Herodowe pouczenia na święta

Zauważmy jednak, że i historyczne narodziny Jezusa w Betlejem wcale nie były sielanką. Dlatego na niektórych bożonarodzeniowych ikonach Dziecię przedstawione jest tak, jakby było owinięte nie w pieluchy, ale w całun do grobu.

W bożonarodzeniowy czas wrzucałem na FB i X (Twitter) komentarze dotyczące sytuacji w TVP, Polskim Radiu i PAP-ie. Niektórzy internauci byli tym oburzeni, że w święta „politykuję”, zamiast pisać o Bożym Dziecięciu. O tajemnicy Bożego Narodzenia pisałem i mówiłem niemało, ale nie widziałem powodu, dla którego miałbym milczeć wobec widoku „łysoli” rządu pana Tuska przechwytujących bezprawnie państwowe media.

Ciekawe, że owi „pobożni” oburzeni internauci słowem się nie zająknęli o samej sprawie ataku na media na podstawie nie mającej żadnej mocy prawnej uchwały sejmowej. Jakoś ich nie poraziło to, że ktoś wysłał „silnych ludzi” tuż przed świętami pozbawiając miliony ludzi ich programów, wiadomości, rozrywki. Szaty natomiast rozdarli, że ksiądz, czyli ja, to komentuje, zamiast skupić się na szopce betlejemskiej.

Że też Putin nie wpadł na podobny pomysł. Wszak niektóre żłóbki w kościołach nawiązywały do wojny na Ukrainie. Zapalający od czasu do czasu świeczki w cerkwi przywódca Rosji mógłby pouczyć polskich proboszczów, aby nie politykowali, tylko zajęli się tajemnicą Wcielenia. Wszak Kościół powinien zajmować się sprawami wiary, a nie skomplikowanymi kwestiami geopolitycznymi. Czyż nie?!

Oczywiście wolałbym w okresie przedświąteczno-świątecznym oddać się sielankowej, bożonarodzeniowej atmosferze, tudzież ściśle religijnym medytacjom. Tyle że to nie moja wina, że z jednej strony watykańska Dykasteria Nauki Wiary rozpętała tuż przed świętami dyskusję o błogosławieniu par osób tej samej płci, a z drugiej strony premier Tusk mianował podpułkownika Sienkiewicza ministrem kultury i dziedzictwa narodowego, a ten od razu zaczął pacyfikować media. Zresztą jest w Polsce tradycja, że różne „ciemne” manewry władza robiła właśnie tuż przed Bożym Narodzeniem.

Zauważmy jednak, że i historyczne narodziny Jezusa w Betlejem wcale nie były sielanką. Józef musiał rozwiązać sporo organizacyjnych kwestii, bo „nie było dla nich miejsca w gospodzie”. Potem anioł ukazał się Józefowi we śnie, by ostrzec go przez Herodem, który „szukał Dziecięcia, aby je zgładzić”. W rezultacie Święta Rodzina schroniła się w Egipcie, skąd powrócili do Nazaretu. Nad żłóbkiem nie tylko radośnie śpiewali aniołowie, ale od początku unosił się nad nim cień krzyża. Dlatego na niektórych bożonarodzeniowych ikonach Dziecię przedstawione jest tak, jakby było owinięte nie w pieluchy, ale w całun do grobu.

Tym, którzy pouczali, że w Boże Narodzenie, nie należy „politykować”, tylko radośnie pokłonić się Nowonarodzonemu, warto przypomnieć, że Pana Jezusa wcale nie należy witać w zakłamaniu, obłudzie, z szyderczym uśmieszkiem na ustach, udając, że wszystko jest w należytym porządku i nic nie powinno zmącić naszego skupienia na śledziku, kapuście i barszczu…

Herod też udawał, że niczym innym nie jest zainteresowany, jak tylko tym, by pokłonić się Dziecięciu. Do Mędrców rzekł: „Udajcie się tam [do Betlejem] i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, aby i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon” (Mt 2,8). Jego syn, Herod Antypas, też zapewne brzydził się „politykowaniem”, szczególnie, kiedy „politykowania” dopuszczał się Jan Chrzciciel, który napominał władcę, że nie wolno mu trzymać Herodiady, żony brata jego Filipa. Tak! Jan Chrzciciel, zamiast zajmować się czystą wiarą, to mieszał się do polityki. Dziś przez niektórych postępowych duchownych zostałby skarcony, że dyskryminuje pary nieregularne, zamiast je błogosławić…

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama