Podstawy biblijne, dzieje praktyki namaszczenia chorych
Kościół wierzy i naucza, że wśród siedmiu sakramentów istnieje jeden specjalnie przeznaczony do umocnienia osób dotkniętych chorobą, mianowicie - namaszczenie chorych. W Katechizmie czytamy, że święte namaszczenie chorych zostało ustanowione przez Pana Jezusa jako prawdziwy i właściwy sakrament Nowego Testamentu. O nim to wspomina św. Marek Ewangelista, niejako zapowiadając go (Mk 6,13), natomiast św. Jakub Apostoł i brat Pański w swoim liście (Jk 5,14-15) poleca święte namaszczenie wiernym i ogłasza je jako istniejące w Kościele (KKK 1511).
Choroba i związane z nią cierpienie zawsze należały do najbardziej poważnych problemów ludzkiej egzystencji. Człowiek chory, cierpiący duchowo i fizycznie często stawia pytanie, dlaczego istnieje zło w świecie w postaci choroby i jaki jest sens jego cierpienia. Każda choroba w pewien sposób łączy się z przewidywaniem śmierci, dlatego często wprowadza niepokój, nieraz prowadzi nawet do rozpaczy i buntu przeciw Bogu. Może się jednak zdarzyć i tak, że człowiek w swojej chorobie odnajdzie sens życia i bardziej jeszcze zwiąże się z Panem Bogiem (por. KKK 1500-1501). Z Pisma Świętego Starego Testamentu dowiadujemy się, że człowiek - Izraelita przeżywa swoja chorobę w bliskości Boga. Jemu wypowiada skargę z powodu przeżywanej choroby i błaga Pana życia i śmierci o łaskę powrotu do zdrowia. Naród wybrany doświadcza, że choroba w pewien tajemniczy sposób wiąże się z grzechem, z łamaniem Bożych przykazań i złem. Choroba może stać się jednak drogą nawrócenia, a Boże miłosierdzie i przebaczenie zapoczątkowuje powrót do zdrowia. Prorok Izajasz zapowiada Izraelitom, że gdy nadejdzie czas, to Bóg przebaczy im wszystkie ich grzechy i uleczy wszelkie choroby.
Na kartach Ewangelii dostrzegamy Pana Jezusa współczującego chorym i uzdrawiającego ich. Sam mówi, ze zdrowi nie potrzebują lekarza, a On przychodzi do chorych. Chrystus tak bardzo współczuje cierpiącym, że utożsamia się z nimi: „byłem chorym, a odwiedziliście Mnie” (Mt 25,36). Jezus nie tylko uzdrawia z choroby fizycznej, ale też często uzdrawianemu odpuszcza grzechy, jak to było z paralitykiem, którego czterech dobrych ludzi przyniosło na noszach do Zbawiciela (Mk 2, 1-12). Pan Jezus zawsze żąda wiary od chorych lub od tych, którzy proszą o ich uzdrowienie. Uzdrawiając posługuje się też znakami, jak dotknięcie śliną i nałożenie rąk, nałożenie błota i obmycie oczu. Chorzy starają się też dotknąć Chrystusa, jak kobieta chora na krwotok (Mk 5,25-34), bo wierzą, że otrzymają zdrowie. Pan Jezus nie uleczył wszystkich chorych, ale Jego znaki wskazywały na nadejście Królestwa Bożego, w którym będziemy mogli być uzdrowieni z największej choroby - z grzechu. Zbawiciel posyła swoich uczniów, aby głosili Ewangelię, wyrzucali złe duchy, namaszczali olejem chorych i ich uzdrawiali (MK 6,12-13). Również po swoim zmartwychwstaniu Jezus zapowiada, że Jego uczniowie nadal będą nieść pomoc w cierpieniu, gdyż „W Imię Moje (...) na chorych będą kłaść ręce, a ci odzyskają zdrowie” (Mk 16,17-18). Duch Święty udziela niektórym chrześcijanom daru uzdrawiania. Tak czyni np. św. Piotr uzdrawiając w imię Jezusa zmartwychwstałego chromego człowieka (Dz 3,1-10). Św. Jakub, jak już wspomnieliśmy, dokładnie opisuje, co należy czynić przy sprawowaniu sakramentu namaszczenia. Kapłani we wspólnocie wierzących powinni modlić się nad chorym, kłaść na niego ręce i namaszczać. Może on wówczas otrzymać odpuszczenie grzechów i laskę powrotu do zdrowia (por. KKK 1502-1508).
W pierwszych wiekach rzadko mówi się o sakramentalnym namaszczeniu chorych, nie odróżniając go często od prywatnego namaszczania w domu traktowanego jako sakramentale. Dlaczego tak było? Otóż namaszczenie łączy się z odpuszczeniem grzechów (por. Sobór Trydencki, 14 sesja). Nie potrzebowali więc męczennicy i chrześcijanie nie potrzebujący publicznej pokuty.
Nie dopuszczano do tego sakramentu chrześcijan pokutujących do końca życia lub znów upadłych w grzechy ciężkie ( w niektórych regionach Kościoła pokuta za ciężkie grzechy nie mogła być powtarzana). Wykluczeni byli od tego sakramentu katechumeni, a przyjmujący chrzest na łożu śmierci nie potrzebowali go. Sakrament chorych nie miał charakteru publicznego, jak np. chrzest, gdyż udzielano go prywatnie, w domu. Wyraźne świadectwo o praktyce sakramentu namaszczenia chorych daje papież Innocenty I (+ 417), mówiąc, że udzielają go biskupi i kapłani. Odmawia jednak tego sakramentu publicznym pokutnikom, dopóki nie odprawią nałożonej na nich pokuty. Wierni mogą nadal namaszczać się w chorobie poświęconym olejem, ale jest to tylko sakramentale. Św. Cezary (+ 543), biskup z Arles w Galii, wspomina, że kapłani udzielali tego sakramentu chorym. Dzieci przychodziły w Wielką Sobotę do katedry z wiaderkami po poświęcony olej do prywatnego namaszczania w domu. Brały też wtedy święconą wodę. Od IV wieku odkładano pokutę na godzinę śmierci, więc podobnie też traktowano sakrament chorych. Zasadnicze zmiany nastąpiły w dziejach namaszczenia od wieku VIII. Mianowicie ustała praktyka pokuty publicznej, a pokuta tzw. prywatna (jak dzisiaj) nie pozbawiała prawa do sakramentu chorych. Od tego czasu spowiedź, namaszczenie chorych i Komunia św. staje się normalną praktyką zaopatrzenia ciężko chorych i umierających. Synody z wieku VIII i IX, a nawet rozporządzenia władców świeckich nakazywały kapłanom zabierania ze sobą Eucharystii i oleju chorych, aby podczas wizytowania parafian można było przyjść z pomocą chorym. Wzrósł też szacunek do tego sakramentu, w rezultacie czego zakazano wiernym posługiwać się świętym olejem, jak to było w poprzednich wiekach.
Jednakże przyjmowano namaszczenie chorych bardzo rzadko. Jedynie osoby poświęcone Bogu w życiu zakonnym czy też w kapłaństwie lub świeccy z wyższych sfer prosili o ten sakrament. Lud natomiast stronił od namaszczenia, nawet lękał się go. Co było tego powodem? Otóż ten sakrament tylko polecano, a nie nakazywano go przyjmować. Łączenie namaszczenia z sakramentem pokuty spowodowało w świadomości ludu, że sakrament ten przejął w jego pojęciu skutki dawnej pokuty publicznej. Dlatego też od wieku XI błędnie rozumiano, że namaszczony po wyzdrowieniu nie mógł korzystać z praw małżeńskich, nie wolno mu było jeść potraw mięsnych; nie mógł chodzić boso, gdyż jego stopy zostały namaszczone świętym olejem; nie wolno też było korzystać z prześcieradła, na którym leżał namaszczany chory. Takie poglądy zwalczano w Kościele, ale to odstraszało prostych ludzi od tego sakramentu. Odkładanie namaszczenia na ostatni moment, budziło lęk, że po tym sakramencie niechybnie nastąpi śmierć. Należy wspomnieć, że do końca XII wieku uważano namaszczenie za sakrament umierających. Od VIII wieku powstał zwyczaj wynagradzania kapłana z racji namaszczania chorego, co w sytuacji ludzi biednych jeszcze bardziej utrudniało przyjęcie tego sakramentu.
Kościół starał się, aby chorzy mogli ten sakrament przyjmować. Owszem, mówiono o ciężkiej chorobie, zagrażającej życiu, ale odradzano jego odkładanie na ostatnią chwilę życia. Od XVI wieku uczono, że można częściej niż raz w roku przyjmować sakrament namaszczenia. Na Soborze Trydenckim (1545-1563) pozwolono, aby udzielano tego sakramentu w każdym nowym niebezpieczeństwie śmierci. Potrydenckie synody diecezjalne, również w diecezji wileńskiej, często przypominały kapłanom o konieczności udzielania sakramentu namaszczenia, co świadczyło o wielkiej trosce Kościoła o człowieka chorego, ale też o pewnych zaniedbaniach w praktyce jego udzielania. Wileńscy biskupi domagali się od proboszczów, aby mieli specjalne konie i powóz, i w razie potrzeby mogli pojechać do chorych parafian na własny koszt, szczególnie do ubogich. Sprawę zaopatrywania chorych w potrzebne im sakramenty skrupulatnie sprawdzano podczas wizytacji biskupich i corocznych dziekańskich. Trzeba przyznać, że kapłani diecezji wileńskiej starali się, aby nikt z ich zaniedbania nie umarł bez sakramentów świętych i rzeczywiście większość naszych diecezjan odchodziła do wieczności pojednana z Bogiem.
opr. ab/ab