W sprawie protestu parafian przeciw przeniesieniu proboszcza
Niedawno media relacjonowały wydarzenia w jednej z parafii na Dolnym Śląsku. Wierni ze Smogorzowa domagali się cofnięcia decyzji o odwołaniu swojego księdza. W niektórych relacjach opisywany przypadek nazwano obroną proboszcza. To sprowokowało dyskusję: czy rzeczywiście mamy tu do czynienia z gwałtem zadanym duszpasterzowi albo wspólnocie wierzących?
W decyzji biskupa o przeniesieniu księdza zawsze powinno chodzić o dobro. Zresztą, ważne jest nie tylko dobro wiernych, ale też indywidualne duszpasterza. Przeniesienie duchownego wiąże się ze szczegółową procedurą i nie może być podejmowane bez uwzględnienia wielu racji. Nie może tu chodzić jedynie o zasadę dla zasady, że należy przenieść.
Ks. biskup Wiktor Skworc akcentuje konieczność indywidualnego podejścia i dialogu. - Nie wyobrażam sobie - twierdzi - by „załatwiać” zmianę personalną w parafii przy pomocy listonosza. Każdy kapłan ma niepowtarzalne cechy swojej osobowości. Dlatego potrzebna jest rozmowa, odpowiednie wysondowanie, czy kandydat ma niezbędne charyzmaty do pełnienia takiej czy innej funkcji.
Ordynariusz tarnowski mówi przede wszystkim o wikariuszach. W ich przypadku sprawa jest łatwiejsza, bo przenosiny są praktyką naturalną. - Nawet ze względu na zwykłą sprawiedliwość - tłumaczy - każdemu księdzu warto dać okazję do zmiany. Jest przecież wiele różnic w charakterze parafii. Ponadto ważne jest gromadzenie, w perspektywie posługi proboszczowskiej, bogatego doświadczenia, jakie niesie ze sobą posługa w wielu różnych środowiskach.
Inaczej rzecz przedstawia się w przypadku proboszczów. Ich posługa dla parafii ma charakter bardziej stały. W starym kodeksie prawa kanonicznego mieli przywilej nieusuwalności. Dziś nie ma wprawdzie w kodeksie takiego pojęcia, ale to nie oznacza, że ich posługa ma charakter tymczasowy.
Wynika to z odpowiedzialności za powierzoną sobie wspólnotę. Nie byłoby dobrze, gdyby owcom często zmieniano pasterza. Niekiedy słyszy się postulat wprowadzenia kadencyjności w posłudze proboszcza, lecz argumenty przytaczane na korzyść takiego rozwiązania uwzględnione są już w prawie i nie wymagają dodatkowych uregulowań. To znaczy, że długoletnia praca proboszcza w tej samej parafii jest normalna. Duszpasterz musi znać powierzonych sobie parafian i mieć czas na stworzenie więzi i zdobycie zaufania. Jeśli zachodzą trudności, biskupi w swej odpowiedzialności za Kościół mają instrumenty, by odpowiednio reagować.
Niekiedy wierni domagają się reakcji biskupa informując go o „nieprawidłowościach” w parafii, czyli o jakimś rozejściu się postawy duszpasterza z oczekiwaniami wiernych.
Prawo kanoniczne przewiduje więc, że jeśli wymaga tego dobro dusz albo potrzeba lub pożytek Kościoła, biskup powinien na piśmie zaproponować proboszczowi przeniesienie i zachęcić, aby się na nie zgodził. Jeśli wezwany nie zamierza przyjąć rady i namowy biskupa, powinien przedstawić na piśmie swoje racje. Biskup nadal ma prawo nie odstępować od swoich zamiarów. Jednak jest zobowiązany konsultować swoją decyzję z dwoma proboszczami wybranymi z rady kapłańskiej, ponownie rozmawiać z duchownym, co do którego ma wątpliwości, i wreszcie, w przypadku uporu z jego strony, wydać odpowiedni dekret przenoszący go na inną placówkę czy nawet usuwający z funkcji proboszcza. Trzeba pamiętać o prostej zasadzie, że to ksiądz jest dla parafii a nie parafia dla księdza, zaś do biskupa należy ocena, czy ta zasada od strony duchownego jest przestrzegana.
Nie zawsze przeniesienie duchownych bywa zawinione, są to raczej przypadki wyjątkowe. Bywa, że dobrzy kapłani i duszpasterze, nie radzą sobie z administracją parafii czy zarządzaniem majątkiem kościelnym. Bywają też przypadki proboszczów, którzy dobrze pracują na małej placówce, tam się niejako „sprawdzili” i w związku z tym biskup potrzebuje ich zaangażowania w większej albo trudniejszej parafii.
Zmiany w kościelnych kadrach stwarzają możliwości rozwoju. Z biegiem czasu nawet najgorliwszym pasterzom może zabraknąć wigoru albo najzwyklejszej zdolności odróżniania tego, co normalne, od patologii oraz tego, co ważne, od błahostek. Więc trudno się dziwić, że w Kościele także wymiana proboszczów służy większemu dobru parafii i samego duszpasterza.
Jeśli proboszcz pracuje w tej samej parafii przez dłuższy okres, może to oznaczać pewne niebezpieczeństwo. Kiedy w płocie brakuje sztachety, proboszcz tego nie zauważy. Przecież - powie - zawsze tu była dziura.
Z jednej strony prawda o hierarchicznej strukturze władzy w Kościele jest powszechna i akceptowana, z drugiej budzi kontrowersje. Najczęściej tak się dzieje w sytuacji, kiedy decyzje administracyjne pasterzy przekładają się na rozwiązania niewygodne dla wiernych: z parafii odchodzi ulubiony katecheta, opiekun oazy czy kaznodzieja. Kurie całej Polski zasypywane są listami z prośbą o zmianę decyzji. Pojawiają się wówczas zarzuty: czy kurie są wszechwładne? Czy demokracja nie nauczyła biskupów, że mają się liczyć z wiernymi?
Bp Stefan Cichy z archidiecezji katowickiej opowiada o reakcji jednego z kanclerzy, który witając parafialną delegację proszącą o pozostawienie wikariusza poczynił krótką uwagę. Takie prośby - mówił - szkodzą tym, których bierzecie w obronę. Parafianie nie chcieli zaszkodzić ulubionemu pasterzowi, podziękowali i wyszli.
- Jeśli parafianie protestują - dodaje biskup Wiktor Skworc - otwiera się pole do popisu dla duszpasterza. Powinien decyzję biskupa przyjąć w duchu posłuszeństwa i uznać za własną. Chodzi w tym także o formację wiernych. Przecież kapłan przywiązuje do Chrystusa, a nie do siebie.
W związku z różną postawą parafian rodzi się pytanie nie tylko o granice ich interwencji, ale też o racje, które tej interwencji towarzyszą. Czy naprawdę członkowie jedynie tej czy innej wspólnoty mają prawo do charyzmatycznego kapłana? Czy protest w obronie księdza nikomu nie przywodzi na myśl analogii do podziałów z pierwszych wieków chrześcijaństwa, które sprowokowały św. Pawła do ostrego protestu w Liście do Koryntian: „Zdarzają się między wami spory. Myślę o tym, co każdy z was mówi: »Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa; a ja Chrystusa«”.
Optyka biskupia jest szersza od doraźnych potrzeb parafian, szczególnie tych partykularnych. Przecież nigdy nie wiadomo, czy za zmianą duszpasterza nie kryje się konieczność obrony jego dobra. Zdarza się, że sam ksiądz przychodzi do biskupa z prośbą o zmianę. Nie zawsze wyjaśnia przyczyny swojej decyzji, czasem powołuje się na radę spowiednika, bo w parafii - tak bywa - może istnieć jakieś zagrożenie jego kapłaństwa. Czy w takiej sytuacji parafianie nerwowo reagujący na kurialny dekret nie powiększają jego dramatu? Kuria nie może podać motywów swojej decyzji, bo chroni prawo do dobrego imienia, a sam kapłan także z naturalnych przyczyn milczy. Nawet wygodniej mu wtedy przyjąć rolę człowieka pokrzywdzonego.
Trudno wymagać od biskupa, by wiernym podawał szczegółową przyczynę swej decyzji. W przypadku awansu, z jakim się wiąże zmiana, taka praktyka byłaby łatwa. Wystarczy powiedzieć, że ksiądz jest dobrym pasterzem i zaistniała potrzeba jego przenosin. Co z wyjaśnieniem, kiedy w grę wchodzą motywy mniej korzystne? Nie można też w jednych przypadkach wyjaśniać, a w drugich milczeć, bo wnioski szybko nasuną się wiernym, a niewiedzę zastąpią domysły i plotki.
Wydaje się, że za zmianą proboszcza kryją się najczęściej przyczyny obiektywne. Niektórzy proszą o parafię usytuowaną bliżej rodzinnego domu, by częściej odwiedzać chorych czy starszych rodziców. Niektórzy są zmęczeni pracą w środowisku miejskim czy wiejskim. Niewątpliwie byłoby sztuką wyważyć wszystkie racje i zawsze podejmować decyzje przynoszące dobro Kościołowi. Trzeba jednak poszukiwać najlepszych rozwiązań, korzystając z gremiów doradczych istniejących w każdej kurii. Są księża na studiach specjalistycznych i zmiana także jest pożyteczna ze względu na odległość od uczelni czy spokojniejszy charakter parafii.
W godzinach porannych około 50 parafian weszło do budynku wrocławskiej kurii. Mieli ze sobą koce, napoje i jedzenie. Ich postulat był jasny: nie wyjdziemy stąd, dopóki ksiądz Antoni Janas nie powróci do parafii. Zdaniem niektórych, kuria nie może podejmować takich decyzji. Czyj głos jest ważniejszy - pytali - ponad tysiąca parafian, którzy stoją za proboszczem, czy dwóch biskupów? Kościół jest wspólnotą, w której na mocy chrztu świętego wszyscy są równi. Kapłani pełnią w niej funkcję służebną. Aby ta służba mogła przynosić owoce, potrzebny jest jasny podział kompetencji i władza, która się wiąże z odpowiedzialnością oraz szerokim myśleniem w kościelnym duchu.
opr. ab/ab