Ks. Streich, który zostanie beatyfikowany w sobotę 24 maja, został zamordowany, bo zbrodniarz zobaczył w nim niejako uosobienie tego Kościoła, którego on naprawdę całym sercem nienawidził. Ten scenariusz powtarza się raz po raz, aż do naszych czasów. Wielu nie może znieść dobra, usiłują więc je zniszczyć przemocą – zauważa o. Jacek Salij OP.
Wiele wskazuje na to, że zabójca księdza Stanisława Streicha, którego Kościół zalicza teraz do grona błogosławionych męczenników, nie żywił nienawiści do swojej ofiary. Kiedy bowiem zastrzelił księdza odprawiającego mszę świętą, wbiegł na ambonę i zaczął wołać: „Niech żyje komunizm!”, „Wynoście się z kościoła!”, „To za waszą wolność!”. On dawał w ten sposób wyraz swojej nienawiści do Kościoła. Samemu księdzu, jak się wydaje, niczego nie zarzucał. Ks. Streich został zamordowany, bo zbrodniarz zobaczył w nim niejako uosobienie tego Kościoła, którego on naprawdę całym sercem nienawidził.
W czerwcu ubiegłego roku mieliśmy beatyfikację zamordowanego w roku 1946 przez komunistycznych aktywistów ks. Michała Rapacza. Śmiercią ukarano go za to, że potrafił skutecznie zajmować się duszpasterstwem młodzieży. „Nieznani” bojówkarze wywlekli go z plebanii i skrytobójczo zamordowali w pobliskim lesie. Podobno wszyscy we wsi wiedzieli, kim byli sprawcy tej zbrodni, ale czasy były takie, że nikt nie ośmielił się ich ujawniać.
W podobnych okolicznościach i za podobne „zbrodnie” został zamęczony młody kapłan chorwacki, Mirosław Bulešić. Postawieni przed komunistycznym sądem mordercy zostali – oczywiście! – uniewinnieni. Wspominam o tym męczenniku, bo może nie wszyscy noszący to imię polscy katolicy wiedzą o tym, że mają w niebie uznanego przez Kościół patrona.
Męczennicy ci zostali ukarani za to, że byli ludźmi naprawdę wierzącymi. Równie okrutne, choć niekrwawe, były okoliczności męczeńskiej śmierci ks. Władysława Findysza, proboszcza Nowego Żmigrodu k. Jasła. Oskarżony został o to, że pisał do swoich parafian listy, w których ludzi skłóconych nakłaniał do zgody, mało gorliwych religijnie do coniedzielnej mszy, a tym, którzy żyli beż ślubu, proponował pomoc w zawarciu sakramentu małżeństwa – i podobno w ten sposób łamał prawo o ochronie wolności sumienia. W grudniu 1963 r. gorliwemu księdzu urządzono mocno nagłośniony w mediach proces pokazowy.
Ksiądz był wtedy chory na raka przełyku i wymagał natychmiastowej operacji. Mimo to trzymano go w więzieniu, a prokuratura i kolejne sądy bardzo starały się o to, żeby opóźniać procedury odwoławcze, odrzucać kolejne zażalenia, i mimo nasilającej się choroby uniemożliwiały podjęcie leczenia.
Bardzo możliwe, że urzędnicy podejmujący te nieludzkie decyzje nie żywili w sobie nienawiści ani do księdza, ani do Kościoła. Nienawiścią do chrześcijaństwa i do Kościoła był przepojony cały komunistyczny projekt społeczny. A ludzie słabi nieraz czuli się przymuszeni do tego, żeby się temu podporządkować.
Słowo uwagi należy się jeszcze takiej nienawiści, która jest dopiero rozsiewana w ludzkich duszach. Znalazłem kiedyś informację (pamiętam nawet, gdzie ją znalazłem) o grze komputerowej pt. „Operacja Glemp”. Jej celem było zabicie prymasa Józefa Glempa i strzelanie do „wszystkiego, co czarne i się rusza”. Nie sądzę, żeby autorem tej gry kierowała nienawiść. Jemu zapewne wydawało się, że jest bardzo dowcipny. Mało też prawdopodobne, żeby on osobiście nienawidził Kościoła. Po prostu mało go to obchodziło, że jego „dowcipny” pomysł naprawdę niczemu dobremu nie służy.
Inny kwiatek z tego samego niedobrego ogródka: W roku 2023 ktoś wydrukował książeczkę dla dzieci pt. „O Kłamczuszku w czarnej sutannie i mądrych dzieciach”. W internecie znalazłem wtedy następującą reklamę: „Jest to pierwsza w Polsce książka skierowana do dzieci w wieku 8-14 lat, demaskująca bujdy religijne. Książeczka ta, napisana wesołym i przyjaznym językiem, może stanowić narzędzie obrony przed presją społeczną zmuszającą dzieci do <wiary>, a jednocześnie zachęca do racjonalnej edukacji”.
To naprawdę odkrywcze: „wesołym i przyjaznym językiem” uczyć już dzieci, że księża to tacy ludzie, których nie powinno się lubić. Ktoś mądrze zauważył, że antyklerykalizm to współczesny rodzaj antysemityzmu. Bo faktycznie: Antysemici już dzieciom tłumaczyli, że Żydzi to są bardzo niedobrzy ludzie i tylko czekają na to, żeby nas krzywdzić.
Jeszcze jeden kwiatek: W blokach pewnej bydgoskiej parafii pojawiły się fałszywe ogłoszenia o rzekomej powtórnej kolędzie. A to rzekomo z powodu niewystarczającej wysokości datków, złożonych za pierwszym razem.
Na to zamiast komentarza odpowiem pytaniem: Co dobrego ci zrobiłem, że tak mnie nienawidzisz?