłę, by dzielnie przyjąć to, co Jezus nazywa danym nam krzyżem.
Niestety, to wielkie dobro, jakim jest Bóg i wiara w Niego, wystawione jest na wiele niebezpieczeństw. Tak było zapewne zawsze, ale czasy nowożytne i współczesność niosą tych niebezpieczeństw i zagrożeń znacznie więcej. To, co obserwujemy we współczesnej Europie, pokazuje, że skarb wiary noszony jest naprawdę w glinianych naczyniach (por. 2 Kor 4, 7), a wiele z nich zostało potłuczonych.
Ma rację Carlo Caretto, gdy tak charakteryzuje miniony wiek XX: „Żyjemy wszyscy w bardzo tragicznym wieku, w którym nawet najsilniejsi ludzie są kuszeni w wierze. Jest to bowiem epoka bałwochwalstwa, lęków, udręki. Jest to epoka, w której żądza władzy i bogactwo zaciemniły zupełnie w sercu ten podstawowy nakaz Dekalogu: »Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca twego«”1. Wiek XXI od samego początku jawi się jako nie mniej tragiczny niż miniony. Wiara w Boga zwalczana jest w sposób na ogół inny niż dawniej, ale atak na Boga nie ustaje ani na chwilę. Coraz bardziej upowszechnia się kłamstwo węża-kusiciela; Bóg przedstawiany jest w fałszywym świetle, a człowiek — ograbiany z godności dziecka Bożego (por. Rdz 3, 4-5). Potężne media czynią ze świata „globalną wioskę”, w której „błędy antropologiczne”, fałszywe obrazy Boga i zwodzenia Złego łatwo docierają do wielkiej liczby osób. Nikt z nas — gdziekolwiek przebywa i kimkolwiek jest — sam nie ochroni się przed negatywnym oddziaływaniem ducha świata i demonów.
Uderzyło mnie kiedyś zdanie: trzeba nauczyć się żyć z Tajemnicą. Od jakości przeżywania Tajemnicy istnienia zależy bardzo wiele — otwarcie albo zamknięcie na najgłębszy sens naszego życia. Gilbert Keith Chesterton krytycznie stwierdza, że „rozpowszechniła się szeroko po świecie tendencja skłaniająca ludzi do odrzucania tego, czego nie mogą zrozumieć”. Tymczasem „jedynym właściwym stosunkiem rozumu do rzeczywistości — danej nam drogą poznania istoty rzeczy materialnych czy też drogą Objawienia — jest uznanie tej prawdy, że daleko poza naszym zasięgiem poznawczym mieści się istotna struktura Rzeczywistości, która jak w zwierciadle, niedoskonale tylko i cząstkowo, objawia się rozumowi naszemu. Ta postawa rozumu wobec Tajemnicy jest jak gdyby osią całego katolicyzmu”2. „Tajemnica towarzyszy w sposób konieczny każdemu zetknięciu się rozumu z rzeczywistością. Racjonalizm, odrzucając wszelki ślad tajemnicy, utrzymuje może wszechpotęgę rozumu ludzkiego, ale płaci za to zbyt drogo, gdyż deformuje i fałszuje rzeczywistość. A rzeczywistość ta przeniknięta jest dla nas do głębi tajemnicą, która z każdego odcinka otaczającego nas świata ku nam wyziera. [...] Człowieka o nastawieniu subiektywnym razi i gniewa tajemnica”3.
Co by to było, gdyby dzieci, mające ograniczone zdolności poznawcze, miały wyrokować o nieważności wszystkiego, czego nie mogą pojąć lub co wprost nie dogadza ich dziecięcym apetytom? Czy nie równie niebezpieczne jest zachowanie dorosłych, którzy za nieważne (nieistniejące?) uznają to, czego nie potrafią przeniknąć i ogarnąć? A przecież nawet na poziomie materii spotykamy struktury mikrokosmosu (atomu, żywej komórki) i makrokosmosu, które tchną wielką tajemnicą, znaną — tak naprawdę — tylko Stwórcy. Podobnie niepojętą tajemnicę widać w tajemniczym początku wszechświata czy życia na ziemi.
Na pewno w obronie skarbu wiary należy używać ludzkiego rozumu; rozumu, który jednak pozwala Bogu być Bogiem — świętą Tajemnicą. Gdy się go nie używa, to trudno jest żyć godnie i w prawdziwej wolności. Wiara nie boi się rozumu. Przeciwnie, jest on jej sprzymierzeńcem i „obrońcą”. To w imię trzeźwego rozumu winien być poddawany odważnej ocenie i zdecydowanej krytyce panoszący się duch teoretycznej, a jeszcze bardziej praktycznej niewiary. Tak czyni kardynał Henri de Lubac SJ w swoich rozważaniach o XX-wiecznym ateizmie; uwydatnia on prymitywizm ateizmu i stwierdza, że ludzie są wciągani w niewiarę jakby bezwiednie. Nie daje się ludziom szansy, by mogli się zastanowić i dokonać świadomego wyboru. „Jak zaraźliwy paraliż, niemoc myślowa zalała na pewien czas umysły ludzi przeciętnych”4. To, co jest zaledwie niemocą myślową, powiada H. de Lubac, ukazywane jest jako „skutek nieuniknionej ewolucji inteligencji”.
1 Carlo Caretto, Pustynia w mieście, Warszawa 1985, s. 16.
2 Stefan Swieżawski, Rozum i tajemnica, Kraków 1960, s. 49.
3 Tamże, s. 129.
4 Henri de Lubac SJ, Ateizm i sens człowieka, Paris 1969, s. 31.
opr. ab/ab