Droga miłości do ludzi i świata

Modlitwa ma być wyrazem żywej miłości do Boga i drogą rozwoju tej miłości, powinna być częstsza. Ma prowadzić do powstania więzi z Bogiem, do trwania w Nim i Jego w nas.

Modlitwa ma być wyrazem żywej miłości do Boga i drogą rozwoju tej miłości, powinna być częstsza. Ma prowadzić do powstania więzi z Bogiem, do trwania w Nim i Jego w nas.

To paradoks, że im bardziej pielgrzym oddawał się modlitwie wewnętrznej, dokonującej się w jego sercu, tym bardziej czuł się zjednoczony ze światem i z ludźmi, i patrzył nowymi oczami na wszystkie wydarzenia.

Odkrywał w sobie nowe spojrzenie, bardziej przenikliwe i uważne wobec otoczenia. Czuł też, że jego modlitwa łączy się z liturgią stworzenia. Opowiadał: „Gdy zaczynałem modlić się sercem, wygląd całego otoczenia wydawał mi się zachwycający: drzewa, zioła, ptaki, ziemia, powietrze, światło, wszystko jak gdyby mówiło mi, że istnieje dla człowieka, świadczy o miłości Boga do człowieka i wszystko się modli, wszystko opiewa chwałę Boga”. I dodał: „Zrozumiałem wówczas to, co Dobrotolubije nazywa «poznaniem mowy stworzenia», i dostrzegłem, jak można rozmawiać z Bożymi stworzeniami”. Uważał, że „poznawanie mowy stworzenia”, czyli śladów Boga w świecie i odbicia Jego oblicza jest jednym z przejawów oświecenia, jakiego człowiek dostępuje dzięki głębokiej modlitwie. Dlatego sam wyznawał, że radość i szczęście płynące z modlitwy odczuwał nie tylko we wnętrzu duszy: „także wszystkie rzeczy zewnętrzne wydawały mi się zachwycające, i wszystko pociągało mnie do miłości Boga i dziękczynienia Mu. Ludzie, drzewa, rośliny, zwierzęta – wszystko było dla mnie jakby rodziną, we wszystkim znajdowałem odbicie imienia Jezusa Chrystusa”.

Podobne idee przekazywał starzec Zosima w Braciach Karamazow Dostojewskiego, gdy wzywał, by kochać „wszelkie stworzenie boskie, i całość, i każde ziarnko piasku. Każde źdźbło, każdy promień Boży”, gdyż dzięki temu można poznać tajemnicę Bożą w rzeczach i pokochać „świat cały wielką, wszechogarniającą miłością”. Pielgrzym opowiadał, że wzywanie imienia Jezus pozwalało mu przeżywać i znosić trud długiej wędrówki, głód, chorobę, ale także upokorzenia zadane przez ludzi: „Gdy ktoś mnie obrazi, od razu przypominam sobie, jak słodka jest modlitwa Jezusowa; a wówczas zniewaga i gniew przechodzą i o wszystkim zapominam. Stałem się jakby pozbawiony rozumu; niczym się nie martwię, nic mnie nie wciąga ani na nic nie patrzę z niepokojem i chciałbym cały czas spędzać sam jeden w odosobnieniu”.

Dzięki modlitwie pielgrzym nabył wielkiej miłości, pokory i ufności wobec wszystkich ludzi. Chociaż lubił samotność i szukał ciszy, wykorzystywał każdą okazję, by rozmawiać z osobami spotykanymi po drodze lub przyjmującymi go w gościnę. Mówił im o dobroci i miłosierdziu Boga, zachęcał do czytania Dobrotolubija, uczył modlitwy Jezusowej, dzielił się swoim doświadczeniem. Z radością też odkrywał praktykę tej modlitwy u ludzi świeckich, na przykład u pobożnego małżeństwa czy człowieka niewidomego. Modlitwa napełniała go taką miłością, że wszyscy stawali się mu bardzo bliscy i zasługiwali na szacunek: także przedstawiciele innej religii czy wyznania, ogólnie każdy człowiek: „jeśli zdarzyło mi się z kimś spotkać, wszyscy bez wyjątku wydawali mi się tak mili, jak gdyby byli krewnymi, chociaż się nimi nie zajmowałem”.

Z wielu interesujących spotkań pielgrzyma warto zwrócić uwagę na dwa. Jedno dotyczy rozmów z Polakiem, zarządcą majątku w regionie Irkucka we wschodniej Syberii. Polak, przedstawiciel chrześcijaństwa katolickiego, zachodniego, był człowiekiem wierzącym, spełniał religijne praktyki, chociaż traktował je bardziej w sensie powinności niż pragnienia serca. Pielgrzym nie negował wartości jego porannej czy wieczornej krótkiej modlitwy, ale uważał, że nie można się do tego ograniczyć. Modlitwa ma być wyrazem żywej miłości do Boga i drogą rozwoju tej miłości, powinna być częstsza. Ma prowadzić do powstania więzi z Bogiem, do trwania w Nim i Jego w nas. Do takiego stanu można dojść dzięki nieustannej modlitwie wewnętrznej, która jest możliwa do spełnienia w codziennym życiu – przekonywał Polaka rosyjski pielgrzym na dalekiej Syberii.

Znaczące były także rozmowy z niewidomym w okolicach Tobolska. Ukazują one, jak pielgrzym nauczył swego rozmówcę zharmonizowania modlitwy Jezusowej z biciem serca oraz rytmem oddychania. I jak niewidomy szybko wszedł w modlitwę wewnętrzną, która „odsłaniała w nim miłość do Jezusa Chrystusa”, pozwoliła mu doświadczać ciepła i radości w sercu, ale także niezwykłego subtelnego światła, które „oświetlało całą jego istotę”. Pozbawiony wzroku zewnętrznego, dzięki modlitwie serca mógł cieszyć się wewnętrznym oświeceniem, jakiego rzadko kto może dostąpić.

Pielgrzym, który sam poznał moc i przemieniające działanie modlitwy, zawsze dzielił się swymi doświadczeniami z innymi, by ich zachęcić do wstąpienia na drogę częstego, nieustannego wzywania imienia Jezus. Temu też służą jego interesujące opowieści, które przekazał późniejszym pokoleniom niestrudzony propagator tej formy życia duchowego, hieromnich Arsenij Trojepolski.

Opowieści pielgrzyma są praktycznym wprowadzeniem do nieustannej Modlitwy Jezusowej. Jest to dzieło anonimowe, opisujące przeżycia XIX- wiecznego pielgrzyma, który wędrował po sanktuariach rozsianych na teranie Rosji i dzielił się z napotkanymi osobami doświadczeniem Modlitwy Jezusowej.

Dzięki prostocie i przystępności książka bardzo szybko zyskała ogromną popularność i została przetłumaczona na wiele języków, należy do najbardziej klasycznych dzieł na temat Modlitwy Jezusowej. Została wspomniana w powieści Bracia Karamazow Fiodora Dostojewskiego.

Opowieści pielgrzyma przyczyniły się do rozpowszechnienia Modlitwy Jezusowej i Filokalii oraz do powstania współczesnego zainteresowania nią na Zachodzie. Stanowią popularne świadectwo mistyki oraz praktyczną metodę wprowadzającą do kontemplacji.

Obecne wydanie jest nowym tłumaczeniem, ułatwiającym zrozumienie tekstu współczesnemu czytelnikowi. Można je znaleźć tutaj>>

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama