Księży przybywa, zakonnic ubywa

Cotygodniowy komentarz z "Gościa Niedzielnego" (19/2002)

„Nigdy w Polsce nie było tylu księży” - ogłosił z radością bp Stefan Regmunt, delegat Episkopatu Polski ds. powołań, podczas majowych obrad Konferencji Episkopatu. Jednocześnie są też powody do zmartwień: następuje proces stałego spadku liczby kandydatek do życia zakonnego.

Wkrótce można spodziewać się zmniejszenia liczby kandydatów - zarówno do seminariów, jak i do klasztorów - z powodów czysto demograficznych. W dorosłość stopniowo wchodzi bowiem pokolenie niżu demograficznego. Trudno zatem, by nie odbiło się to także na liczbie kandydatów do kapłaństwa i życia zakonnego.

W tej sytuacji godna szczególnie poważnej refleksji wydaje się sytuacja zakonów żeńskich. Jak podawała KAI, bp Regmunt, poszukując przyczyn spadku liczby kandydatek do życia zakonnego, wymienił m.in. „pokutujący w świadomości społecznej obraz siostry zakonnej słabo wykształconej, przepracowanej, którą obowiązuje ślepe posłuszeństwo i która nie może rozwijać swoich zdolności”. To bardzo trafne stwierdzenie. Rzeczywiście, społeczny wizerunek zakonnicy nie jest atrakcyjny.

Stereotypowy obraz potulnej „siostrzyczki” - jak prawie każdy stereotyp - jest jednocześnie fałszywy i trafny. Jego fałszywość polega na tym, że zbyt wiele faktów mu zaprzecza. Jego trafność bierze się z tego, że - niestety - wiele innych faktów go potwierdza.

Znam wiele sióstr zakonnych, które są kobietami wielkiego ducha i wielkiej mądrości. Jednak to nie one kształtują wizerunek kobiety Bogu poświęconej. W porównaniu z aktywnością (czasem nawet nadaktywnością) księży, większość zakonnic pracuje raczej cicho i w ukryciu. Niektórzy powiedzą, że to przejaw ewangelicznej pokory; sądzę jednak, że wyraźniejsze dawanie świadectwa nie byłoby sprzeczne z cnotą pokory.

Nie chodzi mi jednak o to, by narzekać na te polskie zakonnice, które „siedzą w kącie”. Warto bowiem spytać, czy to one same wybrały taki rodzaj służby, czy też został im on wyznaczony w ramach określonego modelu funkcjonowania Kościoła, modelu kultury i duchowości, kształtowanego w głównej mierze przez księży?

Zbyt wielu polskich duchownych nie potrafi traktować sióstr po partnersku. Sądzę, że kryzysu żeńskich powołań zakonnych nie da się u nas przezwyciężyć bez zmiany modelu relacji „księża-zakonnice” czy szerzej „księża-kobiety”.

Charakterystyczne, że nie ma kryzysu powołań do żeńskich klasztorów kontemplacyjnych. To ważny znak zrozumienia znaczenia modlitwy w życiu Kościoła. Świadczy to jednak także o tym, że kryzys powołań zakonnych wśród kobiet nie pojawia się tam, gdzie misja zakonnicy jest jasno określona.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama