Czym jest sakrament pokuty i jak go dobrze przeżyć?
Kościół od początku istnienia odpuszcza swoim wiernym grzechy popełnione po chrzcie. Otrzymując od spowiednika rozgrzeszenie w imię Boga i Kościoła, powracamy do wspólnoty dala Mistycznego Chrystusa. O tym, jak bardzo Eucharystia wiąże się ze spowiedzią, świadczy przestroga św. Pawła z Pierwszego Listu do Koryntian (11, 27-29): „...kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskie]. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije".
Sakrament pojednania ustanowił Chrystus po Zmartwychwstaniu, mówiąc do apostołów: „Wezwijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane" (J 20, 22-23). W Liście św. Jakuba Apostola (5, 16) znajduje się wezwanie, aby chrześcijanie wyznawali sobie nawzajem grzechy, a istnienie takie] praktyki potwierdzają już Dzieje Apostolskie (19, 18), a także wczesne piśmiennictwo chrześcijańskie, np. „Didache, czyli nauka Dwunastu Apostołów".
Znany dowcip głosi, że św. Józef jako cieśla budował... konfesjonały. Wiadomo jednak, że początkowo spowiedź uszna była nieznana. Za grzechy publicznie znane - apostazję, zabójstwo i cudzołóstwo - naznaczano pokutę publiczną, zaś z pokutą za grzechy prywatne każdy musial radzić sobie samodzielnie. Do VI w., po wyznaniu grzechów ciężkich wobec biskupa albo prezbitera, włączano grzesznika do grona pokutujących. Miał się nawrócić, odprawić kanoniczną pokutę publiczną i uzyskać przebaczenie. Dopiero wtedy dopuszczano go do obrzędu nałożenia rąk przez biskupa, który oznaczał rozgrzeszenie. Pokuta kanoniczna była wówczas niepowtarzalna, a więc możliwa tylko raz w życiu.
Na Wschodzie dzielono wówczas pokutników publicznych za św. Bazylim Wielkim - stosownie do ilości i jakości grzechów - na: „płaczących", którzy stali przed drzwiami do świątyni i prosili wchodzących o modlitwę, „słuchających" - ci mieli prawo do wysłuchania części pouczającej Mszy św.; „leżących" - kiedy „słuchający" opuścili kościół, wtedy oni mogli wejść na klęczkach, aby otrzymać błogosławieństwo biskupa; „stojących" - mogli uczestniczyć w całej Mszy św., ale nie wolno im było przyjmować Komunii Świętej. Uroczystość pojednania grzeszników z Bogiem i Kościołem odbywała się w Wielki Czwartek. Kiedy surowość nakładanych pokut sprawiła, że duża liczba chrześcijan zaczęła unikać spowiedzi, synody kościelne wydawały dekrety wprowadzające obowiązek spowiadania się.
Od VII w. pokuta stalą się sakramentem powtarzalnym: kto zgrzeszył, mógł ponownie otrzymać od biskupa odpuszczenie grzechów. Na Wyspach Brytyjskich żyli irroszkoccy mnisi, potomkowie Celtów, którzy jako pierwsi wprowadzili spowiedź uszną. W okresie wędrówki ludów obyczaj ten dotarł do Europy. Zaczęły powstawać księgi pokutne, czyli instrukcje dla spowiedników (paenitentialia), a spowiedź coraz bardziej koncentrowała się na osobie grzesznika i jego grzechach. Już w IX w. penitent, zaraz po wyznaniu grzechów, otrzymywał rozgrzeszenie i dopiero po nim odprawiał naznaczoną pokutę; od tej pory spowiedź stawała się praktyką coraz bardziej regularną. Aż wreszcie w 1215 r. sobór laterański IV zobowiązał wszystkich wiernych do corocznej spowiedzi i to u własnego duszpasterza, aby miał on kontrolę, kto z parafian uchyla się od tego obowiązku.
To nie jest pozwolenie na Komunię Rozmowa z księdzem Zbigniewem Pawlakiem, proboszczem w Kicinie, który uczy przyszlych kapłanów sztuki spowiadania Co to właściwie znaczy: dobra spowiedź? - Spowiedź jest wyznaniem grzechów, a w wyznaniu mieści się miłość. My natomiast często traktujemy spowiedź jako pozwolenie na Komunię Świętą. To nieporozumienie i dlatego wolę mówić o nawróceniu, a nie postanowieniu poprawy, bo z postanowieniami bywa rozmaicie. Chodzi o uczciwą wolę podjęcia wysiłku, który wiąże się z żalem za grzechy: mamy nawrócić się do Boga, który nigdy nie przestaje nas kochać. Dobra spowiedź powinna mieć charakter integralny. Spowiednik ma obowiązek pytać o wszystko, co dotyczy okoliczności popełnienia grzechu ciężkiego. Ale nie można przechodzić do porządku dziennego nad grzechami powszednimi, bo one także mogą rozkładać nas wewnętrznie. Wszystko zależy od tego, jakie znaczenie ma ów grzech w moim życiu. Jeśli np. jestem wobec innych opryskliwy albo arogancki, to takie zachowanie utrudnia mi kontakt z Bogiem i kaleczy miłość, która jest największym przykazaniem. Z jakich grzechów szczególnie nie lubimy się spowiadać? - Wielu ulgowo podchodzi do płciowości i spraw intymnych, uważając, że to ich sprawa i nikomu nic do tego. A Ojciec Święty wyraźnie przypomina spowiednikom, że nie mogą uciekać w milczenie. Penitenta trzeba zrozumieć i zachować delikatność, ale to nie znaczy - tłumaczyć. Skoro ktoś wyznaje: „byłem nieskromny", to jeszcze nic nie powiedział, bo nie wiadomo, czy: sam ze sobą, z inną osobą - tej samej czy innej płci - czynem, myślą, a może wyobraźnią? l wtedy należy pytać, aby poznać bliższe okoliczności, choć, oczywiście, bez przesady. Penitentowi nie należy przerywać wyznawania grzechów, ale gdy nazbyt rozgaduje się o „tych sprawach" trzeba przerwać, aby uniknąć „sakralizacji pornografii". Należy mówić jasno, rzeczowo, ale bez zbędnych szczegółów. Którzy penitenci sprawiają spowiednikom największe trudności? - Ci, których nazywam okazjonalnymi, ponieważ decydują się na spowiedź tylko po to, aby zdobyć „papierek", potrzebny im np. jako rodzicom chrzestnym. Nie ma w nich pragnienia pojednania z Bogiem i przemiany życia. Jeśli widać, że w człowieku nie ma troski o życie duchowe, spowiednik ma obowiązek zadać pytania. Bardzo trudne są masowe spowiedzi przedświąteczne; nie dlatego, że jest ich dużo, ale z tego powodu, że często brak tam nawrócenia. Wiele osób przychodzi tylko dlatego, bo chcą w święta iść do Komunii Świętej. To spowiedzi zwyczajowe i bardzo powierzchowne. A tajemnica spowiedzi? Skoro spowiednik ma być lekarzem, nauczycielem i ojcem, to co Ksiądz mówi przyszłym kapłanom, ucząc ich trudnej sztuki spowiadania? - Jako spowiednicy będą pośrednikami w spotkaniu kochającego Boga z człowiekiem. To dowód wielkiego zaufania Chrystusa, który uprawnia kapłana, aby był świadkiem Jego spotkania z grzesznikiem; spowiednik nie może naruszać tej świętej chwili. Kapłan w konfesjonale nie może się niczemu dziwić, a człowiek ma prawo w każdej chwili poprosić go o spowiedź. Temu służy też tajemnica spowiedzi, która posiada wymiar prawny, ale i moralny. Zdrada wystąpiłaby wtedy, gdyby spowiednik świadomie wskazał na grzesznika i grzech. Wedle prawa kanonicznego grozi za to ekskomunika i dożywotnie zawieszenie w czynnościach kapłańskich - to budzi lęk. Jak dopomóc człowiekowi, który od dłuższego czasu boi się spowiedzi? - Powinien wiedzieć, że niczym nie zaskoczy spowiednika i nikt go nie potępi; to on sam musi potępić swój grzech. Bardzo jestem przywiązany do stów Pana Jezusa wobec kobiety cudzołożnej: Ja ciebie nie potępiam, nie rób tego więcej. Pan Bóg nadal go kocha i bezustannie szuka swoimi natchnieniami; czeka na niego i pragnie się z nim zjednoczyć. Jeśli uważa, że tak daleko zabrnął w grzech, iż „wkopał się" już po uszy, to się myli. To jest pokusa, chichot szatański, bo tęsknota Boga za człowiekiem jest znacznie większa, choć nie taka hałaśliwa. Ludzie, którzy decydują się po latach na spowiedź i muszą się przełamać, dają dowód swojej tęsknoty za Bogiem i dlatego często są to piękne spowiedzi. Taki ktoś jest powodem radości: nie jego grzech, tylko nawrócenie. Bo to światto nadziei, że zło może być pokonane. Spowiedź jest siłą i pokojem, które płyną od Chrystusa. Trzeba tylko głębokiej wiary. Święty Paweł mówi: gdzie się pojawił grzech, jeszcze obficiej wylała się łaska.
|
W latach reformacji Marcin Luter, a także Zwingli i Kalwin, zakwestionowali kapłańską władzę odpuszczania grzechów i odrzucili sakrament pojednania, a więc i spowiedź indywidualną. Zastąpiły ją nabożeństwa pokutne, podczas których dokonywano obrzędu zbiorowego odpuszczania grzechów, bez obowiązku spowiadania się. Wkrótce jednak sobór trydencki przypomniał, że sakrament pokuty „jest tak konieczny dla zbawienia upadłych po chrzcie, jak sam chrzest dla nieodrodzonych jeszcze".
„Opowiadał mi polski ksiądz, który przez pewien czas pracował w parafii w Austrii, że tam nie rozumiano, iż dzieci przed Pierwszą Komunią Świętą należy wyspowiadać. Proboszcz i katechetka zapewniali go, że to nie ma sensu, bo dzieci przecież nie mają jeszcze grzechów. Ksiądz chciał nauczyć dzieci jak się spowiadać. Poszedł do tej grupy dzieciaków i powiedział: cieszę się, bo wszyscy zapewniają mnie, że jesteście bardzo grzeczni wobec rodziców i przyjaciół, nie kłamiecie, nie robicie nic złego. To wspaniale - mówił - ja usiądę w konfesjonale, ale nie po to, żeby spowiadać, bo przecież nie ma z czego. Proszę was, podchodźcie tylko po to,
żeby powiedzieć, jaki prezent ofiarujecie Panu Jezusowi. Dzieciaki podchodziły kolejno. Kiedy były sam na sam z nim zaczynały od słów: ja wcale nie jestem taki idealny jak myśli katechetka. To był przełom, który pozwolił przygotować te dzieci do sakramentu. Proboszcz uznał, że coś w tym jest. Do spowiedzi przystąpiły nie tylko dzieci, ale także ich rodzice". Tak zrelacjonował to wydarzenie w 2002 r. ksiądz Stefan Moszoro-Dąbrowski z Pralatury Opus Dei w rozmowie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Takich opowieści jest więcej. Od kapłanów, którzy powrócili z Zachodu, gdzie pracowali na zastępstwie w parafiach, można usłyszeć rzeczy zdumiewające. Jednego z nich, który pracował w Niemczech, proszono, by nie poruszał wobec wiernych problemu grzechu, bo... oni tego nie lubią. Inny wyznał, że spowiadał kogoś, kto od siedmiu lat nie korzystał z tego sakramentu, ale zapytany, kiedy ostatnio przyjmował Komunię Świętą, odpowiedział, że... przed tygodniem, jeszcze inny po powrocie z Francji mówił, że tamtejsi księża uważają, że jest ich zbyt mało, aby mogli wiernych spowiadać indywidualnie. I jeszcze to zadziwiające zjawisko, tak charakterystyczne dla naszych czasów: konfesjonały świecą pustkami, ale Komunię Świętą przyjmuje wiele osób.
Wartość spowiedzi indywidualnej „Oskarżenie się z własnych grzechów jest konieczne przede wszystkim po to, by grzesznik mógł być poznany przez tego, kto pełni w tym sakramencie rolę sędziego, i by spowiednik mógł ocenić zarówno ciężar grzechów, jak i skruchę penitenta, a jako lekarz poznać stan chorego, aby go leczyć i uzdrowić. Spowiedź indywidualna posiada jednak jeszcze wartość znaku: znaku spotkania grzesznika z pośrednictwem Kościoła w osobie szafarza; znaku jego ujawnienia się jako grzesznika wobec Boga i Kościoła, jego odnalezienie siebie samego w prawdzie przed obliczem Boga (...)". adhortacja „Reconciliatio et paenitentia" z 1984 r. |
A jak jest w Polsce? Powiada się, że jesteśmy wprawdzie narodem religijnym, ale coraz mniej moralnym. Jacy jesteśmy, skoro blisko polowa Polaków akceptuje współżycie seksualne przed ślubem, liczba rozbitych małżeństw budzi trwogę, a w kwestii antykoncepcji czy aborcji wiele osób deklaruje odmienny pogląd niż nauczanie Kościoła? Słabną także nasze praktyki religijne, skoro ubywa uczestników niedzielnych Mszy św., a do spowiedzi przystępuje coraz mniej osób.
Według sondaży pallotyńskiego ośrodka OPINIA, prowadzonych w latach 1991 i 1998, nastąpił także spadek uczestnictwa w praktykach wielkanocnych, choć dane są zróżnicowane, np. w diecezji łódzkiej wynoszą 68.8, a w tarnowskiej - 95,2 proc. Zdaniem ks. prof. Janusza Mariańskiego, kierownika Katedry Socjologii Moralności KUL, wiarygodny wskaźnik w skali kraju sięga ok. 60 procent. „Rytualna dewiacja (czyli, jak mówią socjologowie, absencja w praktykach religijnych) bardziej zaznacza się w odniesieniu do indywidualnej spowiedzi niż niedzielnej Mszy św. Ten rys chrześcijaństwa wydaje się zagrożony we współczesnym świecie (także i w Polsce), tracącym poczucie grzechu i winy", powiedział KAI ksiądz prof. Mariański.
Również ubiegłoroczny raport „Kościół katolicki na początku trzeciego tysiąclecia w opinii Polaków", sporządzony przez ośrodek OPINIA potwierdza, że nie jest dobrze z naszą akceptacją norm moralnych, zwłaszcza w sferze życia seksualnego. Na razie jeszcze ponad 80 procent badanych przystępuje przynajmniej raz w roku do spowiedzi, a ponad 70 procent deklaruje przekonanie, że rozgrzeszenia udziela kapłan w imię Chrystusa. Ile w tym jednak wiedzy, a ile wiary?
Męczennik tajemnicy spowiedzi Figury kapłana trzymającego na znak milczenia palec na ustach przypominają tragiczny los patrona spowiedników św. Jana Nepomucena. Jego posągi wznoszą się najczęściej przy mostach, bo ciało tego męczennika tajemnicy spowiedzi zostało wrzucone w 1393 r. do Wełtawy. Kiedy zginął, miał 43 lata. Był spowiednikiem małżonki monarchy - Zofii. Pewnego dnia zazdrosny król usiłował zmusić Jana do wyjawienia jej grzechów, a kiedy ten odmówił, próbowano go złamać groźbami i torturami, a w końcu zamordowano. Jakże to wymowne, że z jego doczesnych szczątków do chwili obecnej zachował się... język. |
Przywołajmy raz jeszcze wywiad z ks. Stefanem Moszoro-Dąbrowskim, który powiedział m.in.: „Denerwuje mnie, kiedy widzę, że ksiądz zostawia kolejkę wiernych przy konfesjonale i wychodzi zbierać na tacę. Z całym szacunkiem dla księży proboszczów zatroskanych także o sytuację materialną parafii muszę powiedzieć, że to jest niedopuszczalne - w zbieraniu na tacę ktoś może księdza zastąpić, w spowiedzi nie!"
W odczuciu wiernych dobry spowiednik to taki, który ma czas, siedzi w konfesjonale i czeka na nich, a kiedy już przyjdą, cierpliwie wysłucha, udzieli dobrej rady i podpowie, jak zmienić postępowanie. Dwa lata temu w liście na Wielki Post arcybiskup Stanisław Gądecki przypomniał, że spowiedź powinna odbywać się poza Mszą św. i wezwał kapłanów, aby więcej czasu poświęcali na posługę w konfesjonale. Metropolita zaapelował także i do wiernych o szczery, dokładny i spokojny rachunek sumienia przed spowiedzią. Ileż bowiem razy nasze rachunki sumienia są powierzchowne, spowiedzi pośpieszne i nie całkiem szczere. A jeśli jeszcze na dodatek w konfesjonale zasiada „dzięcioł" - jak żartobliwie określa się spowiednika, który unika pouczenia i szybkim pukaniem informuje, że spowiedź zakończona - to można mieć poważne wątpliwości, czy nie doszło do nadużycia sakramentu pojednania. Jak to odmienić?
Cóż, sytuacja nie zmieni się, dopóki dzieci nie będą widziały, że rodzice też się spowiadają, małżonkowie nie zatroszczą się nawzajem o doprowadzenie do konfesjonału, a w naszych rozmowach z przyjaciółmi i rodziną spowiedź będzie nadal tematem tabu. To prawda, trzeba trochę trudu, aby rachunek sumienia, spowiedź i żal za grzechy były szczere. Ale tylko wtedy można mieć nadzieję, że postanowienie poprawy stanie się autentycznym nawróceniem, a zadośćuczynienie - prawdziwą pokutą.
opr. mg/mg