Jonathan Roumie z „The Chosen”: wszystko, co wydarzyło się w moim życiu, przygotowało mnie do roli Jezusa

„Zgodziłem się, bo początkowo potrzebowałem tej roli. Nie wiedziałem, jak wpłynie to na moje wnętrze” – powiedział Jonathan Roumie, który w serialu „The Chosen” wciela się w postać Jezusa. Przyznał, że w ciągu ostatniego roku poczuł się „przekonany, by okazywać większą cześć Chrystusowi w Eucharystii”.

O swoich doświadczeniach popularny aktor opowiedział w długim wywiadzie, którego gospodarzem był ks. Mike Schmitz, znany m.in. z podcastu „Biblia w rok”. „Wszystko, co wydarzyło się w moim życiu, przygotowało mnie do tej roli” – powiedział Jonathan Roumie.

Opowiadając o swoim dzieciństwie, aktor wspomniał kilka momentów i doświadczeń, które wywarły głęboki wpływ na niego i jego własny wizerunek Jezusa. Powiedział, że w wieku 12 lat, po zobaczeniu kreacji Jezusa w filmie „Jezus z Nazaretu” w wykonaniu Roberta Powella, odtworzył mękę i ukrzyżowanie Chrystusa na swoim podwórku. W znalezione deski wbił gwoździe, farbą namalował ślady krwi, z kawałka gałęzi zrobił koronę cierniową.

J. Roumie opowiedział również o tym, jak doświadczył znęcania się w dzieciństwie. To skłoniło go do ofiarowania Bogu swojej dawnej traumy, gdy odtwarzał ukrzyżowanie podczas kręcenia szóstego sezonu serialu „The Chosen”.

„W dzieciństwie byłem często prześladowany. Musiałem spojrzeć na to, przez co przeszedł Jezus jako człowiek prawy, spokojny, pokorny i skromny, i zobaczyć skalę zniszczenia i terroru, jakiego doświadczył, aż do śmierci” – powiedział.

Dodał, że doświadczenia z dzieciństwa były jednym z powodów, dla których postanowił odtworzyć mękę Jezusa „jako coś, z czym mogłem się utożsamić”.

„Myślę, że to wszystko przygotowało mnie do tej roli” – podkreślił.

„Coś w stylu: «Przeszedłem przez to jako dziecko i moje współczucie wzrosło, moja empatia wzrosła, a teraz gram najbardziej współczującego, empatycznego człowieka, który był Bogiem we wszechświecie przez wszystkie czasy». Mogę więc wykorzystać to doświadczenie” – dodał.

Aktor podzielił się też informacją, że przed rozpoczęciem zdjęć do szóstego sezonu prosił Boga w modlitwie, aby – jeśli taka jest jego wola – „przeżył choć ułamek tego, przez co on przeszedł”.

Przed podróżą do włoskiej Matery – miejsca, w którym kręcono ukrzyżowanie – po upadku podczas kręcenia sceny Roumie doznał urazu prawego barku. Zdjęcie rentgenowskie i rezonans magnetyczny wykazały, że część stawu barkowo-obojczykowego oddzieliła się od obojczyka, powodując ostry ból.

„To było prawe ramię, czyli to, na którym opierała się belka [krzyża] i było to niezwykle bolesne” – powiedział Roumie. „A to tylko jedna z wielu rzeczy”.

„On dał mi dokładnie to, o co prosiłem – tylko przelotne spojrzenie, tylko przelotne spojrzenie” – powiedział. „Myślę, że to, co dostałem, to możliwość zanurzenia się w to w sposób, w jaki nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem”.

Ks. Schmitz zapytał odtwórcę roli Jezusa, jak jego doświadczenie związane z odgrywaniem męki i ukrzyżowania Jezusa wpłynęło na sposób, w jaki uczestniczy w Mszy świętej i modli się podczas niej. J. Roumie przyznał, że w ciągu ostatniego roku poczuł się „przekonany, by okazywać większą cześć Chrystusowi w Eucharystii”.

„Zacząłem przyjmować Komunię Świętą na kolanach i na język, czego wcześniej nie robiłem” – powiedział.

„Zostałeś wybrany nie tylko po to, by grać Jezusa, ale by być Jego uczniem, Jego naśladowcą, jak mówi św. Paweł, i to cię zmieniło” – powiedział podczas rozmowy ks. Schmitz.

„Próbuję to ogarnąć i utożsamić się z tym” – odpowiedział Roumie. „On mnie wybrał. Oczywiście się zgodziłem, bo początkowo potrzebowałem tej roli. Nie wiedziałem, jak wpłynie to na moje wnętrze” – zaznaczył.

Po emisji finałowego sezonu „The Chosen” minie 10 lat, odkąd Jonathan Roumie wcielił się w Jezusa.

Źródło: Catholic News Agency

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama