W Nigerii trwa ludobójstwo, ale nikogo to nie obchodzi

Kościół milczenia pozwala uniknąć nieprzychylnych komentarzy, ale nie ma w nim miejsca na świadectwo. Bliżej mu do organizacji charytatywnej, która wepchnięta do zakrystii, łatwo przyzwyczaja się do wygodnej sytuacji – pisze ks. Waldemar Cisło. „Nasz sprzeciw nie sprawi, że znikną nieprzychylne uwagi i komentarze, ale nasze milczenie tylko je wzmocni” – podkreśla.

Nigeryjski ksiądz, świadek masakry w Owo, gdzie zginęło co najmniej 40 katolików, zaraz po ataku ruszył w kierunku rannych. Chciał pomóc, szukał osób, które mogłyby zawieźć cierpiących do szpitala. Chwilę wcześniej, gdy napastnicy wciąż byli w środku, podpowiadał parafianom, by ukryli się w zakrystii. Dokładnie zapamiętał sceny, jakie się w niej wydarzyły. Ksiądz nie mógł się ruszyć. Został otoczony przez dorosłych i dzieci. Starał się ich uspokoić. Osłaniał tych, którzy bali się, że za chwilę zginą. Patrzył w ich przerażone oczy. Słyszał wołanie: „Ojcze, ratuj! Ojcze, módl się!”.

Modlił się, pocieszał, głosił. W porę i nie w porę. By później, gdy już przyszła wiadomość, że sprawcy odeszli, wyjść na zewnątrz i upomnieć się o tych, którym towarzyszył w przeżytym koszmarze. W raporcie pt. „Prześladowani i zapomniani?”, wydanym przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie, napisał: „Świat odwrócił się od Nigerii. Trwa tu ludobójstwo, ale nikogo to nie obchodzi”.

Kościół Prześladowany ma nam coś do powiedzenia. Jeśli nasza więź z nim kończy się wyłącznie na udzieleniu pomocy, to nie sięgamy po to, co w nim najcenniejsze. My i oni jesteśmy sobie potrzebni.

Gdy ks. Douglas Bazi, więziony przez terrorystów w Iraku, udzielał wywiadu jednej z polskich redakcji, zwrócił się do dziennikarza z pytaniem: „Popatrz na moją twarz, czy wyglądam na człowieka wystraszonego?”. Nigeryjski ksiądz, widzący dziesiątki zamordowanych ludzi w swoim kościele, kolejne dni spędził przy łóżkach rannych, by później ponownie stanąć przy ołtarzu.

Dlatego świadectwo prześladowanych, zachowujących wiarę pośród niechrześcijańskiej większości, żądających szacunku wobec swoich ran, to lekcja dla nas, ludzi wierzących w Europie, by wyjść z zakrystii, nawet jeśli na chwilę potrzebujemy się w niej ukryć.

Zakrystia staje się niebezpieczna, gdy się do niej przyzwyczajamy. Unikniemy wtedy konfrontacji, nieprzychylnych komentarzy, czasami gróźb, ale czy pozostaniemy świadkami? Prędzej statystami, którzy nie odegrają pierwszoplanowych ról. Zrealizują za to scenariusz napisany przez społeczeństwo, uznające się za nowoczesne, bo będące – jak to określił Ojciec Święty Benedykt XVI – w procesie formułowania „antychrześcijańskiego credo”.

Narzędziem do tworzenia „antychrześcijańskiego credo” staje się nasz strach, celem zamknięcie naszego credo w kościelnych murach. Reakcją na ich opuszczenie może okazać się społeczna ekskomunika, ale i tutaj z pomocą przychodzą nam słowa ks. Douglasa, który o swoich prześladowcach powiedział: „Oni mogą zniszczyć nasze kościoły, nasze ciała, ale nie dotkną naszego ducha, bo jesteśmy wolnymi ludźmi i potrafimy przebaczać, jak nauczył nas Jezus”.

Jeśli prześladowani zamkną usta, przestaną być już tylko prześladowanymi, staną się zapomniani. Jeśli my, wierzący w Europie, przestaniemy być świadkami Chrystusa, spotka nas to samo. Bliżej nam będzie do organizacji charytatywnej niż do Kościoła. I to jest właśnie obraz Kościoła konformizmu.

Raz powiedzą nam, że na naszym biurku nie ma miejsca dla krzyża, innym razem będą sugerować, że „rażące” procesje Bożego Ciała niebawem znikną z krajobrazu polskich miast. Nasz sprzeciw nie sprawi, że znikną nieprzychylne uwagi i komentarze, ale nasze milczenie tylko je wzmocni.

Sprzeciw to dowód na autentyczność i odwagę; sprzeciw to początek świadectwa. Nigeryjski ksiądz z Owo pisał, że Kościół Cierpiący potrzebuje być usłyszany. My, chrześcijanie w Europie, mamy obowiązek być jego głosem. Ale aby tak się stało, musimy odrzucić milczenie, nabrać odwagi, zacząć mówić, bo wciąż niesiemy ludziom nadzieję, jakiej nie może dać im świat.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama